IV
Leżąc w szpitalu miałam dużo czasu na myślenie. O przyjaciołach, Justinie, rodzinie i szkole. Doszłam do wniosku, że nie ważne co robię i tak nikt się mnią nie interesuję. Każdy ma mnie gdzieś odprucz Lucy i Mike'a. Pewnie gdyby nie oni już dawno wąchała bym kwiatki od spodu. Od mojego "ataku" minęły 2 dni, a teraz czekam na psychologa. Przekonywałam wszystkich, że to jest bez sensu, ale "Takie są procedury" ehh. W trakcie moich rozmyślań usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę - powiedziałam po chwili do sali weszła młoda kobieta. Miała na oko 28 lat max.
-Dzień dobry panno Smith. Jak sie dziś pani czuje? - zaczęła bardzo oficjalnke
-Bywało gorzej.
-To dobrze. Ja nazywam się Anna Collins i będe Twoim psychologiem. - Ma bardzo ładny głos. Ogulnie jest ładna. Cały czas się do mnie uśmiechała.
-Już mówiłam, że rozmowa z kimkolwiek nie ma sesu. I tak nic to nie da. - Powiedziałam spokojnym, ale zrezygnowanym głosem.
-Dlatego tu jestem. Jako, że Cię nie znam i jestem tak zwaną "osobą trzecią" możesz mieć pewność, że będę mówić wszystko szczerze i nie bede Cię oceniać. Opowiesz mi od czego zaczęła się twoja przygoda z samookaleczaniem?
-Cała historia zaczyna sie kiedy miałam 2 lata i na świat przyszła moja siostra Mindy. Stała się oczkiem w głowie rodziców, a jako, że ja już umiałam chodzić, mówić i korzystać z nocnika "nie byli mi potrzebni". Wtedy zaczęła mnie wychowywać Pani Maria która do dziś u nas pracuje. Na pierwszym miejscu zawsze była Mindy. Kiedy poszłam do podstawówki było nawet okej. Poznałam tam Lucy i Mike'a bez ktorych nie dała bym rady. Od zawsze mialam dobre oceny. W gimnazjum wszystko poszło się kochać (wolę ograniczać wylgaryzmy, ale chodzi o powiedzenie, że wszystko poszło się je**ć) Zaczełam być nazywana kujonką przez co byłam gnębiona już w gimnazjum. Kiedy poszłam do liceum wszystko wróciło z podwójną siłą. W tedy zaczęłam się ciąć. Na poczatku była to jedna kreska górą dwie tygodniowo lecz z każdym tygodniem to się pogarszało. Zaczełam mówić pod nosem za co się karam. Najczęściej karałam się za bycie kujonką, za to, że daje się poniżać i za to, że rodzice wolą Mindy. Lecz 3 dni temu wszystko przeszło swoje granice. Mindy dołączyła do paczki moich dręczycieli czyli elity szkoly. Wykradła mój pamiętnik dając go Amandzie która jest "królową" szkoły. Na apelu przeczytała najgorszą rzecz jaką mogła. Opisywałam w pamiętniku każdy dzień więc było tam dużo Justina w którym się podkochuję od kiedy go zobaczylam. Wszyscy uczniowie się śmiali oprucz Mike'a i Lucy. Miałam już wszystkiego dość więc weszłam do łazienki, a z plecaka wyciągnęłam żyletkę. Nie bawiłam się w mówienie za co się karam. Jechałam po rękach jak popadnie. Może Pani uznać to za dziwne, ale zawsze kaleczyłam tylko jedna rękę. W tedy to się zmieniło. Zaczęłam robić cięcia układając je w napis "PERFECT". Nie wiem dlaczego akurat taki, ale to było pierwsze co przyszlo mi do głowy. I tak wylądowałam tu. - Mniej wiecej w 1/4 monologu po moich policzkach zaczeły spływać łzy. Nie szlochałam ani ich nie wycierałam, bo nie widziałam w tym sensu pewnie za chwilę znów bym miała mokre policzki. Dopiero na koniec wypowiedzi wytarlam policzki.
-Czyli tu jest problem. Brak ci ciepłą i miłości. Tej rodzinnej jak i tej miedzy płuciowej. Jedynymi osobami jakie okazywały ci uczucie byli Mike, Lucy i Pani Maria która jest dla ciebie jak Matka. Przez to zaczełas tracić poczucie wartości jak i resztkę pewności siebie. Jesteś piękna i mądrą dziewczyną, ale bardzo zniszczoną w środku. - Może ona ma racje? Może powinnam sie zacząć pokazywać, a nie chować? Już nawet wiem gdzie mogla bym się pokazać...
Przpraszam za tą przerwę, ale niestety szkoła 🙁🙁
~MrsWoolf
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top