Rozdział 6 - Może za przyszłość?

Przez krótką chwilę leżałem nieruchomo w jego ramionach, podczas gdy chłopak delikatnie muskał opuszkami palców skórę na mojej twarzy, sprawdzając czy nic mi nie jest. Ja jednak bardziej przejmowałem się burczeniem w moim brzuchu niż jego czynami.

- Głodny... - mruknąłem cicho, nieświadomie wtulając twarz w miękką koszulkę chłopaka.

Moje farbowane na rudo kosmyki poruszyły się pod wpływem oddechu bruneta, który najwyraźniej odetchnął z ulgą. Zaciągnąłem się mocno powietrzem, przy okazji wdychając także zapach chłopaka. Kolejna rzecz, którą mogłem zaliczyć do tych dziwnie znajomych.

- Tak myślałem, że znów nie jadłeś śniadania - powiedział i nie wiedzieć skąd w jego dłoni pojawiła się siatka z ukrytymi wewnątrz dwoma pudełkami.

Zauważając to kątem oka szybko wyrwałem się z ramion chłopaka i zupełnie zapominając o jego zapachu, wyciągnąłem ręce ku pudełkom. Jak się jednak okazało brunet miał nieco inne plany. Odsunął je tak daleko, że nie mogłem nawet musnąć metalowych pojemników palcami.

- Co znowu? - burknąłem, przenosząc wzrok z kusząco wyglądająco pudełek na szeroko uśmiechającego się chłopaka.

- Poproś ładnie - padło po chwili milczenia z jego ust, a ja nabrałem niesamowitej ochoty, by uderzyć go w tę jego zdecydowanie za słodką twarz.

Westchnąłem cicho lekko zirytowany odwracając się do niego bokiem. Pierwszy raz znalazłem się w sytuacji, przez którą nie mogłem udawać grzecznego chłopca. Kookie po prostu sprawiał, że często zbyt się przy nim rozluźniałem, przez co zapominałem o obietnicy złożonej swojemu ojcu. Cholera... Że też na świecie istnieją jeszcze dla mnie tacy ludzie...

Po pomieszczeniu rozniosła się przyjemna woń smakowicie pachnących omletów domowej roboty, kiedy brunet otworzył jedno z pudełek. Czując ten kuszący zapach, ssanie w moim żołądku jeszcze bardziej się nasiliło. Po raz kolejny z moich ust wyrwało się westchnienie. Tym jednak razem nie było ono oznaką irytacji, lecz znakiem poddania. Skoro tak bardzo tego chciał, sprawię, że pożałuje swojego warunku.

Podniosłem się z klęczek i podszedłem do siedzącego na ziemi, niczego nie podejrzewającego chłopaka. Zarzuciłem mu ręce na ramiona, całym swym ciałem napierając na jego plecy. Czułem wyraźnie mięśnie bruneta, które wyraźnie spięły się pod wpływem mojego dotyku. Nie zwracając na to uwagi, jeszcze bardziej pochyliłem się nad nim, tak by moje usta znalazły się tuż przy jego lekko zaczerwienionym już uchu. Ciekawe czy z przodu też był tak samo zarumieniony jak tam.

- Oppa, podziel się ze mną - wyszeptałem cicho kwestię, którą nieraz dokuczałem swojemu przyjacielowi dziesięć lat temu.

Pomieszczenie wypełniły dźwięki ksztuszącego się jedzeniem Kookie'ego, podczas gdy ja uśmiechnąłem się sam do siebie z satysfakcją. Już tak dawno jej nie czułem. Powinienem częściej ukazywać choć trochę prawdziwego charakteru, a nie żyć w jednym wielkim kłamstwie.

*JUNGKOOK*
Byłem ciekawy tego czy spełni mój niedorzeczny warunek. Jednak to co zrobił zdecydowanie przerosło moje oczekiwania. Bo kto by podejrzewał, że zrobi dokładnie to samo co dziesięć lat temu?

- Oppa, podziel się ze mną - szepnął cicho, drażniąc oddechem płatek mojego ucha, przez co zaksztusiłem się kawałkiem omleta, który akurat jadłem.

Tae wykorzystał to i zabrał mi z kolan wciąż zamknięte pudełko. Jednym ruchem odkluczył drzwi, które kilka minut wcześniej sam zakluczyłem i wytykając mi język uciekł gdzieś pustym szkolnym korytarzem. Niedowierzając pokręciłem głową, nadal lekko pokaszlując.

- Czyli czasem ukazujesz prawdziwego siebie - zaśmiałem się, biorąc do ust kolejny kawałek omleta. - Mam nadzieję, że tylko mnie.

***

Siedziałem spokojnie w swoim pokoju, czytając jakąś książkę, którą kilka dni temu podkradłem Namjoon'owi. Zostało mi jeszcze kilka stron i chciałem mu ją oddać, póki był na meczu koszykówki YoonGi'ego wraz z resztą mieszkańców akademika. No nie ze wszystkimi, ponieważ ja i Tae zostaliśmy w pokojach. Pomarańczowowłosy nie miał ochoty, a ja miałem być odpowiedzialny za zorganizowanie alkoholu na imprezę. Śmieszne prawda? Pomimo tego, że byłem tu najmłodszy, to mi przypadł ten "zaszczyt". Ale czego się nie robi, by uczcić sukces zazwyczaj leniwego hyunga.

W pewnym momencie drzwi do pokoju otworzyły się z głośnym trzaskiem. Już chciałem ochrzanić tego, który był odpowiedzialny za ten hałas, jednak powstrzymałem się, widząc we framudze szatyna, noszącego na plecach mocno poirytowanego YoonGi'ego. I nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że blondyn miał na głowie lekko zakrwawiony bandaż.

- Co...

- Wybacz Jungkook, ale mógłbyś dzisiaj spać w moim pokoju? - spytał Jimin, przerywając mi.

Nawet na mnie nie spojrzał. Zmartwiony wzrok miał utkwiony w chłopaku, który głowę opierał na jego ramieniu.

Przytaknąłem ledwo widocznie, pomimo faktu, iż wiedziałem, że żaden z nich tego nie zauważył. Wziąłem ze sobą siatkę po brzegi wypełnioną alkoholem i bez słowa minąłem ich w drzwiach. Im pewnie nie będzie potrzebna.

Odruchowo chciałem bez pukania wejść do pokoju, jednak w porę przypomniałem sobie, że od tego roku, należał on do kogoś jeszcze. Delikatnie zapukałem. Nie musiałem długo czekać. Drzwi otworzył mi Tae, ubrany tylko w czarne bokserki, które idealnie eksponowały się na jego, jak zdążyłem zauważyć dobrze zbudowanym ciele, które lśniło od miliardów kropel wody. Pewnie niedawno wyszedł z pod prysznica. Nieświadomie na ten widok przegryzłem dolną wargę, a czując jak powoli brakuje mi miejsca w spodniach, zasłoniłem to miejsce siatką, starając się przestać o nim myśleć.

Przypomnij sobie wczorajszą skwaszoną minę Hoseoka...

*TAEHYUNG*
Nieśpiesznie wycierałem wilgotne jeszcze od wody pomarańczowe włosy w biały ręcznik, kiedy usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Zmarszczyłem brwi. To nie mógł być Jimin, bo z tego co zdążyłem zauważyć, on po prostu wchodził jakby drzwi były firankami.

Przewiesiłem wilgotny ręcznik przez ramę łóżka i ubrany w same czarne bokserki otworzyłem drzwi. Ku mojemu zdziwieniu stał w nich Kookie. Gdzie w takim razie był Jimin? Ten mecz powinien się już dawno skończyć.

- Chętny? - spytał mnie brunet, wyrywając z zamyślenia.

Uniósł do góry siatkę po brzegi wypełnioną alkoholem, na której widok mimowolnie się skrzywiłem. Może nie wyglądałem, ale nie należałem do grona zwolenników picia i jeśli miałbym być szczery, to jeszcze nie zdarzyło mi się mieć procenty w ustach. I podobnie było z seksem. Można więc było nazwać co najmniej Żelażną Dziewicą.

- Nie daj się prosić... - znów usłyszałem jego głos, tym razem jeszcze bardziej kusząco brzmiący niż wcześniej. - Proszę... Jimin wyrzucił mnie z pokoju i nie mam gdzie iść.

- Trzeba było tak od razu - westchnąłem, robiąc miejsce w drzwiach.

Kookie niemal że natychmiast skorzystał z zaproszenia. Położył siatkę tuż koło łóżka szatyna, sam wygodnie się na nim rozsiadając. Schylił się i już po chwili trzymał w dłoni dwie szklanki oraz jedną z zapewne wielu butelek sake.

- To jak? - spytał, w zabawny sposób poruszając brwiami, ledwo co widocznymi spod czekoladowej grzywki.

Zaśmiałem się szczerze zamykając za sobą drzwi. Nie miałem pojęcia jak to robił, ale za każdym razem potrafił zapędzić mnie w kozi róg i zmusić do spełnienia swoich zachcianek. I nie wiedzieć czemu wydało mi się to niezwykle urocze.

- Nalewaj - rzuciłem, siadając naprzeciwko niego. - Za co pijemy?
Chłopak sprawnie nalał trunek do obu szklanek, które trzymałem, a następnie odstawiając wcześniej butelkę, wziął ode mnie jedną z nich. Stuknął swoim naczyniem o moje, uśmiechając się przy tym delikatnie.

- Może za przeszłość? - zaproponował, niemalże od razu opróżniając zawartość swojej szklanki.

Nie chcąc zostać zanim w tyle, poszedłem w jego ślady. I to był błąd. Poczułem lekkie szumienie w głowie oraz palące uczucie, sunące od przełyku w dół. Obraz przed moimi oczami rozmył się odrobinę, a ja poczułem jak puszczają mi wszelkie hamulce.
Nie wiedziałem, że miałem tak słabą głowę do alkoholu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jestem zła;<
Zraniłam YoonGi'ego i upiłam Tae.
Ale wszystko ułoży się w następnym rozdziale.
Może...

Pozdrawiam,
Yuuki

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top