169
- Nie – powiedziałam z niedowierzaniem, usilnie starając się powstrzymać śmiech.
- Tak, musisz mi uwierzyć.
- Wierzę! To tak bardzo pasuje mi do Caluma – czułam na sobie morderczy wzrok, co obie ignorowałyśmy już prawie godzinę. Nawet kiedy coś mówił, nie zwracałyśmy na niego uwagi.
- To, to jeszcze nic. Pewnie widziałaś mnóstwo jego zdjęć w Internecie z gołym tyłkiem ba, pewnie nawet przy tobie ganiał nagi – przytaknęłam. – Ma to od dziecka. Serio. Nikt nie miał pojęcia dlaczego kilkuletni chłopiec uwielbia ściągać z siebie ubrania i biegać golusieńki. Kiedy miał niecałe cztery lata...
- Błagam nie – zerknęłam w końcu na niego. Po jego minie wiedziałam jedno. Chce znać tę historię.
- Nasza ciotka brała ślub. Oczywiście pojechaliśmy. Ceremonia trwa, ale Cal jak to dziecko długo w jednym miejscu nie wytrzyma, więc nasza starsza kuzynka wyszła z nim na zewnątrz. Minęło dosłownie kilka minut, a wbiegł do kościoła goły, Em biedna za nim, przestraszona. Oczywiście cała uwaga skupiła się na nim – nie powstrzymywałam już śmiechu. – Czekaj, to nie koniec!
- Wychodzę – wstał z fotela i poszedł gdzieś.
- Pobiegł do naszej ciotki, stając między nią, a jej przyszłym, jeszcze wtedy, mężem i głośno oznajmił, że chce mu się siku, po czym się zsikał.
- Nieeee...
- Taaaak. To nawet jest nagrane, ale musiałabym tego poszukać, a to może trochę zająć, więc innym razem.
- I ja to sobie wyobraziłam. On tak często?
- Nie, ale za to w najlepszych momentach, znaczy, najmniej odpowiednich. Czekaj, pokażę Ci album ze zdjęciami – wstała podchodząc do szafek. – Jak miał pięć lat wybił sobie górną jedynkę na rowerze. Nie wiem jakim cudem tylko jedną - zaśmiała się. - Im był starszy tym bardziej ta niezdarność mu przechodziła.
- No chyba nie do końca.
- Co zrobił?
- Dwa dni temu, zaczął tańczyć w samym ręczniku przy oknie...
- Jesteś pewna, że chcę tego słuchać?
- Tak. Chciał się odwrócić i nie wiem jakim sposobem, ale wywalił się. Leżał na podłodze jak kłoda – obie zaczęłyśmy się śmiać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top