Rozdział 5 - Wszystko w porządku?

Stałem jak skamieniały, wiedząc, że oczy wszystkich osób, znajdujących się w pomieszczeniu, są utkwione we mnie. Czułem się jak jakiś rzadki okaz w zoo w pierwszy dzień wystawy. Cieszyłem się, że od wczoraj nie miałem nic w ustach, bo najpewniej teraz barwił bym podłogę na kolorowo niedawno zjedzonym śniadaniem.

Jak przez mgłę usłyszałem kobiecy głos, który kazał mi się pośpieszyć. Poczułem czyjś dotyk na ramieniu i nie wiedzieć czemu ten gest sprawił, że niemal od razu odzyskałem zmysły.

- Wszystko dobrze? - usłyszałem głos Jimina tuż koło swojego ucha.

Pokiwałem twierdząco głową choć już na pierwszy rzut oka było widać, że tak nie jest. Musiałem być bledszy niż ściana, znajdująca się niedaleko mnie.

Wziąłem głęboki oddech, starając się uspokoić. Dlaczego tak panikuję? Przecież od najmłodszych lat uczyłem się gry na pianinie, więc z tym nie będę miał problemu. I pomimo że nienawidziłem muzyki, mogłem zaśpiewać coś pióra swojej mamy. Ugh... Chyba powoli zaczynam wariować... A to wszystko wina Kookie'ego.

Ponownie mocno zaciągnąłem się powietrzem, ale tym razem zrzuciłem też z barku dłoń szatyna. Na mojej twarzy znów pojawił się uśmiech. Zostało mi przecież jeszcze jedno, jak mi się wydawało, najlepsze wyjście z tej chorej sytuacji.

- A co jeśli powiem, że nie zaśpiewam? - zadałem pytanie, które sprawiło, że atmosfera w pokoju jeszcze bardziej się zagęściła.

Kobieta zdenerwowana założyła ręce na klatce piersiowej i przestąpiła z nogi na nogę. Przez krótki moment wpatrywała się przestrzeń, zupełnie tak jakby myślała nad swoją odpowiedzią. Ale kiedy znów na mnie spojrzała, jej wzrok zdawał się ciskać we mnie piorunami, podczas gdy usta wykrzywiły się w drwiącym grymasie.

- W takim wypadku będę skłonna skontaktować się z twoimi rodzicami.

Ledwo skończyła mówić zdanie, a mi już uśmiech zniknął z twarzy. Zacisnąłem dłonie w pięści, próbując powstrzymać narastającą we mnie złość. Nie zdziwiłbym się, gdyby teraz nagle oznajmiłaby mi, że jest w zmowie z moim ojcem.

Nie chcąc by pani Ailee spełniła swoją groźbę, usiadłem przy fortepianie. Odruchowo przejechałem palcami po klawiszach, tak jak to robiłem kiedyś przed każdą grą. Nie grałem od czterech. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego jak mi tego brakowało.

- Mam zaśpiewać cokolwiek? - spytałem, mając na oku jedną z piosenek mojej mamy.

Kobieta pokiwała głową, a ja zawiesiłem dłonie nad klawiszami, w myślach przypominając sobie pierwsze akordy. Przestałem jednak słysząc kolejne słowa nauczycielki.

- O ile będzie to dzieło twojego autorstwa.

- Słucham? - myślałem, że się przesłyszałem.

- Twojego autorstwa - powtórzyła takim tonem, jakim mówi się do nic nie rozumiejącego dziecka. - To są zajęcia z komponowania, panie Taehyung. Obowiązują tylko własne kompozycje

Cicho zaklnąłem pod nosem, opierając się plecami o chłodną ścianę, znajdującą się tuż za mną. Ostatni raz skomponowałem coś przeszło cztery lata temu. A wszystkie wcześniej stworzone przeze mnie teksty piosenek, już dawno pewnie znikły gdzieś wśród drzew i liści w postaci spalonych resztek. Jak niby miałem zagrać coś, czego nie miałem?

- A co jeśli nie mam żadnych? - spytałem, w nadzieji, że to pytanie uwolni mnie od tych męczarni.

Zniknęła ona jednak, gdy usta kobiety wykrzywiły się w sadystycznym uśmiechu. Dłońmi złapała za poły czarnego swetra i jeszcze bardziej się nim owinęła.

- W takim wypadku, polecałabym panu teraz coś stworzyć - powiedziała, z zadowoleniem oparła się o parapet, zupełnie tak, jakby sądziła, że wygrała tą wojnę.

Westchnąłem lekko zdenerwowany, oparłem się dłońmi o kolana. Nawet jeśli miałem coś stworzyć, to nie wiedziałem o czym miałoby to być. Nie wiedziałem nawet czy nadal potrafiłem tworzyć piosenki, tak jak kiedyś, czy może mój talent, zaniedbany przeze mnie, już dawno ode mnie uciekł.

Ale widząc tańczący na ustach kobiety uśmiech, postanowiłem podjąć jej wyzwanie.

- Jimin - zwróciłem się do szatyna, który aż podskoczył, słysząc swoje imię. - Podaj mi jakieś słowo klucz.

- Piotruś Pan - rzucił niemal natychmiast, co wywołało śmiech u pozostałych z grupy.

Starając się nie zwracać uwagi na resztę chłopaków, zacząłem nucić pod nosem bliżej nieokreśloną melodię, która zaczęła tworzyć się w mojej głowie.

- Nie żartuj, że naprawdę zamierzasz coś skomponować - zaśmiał się chłopak o ciemno czerwonych włosach, częściowo ukrytych pod fullcapem.

- Da radę - tym razem odezwał się Kookie, a ja delikatnie spiąłem się, czując na sobie jego spojrzenie. - W przeciwieństwie do niektórych, Hoseok - hyung.

Podczas gdy inni na nowo wybuchnęli śmiechem, ja wziąłem głęboki oddech. Powoli zacząłem grać pierwsze akordy. Znów robiłem coś, czego powinienem od dawna nienawidzić.

*JUNGKOOK*
Uśmiechnąłem się, słysząc jak pomieszczenie stopniowo wypełnia się śpiewem chłopaka. Jego lekko zachrypnięty głos przywoływał mi dawne lata, oddalone od teraźniejszości o jakieś dziesięć lat. Teraz, gdy ponownie widziałem, jak cieszył się ze śpiewania, byłem na sto procent pewny, że wszystko co wykrzyczał poprzedniego wieczoru było kłamstwem. Oszukiwał sam siebie. I ja byłem tym, który powinien mu pomóc to zrozumieć.

Słysząc za sobą cichy szmer odwróciłem się, a moim oczom ukazała się gromada uczniów, stojąca za drzwiami. Na ich przedzie znajdował się nie kto inny jak Hye Mi, która z fascynacją wpatrywała się w chłopaka, grającego na pianinie. Wiedziałem, że nie mogłem ich stamtąd przegonić, pomimo tego jak bardzo bym chciał.

Starając się ich zignorować położyłem się na ławce i zamknąłem oczy. Leżąc tak, wsłuchiwałem się w hipnotyzujący głos pomarańczowowłosego.

*Wycieram mój zużyty pamiętnik i niespodziewanie na otwartych stronach
Jesteś tam, ciągle pozostajesz taka sama
Pamiętam zdjęcia, o których przez ten czas zapomniałem, dreszcze zatrzęsły moim ciałem
To trochę smutne, że nie mogę powrócić do tamtych czasów

Będę cię szukać w Nibylandii, podążając za Dzwoneczkiem, którego wysłały moje wspomnienia
W tym miejscu, gdzie ty i ja patrzyliśmy na siebie z uśmiechem
Na zawsze jestem twoim Piotrusiem Panem, człowiekiem, który zatrzymał się w czasie
Mogę być niezdarny, ale bardzo cię kocham i do ciebie pobiegnę

Doskonale pamiętam pokonywanie tej odległości, wszystkich łotrów, którzy ci dokuczali
Od tego momentu posiadałem twoje serce i nawet dostałem pocałunek
Moje serce ujeżdżało chmury i leciało
Byłaś piękniejsza niż Wendy i Kopciuszek
Jedyna osoba, która spowodowała mocniejsze bicie mojego serca, od kiedy cię poczułem, moje oczy zaczęły błyszczeć

Będę cię szukać w Nibylandii, podążając za Dzwoneczkiem, którego wysłały moje wspomnienia
W tym miejscu, gdzie ty i ja patrzyliśmy na siebie z uśmiechem
Na zawsze jestem twoim Piotrusiem Panem, człowiekiem, który zatrzymał się w czasie
Mogę być niezdarny, ale bardzo cię kocham i do ciebie pobiegnę

(Byliśmy razem, chciałem cię zatrzymać, ale wyciągnąłem rękę i och!
Zwiększasz odległość, nie zostawiaj mnie, ja z przeszłości jestem właśnie tutaj, gdzie ty)

Twoja różowa twarz, czułem jakbym chodził po chmurach, baby boo! Malownicza ty powodujesz, że moje serce bije mocniej
Tak jak kiedyś delikatny uśmiech gościł w twoich oczach, gdybyś tylko mogła wlecieć przez otwarte okno mojego serca

Jesteś w mojej bajce, ciągle tu zwlekasz, urocza dziewczyno!
Ciągle się denerwuję, kąt mojego serca bez ciebie jest jak samotna wyspa
Zapisałem cię w moich wspomnieniach, nie możesz być wymazana, piękna dziewczyno!
Moje serce wciąż pędzi, kąt mojego serca bez ciebie jest...

Jak bardzo się zmieniłaś, kiedy wskazówki zegara się obracały?
Obróciłem ostatnią stronę, na której było o tobie napisane
Ale nie miałem odwagi tego przeczytać, wymażę wszystkie smutne słowa
Nasza historia się nie skończy
Bo znów się spotkamy*

Ledwo co skończył śpiewać, po klasie rozległa się fala oklasków, która wyrwała mnie z nostalgicznego nastroju w jaki wpadłem. Uniosłem powoli jedno oko i spojrzałem na siedzącego obok mnie Hoseok'a, który jako jedyny zdawał się nie klaskać na cześć Tae. Siedział teraz z założonymi rękami i najbardziej skwaszoną miną, jaką zdarzyło mi się u niego zauważyć.

- A nie mówiłem? - zaśmiałem się, siadając w ławce prosto.
Odpowiedziało mi pełne niezadowolenia prychnięcie.

*TAEHYUNG*
Kolejny raz westchnąłem głośno, patrząc na swoje odbicie w wielkim lustrze, znajdującym się w sali tanecznej. Nie, tym razem nie zostałem tam zaciągnięty przez Kookie'ego, ale sam z własnej woli się tam znalazłem. Cóż... Może nie do końca własnej. Od wczorajszego popołudnia inni uczniowie nie chcieli zostawić mnie w spokoju. Dosłownie na każdym kroku ktoś mi towarzyszył, nawet w łazience nie mogłem choć chwilę pobyć sam. Więc dzisiaj postanowiłem wcześniej wyjść do szkoły i ukryć się w jednej z sal. I tym razem nie zjadłem śniadania. Więc pomimo tego, że wreszcie mogłem nacieszyć się ciszą, ponieważ drzwi miałem zamknięty na cztery spusty, czułem nieprzyjemne ssanie w żołądku.

Spojrzałem na zegar wiszący dokładnie naprzeciwko drzwi. Za kilka minut miała rozpocząć się trzecia lekcja, a ja nie byłem nawet na dwóch wcześniejszych. Na pewno jutro, albo jeszcze dzisiaj wieczorem, będzie mnie czekało nie małe kazanie od dyrektora szkoły.

Ale teraz moje myśli zaprzątał głód, który czułem. Gdybym mógł, poszedłbym do stołówki, lecz z chwilą gdy opuszczę te cztery ściany, na nowo zostanę otoczony.

Nie wiedząc co innego powinienem zrobić podniosłem się z wypolerowanej podłogi i z kieszeni szarych dresów wyciągnąłem niebieskie słuchawki wraz z telefonem. Wczoraj, nie wiedzieć skąd, znalazłem na nim piosenkę, którą skomponowałem na zajęciach z panią Ailee. Uznałem więc, że wymyślenie do niego układu, może być dobrym sposobem na choć chwilowe zapomnienie o głodzie.

Powoli zacząłem rozciągać ciało, które dzięki codziennym wieczornym ćwiczeniom i biegom praktycznie tego nie wymagało. Kiedy wreszcie to zrobiłem, włożyłem słuchawki do uszu i wcisnąłem przycisk "▶" na wyświetlaczu. Małe głośniczki wypełniły się muzyką, podczas gdy moje ciało powoli zaczęło poruszać się w jej rytmie.

Wszystko szło gładko, jednak niemalże przy końcówce, ciało z głodu zaczęło odmawiać mi posłuszeństwa. Zaczęło kręcić mi się w głowie, jednak ze wszystkich sił starałem się zachować świadomość. Z tego powodu nie dałem rady utrzymać ciało w pionie. Niczym kłoda leciałem ku twardej podłodze, jednak zamiast poczuć ból, poczułem przyjemne ciepło oraz miękkość na policzku. Nie miałem nawet siły na to, by sprawdzić dlaczego tak się stało.

- Wszystko w porządku? - usłyszałem wyraźnie spanikowany głos Kookie'ego, który sprawił, że moje serce przyśpieszyło swój rytm.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Piosenka EXO - Peter Pan*
Agh...
Pomimo że sama ją stworzyłam,
nienawidzę tej nauczycielki ;-;
Ale dzięki niej nastąpił przełom w życiu Tae,
który mimo swej nienawiści do muzyki,
stworzył piosenkę.
Dziękuję kobieto, wiecznie pogrążona w żałobie!
Tae zaczyna powoli czuć coś do Jungkook'a,
jednak nie do końca wie co dokładnie.
Jak potoczą się dalej ich losy?

Pozdrawiam,
~Yuuki

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top