164
Ja: Caaaaaaaalum!
Ja: Calum!
Ja: nudzi mi się!
Ja: będę Ci tak spamować
Ja: chociaż wiem, że nie powinnam, bo macie zebranie
Ja: ale mi się nuuuuuudzi!
Ja: CalPal!
Ja: Caaaaaaaaaaal!
Ja: pisanie lewa ręką nie jest takie łatwe ;c
Ja: ale chyba nabrałam już wprawy
Ja: ignoruj mnie, masz rację
Ja: buuuu ;-;
- Tobie naprawdę się nudzi – zaśmiał się wchodząc do pokoju.
- CalPal! – uśmiechnęłam się, wystawiając w jego stronę dłonie. – Chodź tutaj – poruszyłam nimi zniecierpliwiona.
- Odbija Ci na starość? – zapytał z rozbawieniem.
- Ooo teraz mój wiek Ci przeszkadza? Nie gadam z tobą – odwróciłam się do niego tyłem. Chwilę później poczułam jak materac ugina się pod ciężarem jeszcze jednej osoby.
- Czyli nie idziemy na spacer? – złożył pocałunek na moim ramieniu.
- Spacer? – spojrzałam na niego.
- W sumie, skoro ze mną nie rozmawiasz... Zresztą późno już... Masz rację, zapomnij – westchnął i odsunął się ode mnie, wstając.
- Ej... w tej chwili sobie ze mną pogrywasz.
- Nie, wcale – uśmiechał się głupkowato, na co prychnęłam. – Chciałem się tylko przejść, ze swoją dziewczyną, nocą po Sydney, a ona oskarża mnie o pogrywanie z nią – przyłożył dłoń do serca.
- O ile potrafisz śpiewać, o tyle twoja gra aktorska jest równa zeru – mruknęłam, starając się nie pokazać swojego rozbawienia. Wydął dolną wargę do przodu. – Dzieciuch – zaśmiałam się.
- Dobra, już dobra. Pójdziemy się przejść, ale powoli.
- Oczywiście, jakby co będę Cię niósł – oparł się dłońmi o materac, pochylając się w moją stronę i musnął moje usta.
- Co Ci tak zależy?
- Nie chce mi się siedzieć w hotelu – wzruszył ramionami.
- Będziemy się wykradać?
- Serio? – spojrzał na mnie z politowaniem.
- No tak – uśmiechnęłam się szeroko.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top