Epilog

Narrator:

Chłopak wyciągnął kopertę którą po chwili otworzył. W środku znajdowało się przecięte na pół zdjęcie oraz list

" Dylan. Chciałabym Ci podziękować za wszystko co nas łączyło, mimo że na początku nie przepadaliśmy za sobą to i tak w pewnym momencie Cię pokochałam, jak nigdy nikogo innego. Nie będę żałować tych paru tygodni w których byłam szczęśliwa bo znaczyły one dla mnie bardzo dużo. Od przedszkola się nie lubiliśmy. Co ja pisze my się nienawidzieliśmy. Od kiedy zabrałam Ci Anne bo chciałam się z nią pobawić miałeś do mnie wielką urazę. Gdy obciąłeś mi włosy w zemście, wiedziałam że zawsze będę Cię nienawidzić. Płakałam i nie chciałam wychodzić z domu bo nie miałam prawie włosów. Później zaczęła się podstawówka i gimnazjum, zaczepki, zemsty i niemiłe niespodzianki w szafkach lub plecakach były codziennością. Gdy poszliśmy do liceum i okazało się ze muszę chodzić z tobą do klasy myślałam że nie przeżyje tego. Nienawidziłem Cię dobre 12 lat swojego życia i nagle przez jedną głupią karę zbliżyliśmy się do siebie i Cię pokochałam. Zrozumiałam że jeśli nie udajesz cwaniaka to nie jesteś taki zły. Mimo że Cię na początku kary nie tolerowałam i chciałam żebyś skoczył z mostu, to z czasem miałam ochotę żebyś przyszedł i mnie przytulił. Mimo wszystko chcę Ci podziękować za to co było. Między innymi za uratowanie mnie przed Nathanem, za uratowanie przed Lukiem, za każdą chwilę którą mi poświęciłeś. Dziękuję Dylan. I Mimo że nigdy już nie poczuję twojej bliskości i nigdy nie posmakuje twoich ust to chce Ci napisać że ostatni miesiąc był dla mnie czymś cudownym. Nie wiedziałam że jest taka cienka granica pomiędzy nienawiścią i miłością. Wyjeżdżam, pewnie chcesz wiedzieć gdzie? Do Nowego Jorku. Jak to czytasz to zostało 30 minut do mojego lotu bo jest on o 17:30. Na koniec chcę Cię poprosić żebyś mnie nie szukał, zmieniam numer telefonu, prosze nie pytaj moich znajomych gdzie dokładnie mieszkam, nie kontaktuj się ze mną. Nas już nie ma, jesteśmy tylko Ja i Ty, nigdy już nas nie będzie. I mimo że Cię kocham, to nie chce mieć z tobą nic wspólnego. Dziękuję że byłeś - Mia "

Gdy chłopak przeczytał ostatnie linijki tekstu od razu się zerwał z łóżka i popatrzył na zegarek była 17:00 do lotu dziewczyny zostało trzydzieści minut. Szybko ruszył w stronę samochodu i łamiąc wszelkie przepisy drogowe ruszył w stronę lotniska walczyć o swoją miłość.

Dziewczyna siedziała na lotnisku wraz z przyjaciółmi którzy ją pocieszali i przytulali, jej myśli były wokół chłopaka który obecnie jechał żeby zdążyć ją zatrzymać przed wyjazdem. Kochała go całą sobą dlatego ciężko było jej opuścić to miejsce bez pożegnania z nim.

Pasarzerowie lotu 6257 do Nowego Jorku proszeni są o przejście do gate'u 76

Po lotnisku rozbrzmiała się informacja. Dziewczyna wstała i przytulając ostatni raz swoich przyjaciół ruszyła w stronę która zapewnić miała jej lepsze życie. Ostatni raz odwróciła się próbując znaleźć mężczyznę jej życia lecz nigdzie go nie było.

- Poproszę bilet - powiedziała młoda stuardessa w jej stronę, a ona od razu go jej podała. Kobieta zaczęła sprawdzać coś w komputerze po czym gdy skończyła się odezwała.

- Pani Mia White? - zapytała brunetki

- Tak- przytaknęła dziewczyna z smutkiem na twarzy

W głębi duszy miała nadzieję że chłopak którego dażyła tak wielkim uczuciem jednak pojawi się i ją zatrzyma lecz nic takiego nie miało narazie miejsca.

- Jeśli wejdziesz do samolotu nie będzie odwrotu - oznajmiła kobieta miło się uśmiechając

- Tak, wiem - przyznała rację brunetka

- Wszystko jest potwierdzone, zapraszam - powiedziała kobieta

Dziewczyna odwróciła sie ostatni raz w stronę gdzie za niedługo pojawi się  miłość jej życia.

Chłopak w tym samym czasie biegał po lotnisku, w poszukiwaniu brunetki. Gdy zauważył dobrze znane mu twarze od razu do nich podszedł

- Gdzie ona jest? - zapytał patrząc na przyjaciół, dziewczyna zalana była łzami, a jej chłopak smutno patrzył na bruneta

- Poszła do gate'u 76 - oznajmił blondyn

Chłopak wiele nie myśląc ruszył w tamtą stronę gdy zauważył stojąca przy drzwiach dziewczynę o brąz włosach od razu do niej podbiegł

- Mia - powiedział lecz gdy dziewczyna się odwróciła okazało się że pomylił osoby - Przepraszam pomyliłem Cię z kimś - wyznał i czym szybkiej podszedł do stuardessy która odbierała bilety od innych pasażerów

- Nie widziała pani takiej młodej brunetki o imienia Mia? Leci lotem do Nowego Jorku o 17:30 - zapytał z nadzieją w głosie na co kobieta się smutno uśmiechnęła

- Przykro mi, samolot już odleciał przed pięcioma minutami - powiedziała, a chłopakowi zrobiło się słabo.

Nie zdążył, nie zdążył powstrzymać jej przed wyjazdem.

To koniec ewidentny koniec - powtarzał sobie pod nosem

Chłopak usiadł na krześle i zakrywając twarz rękoma wyszeptał

- Zawsze będę Cię kochać Mia - po tych słowach się rozpłakał.

Koniec
🌸🌸🌸

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top