ROZDZIAŁ 3

Większość uczniów z tak zwanego 'Gangu Malfoy'a' znajdywała się w pokoju wspólnym Slytherin'u. Uczniowie przez długi czas odrabiali lekcje i uczyli się do testów, a potem pozasypiali, tam gdzie siedzieli. Na zewnątrz szalała burza, wiał głośny wiatr, lał deszcz, a dodatkowo później zaczęły rozbrzmiewać głośne odgłosy walących piorunów. Jeden z nich wystraszył drzemających nastolatków.

- Ah! Kurwa... - Mattheo złapał się za serce.

- Nie czaje. – Taylor pokręciła głową. – Jesteś jednym z Riddle'ów i wciąż boisz się burzy i piorunów? – spojrzała na niego z niedowierzaniem.

- Nie boję się! – sprzeczał się chłopak.

Podczas, gdy tamci się kłócili Enzo podszedł do nich na czworaka i złapał Monroe za nogę, do której chwilę później się przytulił. Chłopak trząsł się i mamrotał coś nie zrozumiałego pod nosem.

- Jak dzieci... - Taylor zaśmiała się widząc przyjaciela w takim stanie. – Już dobrze Enzo... - pogłaskała go po głowie. – To tylko mała... - nie dokończyła, bo zaraz potem usłyszeli kolejny głośny huk pioruna. Chłopcy aż podskoczyli z wrażenia.

- Yo, Mattheo! – Berkshire podczołgał się do bruneta. – Piorunowe ziomki na zawsze, prawda?! – zerknął niepewnie w stronę okna.

- Prawda, Berkshire! – przybił z nim żółwika.

- Czas na piorunową piosenkę. – mówił Lorenzo.

''Kiedy słyszysz dźwięk pioruna, nie bój się tak bardzo, łapaj swego piorunowego ziomka i wołaj te magiczne słowa: wal się piorunie! ''- Śpiewali na co pozostali tylko się z nich śmiali.

Następnego dnia, gdy uczniowie dotarli na lekcje zaznali dość nie miłej niespodzianki, gdyż w miejscu nauczyciela, który powinien prowadzić lekcje zjawiła się Umbridge. Nikt tu za nią nie przepadał, dodatkowo każdy zdawał sobie sprawę jak będą wyglądać prowadzone przez nią lekcje. Czarodzieje dość niepewnie zasiedli w swoich ławkach, a później starali skupić się na lekcji. Kobieta była sroga, przeszkadzał jej każdy szelest i krzyczała na każdego, kto tylko lekko się poruszył.

Taylor tym razem siedziała w ławce z Draco. Dziewczyna skończyła zadanie wcześniej od niego. Malfoy'a dobijał fakt, że jego towarzyszka była lepsza od niego w nauce, ale tym razem nic nie powiedział tylko pokręcił głową i starał się skupić nad zadaniem. Przeznaczony czas się kończył, a Umbridge z pewnością znowu ukarze osoby, które nie wyrobiły się w czasie z poleceniem.

Monroe zerknęła na zegar, a potem na profesor rozglądającą się po klasie. Gdy starsza odwróciła wzrok w drugą stronę, Taylor chwyciła swoje pióro i zaznaczyła poprawną odpowiedź w jednym z zadań nie skończonych przez Malofy'a. Chłopak zdziwił się na ten gest, ale skinął lekko głową w podzięce. Gdy nauczycielka ponownie nie zwracała na nich uwagi, Monroe ponownie pomogła blondynowi. Pozostało mu teraz ostatnie zadanie do zrobienia, czarownica już chciała mu dać odpowiedź, gdy nagle Umbridge ogłosiła klasie, że czas się skończył.

Starsza kobieta zaczęła sprawdzać kto zdążył wykonać zadania, a kto nie. Jak zwykle na jej twarzy widniał uśmiech, który nie koniecznie był szczery. Czarownica nagradzała tych co wykonali zadania poprawnie, a tych którzy w ogóle się nie wyrobili karała.

- Panie Malfoy... - spojrzała na blondyna. – Przykro mi to mówić... - pokręciła głową. – Już kolejny raz nie wykonał pan mojego polecenia. – oznajmiła. – Wie pan, że nie toleruję takiego zachowania.

- Nie zrobiłem tylko...

- Zamilcz. – Umbridge mu przerwała i ponownie się uśmiechnęła. – Nie odzywaj się nie pytany.

Monroe podniosła rękę więc kobieta na nią spojrzała i zezwoliła jej mówić.

- Z całym szacunkiem pani profesor. – odezwała się uczennica. – Przeznaczony czas był zdecydowanie za krótki. – powiedziała patrząc jej w oczy. – Dosłownie kilka osób zdążyło się z tym wszystkim wyrobić, a poza tym, Draco nie zrobił tylko ostatniego zadania więc myślę...

- Doceniam twoją troskę o przyjaciela, kochana. – profesor jej przerwała. – Lecz nie zgadzam się z tobą. Czas był odpowiedni, co widać po efektach. – zerknęła na klasę.

- Tylko kilka osób się wyrobiło...

- To znaczy, że jednak można było wyrobić się w czasie, czyż nie, panno Monroe? – kobieta uśmiechnęła się do niej. – W końcu zaliczasz się do tych kilku osób, którym się to udało.

Taylor chciała powiedzieć coś jeszcze lecz nie zdołała, bo Umbridge jej zabroniła.

Nauczycielka zdecydowała wysłać listy do rodziców uczniów, którzy nie wykonali jej poleceń, dodatkowo wygłosiła dość nie miłe kazanie. Obrażała ich, a mimo to, na jej twarzy wciąż widniał uśmiech. Całe wydarzenie jeszcze bardziej zdenerwowało uczniów.

- Ojciec mnie zabije... - szepnął Draco i oparł brodę na dłoni.

Taylor w to nie wątpiła, wiedziała jaki jest jego ojciec dodatkowo wszystko w niej się gotowało, gdy musiała słuchać jak ta kobieta obraża jej przyjaciół. Nastolatka przełożyła kartkę podręcznika na drugą stronę i uśmiechnęła się pod nosem.

Monroe podniosła rękę więc profesor udzieliła jej głosu.

- Profesor Umb*tch... Ekhem, znaczy profesor Umbridge. – poprawiła się prędko na co w klasie rozległo się kilka chichotów. – Znalazłam tu pani zdjęcie. – powiedziała z uśmiechem po czym zerknęła na nauczycielkę, a potem z powrotem na zdjęcie. – Kurcze, ale pięknie pani wyszła!

Draco widząc zdjęcie zaczął się cicho śmiać.

Umbridge podeszła natomiast nie świadomie do uczennicy, a gdy zobaczyła zdjęcie ciężko westchnęła.

- Moja droga, to jest krowa. – powiedziała starsza kobieta, a po jej słowach klasa się zaśmiała i dopiero po chwili nauczycielka zrozumiała co Monroe miała na myśli. – Taylor Monroe!! – krzyknęła oburzona, a zaraz potem rozległ się dzwonek na przerwę.

Wszyscy uczniowie opuścili klasę, podczas, gdy Taylor musiała zostać i wysłuchać kolejnego kazania Umbridge.

- Ja cię pochwaliłam, szykowałam nagrodę, a ty tak się teraz odwdzięczasz?! – profesor była oburzona. – Jak śmiesz?!

- A jak pani śmie? – Monroe założyła ręce na piersi. – Panią me słowa zabolały? Poczuła się pani ośmieszona? – pytała na co tama przytaknęła. – I dobrze, tak miało być. – uczennic dodała obojętnie. – To chyba znaczy, że jest pani tylko człowiekiem jak każdy z nas i też posiada jakiekolwiek uczucia, jak każdy z nas. – wzruszyła ramionami. – Słowa wywarły wrażenie takie jakie powinno. Widzi pani, moich przyjaciół i pozostałych uczniów z tej klasy czy szkoły również dotknęły pani głupie i podłe słowa. – powiedziała nie zrywając kontaktu wzrokowego z zdenerwowaną nauczycielką. – Eh, w każdym razie, przejdźmy do rzeczy. To ile punktów mi pani odbiera? Jaka to wielka kara mnie czeka?

- Zabieram dziesięć punktów!! – krzyknęła i chciała dodać coś więcej lecz do sali wszedł Dyrektor Hogwartu. Dumbledore.

- Panno Monroe... - mężczyzna spojrzał na nią łagodnie. – Proszę iść na lekcje. – dodał z uśmiechem.

Uczennica przytaknęła i wyszła z sali, a pozostała dwójka nauczycieli odbyła dość poważną rozmowę.

- Zaimponowałaś mi jeszcze bardziej. – odezwał się rozbawiony Theodore.

- Mina Umbridge była bezcenna! – dodał Enzo.

- Malfoy'a też. –Mattheo zerknął na blondyna.

- Zamknij się, Riddle. – prychnął tamten.

- Już nie powiesz, że twój ojciec się o tym dowie?

- I tak się dowie... - pokręcił głową. – Mimo, że tym razem nie powinien. – mówił po czym zerknął na idącą obok niego Taylor. – Nie musiałaś tego robić. – powiedział lecz ona zbytnio nie zareagowała. – Ale dzięki... - dodał po chwili na co dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem. – Zapamiętaj to , bo więcej tego nie powtórzę! – dodał prędko.

- Jasne, jasne. – skinęła głową.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top