#8

Resztę weekendu spędziłam w łóżku nie odzywając się do nikogo, oprócz Dusi to ona powodowała że się śmiałam i uśmiechałam, ten piesek jest najukochańszy na całym świecie. Dzwonił do mnie David, Amber, Klara a nawet Dylan ale nie odbierałam od nich telefonu potrzebowałam się od nich wszystkich odciąć. Dziś poniedziałek, ledwo żywa wstaję i kieruję się w stronę łazienki gdzie wykonuję podstawowe czynności, gdy jestem już gotowa schodzę na dół, nikogo nie ma oprócz mojego pieska, daję suni jedzonko do miski i sama zaczynam przygotowywać śniadanie, robię gofry z dżemem truskawkowym, gdy jestem tak skupiona nagle słyszę rozbrzmiewający się dzwonek do drzwi szybkim krokiem kieruję się w ich stronę,  otwieram je a moim oczom ukazuje się Dylan ubrany jak zawsze świetnie 

- cześć, mogę wejść ? - pyta chłopak 

- cześć, no wchodź - mówię otwierając szerzej drzwi 

- czemu do nikogo się nie odzywałaś przez resztę weekendu ? - pyta na co wzruszam ramionami

- zjesz gofra ? - pytam obojętnie 

- Mia, pytałem o coś - mówi lekko wkurzony - przestań zachowywać się jak dziecko i odpowiedz 

- nie miałam ochoty z nikim gadać, możesz się odwalić ode mnie - oznajmiam z wielką irytacją - jesz te gofry ?

- tak - mówi poirytowany moim zachowaniem 

Nakładam chłopakowi gofra na talerzyk a obok niego daje dżem i podaję, chłopak patrzy to na gofra to na mnie i pyta 

- mam się bać że coś tam jest ? - patrzę na chłopaka i przewracam oczami

- kurde, rozgryzłeś mnie tak naprawdę dałam Ci tam truciznę - mówię przejęta tak jak by odkrył prawdę 

- dobra to żeby twój straszny plan się powiódł to zjem - mówi biorąc gryza po chwili łapie się za serce i udaje że umiera 

- Dylan, to tak szybko nie ma działać, zepsułeś tą scenę - mówię wywracając oczami a chłopak patrzy na mnie i wzrusza ramionami

- w sumie to dobra ta trucizna, wyszła Ci - uśmiecha się lekko 

- ma się ten fach w ręku - mówię będąc z siebie dumna, po chwili chłopak zaczyna się śmiać a ja razem z nim.

 Kończymy jeść gofry i zbieramy się w stronę samochodu, dziś jedzie Dylan więc mogę trochę jeszcze pokimać, do czasu aż dojedziemy do szkoły czyli hm.. 10 min max.. Chwilę później jesteśmy przed szkołą i wysiadamy kierując się w stronę naszego ulubionego miejsca na ziemi czyli każdy dobrze wie gdzie. Wchodzę do szkoły kierując się w stronę szafek, gdzie spotykam Amber i Davida, rozmawiają o czymś zawzięcie ale gdy mnie widzą od razu przestają

- hejka mała, czemu się do nas nie odzywałaś od imprezy - pyta David na co wzruszam ramionami i mówię 

- hej, tak wyszło - uśmiecham się lekko 

- Mia, ja kompletnie nie pamiętam tamtej nocy - wzdycha blondynka opierając się o szafki 

- tym lepiej dla Ciebie - mówię cicho pod nosem ale na tyle słyszalnie że dziewczyna od razu się prostuje 

- dlaczego tym lepiej ? coś się stało ? - pyta z szokiem wymalowanym na twarzy 

- naprawdę Amber ? - do naszej rozmowy wtrąca się Dylan - kobieto ty byłaś zalana w trupa, ja nie wiedziałem czy ty żyjesz w pewnych momentach - dziewczyna na jego słowa robi się lekko czerwona 

- o gad, aż tak się uchlałam ? - pyta na co oboje z Dylanem kiwamy głowami 

- no to pięknie nasza Amberka się urąbała leciutko - żartuje sobie z niej David 

- dajcie spokój, ale nie zrobiłam nic głupiego ? - dziewczyna patrzy na mnie a ja nie wiem czy mówić jej o tym co stało się na imprezie 

- oprócz tego że się najebałaś, spałaś w łóżku Klary z swoim byłym to nic nie narobiłaś..- mówi Dylan.. no tak zawsze do usług, dziewczyna nie może uwierzyć w jego słowa 

- Nathan'em ? - Amber patrzy mi prosto w oczy, widzę iskierkę tą iskierkę która zawsze pojawiała się w jej oku gdy wymawiał ktoś to imię... ona go kocha i to jest najgorsze.

- tak - mówię patrząc w jej oczy 

- ja z nim leżałam? ale kiedy on wrócił i co robił na tej imprezie ? - dziewczyna ma pewnie mętlik w głowie, no tak zawsze tak jest kiedy w czyimś życiu pojawia się dawna miłość..

- tak, trochę sobie za bardzo pozwalał więc dostał w pysk - mówi Dylan w pełni z siebie zadowolony, a gdy David zdaje sobie sprawę co powiedział jego przyjaciel od razu przybija mu piątkę

- nie rozumiem nic - mówi blondynka 

- nie ma o czym mówić - odpowiadam i ruszam w stronę klasy gdzie zaczynają się pierwsze zajęcia. 

Matematyka.. zło przeklęte, nikt nigdy nie lubił i nie polubi matmy jestem pewna, gdy wchodzę do sali od razu siadam na swoim miejscu, chwilę później do klasy wchodzi Dylan i David, chłopaki rozmawiają bardzo wesoło a po chwili podchodzi do mnie mój najlepszy przyjaciel i mówi 

- hej mała, jak by wystawała Ci metka to by było na niej napisane "made in heaven" - czy on właśnie powiedział najbardziej żenujący tekst jaki istnieje ? nie będę mu dłużna 

- wiesz, za to ty chyba jesteś z kosmosu bo masz tyłek nie z tej planety - odpowiadam na jego "zaloty", po czym chłopak zaczyna ruszać tyłkiem i mówi 

- ha wiedziałem to zawsze, czekałem tylko aż ktoś mnie na taki tekst poderwie - mówi chłopak zadowolony z siebie - jestem cały twój maleńka - dopowiada siadając obok mnie 

- mówisz ? Nie wiedziałam że aż taki przystojniak poleci na moje zaloty - zaczynam się śmiać co odwzajemnia, chwilę jeszcze się "podrywaliśmy" na słabe teksty aż w końcu zaczęła się lekcja. Amber nie ma na matematyce trochę jestem zdziwiona bo dziewczyna nigdy nie opuszczała lekcji tak bez powodu. Za 10 minut dzwonek lekko szturcham przyjaciela w ramię i pytam 

- nie wiesz gdzie jest Amber ? - szepczę jak najciszej potrafię 

- no właśnie nie wiem od razu jak poszłaś ona też zabrała się i wyszła - to dziwne, trochę się o nią martwię bo jak by nie patrzeć nie mam ją o co winić ona nie wiedziała że Nathan jest na imprezie i najebała się bezmyślnie 

- muszę do niej zadzwonić - mówię lekko zdenerwowana, bardziej do siebie niż do chłopaka. 

Mija lekcja a ja od razu ruszam w stronę szatni bo tylko tam jest cisza, wchodzę do szatni już mam wybierać numer do dziewczyny lecz to co widzę ścina mnie z nóg...

***



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top