V.
Najszybciej jak potrafiłam założyłam swoje czarne tenisówki, chwyciłam jeszcze małą walizkę, aparat i zbiegłam po schodach. Na tarasie spotkałam Tima i Briana. Wtuliłam się w mojego brata bliźniaka. Pachniał lasem i papierosami. Oddał on mój gest dwa razy mocniej. Brian natomiast tylko delikatnie mnie musnął i wycofał się w głąb domu. Najwidoczniej musiał już wytrzeźwieć. Pomachałam im na pożegnanie i z prędkością światła wsiadłam do samochodu kierowanego przez Jasona.
- Mój malutki czarny cukiereczek! Jak dawno ciebie nie widziałem!- Candy rzucił się na mnie i zamknął w szczelnym uścisku.
- Też tęskniłam Niebieska Błyskawico.
- Dalej będziesz mi to wypominać?
- Tak.- wszyscy oprócz Jasona zaczęli się śmiać.- Swoją drogą, gdzie jest Jack?
- Trzymaj.- Puppeteer podał mi niewielkie pudełeczko.- Uważa, że tylko w twoich rękach jest bezpieczny.- Delikatnie je chwyciłam i schowałam na dnie swojej torebki.
Z okazji lotu wygląd mężczyzn się nieco zmienił. Candy zamiast trzech kucyków zakończonych dzwoneczkami miał zwykłego warkocza, ubrany był w dżinsy i bluzę. Jason także ubrał zwyczajne ubrania i zrezygnował z „makijażu". Marionetkarz jedynie założył ciemne okulary i próbował ze wszystkich sił chodzić, a nie lewitować jak to ma w zwyczaju.
Na lotnisku musieliśmy wyglądaliśmy komicznie. Dwóch potężnych mężczyzn z kolorowymi włosami i dwójka osób ubranych na czarno, całkowicie odłączonych od świata. Kontrola minęła bezproblemowo. Ben naprawdę ma dar do podrabiania dokumentów. Największe zaciekawienie wzbudziła pozytywka Jack'a, która pomimo braku żadnych ładunków wybuchowych czy narkotyków, wzbudziła podejrzenia psów. Podróż na szczęście minęła szybko. Kiedy dotarliśmy na miejsce od razu uwolniłam L.J.'a z pudełka. Klaun rzucił mi się na szyje i zaczął narzekać, że tak dawno się nie widzieliśmy.
- Nie widziałam się z tobą z dwa miesiące. To wcale nie tak długo, tym bardziej dla istoty która ma ponad dwieście lat.
- Ale tęskniłem. Nie podważaj moich uczuć.-
Jack momentalnie spoważniał i odszedł, z fochem wymalowanym na twarzy. Westchnęłam cicho i machnęłam jedynie ręką. Nagły przypływ miłości, który skończy się za dziesięć sekund i Jack znowu stanie się nieczuły.
Jak się okazało w domu, który przygotowali znajdowały się jedynie trzy łóżka. Tak więc postanowiłam zamieszkać w salonie. Kanapa nie wyglądała na zbyt wygodną, jednak lepsze to niż spanie w zimnej wannie przez tydzień.
Po kilku minutach od naszego przyjazdu cała czwórka stała w salonie w swoim "normalnym" wydaniu. Zniknęli tak szybko jak się pojawili. Jedyne co po sobie pozostawili to okropny bałagan i niebieski balonik, który wręczył mi Candy na pożegnanie. Skoro oni wyszli, to dlaczego ja mam tu zostać? Chwyciłam aparat, kilka euro i wyszłam z domu.
***
-Czy ja wyraziłem zgodę na robienie zdjęć?
Usłyszałam za sobą roześmiany, męski głos. Odwróciłam się, a za mną stał wysoki chłopak, w mniej więcej moim wieku. Miał cudowny uśmiech.
-Przepraszam, jeżeli pan chce to mogę je usunąć...
-Nie, nie martw się. Nazywam się William, a ty?
Blondyn wyciągnął w moją stronę rękę i czekał na mój ruch. Nie wiedziałam co robić. Byłam spanikowana.
-Weronika... skąd wiedziałeś, że nie jestem jedną z miejscowych i znam angielski?
- Nie wyglądasz jak oni i się tak nie zachowujesz. Jesteś zamknięta w własnym świecie, to urocze.
Jeżeli bym mogła, to zapadłabym się pod ziemię. Z natury jestem samotniczką, a kontakty z innymi są dla mnie czarną magią. Nie potrafię otworzyć się przed ludźmi, a tym bardziej przed kimś, komu nie dorastam do pięt. Ja, zwykła na czarno ubrana emo dziewczynka, kontra model wprost z okładki Vogue'a. Jednak trzeba pociągnąć jakoś rozmowę aby nie wyjść na gbura.
- Dawno nie opuszczałam granic domu i potrzebuje odskoczni. Fotografia jest idealnym sposobem na odstresowanie i zamknięcie w idealnym świecie.
Uniosłam kącik swoich ust ku górze, jednak dalej czułam, że sekundy dzielą mnie od tego aby mój aparat zaliczył upadek, gdyż moje ręce nie były zbyt stabilne.
- Chciałbym się zgodzić, ale jestem na trzecim roku studiów astronomicznych i jedyne co mnie odpręża to patrzenie w gwiazdy. A ty? Studiujesz coś?
- Nie. Mam przerwę od szkoły.- Trzyletnią przerwę... dodałam już w myślach.
- To dlatego postanowiłaś pozwiedzać trochę świata?
- Tak. Właśnie tak.
- Z kim przyleciałaś?
- Z przyjaciółmi, a ty?
- Ja też, może się przejdziemy? Zgłodniałem, więc po drodze wpadniemy na jakieś ciastko czy kawę.- uśmiechnął się ponownie, a ja jak w transie za nim podążałam.
Nie wiem na ile zniknęłam, ale kiedy wróciłam było ciemno, a chłopaków dalej nie było. Postanowiłam po prostu pójść spać i z myślą, że jutro znowu zobaczę jego niebieskie oczy i usłyszę ten cudowny śmiech, usnęłam.
***
- Czym ja jestem? Dlaczego mi to zrobiliście?
- Nie mogłem pozwolić byś umarła, musisz na zawsze być przy mnie. Jonathan mi pomógł. Już na zawsze będziemy razem...
- Nienawidzę cię! Nienawidzę, nienawidzę!Czym ja do cholery jestem?
- Sam nie wiem, ciężko to stwierdzić, za mało jeszcze wiemy...
Popatrzyłam w lustro. To co zobaczyłam mnie przeraziło i obrzydziło. Miałam srebrne włosy, które delikatnie błyszczały. Moje oczy świeciły białym światłem. Skóra, która niegdyś była ładnie opalona, straciła kolor i stała się całkowicie biała. Z bezsilności zaczęłam płakać, ale zamiast przezroczystych łez po moich policzkach zaczęły spływać krople krwi.
- Co ty mi zrobiłeś?- spytałam i upadłam na chłodną posadzkę. Jason schylił się do mnie.
- Zabiłem cię, ale tak bardzo tego nie chciałem. Teraz jesteś piękna, idealna, jesteś moją laleczką. Kocham cię.
Po tych słowach emocje wzięły nade mną górę. Uniosłam się kilka centymetrów nad ziemią, a z moich dłoni wyszło kilka srebrnych nici.
- Zmieniłeś mnie w potwora. Jestem taka jak ty.- wypowiedziałam te słowa z nieludzkim spokojem.
-Przestań tak mówić.- jego oczy nabrały zielonego odcienia, a włosy stały się tak białe jak moja skóra.
- Nie kocham cię i nigdy nie kochałam. Ty też tego nigdy nie czułeś, wiesz dlaczego? Bo kreatury takie jak ty nie mają uczuć.
Znowu poczułam ból, ale nie był tak wielki jak początkowy. Widziałam tylko Jasona, który po raz drugi tego dnia trzymał moje serce w swoich szponach. Upadłam na ziemię i ponownie otoczyła mnie ciemność.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top