10~Wyjście~
Pov. Y/n
(Okazało się że Y/n nie straciła pamięci tylko przez chwilę była zdezorientowana hehe)
Dziś o 16.00 wypuścili mnie ze szpitala. W końcu! Miałam dość siedzenia w białym pomieszczeniu pachnącym lekami. Ale za to poznałam fajną pielęgniarkę która miała na imię Kells. Ma 21 lat.
Idąc do domu włączyłam na słuchawkach muzykę od Stray Kids.(i góry jest) Uwielbiam tańczyć do refrenu, ale na środku chodnika raczej nie wypada. Idąc przez pasy na jezdni zauważyłam Claya. Podbiegł do mnie i zapytał :
D- hej Y/n! Już cie wypuścili, fajnie. Podwieźć cie do domu?
Y/n-nie, dzięki. Przejdę się. W końcu mogę wyjść na świeże powietrze.
D-okej, ale odprowadzę cie chociaż.
Zgodziłam się lecz nie miałam ochoty rozmawiać, dlatego szliśmy w milczeniu. Zrobiłam się głodna, a obok był Macdonald. Chwyciłam kolegę za rękaw i pociągnęłam go do budynku. Zamówiłam zestaw dla dzieci bo zabawka była... Duumdumdum... Hello Kitty!!!!! Uwielbiam ją, uwielbiałam zawsze. Gdy byłam mała wzorowałam się na niej haha.
~3h później ~
Byłam już w domu. Siedziałam na kanapie z popcornem i oglądałam coś na netflixie. Był to jeden z tych wieczorów w których siedzę sobie pod kocykiem, jem coś i oglądam w grubych skarpetkach i piżamie. Wtedy zadzwonił mój telefon. Odebrałam, bo dzwoniła moja mama.
M- Y/n?? Przyjedz jak najszybciej proszę cię! Jesteśmy przy szpitalu w którym leżał twój brat.
Głos matki był smutny i slyszalam jak szlocha. Musiało stać się coś bardzo bardzo złego.
Gdy już byłam na miejscu zauważyłam auto policji i karetkę. Szybko podbiegłam do moich rodziców których widziałam pod drzwiami szpitala.
Y/n-co się stało?!
M- K-Krzyś....
T-porwano go.
Nie mogłam uwierzyć. Znów! Nie mogę go stracić po raz 2!!! Nie może tak być. Znajdę go za wszelką cenę. Moja mama płakała a tata przytulał ją i wiedziałam że wstrzymuje szloch. Ja sama rozpłakałam się i staliśmy tak przytuleni. Zaraz jednak ogarnęłam się i podeszłam do jednego z policjantów.
Y/n- Dobry wieczór proszę pana. Co tu zaszło? Czemu go porwano?
P- a kim pani jest?
Y/n-jego siostrą.
P- dobrze, więc porywacze, bo było ich 2 z tego co udało nam się wyciągnąć od rannej pielęgniarki, porwali chłopca i wybiegli tylnymi drzwiami. Wcześniej jednak wystraszyli wszystkich strzelając w sufit, oraz w wcześniej wspomniana pielęgniarkę.
Y/n-a złapaliście ich już???
P- jednego z nich. Jest już w komisariacie i zostaje przesłuchany. Potem gdy wszystko z niego wyciągną będzie ukarany przez sąd.
Y/n- dobrze dziękuję.
Zakończyłam rozmowę. Policjant który że mną rozmawiał odwrócił się i odszedł do wozu. Ja za to wzięłam rodziców i odwiozłam ich do domu. Poszli spać a ja postanowiłam zadzwonić do Mii. Dawno z nią nie gadałam. Tyle się działo... A teraz to. Ech, mam nadzieję że się nie obraziła.
M- y/n? Co się stało że zadzwoniłaś? Święto jakieś?
Sarkazm w jej głosie był bardzo słyszalny. Rozumiem ją, w końcu byłyśmy przyjaciółkami.
Y/n-Mia, słuchaj. Bardzo cie przepraszam że nie dzwoniłam ani nie pisałam ale dużo się działo. Mogę przyjechać? Proszę.
M- no dobrze.
Przyjechałam do niej autem chociaż długo się nie jechało. Zapukałam do drzwi. Otworzyła mi Mia. Od razu przytuliłam się do niej i cicho zapłakałam. Dziewczyna zaprowadziła mnie na kanapę w jej salonie i kopniakiem zamknęła drzwi. Siedziałyśmy tak przytulone. Gdy wszystko jej wytłumaczyłam, ona miała zaszklone oczy i postanowiła poszukać mojego brata ze mną. Cieszyłam się że mi wybaczyła. Postanowiłam zostać u niej. Usnęłam na kanapie. Czułam jesvze tylko jak przyjaciółka przykrywa mnie kocem.
~rano~
Obudziłam się przez pukanie do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam kartkę i pudełko na schodach. Rozglądnęłam się na boki lecz nikogo nie zobaczyłam. Wzięłam paczkę i weszłam do domu. Usiadłam na kanapie i zawołałam Mię. Nie spała więc przyszła i gdy zaczęłam czytać co było napisane na papierze usiadła obok mnie. Pisało tam:
"Jeśli chcesz odzyskać swojego brata przyjdź w nocy o 2 do sklepu na ulicy ********** * i przynieś 2 miliony."
Otworzyłam paczkę a tam był worek z podpisem "na pieniądze". Mia już zadzwoniła na policję. Szybko przyjechali bo mieli blisko do jej domu. Gdy przyjechali...
Cdn!!!
.
.
.
.
.
.
.
.
.
..
.
.
.?.
..
.
.
.
.
..
.
..
.
Przepraszam za to że w tym momencie koniec ale chce trzymać was w niepewności. Może jeszce dziś będzie następną część.
Dziękuję bardzo Min_bagieta za pomoc w wymyśleniu jakiejś akcji, ❤️❤️❤️❤️❤️
Tak więc dzięki za przeczytanie c:
706 słów :3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top