Rozdział 1.

Kenma: Złoty Tydzień spędzamy w Miyagi na sparingach

Yuri: Mniej czasu na gry?

Kenma: Mamy sparing z Karasuno

Yuri: Wiem, słyszałam...

Kenma: Powiedzieć Kuro?

Yuri: Nie, prawdopodobnie i tak nie przyjdę

Kenma: Co na to Twoja drużyna?

Yuri: Nie wiem, na razie im nie mówiłam. Sam wiesz, mieliśmy ostatnio mnóstwo kłopotów

Kenma: Mhm

Yuri: Powinnam?

Kenma: To Twoja decyzja, Yuri

Yuri: Wiem


Podniosła spojrzenie na powieszoną na drzwiach szafy czerwoną bluzę. Sama nie była pewna, po co ją wyciągnęła z czeluści garderoby, skoro nie chciała, by ktokolwiek z Karasuno ją zobaczył. Chociaż pewnie Kiyoko nawet by nie zapytała, a nikogo więcej nie wpuszczała do mieszkania.

Słońce grzało przyjemnie w twarz, ale im dłużej byli w parku, tym wyraźniej czuć było jesienny chłód. Zwłaszcza że Yuri przysiadła na ławce zmęczona odbijaniem piłki, co powtarzali od dobrych dwóch godzin. Jeśli nie trzech, bo akurat żadne z nich nie miało czasu spojrzeć na zegarek.

Na moment straciła wizję, kiedy opadł na nią jakiś materiał. Wyprostowała się gwałtownie i chciała w jakiś sposób obronić, kiedy usłyszała śmiech Kuroo.

– Nie bądź taka strachliwa – zadrwił chłopak, uśmiechając się w dość charakterystyczny dla siebie sposób. – I zakładaj, zanim się przeziębisz.

Dopiero teraz dotarło do niej, że Kuroo dość niewprawnie zarzucił na nią swoją klubową bluzę. Spojrzała na niego spod byka, na co nieco się obruszył.

– O co ci chodzi? – zapytał. – Wyprana jest i jeszcze nie powinna mną przesiąknąć.

Towarzyszący im Kenma zaśmiał się krótko pod nosem, zaś Yuri westchnęła.

– Zaraz sam się przeziębisz, jak będziesz tak kozaczył – odezwała się i zaraz spojrzała w niebo. – Czuć, że już jest jesień, a wy niedługo zaczynacie eliminacje do Turnieju Wiosennego – dodała z przyganą.

Kuroo uśmiechnął się znowu.

– Bez obaw, Yuriś. Nie mamy daleko do domu, nie zdąży mnie przewiać. Zbieramy się?

Ze wspomnień wyrwał ją dzwonek do drzwi. Zeskoczyła z łóżka i pobiegła otworzyć, uśmiechając się szeroko do Shimizu.

– Hej, Kiyoko, daj mi chwilę i będę gotowa – powiedziała Yuri, wpuszczając przyjaciółkę do środka.

Pozbierała swoje rzeczy, w kucyka wpięła spinkę o kształcie kamelii, po czym w towarzystwie Kiyoko wyszła, rzucając tylko krótkie spojrzenie czerwonej bluzie.

– Wszystko w porządku, Yuri? – zapytała Shimizu.

Ta kiwnęła głową i uśmiechnęła się lekko.

– Skąd to pytanie?

– Wyglądasz na przygnębioną.

– To nic takiego. Po prostu...

– Kiyoko, Yuri, jesteście dość wcześnie – przywitał ich uśmiechem Takeda, gdy weszły do budynku, gdzie obozował klub siatkówki.

– Dzień dobry, profesorze Takeda. – Yuri porzuciła temat przywołany przez przyjaciółkę i uśmiechnęła się szeroko. – Jak nasze kruki? Gotowe na starcie z odwiecznymi rywalami?

– Na pewno są głodni – zauważyła Kiyoko i cała trójka wybuchła śmiechem.

Niedługo później Karasuno przybyło na miejską halę sportową, gdzie mieli odbyć sparing z Nekomą. Po raz pierwszy od pięciu lat obie szkoły niegdyś połączone przyjaźnią trenerów i chęcią rywalizacji miały zmierzyć się ze sobą i odnowić dawną znajomość, a może nawet doprowadzić do spełnienia marzenia o "Śmietnikowej Wojnie" na pomarańczowym boisku w Tokio na zawodach ogólnokrajowych.

Nie czekali długo na Nekomę. Czerwone bluzy trudno było przeoczyć i choć było to ich pierwsze spotkanie, od razu dało się poczuć pewne napięcie pomiędzy drużynami. Hinata szybko zauważył, że spotkany przed paroma dniami Kenma Kozume należy do Nekomy, o czym ten mu nie wspomniał. Zresztą uczniowie tokijskiej szkoły dostrzegli również, że w przeciwieństwie do nich drużyna Karasuno posiada śliczną menadżerkę.

– Nie jedną, a dwie – lamentował Yamamoto.

– Czy to nie...? – Yaku zmarszczył brwi, spoglądając na obie menadżerki. – Kapitanie, czy to nie twoja zguba?

Kuroo także spojrzał na dziewczyny i skrzywił się wymownie, gdy rozpoznał Yuri. Unikała jego wzroku, choć była świadoma jego atencji. Mogła się domyśleć, że to się tak skończy i wręcz czekała na moment, kiedy obecny kapitan Nekomy zasypie ją pretensjami.

Kuroo przeniósł spojrzenie na Kenmę, który jedynie wzruszył ramionami. Rozgrywający Nekomy musiał o tym wiedzieć, utrzymywali przecież kontakt po wyjeździe Hoshino, o czym nie wspominał przyjacielowi. O tym, że dziewczyna się tutaj pojawi również nic nie powiedział. Teraz zaś jakby nigdy nic podszedł do obu menadżerek Karasuno.

– Jednak przyszłaś, Yuri – odezwał się, uśmiechając się krótko do przyjaciółki.

Hoshino zaśmiała się nerwowo.

– Nie znalazłam odpowiedniej wymówki. Dobrze cię znowu zobaczyć, Kenma. – Uściskała go z radością, na co odpowiedział w ten sam sposób, nieco zaskakując swoją drużynę. W końcu nic oprócz gier go nie ruszało. – Myślisz, że kiedy wybuchnie? – zapytała cicho Yuri.

Kenma zerknął na obserwującego ich ze skrzywioną miną Kuroo i wzruszył ramionami.

– Może nie będzie robił scen przed twoją drużyną – zasugerował.

Zaśmiali się i Kenma wrócił do swoich kolegów. Kuroo coś do niego powiedział, lecz na tyle cicho, że Yuri nie mogła tego usłyszeć. Sądząc jednak po reakcji Kozume, nie było to nic, czego by się nie spodziewali.

– Skąd znasz Kenmę? – Zza pleców usłyszała nieco podekscytowanego Hinatę.

Spojrzała na drużynę Karasuno. Większość z nich wyglądała na nieco zaniepokojonych sceną sprzed chwili, trzecioklasiści wpatrywali się w nią z mieszaniną emocji. Wiedziała, że jeśli się tu dziś pojawi, będzie musiała się wytłumaczyć, ale nie czuła obaw. Zaśmiała się nieco nerwowo.

– Wyjaśnię wam wszystko po meczu – obiecała. – Na razie skupcie się na sparingu. Nekoma to wymagający przeciwnik.

– W porządku? – zapytał Azumane, gdy reszta zbierała się do przebierania.

– Tak, to nic wielkiego. – Uśmiechnęła się do niego, pozwalając, by dostrzegł smutek. – Nie przejmuj się, Asahi. Nic mi nie będzie.

Kuroo gotował się ze złości na myśl, że jego najlepszy przyjaciel odwalił mu taki numer i nawet się tym nie przejął. Podejrzewał, że Kenma nadal mailuje z Yuri, skoro z nim się łaskawie pożegnała przed wyjazdem, ale nigdy nie sądził, że zaskoczą go tak bardzo.

– Z Kuroo wszystko w porządku? – zapytał Inuoka, gdy rozgrzewali się przed meczem.

Chyba wszyscy dostrzegli, że ich tryskający zwykle optymizmem przed grą kapitan wygląda w tej chwili jak chmura gradowa. Do tego spoglądał co jakiś czas w stronę menadżerek Karasuno z dość ponurą miną.

– Wygląda na to, że będziemy świadkami małej dramy – stwierdził rozbawiony sytuacją Yaku. – Chociaż nie wiedziałem, że Kuroo potrafi być taki pamiętliwy.

– Zamkniecie się w końcu? – warknął Tetsuro, spoglądając na nich zimno.

Miał coś jeszcze powiedzieć, gdy został przywołany przez trenera. Ten moment wykorzystał Inuoka, żeby nachylić się do Kenmy.

– Kim jest ta dziewczyna, że kapitan aż tak się spina?

– Yuri Hoshino, nasza przyjaciółka z dzieciństwa – odparł beznamiętnie Kozume. – W tamtym roku przeniosła się do Karasuno.

– To nie za nią biegał, żeby została naszą menadżerką? – zapytał Yaku.

Kenma pokiwał głową. Chwilę później porzucili temat, przygotowując się do pierwszego seta. Cokolwiek Nekomata powiedział Kuroo, poskutkowało, bo do gry wszedł spokojniejszy, choć widać było, że nadal zwraca uwagę na Yuri siedzącą po przeciwnej stronie boiska.

Yuri odeszła kawałek, kiedy drużyny po zakończonych sparingach podeszły do trenerów przeciwnych drużyn, by usłyszeć ich opinie. Mimo wszystkich przegranych przez Karasuno setów dziewczyna nie potrafiła czuć żalu. Ten dzień może i był pełen emocji, ale też nauczył wiele młode kruki. To ją cieszyło nawet w perspektywie, że będzie musiała im wyjaśnić, skąd tak dobrze zna się z rozgrywającym Nekomy. Uśmiechnęła się pod nosem na myśl o ich minach.

Drużyny poszły się przebrać, żeby już w dresach uporządkować salę, nim trzeba będzie wracać do domu. Ten moment wykorzystał Nekomata, by przywołać do siebie Yuri.

– Dobrze wyglądasz – odezwał się Yasufumi.

– Ty również, dziadku – odparła z niepewnym uśmiechem. Ich ostatnia rozmowa odbyła się w dość nerwowej atmosferze i miała wrażenie, że mężczyzna nadal będzie miał wobec niej wyrzuty. – Gratuluję wygrania wszystkich setów. Nekoma jak zwykle jest niepokonana w obronie.

Yasufumi przyjrzał się wnuczce, dla której zawsze był dość surowy. Zdawała się być zadowolona z decyzji, które podjęła tamtego dnia, gdy oznajmiła, że chce zmienić szkołę.

– Ciągnie cię do siatkówki, choć tak długo przed tym uciekałaś – zauważył.

Yuri zaśmiała się nerwowo, drapiąc się po karku.

– Jakoś tak wyszło – odparła. – Zresztą od Karasuno nikt niczego nie oczekuje. "Upadli mistrzowie", "bezskrzydłe kruki". – Zaśmiała się, choć w jej oczach nie było śladu wesołości na te epitety. – Chyba rozumiem, dlaczego mnie tu wysłałeś, ale wierzę, że niedługo nikt nie śmie o nich w ten sposób mówić. – Spojrzała na członków swojej drużyny z sympatią. – Na początku to było nieporozumienie. Teraz nie mogę się doczekać, by zobaczyć ich w pełnej krasie.

Nekomata zaśmiał się.

– Genów nie oszukasz, Yuri – uznał. – Cieszę się, że jest ci tutaj dobrze. Mam nadzieję, że w wakacje wrócisz na kilka dni do domu.

– Postaram się – obiecała. – Dziadku, następny mecz wygramy – powiedziała pewnie. – Chcę zobaczyć to legendarne marzenie na własne oczy.

Ukłoniła się i pobiegła pomóc przy sprzątaniu. Manabu podszedł do starszego trenera z lekkim uśmiechem.

– Pańska wnuczka chyba w końcu znalazła miejsce dla siebie – zauważył. – Dawno nie widziałem jej tak szczęśliwej.

– Może byłem dla niej zbyt surowy, gdy była dzieckiem. A teraz to prawie dorosła kobieta, która potrafi podjąć własne decyzje.

Sprzątanie poszło dość sprawnie, a pomimo rywalizacji pomiędzy nastolatkami zawiązały się nowe przyjaźnie. Zarówno te krótkotrwałe, które skończą się w momencie ukończenia przez chłopów liceum, jak i te, które będą trwać również w dorosłym życiu. Na ten moment jednak musieli się rozstać.

– Yuri! – zawołał Kuroo, gdy już pożegnał się z Daichim.

Sawamura spojrzał na drugiego kapitana z niepokojem, na co Tetsuro jedynie się uśmiechnął i pomachał nagląco do dziewczyny. Hoshino westchnęła ciężko, ale wiedziała, że ten natręt nie da jej spokoju, jeśli nie porozmawia z nim choć przez chwilę.

Uśmiechnęła się uspokajająco do reszty drużyny i podeszła do Kuroo.

– Spóźnicie się na pociąg – powiedziała poważnie.

– Nie poświęcisz mi nawet minuty czy dwóch? – zapytał z urazą. – Już chyba wystarczająco nieładnie zachowałaś się, nie mówiąc mi o przeprowadzce.

Yuri założyła ręce na piersi w obronnym geście. Skrzywiła się na jego słowa.

– Jesteś ostatnią osobą, która może mi to wypominać – stwierdziła.

– Nie pomyślałaś nawet o moich uczuciach, Yuriś. Po prostu się wyniosłaś, mówiąc jedynie Kenmie. Zresztą jemu zawsze wszystko mówiłaś.

– Bo Kenma przynajmniej słucha, co mam do powiedzenia – odparowała. – Ty jakoś nigdy nie myślałeś o moich uczuciach, kiedy zmuszałeś mnie do pomocy w treningach i nawijałeś jedynie o siatce. Miałam dość użerania się z twoim ego, Kuroo. Jeśli to wszystko, będę szła. Ty też powinieneś się zbierać, inaczej naprawdę się spóźnicie.

Tetsuro westchnął, spuszczając z tonu. Owszem, nadal był zły na przyjaciółkę za ten numer, ale nie zamierzał się na nią obrażać do końca życia.

– Jeśli zmieniłaś numer, wezmę go od Kenmy. Odpisuj mi chociaż – poprosił.

– Nie zamierzam znowu dać się w to wciągnąć, Kuroo – odparła i odeszła.

Chłopak skrzywił się, ale nic więcej nie mógł ugrać. Po powrocie do Tokio czekała go długa pogawędka z Kemną, choć podejrzewał, co usłyszy. Teraz chociaż wiedział, gdzie Yuri się podziała.

– Wygląda na to, że dostałeś kosza od menadżerki Karasuno – zażartował Tora, gdy kapitan do nich dołączył.

– Zamknij się, Yamamoto – warknął Kuroo, spoglądając za oddalającymi się krukami.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top