Rozdział 16.
Na chwilę obecną skończyłam pisać rozdziały o przeszłości i lada chwila wchodzę już w historię znaną z mangi. Na razie jednak Yuri podejmuje decyzję, która zaważy na wszystkim, co do tej pory zbudowała. Cóż, młodość nie zawsze jest łatwa.
Poranny trening w Walentynki przebiegł w dość spokojnej atmosferze, choć trenerzy doskonale zdawali sobie sprawę, że ten popołudniowy pełny będzie pisków zachwyconych dziewcząt, a uwaga siatkarzy zostanie rozproszona przez otrzymane i oczekiwane słodkości. To była coroczna tradycja, więc Nekomata postanowił przymknąć na to oko wobec pozostałych w klubie drugo i pierwszoklasistów.
Kuroo był tylko nieco zdziwiony widokiem Yuri na korytarzu prowadzącym do ich sali o tej porze. Oczekiwał, że spotka ją w klasie, gdy zajrzy tam wraz z Yaku, co uskuteczniał przez cały rok. Dodatkowo ostatnio Yuri zdawała się go unikać po tej sytuacji z Aiko, kiedy błędnie uznała, że zaczął się spotykać z nieco zbyt atencyjną koleżanką z klasy. Nawet w czasie wspólnie spędzanych popołudni dystansowała się wobec niego i za nic nie chciała o tym rozmawiać.
– A już myślałem, że się nie załapię na naszą tradycję – stwierdził z zaczepnym uśmiechem. – Miło, że pofatygowałaś się aż tutaj, Yuriś.
– I właśnie zaczynam tego żałować – westchnęła. – Zwłaszcza że Kenma dostał ją już wczoraj – dodała.
To wywołało ukłucie zazdrości Kuroo, lecz nie dał tego po sobie poznać. To była trochę jego wina, że nie miał dla nich czasu poprzedniego dnia. Nie mógł też popadać w paranoję, ta dwójka miała prawo widywać się nawet pod jego nieobecność, a przecież szczerze się cieszył, że prowadzący samotniczy tryb życia Kenma chce z kimś spędzać czas. Chodziło raczej o to, o czym wtedy rozmawiają, a o czym mu nie wspominali.
– Jesteś specjalistką od rujnowania mojego dobrego nastroju – odpowiedział.
– Jak widać, niezbyt skuteczną – odparła i z torby wyciągnęła czekoladę, którą wręczyła Kuroo. – Ale nie zamierzam być niesprawiedliwa.
Stojący obok nich Yaku czuł się trochę niezręcznie. To nie był pierwszy raz, kiedy widział, że ta dwójka zupełnie nie rozumie sygnałów dawanych przez drugą osobę, a dzisiejsza okazja sprawiała, że było to jeszcze bardziej niekomfortowe. Zdziwił się jednak, kiedy Yuri wyciągnęła drugą czekoladę i wyciągnęła w jego stronę.
– Dla ciebie też mam, Yaku – oznajmiła spokojnie. – I żeby nie było niedomówień, to przyjacielski gest. Taki sam jak wobec Kuroo i Kenmy.
O młodszym siatkarzu Morisuke sporo słyszał od tej dwójki. Wiedział, jak bardzo był dla nich ważny, choć nie podejrzewał ich o jakiś skomplikowany trójkąt romantyczny. Hoshino już mu udowodniła, że może i z wieloma osobami potrafi się świetnie dogadać, ale bliżej dopuszcza niewiele osób. I chyba właśnie to oznaczała ta czekolada – stał się częścią tego elitarnego grona jej przyjaciół.
– Dzięki. To miłe z twojej strony – odparł, gdy w końcu wyrwał się ze stuporu.
Przy tym zupełnie zignorował wściekłe spojrzenie Kuroo, który ewidentnie czuł się zazdrosny o tabliczkę kupioną w sklepie.
– Podobno nie przepadasz za dziewczynami z długimi włosami – mruknął Tetsuro. – A przyjęcie czekolady to jak przyjęcie jej uczuć.
Yaku podniósł głowę, by spojrzeć na kolegę. Nie znosił tego, że Kuroo jest tak wysoki, a w ciągu tego roku urósł kilka dodatkowych centymetrów, co doprowadzało libero do szału. Mimo to uśmiechnął się prowokacyjnie.
– Nosisz tak wysoko głowę, że nie słyszałeś, co Hoshino powiedziała, a tak się składa, że się całkiem nieźle kumplujemy – odparł. – Zazdrosny?
Kuroo tylko przez chwilę wyglądał, jakby go to tknęło. Zaraz też się wyszczerzył.
– Ciesz się, ciesz. To jedyna czekolada, jaką dostaniesz, a dostałeś ją tylko dlatego, że Yuriś ma takie dobre serduszko.
Wyciągnął ramię, żeby przyciągnąć do siebie dziewczynę, ta jednak zdążyła się uchylić z niezadowolonym wyrazem twarzy.
– Przestań się wydurniać – ofuczała go. – Że też musisz wszystkich dookoła prowokować od samego rana. Jak tak dalej pójdzie, spóźnimy się na lekcje.
Yuri nawet nie próbowała spędzać czasu z Kuroo tego dnia, wiedząc, jak to się skończy. I on, zdawało się, że nie szukał jej towarzystwa, choć pewnie po prostu nie dał rady przebić się przez tłumek dziewcząt, które chciały go obdarować domową czekoladą. Zresztą w klasie nie było innego tematu, jak właśnie sympatie poszczególnych uczniów.
Kenma czekał na nią na placu zabaw z nosem wciśniętym w szalik i spojrzeniem utkwionym w konsoli. Yuri przez chwilę obserwowała dzieciaki, które pomimo chłodu i śniegu korzystały z wolnego popołudnia. Westchnęła ciężko, czym zwróciła uwagę Kozume.
– Kuro? – zapytał.
– Zazdroszczę tym dzieciakom – odparła. – Wtedy życie wydawało się tak proste.
Kenma nie skomentował jej słów, czekając, aż wyrzuci z siebie wszystko, co ją trapiło. Pomimo tego, że ostatnio wysłuchiwał jej narzekań, nie skarżył się. Nawet jeśli nie potrafił jej faktycznie pomóc, przynajmniej nie trzymała tego w sobie, nie kisiła się z tym, bo to z pewnością skończyłoby się źle.
– Myślę o zmianie szkoły – wyznała. – Myślałam, że mimo wszystko będzie mi dobrze w Nekomie, ale jestem już zmęczona udawaniem, że wszystko jest w porządku. Nie chcę tracić naszej przyjaźni. Ani ciebie, ani Kuroo, ale nie wierzę, że jeśli coś mi się wymsknie, nic to nie zmieni.
Kenma miał na końcu języka pytanie, czy nie brała pod uwagę opcji powiedzenia Kuroo o swoich uczuciach, ale powstrzymał się. Doskonale przecież wiedział, co Yuri na ten temat sądzi. Nie zamierzał jej do tego zmuszać. Poza tym sam też doszedł do wniosku, że jeśli którekolwiek z nich pęknie i wyzna swoje uczucia, to wszystko się pomiędzy nimi zmieni, choćby próbowali pozostawić poprzedni stan.
Już się przecież zmieniło! Odkąd Yuri odkryła, co czuje wobec Kuroo, atmosfera pomiędzy nimi nabrała odrobiny niezręczności, dystansu. W gorsze dni zupełnie nie potrafili ze sobą rozmawiać, a Yuri unikała konfrontacji. Kuroo natomiast wodził za nią spojrzeniem, gdy tylko upewnił się, że dziewczyna tego nie zauważy. Czasami też zachowywał się tak głupio i zazdrośnie, że Kenma sam miał ochotę mu przyłożyć, żeby się ogarnął.
Kenma nie chciał tracić żadnego z przyjaciół. Byli dla niego ważni, sprawiali, że czuł się w ich obecności komfortowo i nie musiał się do nich dopasowywać. A jednak nawet dla niego ta sytuacja stawała się męcząca. Nie chodziło o to, że stał się powiernikiem sekretów obojga przed tym drugim, to mu aż tak nie przeszkadzało, bo też uważał, że powinni załatwić tę sprawę pomiędzy sobą. Jednak od dłuższego czasu wszystko się zmieniło. Nie spędzali ze sobą już czasu jak dawniej. Dystans nie pomagał.
– To nie tak, że już was nie lubię – dodała Yuri, gdy nie uzyskała żadnej odpowiedzi. – Wciąż jesteście dla mnie ważni.
– Ale nie chcesz być blisko Kuro – powiedział w końcu.
– I tak nie mam szans na odwzajemnienie moich uczuć. Zamierzam się ich pozbyć, a bycie tak blisko Kuroo mi na to nie pozwoli. Nie łudzę się, że to się tak skończy. Chcę chronić naszą przyjaźń, dlatego chcę zrezygnować z Nekomy.
Kenma wiedział, że ta szkoła była dla Yuri cenna. To w niej pracował jej ukochany dziadek, w niej uczyli się jej rodzice. Nekoma była celem Yuri samym w sobie, marzeniem dziecka, które jeszcze nie zdążyło poznać gorzkiego smaku rzeczywistości. Nawet jeżeli przestała kochać siatkówkę, ta szkoła wciąż była bardzo ważna. Zrezygnowanie z niej wymagało od Yuri sporego samozaparcia.
– Mówiłaś rodzicom? – zapytał.
To też była kwestia, z którą Yuri musiała się zmierzyć. Nekoma była wręcz tradycją jej rodziny, poza tym zmiana szkoły nie wyglądała zbyt dobrze w późniejszym CV, co już zapowiadano im w gimnazjum. Co innego zmiana miejsca pracy rodziców, a co innego wszystkie pozostałe powody.
Yuri ponownie westchnęła.
– Jeszcze nie, ale czas z nimi o tym porozmawiać. Na razie chciałam dowiedzieć się, co ty o tym myślisz.
Kenma zgodnie z oczekiwaniami złożył papiery do Nekomy, podążając ich śladami. Jego siatkarskie umiejętności stały się dodatkowym atutem i już w kwietniu znowu mieli być razem całą trójką. A jednak Yuri miała własne plany.
– Chyba rozumiem, dlaczego o tym pomyślałaś – przyznał. – I wciąż będzie mi smutno, ale przecież nie wyprowadzasz się na drugi koniec Japonii. Wciąż będziemy widywać się popołudniami i w weekendy. No i nie mam żadnego prawa zmuszać cię, żebyś została.
Yuri uśmiechnęła się smutno do przyjaciela. Naprawdę doceniała, że potrafił zrozumieć jej rozdarcie i nie pozwolił, by własne ego dyktowało odpowiedź. Za to najbardziej go ceniła. Kenma zawsze potrafił wprowadzić atmosferę komfortu. Był jak ten kot, który przychodził z własnej woli, pozwalał jej cieszyć się swoim towarzystwem, ale nie przytłaczał sobą.
– Dziękuję, Kenma.
– Chcesz, żebym powiedział o tym Kuroo? – zapytał.
Oboje wiedzieli, że Tetsuro nie przyjmie tego łatwo. Cały rok czekał, aż Kenma do nich dołączy i znów będą razem. Oczywiście, liczył też, że pojawienie się Kozume w Nekomie znacząco podniesie ich szanse na przekonanie Yuri do przychodzenia na ich treningi, skoro jemu samemu wciąż odmawiała. Kiedy usłyszy, że Hoshino postanowiła zmienić szkołę, zrobi wszystko, by zmieniła zdanie, a to mogło się nawet skończyć siarczystą awanturą pomiędzy nimi.
– Sama z nim porozmawiam, kiedy nadejdzie na to czas – oznajmiła.
Nie była pewna, czy znajdzie na to odwagę, jednak Kuroo i tak zamierzała zostawić na koniec, gdy już wszystko zostanie ustalone. Dzięki temu będzie mniejsza szansa, że jednak na nią wpłynie, by została w Nekomie.
Na razie jednak musiała przekonać rodziców do tego pomysłu, a wiedziała, że to nie będzie takie proste. Mimo to przygotowała się do tej rozmowy i po sobotniej kolacji postanowiła załatwić sprawę.
– Możemy porozmawiać? – zapytała, nim rodzice zajęli się swoimi sprawami.
Nieczęsto zawracała im głowę swoimi problemami. Była dobrą uczennicą, nie miała kłopotów z nauką, nie konfliktowała się z rówieśnikami. Do tego w domu też starała się pomagać, ile mogła. Rzadko też coś chciała.
– Coś się stało, słoneczko? – zapytał Tatsuya, jej ojciec, widząc poważną miną córki.
– Chcę od drugiej klasy zmienić szkołę.
Natsumi zamierzała zrobić herbaty, by przy ciepłym napoju omówić sprawę Yuri, lecz na te słowa zatrzymała się w pół kroku.
– Co ci do głowy strzeliło, dziecko? – zapytała gniewnie. – Doskonale wiesz, jak trudno dostać się do Nekomy. To jednak z najlepszych szkół w okolicy.
Yuri zagryzła nerwowo wargę. Wiedziała, że rodzice nie przyjmą tego najlepiej, ale i poczuła potrzebę wycofania się. Bunt raczej nie leżał w jej naturze, więc sprzeciwianie się rodzicom wydawało się kiepskim pomysłem.
– Wiem, mamo, ale przemyślałam to – wydusiła z siebie.
– Jutro o tym porozmawiamy – oznajmiła Natsumi. – Razem z dziadkiem.
Yuri powstrzymała jęknięcie. Nie chciała się tłumaczyć przed Nekomatą, którego przecież w szkole unikała jak ognia, byle tylko nikt nie wiedział o jej powiązaniach z trenerem męskiego klubu siatkówki. Jednak Natsumi była nieprzejednana i postanowiła zepsuć radość rodzinnego, niedzielnego obiadu.
Yuri siedziała jak na szpilkach przez cały posiłek. Nie zamierzała jednak zmieniać zdania, choć wiedziała, że dziadek z pewnością stawi opór.
– Yuri ma ci coś do powiedzenia – oznajmiła Natsumi, gdy postawiła kawę na stole i zajęła swoje dotychczasowe miejsce.
Dziewczyna przełknęła ślinę. Naprawdę nie chciała omawiać tej sprawy również z dziadkiem, zresztą Natsumi zrobiła to specjalnie, chcąc, by córka odpuściła. Yuri jednak nie zamierzała.
– Dziadku, chcę od nowego semestru zmienić szkołę – powiedziała wprost, wiedząc, że właśnie wywołała burzę.
– Nie – odparł Nekomata. – Zamierzasz zawsze uciekać, Yuri?
– To nie jest zachcianka – uparła się dziewczyna. – Wiem, jak ważna jest dla was Nekoma, ale pomyśleliście kiedyś, jaka to dla mnie presja? Czy tego chcę, czy nie, oczekiwania wobec mnie są wyższe niż wobec reszty uczniów.
– I osiągasz wyniki – przypomniała Natsumi.
Yuri nie zamierzała wspominać o Kuroo w tej rozmowie. To było coś, czego dorośli z pewnością by nie zrozumieli, poza tym przyznanie się jeszcze komuś poza Kenmą do zauroczenia przyjacielem, byłoby niekomfortowe. Zresztą Natsumi darzyła Tetsuro sympatią i z pewnością nie zrozumiałaby punktu widzenia córki.
– I będę osiągać je nadal – oznajmiła poważnie. – Możecie wybrać dla mnie odpowiednią, dobrą szkołę tak, abym nie przyniosła wam wstydu. Jednak nie zamierzam zostać w Nekomie. Przestanę chodzić do szkoły, jeśli nie zgodzicie się na zmianę – zagroziła.
– Yuri! – oburzyła się Natsumi.
Yasufumi uciszył córkę gestem, lecz nie odrywał spojrzenia od wnuczki. Wiedział, że presja rodziny to niejedyny powód. Yuri nie była tak małostkowa, a jednak nie podała wszystkich argumentów. Unikała konfrontacji. To był kolejny raz, kiedy Yuri zamierzała uciec przed problemami, zamiast je rozwiązać, czy poprosić o pomoc. Ta dziewczyna nie była ze sobą szczera, nie potrafiła przyznać się do porażki i wyciągnąć z niej lekcji.
– Nekoma była również twoim marzeniem, Yuri.
– Już nie jest – powiedziała cicho.
– Moim zdaniem to głupota, co chcesz zrobić i nie zamierzam się na to zgodzić. Nie pozwolę, by moja jedyna wnuczka zmarnowała sobie życie.
Yuri podniosła się gwałtownie.
– Obiecałam, że będę osiągać wyniki – powiedziała ze złością. – Możecie mi wybrać nową szkołę. Nie będę protestować, ale w Nekomie nie zostanę.
Yasufumi wiedział, że Yuri nie odpuści. Gdyby pozwoliła sobie znowu trenować, jej upartość sprawiłaby, że osiągałaby wyniki w siatkówce. Wiedział to. Zbyt dobrze znał wnuczkę, która odziedziczyła wiele cech charakteru po nim. Do tego była w trudnym wieku. Dorastała, szukała pomysłu na siebie, więc bunt nie był niczym nowym. Do tego pierwsze miłostki potrafiły budzić naprawdę spore emocje.
– Karasuno – oznajmił. – Zgodzę się jedynie na Karasuno. Jeśli zamierzasz zrezygnować z Nekomy, to twoje miejsce jest jedynie wśród upadłych kruków.
– Tato, nie wyślę szesnastolatki samej do Sendai – sprzeciwiła się Natsumi.
– Ten stary pryk będzie miał na nią oko – odparł spokojnie Nekomata, czekając na decyzję wnuczki.
Yuri bywała już w Liceum Karasuno jako mała dziewczynka. Dziadek kilka razy zabierał ją na obozy treningowe swojej drużyny, więc poznała legendarnego w środowisku trenera Ukaia. Znała też historię rywalizacji pomiędzy trenerami – śmietnikowej wojny. Wiedziała też, że przeprowadzka do innej prefektury miała ją zniechęcić do zmiany szkoły. Fakt, nie planowała aż tak wielkiej zmiany, sądziła, że rodzice znajdą liceum w Tokio. Brała pod uwagę również Akademię Fukurodani, która także była znana z ich klubu męskiej siatkówki, a także z wysokiego poziomu nauczania. Do tego Nekomata znał tamtejszych trenerów, więc Yuri byłaby w sprawdzonej placówce. Nigdy by jednak nie pomyślała, że dziadek zechce ją wysłać do Karasuno, które najlepsze lata miało już za sobą. "Upadli mistrzowie, bezskrzydłe kruki", tak ich nazywano od jakiegoś czasu. Zwiastowano, że ich drużyna już się nie podniesie, zwłaszcza że trener Ukai miał coraz więcej problemów ze zdrowiem. Żyli jedynie przeszłymi sukcesami.
– Dobrze, niech będzie Karasuno – powiedziała spokojnie, patrząc dziadkowi w oczy. – Obiecuję, że będę się dobrze uczyć i zdam egzaminy tak dobrze, by dostać się na dobre studia. Nie sprawię wam zawodu.
– Dobrze, niech tak będzie.
– Nie możesz wysłać jej samej do Sendai, tato – sprzeciwiała się nadal Natsumi. – To jeszcze dziecko.
– Będzie pod dobrą opieką, Natsumi. Nie musisz się o nią martwić.
Yuri wiedziała, że dziadek w końcu przekona rodziców. Zamierzał też jej pomóc z przeprowadzką i przeniesieniem do szkoły, za co była wdzięczna. Owszem, podejrzewała, że Nekomata wierzył, że Yuri będzie szybko chciała wrócić do domu, ale zamierzała udowodnić mu, że sobie poradzi w całkiem nowej rzeczywistości.
Yuri: Dziadek przekonał rodziców. Od kwietnia będę uczennicą Karasuno
Kenma: To nie w Miyagi?
Yuri: Tak. Czeka mnie przeprowadzka. Przepraszam, Kenma, nie sądziłam, że dziadek wymyśli coś takiego
Kenma: Zostanie nam pisanie do siebie
Yuri: Przyjadę do Tokio w wakacje i wtedy nadrobimy czas. Wszystko będzie dobrze
Kenma: Jesteś tego pewna? Bo nie wiem, co na to Kuro
Yuri westchnęła. Kenma miał rację, musiała jakoś oznajmić to Kuroo, by nie wywołać awantury i nie zerwać wszystkich więzów. Nie wiedziała tylko, skąd wziąć na to odwagę. Z Kenmą wciąż zamierzała utrzymywać kontakt, był jej przyjacielem. Ale Kuroo... Jak miała mu o wszystkim powiedzieć, nie wspominając, że to jego wina?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top