Rozdział 1
Will
*To był ten dzień. Dzisiaj miał mieć swoją pierwszą lekcję z uczniami tego liceum. Na pierwszy rzut poszła pierwsza klasa. Siedział teraz za biurkiem, popijał kawę i nerwowo stukał długopisem o blat. Równo o 8:00 zadzwonił dzwonek, oznajmiający początek zajęć...*
Haru
*Zmartwiony i zmęczony wbiegłem do szkoły z myślą, iż po raz kolejny spóźnię się na lekcję, jednak okazało się, że kiedy tylko przekroczyłem próg, dzwonek dopiero zadzwonił. Odetchnąłem z ulgą, poprawiłem okulary i szybkim krokiem przemierzyłem korytarz, by dołączyć do mojego kolegi, który właśnie do mnie machał, stojąc przy drzwiach od sali matematycznej. Oboje do niej weszliśmy, a widok nowego nauczyciela nieco zbił mnie z tropu*
Will
*gdy weszli do klasy zacząłem się im dokładniej przyglądać. Wyglądali jak typowi przedstawiciele młodzieży dzisiejszego wieku. Wytapetowane laski, w miniówach, "groźne dresy", typowe kujony, nieogarnięci hipsterzy... Wśród nich dostrzegł pewnego chłopaka. Wyglądał na nieco młodszego i w ogóle jakby nie pasował do otoczenia*
Haru
*Jako, iż wszedłem do środka ostatni, zamknąłem za sobą drzwi i odgarnąłem grzywkę wchodzącą mi w oczy, zanim ponownie spojrzałem na nowego nauczyciela. Wyglądał na dojrzałego, jednak młodego mężczyznę, jednak to, jak na mnie zerknął sprawiło, że natychmiast odwróciłem wzrok i wreszcie ruszyłem do swojego miejsca przy oknie. Generalnie nie miałem problemów z nauką, jednak matematyka od zawsze była moją piętą achillesową, dlatego kiedy tylko wyciągnąłem książkę, zacząłem lekko się stresować, bo przecież nie wiedziałem, jakim nauczycielem jesteś*
Will
Tak... Witam was więc na naszych pierwszych zajęciach. Mam na imię William Bane i od dzisiaj będę was uczyć matematyki. Żeby nie popsuć jeszcze lekko wakacyjnej atmosfery to schowajcie książki. Powiedzcie mi coś o sobie, a ja również odpowiem wam na każde pytanie...*po tych słowach uśmiechnąłem się przyjaźnie, wstałem i oparłem o biurko, patrząc na nich z zaciekawieniem*
Haru
*słysząc jego prośbę o schowanie książek uniosłem lekko brwi, jednak mimo wszystko tego nie zrobiłem; oparłem łokcie na podręczniku i tak, jak większość klasy, spojrzałem na ciebie. Widząc, jak mój przyjaciel podnosi dłoń, zerknąłem na niego. Kiedy udzieliłeś mu głosu, odezwał się pogodnie* Skąd pan jest? *ponownie przeniosłem wzrok na ciebie, bo właściwie również mnie to ciekawiło - mieszkaliśmy w niedużym mieście, a ja nigdy o tobie nie słyszałem, dlatego byłem wyraźnie zaintrygowany*
Will
Pochodzę z Nowego Yorku. Tam się wychowałem, ale studia zacząłem tutaj, w Londynie i nie mam zamiaru przynajmniej na razie się wyprowadzać. Kocham Anglię...
Może się kiedyś uda, że zabiorę was na wycieczkę do mojego rodzinnego miasta. Myślę, że spodoba wam się Brooklyn i Manhattan...
Haru
*wszyscy byli wyraźnie podnieceni, a klasa wypełniła się wesołymi głosami podczas, gdy ja cały czas siedziałem cicho. Przeanalizowałem w głowie wszystko to, co powiedziałeś, cały czas uważnie ci się przyglądając. Uczniowie zadali ci jeszcze kilka pytań, aż wreszcie nadszedł czas na nas samych, abyśmy przedstawili ci się. Kiedy nadeszła moja kolej, uniosłem się z miejsca i odruchowo poprawiłem okulary* Haru. *zacząłem; sam nie wiedziałem, dlaczego, ale twój wzrok mnie... przytłaczał? W każdym razie, nie wiedziałem, czy mnie on irytował, czy tylko krępował* Nazywam się Haru Wright.
Will
Witaj Haru*to ten dzieciak, na którego zwróciłem uwagę. Wydawałeś mi się w tym momencie taki...inny...niepasujący tutaj...* opowiedz coś o sobie
Haru
Cóż... *odezwałem się i szybko rozglądnąłem po klasie, jakbym łudził się, że to pomoże mi uniknąć mówienia o sobie przed całą klasą, jednak ostatecznie ponownie uchyliłem usta* Jak większość klasy, pochodzę stąd. Jak już się pan domyśla, mam 16 lat i... uh, raczej dobrze się uczę. *powiedziałem to wszystko na jednym wdechu, w dodatku nawet nie zwracałem uwagi na to, czy to, co mówiłem miało sens. Nie lubiłem być w centrum uwagi, a wręcz tego nie znosiłem, dlatego zaraz po wypowiedzeniu tego zdania pochyliłem się, jakbym chciał powiedzieć "dziękuję" i po prostu usiadłem z powrotem na miejscu*
Will
Yhmmm*jeszcze bardziej zacząłem wlepiać w ciebie wzrok* kim chciałbyś zostać po szkole?
Haru
*mój wzrok ugrzązł w ławce, a palce zacisnąłem na materiale swetra od mundurka szkolnego. Jako jedyny nawiązałem z tobą tak długą rozmowę, dlatego wszyscy uważnie się jej przysłuchiwali, a ja siedziałem i rumieniłem się, nawet nie mając pojęcia dlaczego* Um... Interesuję się psychologią, dlatego myślę, że pójdę w tym kierunku.
Will
Oh, nieźle. Podziwiam, ja bym nie miał odwagi. Podobno większość z psychologów ma nierówno pod sufitem... Ale nie odbieraj tego osobiście*uśmiechnąłem się sarkastycznie* mamy jeszcze trochę czasu, co byście chcieli porobić?
Haru
*wtedy uniosłem głowę, a do moich uszu dotarły chichoty innych osób z klasy. zmarszczyłem delikatnie brwi. Teraz byłem już pewien, że twoje spojrzenie wcale mnie nie krępowało, tylko irytowało* Tak, zdążyłem się domyślić, że mówiąc "większość" nie ma pan na myśli mnie, więc nie rozumiem, dlaczego się pan tłumaczy. *odgryzłem ci się, zakładając dłonie na piersiach. W klasie zapanowała cisza, którą szybko przerwała jedna z uczennic* Może da nam pan czas wolny do końca lekcji? *zaproponowała, a ja odwróciłem się w stronę okna i wyglądałem za nie tak, jakby była to najciekawsza rzecz na świecie*
Will
Okej, no to czas wolny. Tylko nie bądźcie za głośno i nie przyzwyczajajcie się, lekcja to lekcja, służy do nauki.*uśmiechnąłem się* Haru?*spojrzałem na ciebie, próbując przykuć twoją uwagę* mam nadzieję że mnie źle nie zrozumiałeś, tylko dlatego się tłumaczę. Nie mam nic przeciwko psychologom, po prostu za nimi nie przepadam, to wszystko...
Haru
*słysząc "czas wolny", odetchnąłem i sięgnąłem do plecaka, by wyciągnąć z niego książkę, którą właśnie czytałem. Jednak wtedy znowu zawołałeś moje imię. I nie wiem, czy można być bardziej poirytowanym, niż ja w tamtym momencie. Nawiązując z tobą kontakt wzrokowy, jedynie skinąłem głową i wróciłem do książki, jakbym zupełnie wyczerpał limit rozmawiania z innymi na dzisiejszy dzień*
Will
Nic nie odpowiesz?* patrzyłem na ciebie, a ty nie zwracałeś na to uwagi. Nie, mnie się nie ingoruje*
Haru
*nawet nie spojrzałem na ciebie, kiedy ponownie się odezwałeś. Zamiast tego, wodziłem wzrokiem po linijkach tekstu i niezbyt zależało mi na tym, czy wpiszesz mi uwagę, chociaż to z pewnością popsułoby mi ocenę*
Will
*jak ty mnie cholernie irytujesz...podszedłem do ciebie, zatrzasnąłem ci książkę, abyś w końcu na mnie spojrzał* mógłbyś zareagować, kiedy do ciebie mówię*obdarzyłem cię najgroźniejszym spojrzeniem na jakie było mnie stać w tej chwili, nie zważając na to, że zapewne przyciągam uwagę reszty klasy*
Haru
*słyszałem, jak odchodzisz z miejsca, jednak na to też nie zwróciłem uwagi. Jednak, gdy zatrzasnąłeś mi książkę przed nosem, ciśnienie podskoczyło mi jeszcze bardziej* Nie mam ochoty z panem rozmawiać. *starałem się brzmieć normalnie, chociaż fakt, że zacisnąłem delikatnie zęby mi to uniemożliwił. Miałem wrażenie, że za moment po prostu nawzajem doskoczymy sobie do gardłem, bo chyba działaliśmy sobie na nerwy tak samo* Poza tym, dał nam pan czas wolny, dla mnie jest to jednoznaczne z tym, że nie muszę już pana słuchać. Ot, nastolatkowie. *wziąłem do książkę do ręki i otworzyłem ją na kolanie, szukając strony, którą właśnie czytałem*
Will
Dobrze ci radzę, aby to był pierwszy i jedyny taki wybryk...* miałem nadzieję, że nie zabrzmiało to jak groźba, miałbym przesrane, gdyby wywalili mnie już pierwszego dnia za zastraszanie uczniów, nawet tak bardzo wkurzających jak ty. Oddaliłem się od twojej ławki, nie mając pojęcia, czy usłyszałeś gdy na odchodnym mruknąłem "bezczelny gnojek"*
Haru
Tak, tak. *rzuciłem lekceważąco; kiedy wreszcie się oddaliłeś. położyłem książkę z powrotem na ławce i śmiejąc się bezgłośnie pod nosem, mruknąłem ciche "idiota". Była to nasza pierwsza lekcja, ale ja już czułem, że chyba zacznę celowo się na nie spóźniać, chociaż do tej pory zdarzało mi się to robić przypadkowo*
Will
*zadzwonił dzwonek i lekcja dobiegła końca. Wszyscy wychodzili z klasy, a ja wpatrywałem się w ciebie, nawet nie wiesz, jak bardzo byłem ciekawy twojej reakcji kiedy będziesz przechodził obok mojego biurka wychodząc*
Haru
*kiedy zadzwonił dzwonek, podniosłem się z miejsca i kładąc plecak na ławce, zgarnąłem do niego wszystkie moje rzeczy. Potem zawiesiłem go na ramieniu i nim się obejrzałem, zostałem w klasie jedynie z tobą; zauważając to czym prędzej odszedłem od swojego miejsca, aby jak najszybciej opuścić klasę. Byłem ciekawy, co na naszą wymianę zdań powie mój przyjaciel, który zawsze prawił mi lekcje na temat grzeczności, nawet tej wymuszanej. Cóż, ja chyba nie potrafiłem z takiej grzeczności korzystać*
Will
Do widzenia?*ni to spytałem, ni stwierdziłem, niby niepewnie, ale w pewnym stopniu sarkastycznie.*
Haru
*zatrzymałem się, gdy byłem już przy twoim biurku, gdyż twój głos skutecznie przykuł moją uwagę. zerknąłem na ciebie, po czym uśmiechnąłem się sarkastycznie, kiwając przy tym głową* Do widzenia. I miłego dnia...
Will
*zrobiłeś taką minę, że nie mogłem się powstrzymać, parsknąłem cicho, jednocześnie wyciągając rękę i czochrając cię, po i tak już lekko zmierzwionych włosach, potem bojąc się twojej rekacji, odwróciłem się udając, że leżący przede mną dziennik jest bardzo interesujący*
Haru
*zdziwiłem się, gdy zupełnie nagle wyciągnąłeś w moją stronę dłoń i tak po prostu poczochrałeś moje włosy.; moje okulary osunęły się lekko w dół, dlatego czym prędzej je poprawiłem i sięgnąłem dłońmi do włosów* A to za co? *zmarszczyłem brwi, bo przecież dopiero, co praktycznie zjadaliśmy się wzrokiem, a teraz zwyczajnie się śmiejesz*
Will
*uśmiechnąłem się pod nosem, nadal bojąc się odwrócić* wiesz, czasami to co z początku jest mega wkurwiające, z czasem staje się dość intrygujące... Tylko nie mów nikomu, że tak się wyraziłem, bo mnie wywalą za demoralizowanie uczniów...
Haru
*uśmiechnąłem się rozbawiony pod nosem, gdy przeprosiłeś za przekleństwo, na które ja właściwie prawie nie zwróciłem uwagi; bardziej skupiłem się nad analizowaniem całej twojej wypowiedzi, bo nie byłem pewien, czy dobrze cię zrozumiałem* Aj, aj, kapitanie. *zaśmiałem się, odwracając się* Do widzenia. *powiedziałem, po czym odszedłem od twojego biurka i powolnym krokiem udałem się ku wyjściu z sali*
Will
*dopiero gdy miałem 100% pewności, że wyszesłeś, wtedy się odwróciłem. Dzisiaj na prawdę mnie zdenerwowałeś. Wiem że jestem niewiele starszy, ty już zaczynasz wchodzić w dorosłość, podczas kiedy ja w niej już tkwię po kostki i powinieneś okazywać mi trochę szacunku. Właściwie łatwo mówić, że chodzi o szacunek. Mnie po prostu denerwuje to, że ktoś umie mi się postawić. Właściwie...nie spodziewałbym się tego po tobie. Bardziej bym o to posądzał tych rozpaskudzonych goryli, co to im wszystko wolno. Nie, po tobie, drobnym cichym i kujonowatym bym się tego niespodziewał i to mnie irytowało jeszcze bardziej, bo nie miałem nad tym kontroli. Nie wiedziałem co ci mogę powiedzieć, żeby nie urazić delikatnej duszyczki. Dlatego tak się przed chwilą zachowałem. Chciałem obrócić to wszystko w żart, żeby nie wkraczać od razu na wojenną ścieżkę. To od ciebie zależy czy wykorzystasz szansę, czy jednak będziesz sobie ostrzyć na mnie ząbki. Bądź, co bądź wyglądasz bardzo słodko kiedy policzki ci różowieją ze złości, a twój wzrok mógłby wtedy wypalić mi dziurę w koszuli...potem miałem jeszcze kilka lekcji z innymi klasami. Nuuudy. Z
Wróciłem do domu o 15 i szybko sobie coś ugotowałem. Potem szybki prysznic i wyskoczyłem do najbliższego baru na kilka drinków, ciesząc się ostatnimi godzinami wolności. Od jutra zaczyna się prawdziwa praca. Bałem się, jak to będzie wyglądać, gdy zacznę wam wbijać do waszych biednych główek logarytmy i inne świństwa, które i tak zapomnicie bo ni cholery nie będą wam potrzebne. Z tą myślą dopiłem ostatniego drinka i wróciłem do domu. Nie mam problemów z piciem i byłem tylko lekko wstawiony więc nie zapowiadał się nawet najmniejszy kac. Jeszcze zanim ostatecznie zasnąłem, po głowie tłukła mi się myśl: "jak się jutro zachowa ten niewinny aniołek, który już na pierwszych zajęciach pokazał różki?"*
Haru
*wyszedłem z klasy, a kiedy tylko zamknąłem drzwi, przywarłem do nich plecami. Czułem jednocześnie wielką ulgę - nie pamiętam, kiedy ostatni raz odważyłem się postawić jakiemukolwiek nauczycielowi, ale byłem pewien jednej rzeczy. Na pewno miałeś w sobie coś, co sprawiało, że jednocześnie czułem się w twoim towarzystwie przytłoczony, ale i dziwnie rozluźniony i tego właśnie nie potrafiłem zrozumieć. Po lekcjach wróciłem do domu, gdzie po zjedzeniu obiadu zabrałem się za powtarzanie materiału na jutrzejsze zajęcia. Pochylając się nad książką od znienawidzonego przeze mnie przedmiotu zastanawiałem się, co takiego wydarzy się jutro; jak się zachowasz i czy nadal utkwisz we mnie te swoje irytujące spojrzenie*
Hejo, jest to drugie opowiadanie pisane jako RPG z pewną dziewczyną z FB. Ona jest Haru a ja Willem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top