Rozdział 30.

Nie tylko dla Yuri i Kuroo końcówka pierwszego obozu była trudna do zniesienia. To ten moment, kiedy Shoyo postanawia coś zmienić, więc w Karasuno jest nerwowo. I chyba tylko my się w tej chwili dobrze bawimy ;)


W niedzielę nie odezwali się do siebie słowem, a milczenie przeciągnęło się przez resztę tygodnia. Yuri starannie unikała pytań o Kuroo rozgoryczona sytuacją, z której nie umiała znaleźć wyjścia. Nie mogła z jego powodu opuścić drużyny, żeby tylko się z nim nie widywać w czasie kolejnego, tym razem tygodniowego obozu już w wakacje. A wymówki, żeby się nie pojawić, nie miała. Wciąż też nie odpisała Kenmie, który jeszcze tamtego wieczoru, widząc skwaszoną minę przyjaciela, wysłał jej wiadomość. Przed wyjazdem Karasuno z Tokio nie mieli okazji porozmawiać, więc rozgrywający Nekomy mógł się tylko domyślać, jak bardzo spotkanie twarzą w twarz nie pomogło. Szczegółów nie znał, bo też Kuroo nie był skory się nimi dzielić.

W poniedziałek w czasie przerwy Hitoka opowiedziała Yuri i Kiyoko o bójce pomiędzy Hinatą i Kageyamą po powrocie z Tokio. Była przy tym dość zmartwiona. Karasuno najwyraźniej czekały kolejne problemy z zawodnikami, którzy niekoniecznie od początku wiedzieli, czego chcieli.

– Dwa miesiące to za mało, żeby wyplenić wszystkie niesnaski pomiędzy nimi – stwierdziła Yuri. – W końcu przyszli do nas jako rywale.

– Boję się, żeby to nie zniszczyło drużyny – odezwała się Kiyoko. – Nie tylko Kageyama widzi w Hinacie rywala. Po tym, jak wczoraj wpadł na Azumane, wszyscy patrzą na niego z nerwowością.

– W tym momencie jesteśmy słabi, choć mamy potencjał. Tylko od nich zależy, co z tym zrobią – odparła Yuri. – Choć Asahi rzeczywiście nie miał wczoraj najszczęśliwszej miny, jak wracaliśmy do domu. Przez to, że traktujemy Shoyo jako wabik, zapomnieliśmy, że jego celem jest zostanie następnym małym gigantem. A w otoczeniu innych utalentowanych graczy musiał poczuć się jeszcze bardziej zmotywowany do pracy.

Mieli dwa tygodnie do wakacyjnego obozu, żeby wyciągnąć lekcję z tego, co się wydarzyło i cokolwiek w tej kwestii zmienić. A jeśli wciąż myśleli o kwalifikacji na Turniej Wiosenny, musieli włożyć wszystkie siły w treningi. W końcu na ich drodze może ponownie stanąć Technikum Date, Aoba Josai czy nawet Shiratorizawa. Żadna z drużyn nie zmarnuje czasu przygotowań, ale może stać się jeszcze gorszym przeciwnikiem.


Yuri: Ze mną ok. Nie spodziewałam się niczego innego.

Kenma: Żadne z Was nie wyglądało na szczęśliwe. Kuro nie chce nic powiedzieć, a dzisiaj na treningu był dość rozproszony czymś.

Yuri: Powinien się skupić. W końcu jest kapitanem. Jaki daje przykład innym?


Kenma westchnął, dobrze odczytując z maila Yuri zirytowanie. Spojrzał na idącego obok Kuroo, który wciąż wyglądał, jakby przyjaciółka dała mu w twarz. Choć śladu nie miał. Cokolwiek jednak padło pomiędzy nimi, sprawiło, że zachowywał się dziwnie. Zazwyczaj był bardziej zainteresowany światem dookoła, od obozu zdawał się skupiony jedynie na własnych myślach. Na domiar złego wszyscy już to zauważyli i próbowali podpytać Kenmę, co się wydarzyło.

– Kuro, wejdziesz w słup – odezwał się cicho.

Tetsuro uniknął zderzenia w ostatniej chwili. To zwykle on upewniał się, że skupiony na konsoli Kenma nie zrobi sobie krzywdy w czasie drogi do i ze szkoły. Zaczęło to drażnić trochę Kozume. Zwłaszcza że Yuri też nie była chętna wyjaśnić, co się pomiędzy nimi stało.

– Chcesz wpaść i wbić level? – zapytał Kenma.

Nie potrafił przy tym zapytać wprost o sytuację. Nigdy nie był dobry w te klocki, a i Kuroo zwykle pękał dość szybko. Teraz tylko pokiwał głową, jakby zupełnie nie pojął słów przyjaciela. W tym stanie pewnie zgodziłby się na wszystko.

– Powiedziała ci o mnie i Aiko? – zapytał, gdy usiedli w pokoju Kenmy.

Kozume oderwał się na chwilę od wyboru gry. Spojrzał na przyjaciela, który nadal wyglądał nie najlepiej. Pokiwał głową.

– Dlaczego mi nie powiedziałeś? – zapytał Kuroo.

– Yuri nie chciała robić z tego awantury, a mnie w sumie mało to interesowało – odparł spokojnie Kenma. – Chociaż jeśli myślałeś o Yuri poważnie, nie powinieneś całować się z inną.

– To ona pocałowała mnie – syknął Kuroo. – A Yuri sobie ubzdurała, że Aiko to moja dziewczyna. Czemu w ogóle była o to zła?

Kenma nie odpowiedział, ale spojrzał sugestywnie na przyjaciela. Najwyraźniej żadne z nich nie zdobyło się, by powiedzieć wprost o swoich uczuciach.

Chociaż trochę się nie dziwił. Wciąż jeszcze byli pokłóceni po wyjeździe Yuri, więc wyskoczenie z czymś takim z którejkolwiek strony mogło nie zostać potraktowane poważnie. Zwłaszcza że żadne z nich nie podejrzewało drugiego o wzajemność.

Wydawało się, że do Kuroo w końcu dotarło to, co mu od dawna umykało. Patrzył na Kenmę w coraz większym szoku, a przyjaciel wręcz widział proces myślowy, który przebiegał przez głowę Tetsuro.

– Od jak dawna wiesz? – zapytał.

Kenma wzruszył ramionami. Czy miało to znaczenie, od jak dawna wiedział o skrywanych uczuciach Yuri?

– Czemu mi nie powiedziałeś?

– Ty też nie chciałeś, żebym jej mówił – odparł Kozume.

– Czy ona z tym ich asem...?

– Sam ją o to zapytaj.


Kenma: Będzie niezręcznie, jak znowu przyjedziecie.

Yuri: Wybacz, Kenma. Nie mam nastroju rozmawiać o Kuroo. Poza tym muszę pomóc ogarnąć się moim krukom.

Kenma: Stało się coś?

Yuri: Shoyo i Tobio się pokłócili, a reszta też jest spięta od obozu.


– Yuri! Pomożesz nam trochę?

Spojrzała na Asahiego i Yuu, którzy wpatrywali się w nią uważnie. Od powrotu z Tokio całe Karasuno dość poważnie potraktowało czas dzielący ich od wyjazdu na kolejny obóz. Kageyama i Hinata po bójce nie rozmawiali ze sobą w ogóle, trenowali też osobno po zajęciach klubowych. Reszta również nie zasypywała gruszek w popiele, ale zaczęli próbować nowych rzeczy. Wszyscy zostali w jakiś sposób zainspirowani przez drużyny Grupy Fukurodani i chcieli poszerzyć swój repertuar.

Właśnie dlatego od kilku dni Yuri wracała do domu samotnie. Asahi intensywnie ćwiczył swój serw, a przy okazji pomagał Nishinoyi, który też postanowił nauczyć się czegoś nowego. Dziewczyna więc nie próbowała im przeszkadzać, nawet ją cieszyło, że mają taki zapał do pracy. Cóż, po spotkaniu z Nekomą i resztą mogli przecież popaść w marazm, widząc przepaść pomiędzy ich umiejętnościami.

– Jasne. I tak nie mam nic do roboty po powrocie do domu – odparła.

Nie było to w pełni prawdą. Zaczynał się nowy sezon anime, w które Kenma ją wciągnął. Mieli obejrzeć je w miarę możliwości razem. Jednak Yuri wiedziała, że Kozume zrozumie. Nigdy nie wymagał, żeby inni byli na jego skinienie.

Napisała przyjacielowi o zmianie planów, obiecała nadrobić seans i podzielić się wrażeniami w sobotę, po czym wraz z siatkarzami z Karasuno poszła na salę, na której zwykle trenowały dziewczyny. Kiedy każdy chciał próbować czegoś nowego, ich własna sala robiła się ciasna i Daichi poprosił o pomoc Michimiyę, kapitankę żeńskiej drużyny siatkówki.

– Jak wam pomóc? – zapytała Yuri, sięgając po jedną z piłek.

– Będziesz podawała Noyi?

Spojrzała na Asahiego z zaciekawieniem. Nie do końca wiedziała, co ich libero wymyślił, ale sądziła, że cokolwiek to było, zamierza odbierać serwy asa. Najwyraźniej się myliła.

– Pamiętasz tę akcję, jak libero Seijo wystawił w trzecim secie po przyjęciu Oikawy? – zapytał Nishinoya.

– To była z ich strony całkiem niezła akcja – przyznała. – Libero, którzy to potrafią, to rzadkość w licealnych drużynach. Zdaje się, że ten chłopak wcześniej grał jako rozgrywający. Yuu, chcesz się tego nauczyć?

– Nie ma nic zabawnego w zobaczeniu, jak daleko można dotrzeć i tego nie zrobić – odparł Noya. – W kolejnych oficjalnych rozgrywkach wielu naszych przeciwników będzie skupiać się na uniemożliwieniu Kageyamie porządnej wystawy. Pomyślałem, że to dobry pomysł. Uważasz inaczej?

– Nie, wręcz przeciwnie. – Uśmiechnęła się do niego. – Nawet nie wiesz, jak mi w tej chwili zaimponowałeś.

Libero zarumienił się soczyście i zaraz zaczął machać przed sobą rękami.

– Nie praw mi takich komplementów – powiedział. – To nic takiego przecież. – Zaraz się też uspokoił i spojrzał na Yuri poważnie. – To i tak trudniejsze, niż mi się wydawało. Ciągle albo nie trafiam w piłkę albo przekraczam linię.

– Pomyśleliśmy, że może ty nam pomożesz to ogarnąć – odezwał się Asahi.

– Ja? – Zdziwiła się. – Rozgrywający ze mnie marny, więc nie wiem, czy nie lepiej byłoby poprosić o pomoc trenera Ukaia albo Sugę?

– Jesteś niezłą obserwatorką – odparł Azumane. – Może zauważysz coś, co nam umyka. Pomożesz?

– Zrobię, co w mojej mocy, ale nie oczekujcie za wiele. Bierzmy się do roboty.

Podrzucała piłkę Nishinoyi, który próbował ją wystawić Asahiemu. Nie szło jednak dobrze. Libero nie zgrywał się czasowo z piłką, która przecież w meczu będzie dużo szybsza i nie zawsze tak precyzyjnie podana. Prychnął sfrustrowany, gdy po raz kolejny wyskoczył za daleko.

– Za bardzo skupiasz się na tym, żeby nie stanąć na linii – stwierdziła Yuri po kilku próbach. – Przez to masz za mało czasu, by dostosować się do piłki.

– To trudne. Zwykle nie robię tak wielu rzeczy naraz na boisku – mruknął Noya. – Nie mam pojęcia, jak oni to robią, że wychodzi. To jakieś potwory.

Yuri zachichotała. Nishinoya doskonale zdawał sobie sprawę z tego, ile rozgrywający poświęcili czasu, by móc stać na boisku. Teraz tylko wyrzucał z siebie frustrację.

Zaraz też zastanowiła się, co poradzić chłopakowi, który bardzo poważnie podchodził do nauki nowych rzeczy. Nic dziwnego, że reszta nazywała go Aniołem Stróżem Karasuno.

– Wydaje mi się, że rozgrywający trochę inaczej widzą boisko – powiedziała powoli. – To ważne, by być świadomym przestrzeni dookoła, skoro decyzję należy podjąć w ułamku sekundy. Myślę, że dobrze by było, żebyś pogadał o tym z naszymi rozgrywającymi. Zdaje się, że trener Ukai też grał jako rozgrywający za swoich czasów w Karasuno, więc też może ci coś podpowiedzieć. Na razie możemy spróbować paru rzeczy, które powinny pomóc ci w znalezieniu odpowiedniego punktu do wybicia za każdym razem.

– A wystawa?

– Nie śpiesz się, Yuu. I tak jest mała szansa, że uda ci się to opanować przed obozem. Poza tym jaka jest ulubiona wystawa naszego asa? – Uśmiechnęła się.

– Wysoka, nieco oddalona od siatki – odparł niemal od razu.

Yuri zaśmiała się, widząc, że Nishinoya zrozumiał, co miała na myśli. Zaraz też wrócili do ćwiczeń. Tylko w ten sposób mogli szlifować umiejętności, które za jakiś czas mogły odwrócić losy ważnego meczu.

– Uśmiechasz się – odezwał się Asahi, gdy wracali już do domu.

– Co w tym dziwnego? – zapytała.

– Od pobytu w Tokio wydawałaś się przybita – przyznał. – Nie wiedziałem, jak o to zapytać i czy chcesz o tym rozmawiać, ale nie podobało mi się to.

Yuri westchnęła. Cóż, nigdy nie była mistrzynią ukrywania własnych uczuć. To, że Kuroo nigdy dotąd nie zauważył, co do niego czuła, oznaczało jedynie, jak bardzo zapatrzony był w siebie i siatkówkę.

– Rozmowa z Kuroo poszła źle – przyznała. – Oboje powiedzieliśmy trochę za dużo, a jednocześnie za mało. Chyba niepotrzebnie się łudziłam, że uda się to naprawić.

– Co teraz zrobisz?

– Pewnie nic. Nie można nikogo zmusić do bycia kimś innym.

Posłała mu smutny uśmiech. Nie zapytała dotąd, co Kenma miał na myśli, pisząc, że będzie niezręcznie. Nie chciała go w to wciągać, choć zdawała sobie, że nie do końca jest w stanie odciąć przyjaciela od nieprzyjemnej sytuacji. Poza tym obawiała się, że tym razem Kozume stanie po którejś ze stron. Nie była pewna, czy jest w stanie to udźwignąć.

Myślenie o Kuroo bolało. Byłaby szczęśliwsza, gdyby go sobie odpuściła. Nie potrafiła. Nawet jeśli ją zranił, wciąż był dla niej ważny. A że niczego nie dostrzegał... Co by zrobił, gdyby powiedziała mu wprost o swoich uczuciach? Była zbyt wielkim tchórzem, by się o tym przekonać, a teraz było już za późno na takie wyznania. Zbyt wiele zepsuli, żeby można było to naprawić. Yuri zamierzała się po raz kolejny poddać.

Asahi czuł jednocześnie ulgę, jak i współczucie dla przyjaciółki. Nie chciał, żeby ją coś martwiło, a jednocześnie był odrobinę zazdrosny, że tak wiele myśli poświęca kapitanowi Nekomy.

– Pojedziesz z nami na kolejny obóz? – zapytał.

– Jestem menedżerką Karasuno. To przede wszystkim – odparła.

– Nie chcę, żebyś się zmuszała do wyjazdu tylko z tego powodu, jeśli masz się tam źle czuć – oznajmił.

– Nie będę miała czasu na myślenie o humorach Kuroo. – Uśmiechnęła się. – Ktoś musi was doglądać przecież. Mamy sporo rzeczy do zrobienia – przypomniała.

Asahi miał coś jeszcze dodać, ale koniec końców się nie odezwał. Nie potrafił wykorzystać okazji zaprzepaszczonej przez kapitana Nekomy. Poza tym wątpił, żeby teraz był właściwy moment. A może tylko się oszukiwał.


Kuroo: Mogłaś chociaż obejrzeć z nami ten odcinek. Kenma był niepocieszony.

Yuri: Pisałam mu, że plany się lekko zmieniły. Zrozumiał.

Kuroo: Ale nadal było mu przykro.


Yuri westchnęła ciężko. Nie spodziewała się z samego rana pretensji Kuroo. Od tygodnia się do niej nie odzywał – sama też jakoś się nie kwapiła, żeby przerwać niezręczną ciszę pomiędzy nimi po rozmowie w Tokio – a teraz wyskakuje z czymś takim. Miała serdecznie dość takich dziecinnych zagrywek.


Yuri: Wiesz, Kenma umie mówić za siebie. Nie trać mojego czasu na głupoty, Kuroo.


Tetsuro zaperzył się na tę wiadomość. Może rzeczywiście nie powinien pisać w ten sposób, ale nie bardzo wiedział, jak nakłonić ją do rozmowy. Sądził, że chociaż odpisze, dlaczego tak nagle została dłużej w klubie. Coś się musiało zmienić w Karasuno. A może to tylko wymówka. Chciał wiedzieć, a jak na złość Kenma nie zamierzał dzielić się swoimi rozmowami z Yuri.

– Człowiek się o nią martwi, a ta... – mruknął niezadowolony.

– Jak na moje, to brzmi, jakbyś miał pretensje – odparł Kenma. – I jeszcze używasz mnie jako argumentu. Też bym się wkurzył na miejscu Yuri.

– Mógłbyś mi chociaż powiedzieć, dlaczego jest nagle taka zajęta – stwierdził Kuroo.

Kenma uniósł spojrzenie znad konsoli. Nie to, żeby robił na złość przyjacielowi, ale miał trochę dość wypytywania i zaglądania przez ramię, gdy pisał z Yuri. Kuroo zamiast stanąć na wysokości zadania, znowu szukał wymówek.

– Możesz sam ją o to zapytać – oznajmił z lekką irytacją. – Zamiast zachowywać się jak obrażony kretyn.

Kuroo rzucił mu zranione spojrzenie. Zaraz jednak pozwolił, żeby złość z niego opadła.


Kuroo: Przepraszam. Po prostu odniosłem wrażenie, że nie chcesz spędzać z nami czasu.

Yuri: To było dziecinne zachowanie. I krzywdzące dla Kenmy.

Kuroo: Przeproszę go odpowiednio.

Yuri: Mam taką nadzieję. Przyjaciele tak nie robią.

Kuroo: To skąd ta nagła zmiana planów?


Yuri zawahała się przed odpowiedzią. Normalnie pewnie by to zrobiła, ale teraz wciąż czuła się zirytowana pretensjami Kuroo. Do tego kapitan Nekomy znowu to robił. Zachowywał się zupełnie inaczej, gdy stali twarzą w twarz, w mailach nawet nie próbował wracać do tematu, który ich poróżnił. Tak jakby to nie było ważne. Ten dysonans coraz bardziej drażnił Yuri, bo zupełnie nie rozumiała, w co grał Tetsuro. Za każdym razem, gdy chciała go sobie odpuścić, przypominał o sobie na tyle gwałtownie, że nie była pewna własnych odczuć. Gdy próbowała go zrozumieć, pozwolić mu odkryć karty, stawał się coraz większą enigmą. Niepotrzebnie tylko mieszał pomiędzy nimi i Yuri nie wiedziała, czy robił to nieświadomie, czy celowo. Nie chciała go o to podejrzewać. Może i był prowokatorem, ale chciała wciąż utrzymać o nim dobre zdanie.

W tej chwili jednak była na niego zła. Nie tylko za dziecięce pretensje, ale za wszystkie ostatnie niesnaski pomiędzy nimi. Wiedziała, w maju mogła go po prostu zignorować, schować się za plecami swojej drużyny i nie dać mu wtedy do zrozumienia, że może wciąż od niej czegokolwiek oczekiwać. Może to był jej własny błąd. Jednak Kuroo też nie za wiele zrobił, żeby cokolwiek naprawić. Tak jakby chciał pomimo wszystko wrócić do tego, co było. Tak się nie da.


Yuri: Nie sądzę, żeby to była Twoja sprawa, Kuroo. Poza tym napisałam Kenmie.

Kuroo: Kenma nie chce mi nic powiedzieć.

Yuri: Ma do tego prawo. To była obietnica pomiędzy mną a nim

Kuroo: Znowu to robisz, Yuriś! Odcinasz mnie od was

Yuri: Jak już to od siebie. Kenma decyduje samodzielnie

Kuroo: Yuri!


Nie odpisała mu. Nie chciała tego kontynuować i Kuroo doskonale o tym wiedział. Spodziewał się, że dziewczyna zamilknie, jeśli zacznie temat przez maile i się nie pomylił. Wychodziło na to, że cokolwiek by zrobił, i tak będzie źle. Jak więc miał jej powiedzieć prawdę, skoro ewidentnie Yuri nie chciała tego słuchać?

Po porannym treningu spojrzał w telefon jeszcze w ostatnim przebłysku nadziei, ale odpowiedzi nadal nie było. Niby mógł ją usprawiedliwiać tym, że sama też uczestniczyła w treningu Karasuno i nie miała czasu, by napisać cokolwiek, jednak to byłaby tylko wymówka.


Kuroo: I to się zawsze tak kończy. Wiecznie uciekasz od konfrontacji, Yuri. Wiecznie nie chcesz słuchać, kiedy chcę Ci wyjaśnić. Masz rację, zachowałem się głupio, zaczynając rozmowę w ten sposób, ale nie ma dobrego sposobu, żebyśmy porozmawiali o tym wszystkim, będąc tak daleko od siebie, bo Ty mi po prostu nie odpiszesz. I co ja mam o tym wszystkim myśleć?


Jak się spodziewał, odpowiedzi nie było.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top