80
Pisnęłam, kiedy nagle się podniósł, trzymając mnie za kostki. Siedziałam u niego na barkach, a on stał w wodzie, śmiejąc się z mojej reakcji. Znajdowaliśmy się przy zejściu do wody, połączonym z naszym domkiem, a ja mogłam poczuć muskającą moje stopy wodę. Od godziny wydurnialiśmy się i ganialiśmy, ochlapując siebie nawzajem, aż w końcu wylądowałam na nim.
- Mógłbyś ostrzegać – mruknęłam.
- A co, adrenalina Ci podskoczyła? – zaśmiał się, na co prychnęłam. Pociągnęłam go lekko za włosy.
- Ała...
- I dobrze ci tak – mruknęłam. Pochylił się, a ja poleciałam do przodu, za nim zdążyłam jakkolwiek zareagować, wpadając do wody. Wynurzyłam się po chwili kaszląc i starając się nabrać powietrza, czując nieprzyjemny, słony posmak wody w buzi.
- Cholera, Leen... przepraszam – podszedł do mnie, a ja walnęłam go w tors.
- Idiota – burknęłam starając się powstrzymać kaszel. Złapał mnie w pasie i podniósł, sadzając na schodku. Nabrałam powietrza w płuca, odchrząkując.
- Leen, ja naprawdę nie chciałem.
- Już chcesz się mnie pozbyć? – zapytałam, podnosząc na niego wzrok. Znów kaszlnęłam.
- Oczywiście, że nie – zaśmiałam się.
- Dzieciak – mruknęłam. Pochylił się złączając nasze usta. Objęłam go ramionami wokół karku i nogami w pasie. Wyprostował się i zanurzył nas lekko w wodzie. Odsunęłam się od niego chichocząc, a on cmoknął mnie w nos. – Nie rób tak więcej – powiedziałam.
- Obiecuję.
- Mam ochotę na lody.
- Ooo.
- Nie takie lody. Na te o których myślisz, ty możesz mieć ochotę nie ja – wystawiłam język.
- Ranisz.
- Przystopuj hormony słoneczko, zaczynasz być gorszy od Vi i jej gadki o Michaelu – spojrzał na mnie z rozbawieniem. – Boże, dziewczyna się załamie jak się dowie.
- O czym? – zmarszczył brwi.
- Aaa no tak, nie powiedziałam Ci jeszcze – klepnęłam go lekko w ramię.
- Czego?
- Mike i Su sypiają ze sobą.
- Co? On nie jest w Sydney?
- Nie, jest w LA. Dzwoniłam do niej rano na facetim'ie i co? Siedzi w moim mieszkaniu, a po chwili pojawia się i Michael, nawet nie zaprzeczyli czy coś, kiedy kazałam im przed opuszczeniem mojego mieszkania zmienić pościel... Burdel mi tam zrobiła – zaczął się śmiać. – Nie wspominając już o tym, że przed tym jak się rozłączyła, co zrobiła w pośpiechu, on jakoś odwracał jej uwagę. Ja nie chce wiedzieć jak będzie wyglądać moje mieszkanie, kiedy tam wrócę.
- Pewnie tak jak dzień przed wyjazdem, za nim zaczęliśmy sprzątać.
- Nie chce znaleźć zużytej gumki za sofą – skrzywiłam się.
- Ile razy mam Ci powtarzać, że nie mam pojęcia jakim cudem tam się znalazła – mruknął, a po chwili zaczęliśmy się śmiać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top