30
- Calum dzwoni! – usłyszałam Su, która tu praktycznie mieszkała. Odkąd się tu przeprowadziłam minął już tydzień, a ta w domu była dwa razy, w tym raz tam nocowała. Widać, że czuła się jak u siebie.
- Odbierz, nie mogę tego zostawić! Tylko nie gadaj nic głupiego! – powiedziałam głośniej z kuchni, zerknęłam na nią. Miałam doskonały widok na salon, gdzie się znajdowała, a na jej ustach malował się wielki uśmiech. Odchrząknęła.
- Hej tutaj Su, najwspanialsza i najlepsza przyjaciółko- sekretarka Leen, która w tej chwili pichci mi obiadek i nie może odebrać. Mam coś przekazać? – spojrzałam na nią z niedowierzaniem. – Ej! – krzyknęła, a ja zdjęłam patelnię z gazu i odwróciłam się w jej stronę. – Co robimy za dwa dni? – zmarszczyłam lekko brwi.
- Nic, chyba. Najbliższą sesję mam w następny piątek, a w sobotę dwa castingi. Chyba, że ty coś masz do zrobienia.
- Nic – odpowiedziała. – Jesteśmy wolne. Świetnie. Do zobaczenia!
- Ja przepraszam, ale na co ty się zgodziłaś?
- Na zaproszenie nas OBU – musiała to podkreślić. – Do miasta grzechu – poruszyła klatką piersiową tak, aby jej piersi lekko się poruszyły.
- Las Vegas?
- Tak! Będą tam za dwa dni i mają tam dwa koncerty. Pytał czy chcemy przyjechać.
- I ty się zgodziłaś? – powiedziałam z niedowierzaniem podchodząc do niej szybko.
- No przecież Ci mówię – przewróciłam oczami zabierając telefon i wybrałam numer bruneta.
- Tak?
- Ashton oddaj telefon Calumowi – powiedziałam. Blondynka spojrzała na mnie zaskoczona i lekkim podziwem.
- Okay, okay – mruknął.
- Co jest Leen? - zapytał z rozbawieniem.
- Jak chcesz się spotkać to może ustalaj to ze mną?
- Su miała z tobą pogadać.
- Oznajmiła mi po prostu, że jedziemy – zaśmiał się.
- Widzisz? A tak to stawiałabyś opór – prychnęłam. – I nie możesz odmówić, bo powiedziałem aby załatwili dodatkowy pokój w hotelu.
- Chcesz się założyć?
- Leen – westchnął.
- Okay, ale płacimy za siebie – czułam na sobie oburzone spojrzenie Su, a zaraz potem zachichotała.
- Ok – mruknął.
- Powtórz to wyraźnie, chce wiedzieć, że zrozumiałeś – tym razem to on prychnął.
- Okay, okay. Płacicie za pokój. Zadowolona.
- Nie tylko za pokój, ale tak.
- Muszę kończyć. Porozmawiamy później?
- Jasne – rozłączył się, a ja odłożyłam telefon. Po salonie rozszedł się głośny pisk.
- Jedziemy do Vegas bejbe!!! – krzyknęła, a ja roześmiałam się głośno.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top