#12
Leże w białym pokoju, przykryta białym miękkim kocykiem
- halo - wyszeptałam - jest tu ktoś ?
- cześć - uśmiecha się chłopak, blondyn o pięknych oczach
- cześć, kim jesteś ? - pytam zdziwiona na co on się uśmiecha
- jestem twoim aniołem Mia - mówi podchodząc do mnie, jest ubrany na biało na jego twarzy widnieje uśmiech
- dlaczego tu jestem ? - pytam rozglądając się
- miałaś wypadek Mia...- mówi a w jego oczach widzę smutek, podaje mi rękę a ja wstaję - popatrz - mówi pokazując w dół.
Pod nami robi się dziura a w niej widzę... moich przyjaciół... są w szpitalu, płaczą..
- dlaczego oni płaczą ? - pytam patrząc raz na anioła raz na moich bliskich
- boją się, masz operacje i teraz wszystko zależy od Ciebie Mia ... - mówi patrząc na mnie - teraz ty decydujesz czy zostajesz tutaj w gronie aniołów czy wracasz na ziemie, mogę Ci jedynie powiedzieć że nie ważne co podejmiesz będę przy tobie bo jestem twoim Aniołem stróżem, zastanów się Mia.. - mówi po czym znika
Patrzę z nieba na moich bliskich, w szpitalu jest Amber widzę po jej oczach że płakała i dalej płacze, obok niej siedzi David, próbuje ją pocieszyć ale po jego zachowaniu widać że jest zmartwiony, obok nich jest mama.. moja kochana mama która cierpi, cierpi.. to przeze mnie... przyglądam się sytuacji gdy po chwili dostrzegam Dylana, jego oczy są smutne.. Czemu oni tak cierpią? pytam się sama po czym wszystko znika a mój Anioł pojawia się obok mnie
- Mia, czas podjąć decyzję - mówi, a ja patrzę na niego
- chcę wrócić - mówię a po chwili Anioł znika a ja widzę ciemność...
***
Dylan
Siedzę przy łóżku Mii, pielęgniarka po dłuższym przekonywaniu postanowiła mnie wpuścić. Siedzę przy dziewczynie trzymając jej malutką rękę w swojej zaczynam mówić
- Mia, wróć do nas, każdy się martwi tak bardzo chcę usłyszeć twój głos, chce żebyś powiedziała chociaż że jestem skończonym idiotą. Chcę żebyś się obudziła... - głaszczę dłoń dziewczyny, jest taka niewinna, nie wiem nawet czemu tak bardzo się o nią martwię, lubię ją znaczy tak mi się wydaje,wzdycham cicho a w mojej głowie jest mętlik. Po chwili słyszę szept który wyrywa mnie z zamyślenia
- Dylan... - mówi dziewczyna ledwo słyszalne, boże obudziła się! jest ! obudziła się !!!!!
- Cii, idę po lekarza, cieszę się że jesteś z nami - mówię po czym całuję ją w czoło i wychodzę z pokoju. Sam nie wiem skąd we mnie tyle czułości w stosunku do niej..
- Obudziła się - krzyczę ze szczęścia a pielęgniarka wraz z lekarzem od razu idą do dziewczyny a na twarzach przyjaciół widzę ulgę
- Boże, dziękuję - mówi Cicho David..
Mia
Naglę budzę się, kompletnie nie pamiętam nic oprócz pisku i świateł a później tylko ciemność po chwili słyszę głos, otwieram oczy delikatnie a światło z jasnego pomieszczenia mnie razi
- Dylan.. -szepczę cicho ledwo słyszalnie
- Cii, idę po lekarza, cieszę się że jesteś z nami - mówi chłopak całując mnie w czoło, po chwili wychodzi, jego gest był bardzo uroczy.. Nie mija chwila a obok mnie pojawia się lekarz
- Dzień dobry Pani White - uśmiecha się ciepło co lekko odwzajemniam - nie mów za dużo, jesteś po operacji musisz odpoczywać - przytaknęłam że rozumiem
- Miałaś wypadek, masz złamaną nogę dlatego narazie nie możesz wstawać i powinnaś odpoczywać.. - mówił - twoi bliscy są tutaj czy chciałabyś jeszcze żeby twój narzeczony tutaj przyszedł na chwilę ? - zapytał a ja robiłam zdziwioną minę
- tak.. - powiedziałam, chodź nie wiedziałam jaki narzeczony
- dobrze to zaraz go tu poproszę, gratuluję mężczyzny - powiedział i się uśmiechnął po czym wyszedł. Czułam się dziwnie, lekko byłam zmęczona, trochę mój organizm jest osłabiony, po chwili drzwi się otwierają a w nich pojawia się Dylan, podchodzi do łóżka i siada obok
- narzeczony powiadasz? - zapytałam cicho patrząc na chłopaka
- tak, przepraszam ale chciałem się dowiedzieć co z tobą a inaczej by mi nie powiedzieli - mówił szybko a ja się lekko zaśmiałam
- to miłe - odpowiedziałam
- dobrze że już wróciłaś, baliśmy się - powiedział a moje serce zabiło mocniej, czy on właśnie powiedział że bał się o mnie ? Nie no chyba tylko sie przesłyszałam . Popatrzyłam się chłopakowi prosto w oczy na co on się uśmiechnął
- dziękuję, możesz proszę zawołać moją mamę ? - powiedziałam a chłopak wstał i pocałował mnie w czoło.. zrobił to drugi raz
- trzymaj się mała, przyjdę jutro - po tych słowach wyszedł a chwilę później obok mojego łóżka pojawiła się moja mama
- jeju kochanie - zaczęła - tak się o ciebie martwiłam, my wszyscy się martwiliśmy tak bardzo Cię kocham - powiedziała
- gdzie tata ? - zapytałam a ona posmutniała
- nie dał rady przyjechać.. - popatrzyła na swoje ręce a ja od razu ją złapałam za nie lekko
- nie przejmuj się, jest dobrze żyję.. - uśmiechnęłam się do niej
- tak bardzo Cię kocham skarbie - powiedziała i pocałowała mnie w policzek
- ja Ciebie też
- kochanie, pójdę już, musisz odpoczywać, trzymaj się - uśmiechnęłam się na jej słowa
- pozdrów Amber i Davida, poproś ich żeby przyszli jutro - powiedziałam a ona przytaknęła i poszła..
Po chwili patrzę w kąt i mam wrażenie że ktoś tam siedzi czuję kogoś obecność, uśmiecham się sama do siebie zamykam oczy i zasypiam...
***
Mama Mii
Wyszłam ze szpitala kierując się w stronę domu, mam nadzieję że mój mąż jest już w domu bo nie mogę wytrzymać, dla niego praca była ważniejsza niż to że nasza córka mogła umrzeć ? Że jest w szpitalu? On sobie nie zdaje z tego sprawy.. Gdy jestem już pod domem wchodzę i widzę mężczyznę siedzącego przy stole
- nasza córka miała wypadek - mówię stając obok niego
- wiem, co z nią ? - pyta a we mnie krew buzuje
- jesteś idiotą Tom, nasza jedyna córka mogła umrzeć a ty pytasz co z nią ? jako jej ojciec powinieneś być tam razem ze mną, nawet nie wiesz jak okropnie się czułam gdy zapytała gdzie jesteś... - mówiłam łamiącym się głosem
- tak oczywiście, mam być na każde skinienie a pieniądze nam przyjdą same ? - pytał a ja zamarłam
- pieniądze to nie wszystko Tom.. - zaczęłam - rodzina jest najważniejsza
- pewnie... mam zwalniać się z pracy i co jeszcze ? - mówił tak sarkastycznie
- To nasze dziecko - powiedziałam patrząc na niego przez łzy
- a może tylko twoje ? nigdy jakoś nie byłem pewny czy ona jest moją córką - powiedział i wyszedł a mi aż zrobiło się słabo dlatego usiadłam na krześle.. Czy on własnie powiedział że nie jest pewny czy nasza córka jest jego biologiczną córką ?.. w mojej głowie było tysiące pytań ale ani jednej odpowiedzi, zaczęłam płakać tak strasznie płakać że aż dusiłam się swoimi łzami...
***
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top