Rozdział 6.
Chyba pierwszy raz opisuję po prostu szkolne życie w opowiadaniu^^ Ma to pewien urok, choć ciężko jest nie wpaść w monotonię.
Zima nadeszła równie niespodziewanie jak co roku. Witryny sklepowe przepełniły się bożonarodzeniowymi dekoracjami pełnych choinek, czerwonych ozdób, mikołajów i śniegu, który nie raczył pojawić się na ulicach Tokio. Może i lepiej, bo Yuri nie miała pewności, czy Kuroo nie wpadnie na jakiś głupi pomysł związany z białym puchem.
Złość po porażce dawno mu przeszła, stając się motorem napędowym do kolejnych treningów. Chyba tylko dzięki niskiej temperaturze na zewnątrz przestał nagabywać Yuri na treningi na placu zabaw. Zresztą Kenma miał już za sobą dwa przeziębienia, więc to też przystopowało kapitana w jego zapędach.
Po Nowym Roku Yuri chętniej zostawała w szkole, by poczekać na przyjaciół po ich treningu. Wszystko przez to, że w domu jedynym tematem był Turniej Wiosenny szkół średnich. Tym razem Nekoma w nim nie uczestniczyła, co jednak nie oznaczało, że temat zniknął. Nekomata szeroko omawiał z córką mecze i szanse poszczególnych drużyn, a to budziło niechęć Yuri.
– Zerwijmy się z lekcji i chodźmy zobaczyć mecze eliminacyjne na Wiosennym – zaproponował Kuroo, gdy byli niemal pod szkołą.
– Mowy nie ma – odparła Yuri.
– Dlaczego? Tylko ten jeden raz. Nie chcecie zobaczyć najlepszych drużyn na żywo?
Yuri przewróciła wymownie oczami.
– Jesteś kapitanem drużyny. Jaki przykład dajesz reszcie, skoro się tak beztrosko urywasz z lekcji i treningu?
– Yuriś, ty to potrafisz wbić szpilę – oburzył się teatralnie Kuroo. – Nie ma co.
– Nie ma za co – odparła z uśmiechem. – Zawsze możesz wybrać się w wolne.
– Wtedy ze mną nie pójdziecie. Już was znam – mruknął niby obrażony.
Yuri wzruszyła ramionami, Kenma, który nie uczestniczył w wymianie zdań, nawet nie zareagował.
Pierwsza połowa lutego oprócz przygotowań do egzaminów niosła też pewne podekscytowanie. O ile w podstawówce nie było to takie ważne, tak w gimnazjum coraz więcej uczniów zwracało uwagę na Walentynki. Po klasach rozmawiano szeptem na temat tego, kto komu sprezentuje czekoladki i kto jest najbardziej popularny.
Yuri nie zwracała na to aż takiej uwagi. Nie miała sympatii, której zamierzałaby osobiście przygotować walentynkową czekoladę, choć koleżanki z klasy wypominała jej, że ma nieco fory u kapitana siatkówki, skoro bardzo często razem przychodzą do szkoły. I nic nie dawało powtarzanie, że się jedynie kumplują.
Od kilku chwil czuła się obserwowana, choć starała się skupić na nauce, nim chłopcy skończą trening. Nie było to jednak takie proste. Podniosła spojrzenie na dwie dziewczyny stojące w wejściu na trybuny i przyglądające się Yuri zamiast treningowi na boisku. To sprawiło, że uczennice podeszły bliżej. Yuri mogła się na razie pożegnać z nauką.
– O co chodzi? – zapytała pierwsza.
W czasie pracy dla samorządu nabrała wprawy w rozmowach z innymi, gdy ci przychodzi z jakimś problemem czy interesem, ale nie potrafili zacząć. Zresztą to dawało delikatną przewagę.
– Umawiasz się z Kuroo? – zapytała jedna z dziewczyn o czarnych, gęstych włosach puszczonych luźno na ramiona i ciemnych oczach o migdałowym kształcie.
– Nie – odparła Yuri zgodnie z prawdą.
Naprawdę nie rozumiała tych wszystkich podejrzeń wobec ich relacji. Prawdą było, że nie mogła zaprzeczyć, że Kuroo przyciągał spojrzenia. Gdy jego uwaga nie skupiała się jedynie na siatkówce, stawał się całkiem przyjemnym towarzyszem. Jednak była ta nieszczęsna siatkówka, która sprawiała, że Yuri nawet przez moment nie dopuściła do siebie myśli, że mogliby być sobie bliżsi niż przyjaciele.
– A z tym drugim, co się z wami zawsze kręci z pierwszej klasy? – zapytała ruda z piegami na nosie.
– Nie, z Kenmą też się nie umawiam. O co wam chodzi?
– To może powinnaś przestać się kręcić koło Kuroo, skoro nie jesteś zainteresowana – zasugerowała brunetka. – Inaczej może się to dla ciebie źle skończyć.
– To nie moja sprawa, z kim się umawia Kuroo – odparła Yuri. – Przyjaźnimy się, to tyle w temacie. Zamiast tracić czas na mnie, spróbujcie porozmawiać z samym zainteresowanym, a teraz wrócę do nauki, skoro sobie to wyjaśniłyśmy.
Przestała zwracać uwagę na dziewczyny, choć wiedziała, że przez najbliższe kilka dni takie spotkania jej nie ominą. Nie chciała jednak unikać przyjaciół z tak trywialnego powodu, zresztą Rei i Ayase dałyby jej do wiwatu, gdyby tylko spróbowała. Choć one akurat starały się przekonać Yuri, że powinna dać szansę irytującemu kapitanowi głuche na to, że przecież sam Kuroo nie szukał w tym niczego poza przyjaźnią.
– O czym rozmawiałaś z tymi dziewczynami na treningu? – zapytał Kuroo, gdy wracali już do domu.
– O niczym szczególnym. – Wzruszyła ramionami. – A ty na treningu powinieneś być skupiony na grze, a nie rozglądać się dookoła.
– Wiesz, to raczej niezwykłe, żeby ktoś cię szukał na naszej sali. Nie jesteś już w samorządzie ani w żadnym klubie. To chyba nie jest tajemnica, co?
– Pytały, czy umawiam się z którymś z was – wyjaśniła znudzonym tonem.
– I co powiedziałaś?
– Prawdę. A czego się spodziewałeś?
Kenma na moment oderwał spojrzenie od gry i uniósł je na przyjaciół. Yuri wydawała mu się zirytowana tematem i trochę się jej nie dziwił. Jego też nie bawiły Walentynki. Nie żeby się jakiejś spodziewał, nie był zbyt popularny wśród dziewczyn w szkole, a przy tym zupełnie nie rozumiał całego szumu wobec tego dnia. Komuś naprawdę chciało się czekać aż do czternastego lutego, by wyznać obiektowi westchnień uczucia?
W przeciwieństwie do nich Kuroo wydawał się całkiem nieźle bawić myślą, że tego dnia zostanie obdarowany mnóstwem domowej czekolady, choć dotąd nie wspominał, żeby miał jakąś dziewczynę na oku. Cały wolny czas spędzał na treningach siatkówki i spotkaniach z Kenmą i Yuri, więc ciężko byłoby nie zauważyć, gdyby jego uwaga kierowałaby się w jeszcze inną stronę.
Same Walentynki zaczęły się deszczowo. Yuri przyszła do szkoły sama jak w każdy poranek, kiedy drużyna siatkówki miała trening przed lekcjami. Zajrzała zresztą na salę, gdzie chłopcy kończyli właśnie porządki.
– Kapitanie, Kenma, macie gościa! – zawołał Satoshi, gdy tylko dostrzegł Yuri w drzwiach.
Hoshino uważała to za niepotrzebne, ale pomachała przyjaciołom, którzy na chwilę pozostawili sprzątanie na barkach reszty drużyny.
– Stęskniona za nami? – zapytał Kuroo.
– Za Kenmą oczywiście – odparła i wyciągnęła z torby dwie tabliczki czekolady. Udało jej się kupić taką bez tych bzdurnych walentynkowych przybrań. – Po przyjacielsku – wyjaśniła. – Coś jak prezent na święta, więc bez podtekstów.
– Nie sądziłem, że dożyję dnia, kiedy dostanę od ciebie coś poza ironią, Yuriś. Jestem wzruszony – zażartował Kuroo. – Jesz dzisiaj z nami?
– Mam zostawić biednego Kenmę na pożarcie twoim fankom? Ani mi się śni. Widzimy się potem.
– Mną to się nawet nie przejmie – mruknął Kuroo.
– Ciebie to bawi – stwierdził beznamiętnie Kenma.
Zachował dla siebie myśl, że z tej czekolady Kuroo ucieszył się najbardziej, w czym utwierdziły go wypadki tego dnia. Nie miał wątpliwości, że przyjaciel będzie dziś w centrum zainteresowania w szkole, zresztą jeśli nawet jakaś dziewczyna odezwała się do Kenmy, to tylko po to, żeby przekazał Kuroo prezent od niej, bo sama była zbyt zawstydzona, żeby zrobić to osobiście.
Zresztą Yuri też nie miała najłatwiejszego dnia. Gdy tylko weszła do klasy, Rei pomachała do niej z wielce sugestywnym uśmiechem. Ayase zresztą też spoglądała uważnie na przyjaciółkę.
– Co jest? – zapytała Yuri.
– Chyba nie musimy pytać, komu zrobiłaś czekoladki – zagaiła Rei.
– Doskonale wiecie, że nie robiłam. Dajcie spokój. To już się nudne robi.
– Jesteś ślepa, Yuriś. Zobaczysz, potem będziesz żałować, że tego nie zrobiłaś.
Yuri usiadła na swoim miejscu i ostentacyjnie otworzyła podręcznik do japońskiego, by zakończyć rozmowę. Naprawdę starała się ignorować te wszystkie podteksty przyjaciółek i cały ten rozgardiasz związany z czekoladkową tradycją.
Nim dotarła na dach, została zaczepiona przez te same dziewczyny, które kilka dni wcześniej wypytywały ją na treningu o relacje z Kuroo. Tym razem obie wydawały się nieco spięte.
– Zaniesiesz to Kuroo? – zapytały, przekazując Yuri starannie opakowane niewielkie pudełeczka.
Nie musiała pytać, by wiedzieć, co jest w środku.
– Nie – odparła stanowczo. – Nie pomogę wam.
– Przecież z nim nie chodzisz.
– Jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Jeśli tak bardzo wam się podoba, powinnyście same dać mu wyraz swojej sympatii. Jeśli was na to nie stać, to chyba jasno mówi o waszym zainteresowaniu.
Minęła je, mając nadzieję, że nie straci zbyt wiele czasu. Nie zwróciła też uwagi na fakt, że dziewczyny najpierw ją zwyzywały, a potem ruszyły za nią. Próba odgonienia ich pewnie skończyłaby się jeszcze gorzej, a też nie było żadną tajemnicą, że w cieplejsze dni trójka przyjaciół korzysta z dachu jako miejsce spotkania w czasie przerwy obiadowej.
Minęła trzy inne rozchichotane dziewczyny, co potwierdziło jej podejrzenia, że nie zjedzą w spokoju bento. Zresztą zdegustowana mina Kenmy też nie napawała optymizmem, kiedy obok Kuroo bajerował kolejne uczennice.
– Ciężki dzień? – zapytała Kozume, gdy usiadła obok niego, wcześniej sprawdzając, czy ławka rzeczywiście już wyschła po porannym deszczu.
– Jak pszczoły do miodu – mruknął. – Za tobą też przyszły.
– Chciały, żebym zrobiła za kuriera.
Kenma skrzywił się lekko.
– Mnie też od samego rana o to proszą. Czemu dziewczyny to w ogóle robią? Skoro im się podoba, czemu nie chcą same do niego podejść?
Yuri wzruszyła ramionami.
– Może nie chcą być posądzane o bycie natrętnymi? – zasugerowała. – Mnie to nigdy nie bawiło, ale Kuroo wygląda, jakby miał zaraz pęknąć. A i tak na brak ego nie narzeka.
– Może byście przestali się ze mnie podśmiechiwać? – zapytał Tetsuro, zwracając na siebie ich uwagę.
– Koniec kolejki? – zadrwiła Yuri.
– Ej, a chciałem, żebyście zjedli ze mną te czekoladki – obruszył się Kuroo. – Przecież jest ich za dużo, żebym zjadł je wszystkie sam.
– Nie trzeba było ich przyjmować – mruknął Kenma.
– Zazdrosny o moje powodzenie?
– Wygląda raczej na zdegustowanego twoim zachowaniem – odparła Yuri. – Poza tym wiesz, że na Biały Dzień będziesz musiał odwdzięczyć się każdej z tych dziewczyn trzykrotnie?
Kuroo na chwilę stracił rezon na myśl kosztów, ale zaraz przypomniał sobie o jednej rzeczy.
– Tylko tym, które naprawdę chcę obdarować – stwierdził.
– Jesteś bez serca – powiedziała poważnie Yuri. – A one się tak starały dla ciebie. Typowy popularny facet, który by tylko brał. Zawiodłeś nas.
Na minę Kuroo zaczęła się śmiać, zresztą Kenma też nie powstrzymał rozbawionego uśmiechu. Koniec końców obiecali mu, że pomogą w przygotowaniach do Białego Dnia, co by dobre zdanie o kapitanie siatkówki nie zniknęło w szkole.
Tłum uczniów kłębił się pod tablicami, wypatrując własnych nazwisk w nowo utworzonych klasach. Yuri cofnęła się o krok, mając nadzieję, że za chwilę sama będzie mogła podejść i sprawdzić, ale nie wyglądało na to, by miało to nadejść zbyt szybko.
– Niosę wspaniałe wieści! – zawołał Kuroo, który nie miał żadnego problemu, żeby dostać się pod tablicę. Z pewnością pomogła mu rozpoznawalność, a i zaczynał przewyższać wiele osób wzrostem. – Jesteśmy razem w klasie.
Yuri westchnęła cierpiętniczo.
– Za jakie grzechy?
– Ej, mogłabyś się choć trochę ucieszyć – oburzył się Kuroo. – Zwłaszcza że przebiłem się przez ten tłum w rekordowym czasie.
Nie miał pewności, czy Yuri sobie z niego przypadkiem nie kpi, choć równie dobrze mogła rzeczywiście być temu trochę niechętna. Z drugiej strony, czy naprawdę trzymałaby się z nimi, gdyby ich nie lubiła?
– Która klasa? – zapytała, przewracając oczami.
– Trzecia.
Ruszyła w stronę budynku bez dodatkowych słów, zupełnie ignorując przyjaciela, na co westchnął ciężko. W sumie mógł się tego spodziewać.
Yuri zatrzymała się kilka kroków dalej i zerknęła na niego zza ramienia, pytając:
– Idziesz?
Kuroo uśmiechnął się i podążył za przyjaciółką na nowo zadowolony z podziału klas. Miejsce również zajął obok Yuri, która sama nie miała pewności, czy powinna się z tego cieszyć, czy jednak przeklinać dyrekcję za ten pomysł.
– Myślałaś już o konkretnym liceum? – zapytał, gdy po lekcjach szli po Kenmę.
– Mam coś na oku – odparła.
– Które?
– Zapomnij, że ci powiem. Jeszcze stwierdzisz, że poleziesz tam za mną.
– Czemu jesteś dla mnie taka oziębła, Yuriś? To nie fair. Z Kenmą rozmawiasz normalnie.
– Zgadnij, dlaczego, Sherlocku.
Kenma uniósł spojrzenie znad konsoli, gdy usłyszał ich przekomarzanki. Yuri uśmiechnęła się do niego ciepło.
– Jak nowa klasa? – zapytała.
– W porządku.
– Pewnie i tak nawet nie próbowałeś się zaprzyjaźnić z kimkolwiek – stwierdził Kuroo.
Kenma wrócił do gry, równając krok z przyjaciółmi.
– Nie każdy jest takim ekstrawertykiem jak ty – przypomniała Yuri.
– Też kiedyś byłem nieśmiały – odparł Kuroo.
Yuri uniosła brew w niedowierzaniu. Jakoś nie potrafiła sobie wyobrazić tego wiecznie wyszczerzonego chłopaka w sytuacji, kiedy nie jest w stanie wykrztusić słowa. To do niego zupełnie nie pasowało.
– Co to za mina? Nie wierzysz mi.
– Trudno w to uwierzyć – odparła. – Zwłaszcza kiedy mielisz non stop ozorem.
– To było niemiłe, Yuriś. To dzięki siatkówce tak dobrze mi idzie – oznajmił z dumą. – Też mogłabyś spróbować, to może przestałbyś być taka niemiła.
Yuri skrzywiła się wymownie. Jak zwykle Kuroo wracał do tematu, jakby zupełnie nie rozumiał słowa "nie".
– Chociaż dzisiaj mógłbyś odpuścić – mruknęła. – Będziesz miał cały rok, żeby mnie tym męczyć.
Skręciła w inną stronę niż sala klubu siatkówki.
– Nie idziesz z nami? – zapytał Kuroo.
– Wracam do domu – burknęła i chwilę później już jej nie było.
Kenma spojrzał na przyjaciela znacząco, dając do zrozumienia, że tym razem naprawdę mógł odpuścić. Teraz jednak było za późno. To nie tak, że Kuroo nie wiedział, że temat siatkówki był dla Yuri dość nieprzyjemny. Nie do końca rozumiał powody przyjaciółki, ona też nie wyjaśniła tego nigdy, więc miał nadzieję, że jeśli będą spędzać wspólnie czas, coś się zmieni. Wyglądało jednak na to, że jedyne, co osiągnął, to większe zirytowanie Yuri.
Następnego dnia Yuri nie pojawiła się w szkole. Nie odpisała też na "Przepraszam" Kuroo, którego dopadały coraz większe wyrzuty sumienia, że tak jej ciągle wypomina tę nieszczęsną siatkówkę. I tak udało mu się wiele zmienić w jej stosunku do znienawidzonego przez nią sportu – coraz częściej obserwowała treningi drużyny, ale też pomagała Kuroo i Kenmie. Nie wszystko naraz.
– Pisała, że źle się czuje i nie będzie jej dzisiaj – oznajmił Kenma, gdy Kuroo zahaczył o ten temat.
– Dlaczego napisała tylko tobie?
Kenma spojrzał na przyjaciela i westchnął. W przeciwieństwie do niego nie widział niczego zabawnego w ciąganiu Yuri na treningi. Owszem, lubił jej towarzystwo i się do niego przyzwyczaił, ale nie czuł potrzeby dzielenia wszystkich pasji. W końcu każdy człowiek jest inny i inne rzeczy przyciągały jego uwagę. To wciąż było coś, co Kuroo musiał zrozumieć, zanim straci przyjaciółkę.
– No co? – oburzył się Kuroo. – Przecież napisałem, że przepraszam.
Kenma zostawił swoje wnioski na razie dla siebie. Może Kuroo sam dojdzie do tego, co robi źle w tej relacji.
Kenma zwątpił w tę myśl, gdy tylko przyjaciel oznajmił mu po treningu, że idą odwiedzić Yuri pod pretekstem zaniesienia jej lekcji, jak na dobrych przyjaciół przystało. Kenma nie miał pewności, czy to dobry pomysł, ale też nie powstrzymał Tetsuro. Sam był odrobinę zaniepokojony nieobecnością Yuri, jednak nie na tyle, by zaraz domagać się wszystkich szczegółów.
Otworzyła im mama Yuri nieco zaskoczona, że mają gości o tej porze.
– Dzień dobry. Jestem Tetsuro Kuroo, a to Kenma Kozume. Przynieśliśmy Yuri notatki z dzisiaj, żeby nie miała zaległości.
Natsumi Hoshino uśmiechnęła się do chłopców, o których nieco już słyszała od córki.
– To miło z waszej strony. Wejdźcie, proszę. – Wpuściła ich do środka i odwróciła się w głąb domu. – Yuri, masz gości!
Dziewczyna zeszła po kilku chwilach z piętra nieco zaskoczona wieścią. Jednak szybko zrozumiała sytuację, gdy dostrzegła przyjaciół.
– Kuroo, Kenma, co tu robicie?
– Przynieśliśmy ci lekcje z dzisiaj – odparł Kuroo, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. – Nie przyszłaś do szkoły. Stało się coś?
Yuri zachowała dla siebie rzeczywisty powód swojej nieobecności. Wskazała ręką schody.
– To nic takiego. Chodźcie do mnie do pokoju.
Nie była pewna, czy to na pewno dobry pomysł, ale nie chciała ich trzymać w progu czy w zasięgu mamy, która z pewnością powiedziałaby o kilka słów za dużo. Mimo to nie czuła się komfortowo, wpuszczając chłopaków w swoją przestrzeń osobistą.
– Siadajcie. – Wskazała niski stoliczek, do którego dołożyła leżące dotąd na stosie poduszki. – Nie spodziewałam się, że przyjdziecie.
– Nie przyszłaś do szkoły, nie dałaś też znaku, co się dzieje – odparł Kuroo, rzucając okiem na aranżację pokoju.
Nie miał pewności, czego miał się spodziewać. Nie bywał w sypialniach dziewczyn w swoim wieku, choć podejrzewał, że większość z nich jest bardzo dziewczęcych. Jednak pokój Yuri nie przygniatał ich płcią właścicielki, choć nie można było zaprzeczyć, że jest przytulny.
– Napisałam do Kenmy – odparła.
Kuroo spojrzał na nią z wyrzutem, ale zaraz się uspokoił pomny tego, że sam ją zdenerwował poprzedniego dnia.
– To z powodu tego, co wczoraj powiedziałem? – zapytał. – Dlatego nie przyszłaś do szkoły?
Yuri nieco się zmieszała, ale zaraz uśmiechnęła się rozbawiona.
– Gdybym za każdym razem, gdy mnie zdenerwujesz, nie przychodziła do szkoły, nigdy nie skończyłabym drugiej klasy albo musiałabym się przenieść – odpowiedziała. – Po prostu źle się czułam i przekonałam mamę, że to zły pomysł, żebym dzisiaj szła na lekcje. To nic takiego, Kuroo. Już czuję się lepiej. Nie musisz się przejmować.
Chciał zapytać o szczegóły, ale wtedy po krótkim pukaniu do pokoju weszła mama Yuri z tacą w dłoniach.
– Przyniosłam wam herbaty – oznajmiła.
– Dziękuję, mamo. Przynajmniej nie muszę ich tu zostawiać samych. – Rzuciła złośliwe spojrzenie Kuroo, którego podejrzewała o wścibstwo, gdyby tylko wyszła za drzwi.
– No wiesz, martwiłem się – burknął. – Nie wiem, o co mnie podejrzewasz.
– Na pewno nie o bycie dobrym człowiekiem – zakpiła.
Odebrała od matki tacę i nalała chłopakom herbaty.
– Yuri, nie bądź złośliwa – upomniała ją Natsumi. – Przyszli tu dla ciebie.
Dziewczyna przewróciła oczami.
– I jestem wdzięczna. W końcu trzecia klasa to nie przelewki.
– Kuroo, wybrałeś już jakieś liceum? – zapytała Natsumi.
– Jeśli się uda, to Nekoma. Nie jest daleko stąd, a i mają całkiem niezły poziom.
Yuri zaklęła w duchu. Wiedziała już, jak to się skończy, a nie mogła tak po prostu wyrzucić matki za drzwi. Natsumi zresztą uśmiechnęła się ciepło.
– Yuri też wybrała Nekomę. Cieszę się, że ktoś znajomy będzie jej towarzyszył w czasie drogi do szkoły. Tyle się ostatnio mówi o zboczeńcach w pociągach, że się trochę martwiłam.
– Mamo.
– Będę jej strzegł jak oka w głowie – obiecał poważnie Kuroo. – Proszę się nie martwić.
– Miły z ciebie chłopak, Kuroo. Pewnie też zamierzasz dołączyć do klubu siatkówki. Yuri wspominała, że jesteś kapitanem drużyny, a Nekoma ma długie siatkarskie tradycje.
– Słyszałem o tym.
– Mamo, wiem, że Nekoma zawsze wzbudza twój sentyment, ale powinnam odpisać od Kuroo lekcje i pozwolić chłopakom iść. Na pewno mają sporo nauki – odezwała się stanowczo Yuri. – Pogadacie innym razem.
Natsumi pokręciła tylko głową, ale zostawiła nastolatków samych. Yuri odetchnęła z ulgą. Jeszcze chwila i pewnie by się wydało, że trener Nekomata to jej dziadek, a wtedy Kuroo nie dałby jej już nigdy spokoju.
– Więc będziesz na mnie skazana przez kolejne trzy lata w Nekomie? – zapytał Kuroo z cwanym uśmiechem.
– Jeszcze mogę zmienić zdanie – mruknęła Yuri. – Chociaż pewnie mama by mi tego nie wybaczyła. Też chodziła do Nekomy. Zresztą teraz to nieważne. Czeka na nas nauka.
Nie chciała zagłębiać się w temat. I tak jej to nie ominie, zresztą podejrzewała, że to się tak skończy. W jakiś sposób Nekoma pasowała do Kuroo, zresztą podejrzewała, że Kenma też w końcu zdecyduje się na to liceum, choć pewnie głównie z powodu przyjaciela. Jakoś naturalnym było myślenie, że zawsze będą trzymać się razem.
Gdy poszli, weszła do kuchni, gdzie Natsumi przygotowywała kolację.
– Mamo, nie wspominaj im o dziadku – poprosiła.
– Nie wiedzą?
– Nie i wolę, żeby tak zostało. To nie ma znaczenia, czyją wnuczką jestem, prawda?
– Słoneczko, okłamywanie przyjaciół to bardzo paskudne zachowanie.
Yuri westchnęła.
– To raczej tajemnica, o której nie chcę im wspominać. I wiem, że nie powinnam, że to nie fair, ale sama doskonale wiesz, że ta wiedza może w wielu osobach obudzić oczekiwania wobec mnie, a ja temu nie sprostam.
– Yuri, dziadek wraca od przyszłego roku do Nekomy jako trener męskiej drużyny siatkówki. Jesteś pewna, że uda ci się utrzymać to w tajemnicy?
Dziewczyna nie odpowiedziała. Wyobrażała sobie, co Kuroo może powiedzieć, jeśli się o tym wszystkim dowie, przez co czuła się z tym jeszcze gorzej. Może jednak powinna wybrać inną szkołę niż Nekoma?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top