four → family's friend
━━━━━ 🌕 ━━━━━
FAMILY'S FRIEND
four
━━━━━ 🌕 ━━━━━
Red weszła do domu, zmęczona po całym dniu. Nie marzyła o niczym innym jak o położeniu się do łóżka i zaśnięciu, a czekała ją jeszcze praca domowa i przygotowanie kolacji, bo w czwartki to zawsze była jej kolej, aby coś przygotować dla całej rodziny. Brunetka zrzuciła buty w korytarzu i tam też zostawiła swoją torbę. Weszła do kuchni, pocierając swój kark i zajrzała do lodówki, aby zobaczyć, co ewentualnie mogłaby zrobić bez wychodzenia do sklepu, bo na to nie miała jeszcze większej ochoty. Gotowanie jeszcze zdołała przełknąć, bo nawet to lubiła. Sprzątać natomiast nienawidziła i robiła wszystko, aby się od tego wymigać. Za każdym razem.
– Śmierdzisz jak mokry pies – Usłyszała za sobą i zauważyła Louisa, który zjawił się w pomieszczeniu w swoim kombinezonie na motor. W dłoni trzymał czarny kask, który kolorystycznie pasował do ubrania i jego maszyny.
– Dramatyzujesz – Przewróciła oczami, a potem niechętnie się obwąchała. Faktycznie, mogła sobie darować tę przebieżkę po lesie, ale musiała się odstresować. Szkoła działała na nią negatywnie, ale im młodziej zaczynali, tym dłużej mogli zostać w danym miejscu, a cofnięcie się do liceum było kuszącą opcją. – To nie moja wina, że masz wyczulony węch – dodała, wzruszając ramionami.
– Nieważne – Louis przewrócił oczami, po czym wyjął z szafki szklankę i nalał sobie do niej soku wiśniowego. Red pokręciła głową i poszła umyć ręce do łazienki znajdującej się obok.
– Gdzie będziesz jeździł? – Zaciekawiła się, zmieniając temat. Nie zamierzała wysłuchiwać już narzekań na swoją wilczą naturę.
– Pewnie gdzieś po lesie. Ostatnio znalazłem kilka fajnych pagórków, z których można pozjeżdżać z deszczykiem emocji – Zaśmiał się, po czym odstawił szklankę do zlewu. – A co?
– Nie wystrasz nikogo – Poprosiła i spojrzała na niego uważnie. Obydwoje nie byli normalni i narażanie się śmiertelnikom nigdy nie przynosiło niczego dobrego.
– Przecież ja zawsze jestem grzeczny.
– Jasne, jasne – Prychnęła, związując włosy w koka na czubku głowy. – Ostatnio Alex dostała przez ciebie zawału. Prawie, ale to i tak się liczy. Powinieneś wybierać jakieś miejsca, które są bardziej ustronne. Od Północy nikt nie mieszka, jeśli chodzi o las, tam możesz jeździć do woli.
– To ta nowa? – Uniósł brew, czując zaintrygowanie. Naprawdę nie przypominał sobie, aby ktokolwiek go zobaczył podczas ostatniej przejażdżki po lesie.
– Tak – Skinęła głową i przyjrzała mu się uważnie. – Bardzo ładnie pachnie, nie?
– Ciężko się nie zgodzić – Uśmiechnął się, a ten uśmiech miał nieco cwaniactwa w sobie i Red zaczęła się zastanawiać, co mu przeszło przez głowę. – Musisz mnie jej przedstawić.
– Jak znam życie, a trochę żyje na tym świecie, to nie będę musiała nic robić, a sam się do niej przyczepisz jak te rzepy do mojego ogona – mruknęła, krzyżując dłonie na piersi.
Louis roześmiał się, poczochrał jej włosy i złapał swój kask w dłonie. Wyszedł z kuchni, zostawiając zirytowaną Red samą i złapał kluczyki od motoru. Tak naprawdę był nikim innym jak wampirem, który chował się przed ludźmi w domu wypełnionym wilkołakami. Było to niespodziewane, bo z tego, co się słyszy i wie, te dwa wybryki natury były do siebie nastawione raczej wrogo, a nie pokojowo. Cóż, Louis uchodził za przyjaciela rodziny Davenportów i chociaż różnił się od nich pod każdym względem, mieszkał razem z nimi, pomagał w domowych obowiązkach i bronił, kiedy zachodziła taka potrzeba. Do Tumwater Falls rodzina Davenportów sprowadziła się już jakiś czas temu. Od lat przenosili się z miejsca na miejsce, aby móc zacząć od nowa. Nie starzeli się, podobnie jak i Tomlinson, więc nie mogli zostać w jednym miasteczku na zawsze, bo wzbudziłoby to podejrzenia. Wtedy akurat zdecydowali się na coś bliższego swojej naturze. W końcu rezerwat i niezliczone hektary lasu, które otaczały to sielskie miasteczko, było czymś wymarzonym. Wataha, którą stanowiła rodzina Red była liczna, a jej rodzice byli z nich wszystkich dumni.
Samego Tomlinsona powoli nużyło to przenoszenie się z miejsca na miejsce i tak naprawdę miał to gdzieś. Z jego rodziny nikt nie przeżył, bo padli zasadzce przygotowanej przez ludzi z Salem. Było to kilkaset lat temu i od tego czasu szatyn radził sobie sam. Czasami wpadał w mniejsze czy większe problemy, ale na ogół udało mu się z nich wyjść bez wyrządzenia krzywdy komuś innemu. Potem dotarł w końcu do zaprzyjaźnionej rodziny wilkołaków. Wtedy Faith i jej mąż pracowali jako adwokaci, a Red dopiero zaczynała swój związek z Michaelem. Choć tak naprawdę byli teraz tylko chłopakiem i dziewczyną, to Louis zdążył być już na ich kilku ślubach. Sam sobie nie wyobrażał takiej sytuacji ze sobą w roli głównej i unikał spotykania się z dziewczynami na dłuższą metę. Jeśli już jakaś się pojawiła, to tylko na jedną noc i znikała tak szybko jak się pojawiła. Nie miał ochoty bawić się w związki i nawet mu się nie chciało, ale ta nowa w miasteczku bardzo go zaintrygowała. Nawet za bardzo.
Jeszcze zanim dostał się do lasu, postanowił, że zorientuje się nieco ciekawy. Był zaintrygowany tym, że obca dziewczyna kręciła się po lesie, a on jeszcze nie zwrócił na to uwagi. Uznał, że musi bardziej wyostrzyć swoje zmysły podczas przejażdżki, bo może udałoby mu się ją spotkać. Jasne, czuł jakiś nowy zapach i był ciekawy, o co chodzi, ale stracił zainteresowanie, gdy dowiedział się od Red, że to para naukowców z córką kupiła dom, który znajdował się po drodze do domu Davenportów. Zainteresowanie wróciło tego dnia. Red czasem naprawdę się przydawała i choć nawet ją lubił, to ten zapach wilka, który wyczuwał tak naprawdę tylko on, bo śmiertelnicy tego nie potrafili, był dla niego nie do zniesienia. Nie lubił żadnych zwierząt i nieprędko miało się to zmienić.
Gdy dotarł już do lasu, zajął się tym, aby pokonywać w miarę bezpiecznie kolejne przeszkody na swojej drodze, ale myślami wciąż był przy słowach, które usłyszał od brunetki. Był naprawdę zaciekawiony, a to nie zdarzało się za często. Ostatni raz - z tego, co sobie przypominał - zaciekawiła go tak pielęgniarka, która pracowała w Czerwonym Krzyżu podczas drugiej wojny światowej, a to było już jakiś czas temu. Dla niego jakiś, a dla śmiertelników kilkadziesiąt lat temu.
━━━━━ 🌕 ━━━━━
nie mogę się doczekać aż to ff się rozkręci B)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top