Rozdział 33.
Obóz trwa. Padają też ważne słowa...
– Nie uważasz, że to niesprawiedliwe, Ryuu? – zapytał przy śniadaniu Yamamoto, odrywając przyjaciela od przysłuchiwania się wymianie zdań pomiędzy starszymi siatkarzami.
– Co takiego, Tora?
– Przyjechaliście tutaj z trzema dziewczynami, a my nie mamy ani jednej – wyjaśnił as Nekomy.
– Mówiłem ci. To prawdziwa potęga Karasuno. – Zaśmiał się Tanaka. – W tym nas nigdy nie pokonacie.
Taketora przez chwilę przyglądał się przyjacielowi ze złością. Nekoma była jedynym klubem na obozie bez menadżerki, a przecież to nie oni byli najsłabszą drużyną tutaj. Uważał, że jest w tym coś głęboko niesprawiedliwego.
– Daj już z tym spokój – rzucił Morisuke, uśmiechając się krzywo. – Robisz nam tylko obciach.
– Nie drażni cię to, Yaku?
– Niby co chciałbyś z tym zrobić? – odparł libero. – Porwać jakąś dziewczynę? Czy może wypożyczyć od Karasuno jedyną potęgę, jaką mogą się pochwalić?
– A to nie miało być tak, że Hoshino miała być naszą menadżerką? – zapytał jak zwykle bez namysłu Lev.
Członkowie Karasuno spojrzeli na Yuri, która uniosła tylko brew w pytaniu. Jeszcze chwilę wcześniej zupełnie nie zwracała uwagi na raban pomiędzy krukami a kotami, dopiero usłyszenie własnego nazwiska sprawiło, że nadstawiła uszu. Jednak o tej rewelacji Haiby słyszała po raz pierwszy.
– Ciężko, żeby nią była, skoro chodzi do naszej szkoły – przypomniał Tanaka.
Yaku uśmiechnął się radośnie, co nie znaczyło nic dobrego. Zerknął przy tym na dziwnie milczącego od rana Kuroo.
– Cóż, gdyby się nie przeniosła, wciąż nie byłoby to takie pewne. Ale nie ma co gdybać.
– A nie moglibyśmy jednak zapytać, czy przez chociaż jeden dzień nie zostałaby naszą menadżerką? – zapytał nieśmiało Inuoka. – Kapitanowi i Kenmie by raczej nie odmówiła.
Kozume uniósł spojrzenie znad konsoli i pokręcił głową. Nie zamierzał się w to mieszać, a tymbardziej do czegokolwiek nakłaniać przyjaciółki tylko z powodu kompleksów reszty drużyny.
Spojrzenia siatkarzy z Nekomy skupiły się na Kuroo. Ten spojrzał najpierw na Yuri, potem na kolegów z drużyny.
– Jak tak bardzo chcecie, sami ją zapytajcie – powiedział. – Poza tym Karasuno tak po prostu nam jej nie odda.
Zdawał sobie sprawę, jak bardzo Yuri była zżyta ze swoją drużyną. Odkąd zaczął się temat, trzecioklasiści z Karasuno wyglądali na dość pochmurnych. Zwłaszcza ich as, który z pewnością widział w Kuroo zagrożenie dla swojej sympatii. Wciąż jeszcze mógł nie wiedzieć, co się pomiędzy Tetsuro a Yuri wydarzyło poprzedniego wieczoru.
– No tobie to też bym nie powierzył opieki nawet nad szczurem – dogryzł mu Yaku. – Ale jak nasz kapitan będzie trzymał łapy przy sobie, kto wie.
Daichi spojrzał na Yuri, która nie wydawała się jakoś zapalona do pomysłu. Sam też nie miał ochoty ulegać zachciankom przeciwników, skoro życzył jak najlepiej własnemu asowi. Który swoją drogą jak zwykle nic nie robił w kierunku, by wszystko skończyło się dobrze. Ale może to też da mu jakiś impuls do działania.
– Tylko jeśli Yuri wyrazi taką chęć – powiedział poważnie.
Niemal błagalne spojrzenia Nekomy wbite w dziewczynę sprawiały, że ciężko było jej odmówić. Od Kenmy wiedziała, że ta kwestia wciąż spędzała sen z powiek Taketory, choć również jego pozornie groźna i dosyć głośna postawa odstraszała ewentualne kandydatki. Zresztą koty miały tego pecha, że rzadko kiedy pojawiała się menadżerka – Yuri pamiętała jedną, gdy była dzieckiem, a ta najprawdopodobniej nie miała już następczyni. Co było tego przyczyną, trudno powiedzieć. Chłopcy więc musieli radzić sobie sami.
Yuri nigdy przez myśl nie przeszło, by zostać menadżerką Nekomy. Jej przynależność do drużyny Karasuno była raczej kwestią przypadku. Teraz jednak pozwoliła sobie gdybać. Gdyby się nie wyprowadziła, Kuroo pewnie wpadłby w końcu na pomysł, żeby przekonać ją do dołączenia. Jak znała obecnego kapitana Nekomy, chodziłby za nią tak długo, że pewnie zgodziłaby się dla świętego spokoju po kolejnym spięciu. Ale to byłaby bardzo optymistyczna wersja, w którą nie potrafiła uwierzyć. Przecież dopiero teraz pomiędzy nimi zaczynało się poprawiać.
Taketora zwątpił, gdy pierwszaki pchnęły go w stronę menadżerki. Nie było tajemnicą, że as Nekomy ma problem z rozmową z płcią przeciwną, choć gdyby mógł, zmieniłby to od razu. Zupełnie nie rozumiał, jak to jest, że chłopców z innych klubów otaczały wianuszki dziewcząt, a oni mogli liczyć na wsparcie dopiero, gdy zaczynali wygrywać.
– Hoshino, dołączyłabyś do nas na jeden dzień? – zapytał na jednym wydechu, nim zaczął się jąkać.
W przypadku Kuroo pewnie by się podrażniła, ale wobec Yamamoto nie miała serca. Mimo to czuła opory, by się tak łatwo zgodzić. Należała do drużyny Karasuno, to z nimi tu przyjechała, im kibicowała. Zmianę stron, choćby na jeden dzień, poczuwała trochę jak zdradę.
– Upilnujemy kapitana – obiecał Fukunaga, wychylając się zza pleców Tory. – Wiemy, że jego atencja potrafi być przytłaczająca.
– Ej – syknął Kuroo. – Ja tu wciąż jestem.
Yuri zaśmiała się, po czym spojrzała na Daichiego.
– Zrobisz, co będziesz chciała, chociaż trochę nie uśmiecha mi się cię do nich puszczać – oznajmił spokojnie. – Jak tylko stwierdzisz, że chcesz wracać, pędzimy na ratunek.
– Ta świadomość jest dość pocieszająca, więc liczę, że będziecie mieć Nekomę na oku – odparła lekkim tonem, choć nie kłamała.
Rzeczywiście myśl, że gdyby cokolwiek się wydarzyło, może na nich liczyć, sprawiała, że czuła się pewniej w całej tej sytuacji.
– Masz to jak w banku – odparł Sugawara.
Yuri spojrzała na członków Nekomy.
– Liczę na udaną współpracę – powiedziała.
Odpowiedział jej wybuch radości, że chociaż na jeden dzień zyskali menadżerkę. Kenma tylko pokręcił głową, odstawiając konsolę. Podejrzewał, dlaczego koniec końców się zgodziła, ale nie zamierzał się na ten temat odzywać. Nie umknął mu też głupi uśmieszek Kuroo, który osiągnął swój cel, choć nic w tym temacie tym razem nie zrobił.
Nawet jeśli Nekomata był zaskoczony zmianą stron przez wnuczkę, nie dał tego po sobie poznać.
– Dziś tymczasowo przejmuję obowiązki menadżerki Nekomy – oznajmiła i skinęła głową obu trenerom. – Mam nadzieję, że mogę pomóc w treningach.
Nekomata zaśmiał się. Dawno nie widział Yuri tak zaangażowanej w siatkówkę i to przypominały mu dawne czasy, nim dziewczyna straciła serce do tego sportu. Gdyby pozwoliła sobie uznać, że nie jest idealna, pewnie wielu problemów nigdy by nie doświadczyła. Jednak Yasufumi nie chciał dawać wnuczce gotowych odpowiedzi. Może i wydawało się to nieco okrutne, ale chciał, by uczyła się z własnego doświadczenia.
– Chłopcy z pewnością będą wdzięczni – uznał.
Yuri tylko na początku czuła się nieco dziwnie, siedząc obok dziadka i przyglądając się grze Nekomy. Szybko jednak dotarło do niej, że nie robi nic innego niż w Karasuno. Kenma nawet podążył za jej sugestią w starciu z Ubugawą, dzięki czemu wygrali tego seta. Yuri czuła dumę, patrząc na zadowolonych z siebie chłopaków. Chyba jednak warto było przez jeden dzień pozwolić sobie na taką odmianę.
Jedno ją tylko niepokoiło – Kuroo zachowywał się dokładnie tak, jak dawniej. Jakby nic się pomiędzy nimi nie zmieniło, a przecież ten wczorajszy wieczór oznaczał coś innego. A może to tylko ona tak czuła. Nie zamierzała jednak nawiązywać do tematu w obecności pozostałych. Chyba spaliłaby się ze wstydu. Może to tylko dla niej było aż takie ważne.
– Dobra robota – powiedział Kenma na koniec dnia, pomagając Yuri sprzątać.
– Nie powiem, to była miła odmiana, chociaż mam nadzieję, że się za bardzo nie przyzwyczailiście – odparła, zerkając za siebie na Taketorę, który przez cały dzień wydawał się wniebowzięty.
Nie sposób było nie dostrzec, że tego dnia wszyscy byli jakoś bardziej zmotywowani, a sety pomiędzy Nekomą a Karasuno wręcz zionęły atmosferą oficjalnego meczu. Tak jakby siatkarze chcieli coś udowodnić przeciwnikom. A przez to Yuri czuła, jak rozdziera się jej serce. Bo jednak Karasuno było na tyle sporą zmianą w jej życiu, że stali się dla niej bardzo ważni. Jednak do Nekomy wciąż żywiła dawne uczucia, których teraz już nie burzył gorzki posmak porażki. Dawno nie czuła się tak pogodzona ze sobą, choć wciąż były sprawy, z którymi nie do końca wiedziała, co zrobić. Ale i na to miała jeszcze trochę czasu.
– Gdybyś naprawdę była naszą menadżerką, Tora nosiłby cię na rękach – stwierdził Kenma.
– O ile Kuroo kogokolwiek by do niej dopuścił – dodał Yaku z wrednym uśmieszkiem na twarzy.
Yuri nieco się speszyła na te słowa. Może nie powinna, bo wiedziała, że to, czego ona sama nie potrafiła tak długo dostrzec, było jasne dla ludzi dookoła. Kiedy Morisuke się zorientował, nie miała pojęcia, ale była mu wdzięczna, że nigdy nie próbował w to ingerować.
– Nie przesadzajmy – powiedziała.
– Jakby nie było, teraz możemy tylko gdybać – odparł spolegliwie libero. – Choć przyznaję, mogłoby być całkiem zabawnie.
– Czasami nie mam pojęcia, czy go lubisz, czy tylko szukasz pretekstu, by wbić mu szpilę – stwierdziła Yuri.
Yaku wyszczerzył się do niej, przez co nie potrafiła odpowiedzieć inaczej jak uśmiechem.
– Yuri, porzucasz nam piłki?! – zawołał Kuroo, stojąc ramię w ramię z Bokuto i Akaashim.
– Nie macie na dzisiaj dość? – zapytała.
– Żartujesz? Mina tej sowy jest bezcenna, gdy się go zablokuje.
Bokuto spojrzał na przyjaciela z wyrzutem.
– Jakbyś jeszcze dał radę – rzucił z wyzwaniem wymalowanym na twarzy.
Yuri zachichotała. Nie potrafiła im odmówić, skoro widziała, jak rwą się do ćwiczeń. Cały dzień sparingowych setów nie wyczerpał ich sił, a chęć bycia coraz lepszymi sprawiała, że znajdowali energię, by zdziałać coś jeszcze we własnym zakresie.
Nie powiedziała nic, gdy Tsukishima do nich dołączył. Już poprzedniego dnia wydał się jakiś bardziej zmotywowany do pracy, więc cokolwiek zrobił Kuroo, podziałało we właściwy sposób. Yuri była mu za to wdzięczna, bo sama nie miała pojęcia, jak miałaby dotrzeć do pierwszoklasisty, gdyby sytuacja tego wymagała. Z drugiej strony było niewiele osób, które nie dały się wmanewrować Kuroo w jego plany.
Nie minęło dużo czasu, gdy do sali zajrzał Hinata. Yuri z oddalenia widziała jego sprzeczkę z Kageyamą w czasie starcia z Fukurodani. Wyglądało na to, że ich dziwaczny duet będący ich osią ataku wciąż jeszcze nie potrafił się dogadać. Obaj byli żądni zwycięstw i wymagali od siebie więcej, by mierzyć się z najlepszymi.
– Przyprowadziłeś dziś kolegę, Tsukki? – zapytał Bokuto, który także dostrzegł Shoyo w drzwiach sali.
Kei skrzywił się nieco na zażyłość, z którą as Fukurodani się do niego odnosił. Do tego sugestia, jakoby kolegował się z Hinatą, także go zniesmaczyła.
– Gdzie twój partner? – zapytał rudzielca.
– Kageyama znowu trenuje we własnym zakresie. Poprosiłem Kenmę, by mi powystawiał, ale uciekł po piątej próbie – wyjaśnił Shoyo.
Na dźwięk imienia przyjaciela rozmową zainteresował się Kuroo z głupim uśmiechem na twarzy.
– To niesamowite, że udało ci się zmusić go do aż tylu wystaw – stwierdził rozbawiony.
Doskonale wiedział, jak i Yuri, że Kenma był ostatni, kiedy chodziło o dodatkowy wysiłek fizyczny. Nie lubił się męczyć, choć treningi traktował na tyle poważnie, by nikt nie miał wątpliwości co do jego wkładu w drużynę. Jednak kiedy Kuroo z Bokuto ruszali na treningi we własnym zakresie, Kenma wolał odpoczynek.
– Dlatego pozwólcie mi z wami ćwiczyć! – poprosił Shoyo, a zawtórował mu Lev, który właśnie zjawił się w progu.
– Lev, miałeś ćwiczyć przyjęcie z Yaku – przypomniał Kuroo.
Haiba nieco się zmieszał, ale zaraz odpowiedział:
– Powiedział, że świetnie mi dzisiaj idzie i pozwolił przyjść tutaj.
Było to ewidentne kłamstwo, bo wszyscy zainteresowani doskonale wiedzieli, jak wiele braków z podstaw miał Lev. Kuroo jednak tym razem zamiast ochrzanić młodszego kolegę, machnął na to ręką i zaproponował rozegranie meczu trzy na trzy.
– Yuri, ty sędziujesz – oznajmił.
Dziewczyna tylko się uśmiechnęła, wiedząc, że i tak się z tego nie wywinie. Jednak nawet dla niej dysproporcja pomiędzy stworzonymi drużynami była dość rażąca. Kuroo, Lev i Tsukishima stanowczo przewyższali przeciwników wzrostem, a że kapitan Nekomy specjalizował się w blokach, nie będzie to łatwe starcie. Z drugiej strony wziął pod swoje skrzydła pierwszoklasistów, którzy wciąż musieli się sporo nauczyć. Natomiast Bokuto z Akaashim grali niczym jedna osoba, doskonale odczytując zamiary partnera.
Yuri nie sądziła, że trzecioklasiści podejdą do tego mimo wszystko dość poważnie. Owszem, pozwalali sobie na odrobinę luzu, ale też dawali pierwszakom sporo rad dotyczących siatkówki. Dziewczyna nie mogła wyjść z podziwu, jak bardzo Kuroo i Bokuto zmienili się na przestrzeni tego roku, który ona spędziła w Karasuno. As Fukurodani, któremu wiele rzeczy nie wychodziło zbyt dobrze, gdy widziała go na boisku wcześniej, który łatwo się irytował, teraz był niemal nie do powstrzymania, gdy wszedł w swój rytm. Tetsuro zaś dużo bardziej zwracał uwagę na innych. Nie tylko stał się lepszym siatkarzem, ale też dawał dobry przykład jako kapitan drużyny. Kapitan, na którym można było polegać.
Starcie musieli gwałtownie przerwać, kiedy menadżerki z Fukurodani przypomniały im o godzinie zamknięcia stołówki. Kuroo jednak nie zamierzał odpuścić i obiecał, że jutro dokończą mecz, po czym zaraz po kolacji porwał Yuri tak jak w poprzednie wieczory, by nadrobić stracony czas.
Milczeli przez dłuższą chwilę każde pochłonięte przez własne myśli. Yuri spojrzała na Kuroo i westchnęła. Ta niepewność pomiędzy nimi zaczynała ją naprawdę męczyć. Z jednej strony wiedziała, że chłopak odwzajemnia jej sympatię, że próbuje nie tyle już wrócić do dawnych czasów, ale przenieść ich relację na wyższy poziom. Z drugiej dostała od niego sprzeczne sygnały, z którymi nie wiedziała, co zrobić.
– Kuroo, wczoraj... – zaczęła, ale zaraz zwątpiła, gdy kapitan Nekomy odwzajemnił jej spojrzenie.
Domyślał się, co chodzi jej po głowie, ale nie odezwał się. Pozwolił dziewczynie pozbierać myśli. Nacisnął na nią wczoraj tym pocałunkiem, kierując się instynktem. Nie chciał jednak napierać mocniej w obawie, że znowu dojdzie pomiędzy nimi do spięcia. Wątpił, żeby w tym momencie mógł tak ryzykować.
– Mam wrażenie, że cię to w ogóle nie obeszło – wyrzuciła z siebie.
Uśmiechnął się lekko.
– Podejrzewam, że gdybym zaczął się dzisiaj zachowywać inaczej, zamordowałabyś mnie na oczach wszystkich – odparł z rozbawieniem. Zaraz dodał też poważniej: – Obiecałem sobie, że nie będę na ciebie zbyt mocno naciskać. Mogę się starać, ale nie mogę cię do niczego zmusić.
Podrapał się po karku. Korciło go, żeby zapytać o Azumane i ich relację, ale podejrzewał, że nie będzie to zbyt dobrym pomysłem. Mógł mieć tylko nadzieję, że skoro go wczoraj nie odepchnęła i nie spoliczkowała, miał aktualnie większe szanse niż as Karasuno.
– To by było raczej dziwne – przyznała. – Jeszcze trzy dni temu nie odzywaliśmy się do siebie.
– Teraz już wiesz, że mi zależy.
Pokiwała głową, ale się nie odezwała. Nigdy wcześniej nie sądziła, że tak ciężko będzie im rozmawiać. Czuła się niezręcznie, będąc z nim sam na sam. Niby nic się nie zmieniło, a jednak zmieniło się tak wiele.
– Yuri, jeśli sobie tego nie życzysz, po prostu powiedz – odezwał się, gdy cisza zaczęła się przedłużać. – Dla mnie też nie jest to komfortowa sytuacja. Otworzyłem przed tobą serce, nie otrzymując odpowiedzi. Nie chcę na ciebie w żaden sposób naciskać, ale nie będę też po prostu czekał, aż coś się pomiędzy nami stanie. Wiem, że w tej chwili to wszystko jest trudne, ale nawet jeśli nie całością, to podziel się ze mną chociaż jedną częścią. Nie musimy się spieszyć.
– Obóz nie będzie trwał wiecznie – przypomniała cicho.
– Może i nie, ale nie będzie też ostatnim obozem. Pomiędzy nimi zostaną nam jeszcze maile i telefony – odparł.
Kuroo poczuł się zniecierpliwiony unikami Yuri, ale nie dał tego po sobie poznać. Nigdy wcześniej nie starał się o żadną dziewczynę, to one raczej pokazywały zainteresowanie nim, kiedy był tak beznadziejnie zakochany w swojej przyjaciółce. Nie do końca wiedział, jak powinien się zachować. Ale wciąż uważał naciskanie na nią za zły pomysł.
Yuri utkwiła spojrzenie w swoich adidasach. Wciąż nie potrafiła zdobyć się na odpowiedzenie Kuroo na jego wyznanie. I mogła się oszukiwać, że przecież powiedział jedynie, że mu na niej zależy, ale doskonale wiedziała, co to w rzeczywistości oznaczało.
Wobec Asahiego zachowywała się podobnie, a może nawet gorzej. Widziała sympatię asa, ale udała, że jest inaczej, a sugestie pozostałych obracała w żart. Nie chciała go zranić przez wzgląd na przyjaźń, ale też nigdy nie postawiła sprawy jasno, łudząc się, że to uczucie do Kuroo w końcu samo wygaśnie.
– Chyba zbyt długo trzymałam to dla siebie, przez co boję się, że zaraz wszystko znowu się zepsuje – przyznała się cicho. – I może wciąż w jakimś stopniu uważam to za głupie.
– Głupie? – zapytał.
Nadal na niego nie patrzyła. Tak było łatwiej zmusić się do mówienia o rzeczach, o których nie powiedziała dotąd nikomu.
– Tak długo byliśmy w trójkę, a ja zakochałam się w swoim przyjacielu – szepnęła. – To było głupie i zmieniało wszystko, a nie chciałam tego.
– Dlaczego?
– A jak ty to sobie wyobrażasz? Nawet gdybyśmy wtedy zaczęli się spotykać, nie byłoby już tak jak wcześniej.
– To tylko od nas zależy – odparł poważnie Kuroo. – Może rzeczywiście spędzalibyśmy trochę więcej czasu bez Kenmy, ale wątpię, żeby którekolwiek z nas chciałby go zostawić z tyłu. Wciąż bylibyśmy przyjaciółmi.
Spojrzała na niego. Kuroo był pewny tego, co mówił. Wierzył w to lub chciał wierzyć. To Yuri jak zwykle widziała świat w ciemnych barwach.
– Przepraszam, Kuroo. Powinnam odpowiedzieć od razu, ale jak zwykle tchórzę w najważniejszych momentach.
– Yuri, zakochałem się w tobie – powiedział, czerwieniąc się po czubki uszu.
Dziewczyna zareagowała rumieńcem. Po chwili jednak dotarło do niej, że w ten sposób chciał jej ułatwić wyznanie. Uśmiechnęła się niepewnie.
– Ja w tobie też, Kuroo.
W odpowiedzi zobaczyła jego szeroki, szczęśliwy uśmiech. Nie zrobił nic więcej. Posiedzieli jeszcze przez jakiś czas, po czym odprowadził ją pod same drzwi sali dziewcząt.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top