71
Ten rozdział jak i kilka następnych (nie wiem dokładnie ile), będą pisane z perspektywy Caluma :)
Leżałem na łóżku z założonymi za głową ramionami przyglądając się Leen, która krążyła w tą i z powrotem, z łazienki do walizek. To było całkiem zabawne zwłaszcza, że co jakiś czas przeklinała i widać było, że jej irytacja rosła z minuty na minutę, a to tylko dlatego, że idziemy na plażę, znajdującą się niedaleko hotelu, gdzie ma się odbyć jakaś impreza.
Znów wyszła z łazienki, zdejmując białą sukienkę i rzuciła ją na łóżko. Nie byłbym facetem, gdybym nie przyglądał się jej w tej chwili i choć nie raz widziałem ją w samej bieliźnie i bez, ten widok chyba nigdy mi się nie znudzi. Schyliła się i sięgnęła po zielony materiał w kwiatki i naciągnęła go na siebie. Oh... prześwitywał lekko.
- I jak? – zapytała odwracając się w moją stronę. Przeczesała dłonią włosy.
- Okay – przewróciła oczami. – No co? Nawet w worku wyglądałabyś pięknie – zachichotała.
- Marny z ciebie komplemenciarz – powiedziała wracając do łazienki. Westchnąłem, w końcu się podnosząc i poszedłem za nią, zatrzymując się u progu. Oparłem się ramieniem o framugę. Nachylała się w stronę lustra malując rzęsy, a mój wzrok spoczął trochę niżej. – Myślisz, że nie widzę, że gapisz się na mój tyłek?
- Ta sukienka jest rozpraszająca – podszedłem bliżej i złapałem dłońmi za jej biodra. Odłożyła tusz i powoli odwróciła się w moją stronę. Oparła się biodrami o marmurowy blat otaczający zlew i objęła ramionami mój kark.
- Jak bardzo? – zapytała uśmiechając się
- Bardzo – mruknąłem i schyliłem się chcąc musnąć jej usta, ale przyłożyła mi do nich palec.
- Jaka szkoda, że nie możesz jej zdjąć – zabrała palec i sama mnie pocałowała. – Chodźmy kochasiu – odepchnęła mnie lekko od siebie i ominęła, kierując się do wyjścia.
- Kto powiedział, że nie mogę? – odwróciłem się za nią i objąłem w pasie. Musnąłem ustami jej szyję.
- Ja – odpowiedziała chichocząc. – Chodźmy, chce już tam być, Cal – powiedziała. Widziałem po niej, że cieszyła się na to wyjście, chociaż to nic takiego, zwykła impreza na plaży. Zaśmiałem się.
- Jasne, chodźmy – złożyłem pocałunek na jej głowie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top