nine → opponent
━━━━━ 🌕 ━━━━━
OPPONENT
nine
━━━━━ 🌕 ━━━━━
Louis leżał na kanapie przed telewizorem w salonie i jadł popcorn, jakby było mu to w ogóle do szczęścia potrzebne. Nie czuł smaku, więc przynajmniej nie musiał się przejmować solą, która potem zmuszałaby go do picia, ale próbował zająć czymś dłonie, gdy oglądał jakiś wyjątkowo nudny film dla śmiertelników. Tak mijały mu dni, gdy nie było co robić na zewnątrz lub gdy nie musiał polować, aby ugasić żądzę krwi. Nikogo poza nim nie było w domu, bo Michael i Red siedzieli jeszcze w szkole, a Faith razem z mężem byli w pracy. W prawdzie on też powinien sobie znaleźć jakieś zajęcie, ale fakt, że mógł czasem zaszyć się w garażu, aby poszperać coś pod maską samochodu czy przy motorze spełniały go zawodowo, jeśli można było to ująć w ten sposób.
– Wróciłam! – krzyknęła Red, gdy drzwi się za nią zamknęły. Brunetka odłożyła na bok swoje klucze do domu, a potem także buty i torebkę. – Louis?
– W salonie – mruknął tylko, a później skrzywił się. – Znowu śmierdzisz mokrym psem. Idź się wykąp – dodał, patrząc się na nią.
– Spieprzaj, nie mam ochoty, a jak coś ci nie pasuje, to otwórz sobie okno. Bądź jak normalny człowiek – Red usiadła na fotelu, a raczej opadła na niego i westchnęła ciężko. – Mam dość – dodała, wykładając nogi na stolik do kawy. Faith by ją za to zabiła, ale jej nie było, więc nie musiała się niczym przejmować.
– A gdzie Michael? Mógłby coś na to poradzić – rzucił zgryźliwie Louis i spojrzał na brunetkę. Oburzyła się, o co mu chodziło, ale po chwili dostał za to poduszką po twarzy. Red roześmiała się pod nosem, po czym wystawiła szatynowi język i zabrała mu pilota, aby zmienić kanał w TV.
– Nie wiem, gdzie jest Michael. Powiedział, że przyjdzie później – Wzruszyła ramionami, jakby to nie było nic takiego i spojrzała na szatyna. – Ty byś mógł coś ze sobą zrobić, a nie ciągle tylko siedzisz w domu i robisz wgniecenia w kanapie.
– Co mam robić? Ostatnio nie czuje w ogóle tej twojej przyjaciółeczki, więc się nudzę.
– Alex?
– Mhm.
– Może dlatego, że podwala się do niej jakiś koleś i jest nim zajęta? – Red uniosła brew, a później zakryła dłonią swoje usta, jakby dotarło do niej, co właśnie wygadał. – Cholera, miałeś o tym nie wiedzieć – dodała, wzdychając ciężko. – Zapomnij, bo nie chce mi się już o tym gadać.
– Jaki chłopak? O czym ty mówisz?
– Louis. Nie. Nic ci nie powiem.
– Powiesz, chyba, że mam użyć na tobie swojej mocy – powiedział i spojrzał na nią wymownie. Red bardzo dobre wiedziała, że potrafił czytać w myślach i czasami bezczelnie to wykorzystywał. Zawsze wtedy się na nim odgrywała i myślała o tym, co go obrzydzało, aby dawał jej spokój. – No już. Mów. Jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B. Tyle już jesteś na tym świecie i dalej tego nie kojarzysz?
– Pieprz się – mruknęła, krzyżując dłonie na piersi, wcześniej wygładzając swoją sukienkę. – Ale dobra, powiem ci. Jak już tak bardzo pragniesz. Tylko nie rób niczego głupiego, okej?
– Jeszcze się zastanowię – powiedział zgryźliwie i spojrzał na brunetkę.
– To ten z drużyny piłki nożnej. Andy? Jakoś tak. Sama nie wiem, bo kiedy się do nas przysiadł robiłam zadanie z rosyjskiego – powiedziała, wzruszając ramionami. – Chyba jest kapitanem, z tego co kojarzę. Wydaje mi się też, że zaprosił Alex na mecz, a potem na imprezę do domu – dodała, zerkając na szatyna. Przypuszczała już jak to się skończy, ale łudziła się, że Louis naprawdę da radę się opanować i nie będzie żałować tego, że jednak mu to wszystko zdradziła.
━━━━━ 🌕 ━━━━━
Louis wysiadł z samochodu, gdy upewnił się, że napotkał właściwą osobę. Od dwóch dni obserwował Andy'ego z kilku powodów. Po pierwsze zamierzał uśpić czujność Red, aby nie wściekała się na niego, gdy wyjdzie, co zamierza zrobić, po drugie chciał poznać bliżej chłopaka, który łudził się, że może mieć szansę u Alex, gdy zajmuje się nią ktoś inny, po trzecie, lubił czasem bawić się ze swoją ofiarą w kotka i myszkę. Oczywiście Louis nie zamierzał zabijać tego nastolatka, bo ich krew mu nie smakowała, ale chciał go porządnie nastraszyć i wyjaśnić pewne sprawy. Mógł sobie szukać dziewczyny w innej części dziewczyn w szkole, ale Alex miał zostawić w spokoju. Tak brzmiały warunki Tomlinsona i nie spodziewał się, że tak szybko zrobi się zazdrosny o dziewczynę robiącą zdjęcia, ale było w niej, co zaczęło go przyciągać i zamierzał się temu poddać.
Był późny wieczór, gdy oparł się o ścianę jakiegoś budynku, na trasie, którą Andy codziennie pokonywał, biegając i poprawiając tym samym swoją kondycję. Odpalił papierosa i zaciągnął się dymem, ciesząc się, że nie niszczy mu to płuc i nie musiał się niczym przejmować. Gdy nastolatek nadbiegł, podstawił mu nogę, aby się przewrócił i po chwili już trzymał go przyciśniętego do ściany.
– Co jest kurwa?!
– Grzeczniej – mruknął Louis i z czerwonymi oczami spojrzał na nastolatka. – Mamy do wyjaśnienia sobie pewną sprawę.
– Kim jesteś i czego chcesz?! Spieprzaj ode mnie!
– Nie twój interes – Szatyn spojrzał wymownie na dzieciaka i wypuścił mu dym prosto w twarz. – Ale powiem ci jedno. Zostaw ją w spokoju, jeśli życie ci miłe, bo mogę zrobić z niego piekło, tylko kiwając przy tym palcem. Jeśli chcesz mieć, co wspominać ze szkoły średniej, zajmij się jakąś inną laską, najlepiej jakąś łatwą, bo tylko taka do ciebie pasuje, a Alex zostaw mi. Wyraziłem się jasno? - dodał, mówiąc szybko, ale bardzo wyraźnie, aby każde jedno słowo dotarło do Andy'ego.
Nastolatek spojrzał z przerażeniem na czerwone oczy nieznanego faceta i tylko pokiwał głową, nie mając do końca pojęcia, co się właśnie stało. Wiedział tylko, że był przerażony jak nigdy wcześniej nie był i odetchnął dopiero wtedy, gdy tamten dał mu odbiec. Nie wiedział, o co chodziło, ale uznał, że skoro tak miałaby wyglądać jego rzeczywistość, to chyba wypadałoby zmienić obiekt zainteresować i w spokoju żyć dalej. W końcu było mnóstwo innych dziewczyn, które za nim szalały, prawda?
━━━━━ 🌕 ━━━━━
przyjemnie mi się pisało ten rozdziałB)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top