|9|

Należały one do...

- o boże ㅡ szybko pobiegłam do niej - ej żyjesz?

- u-ucie-kaj ㅡ umarła na moich rękach

- co? ㅡ Nic z tego nie rozumiałam wstałam a przed sobą zobaczyłam mojego kuzyna z pistoletem nakierowanym na mnie

- o miło cię widzieć ㅡ uśmiechnęłam się sztucznie a z tyłu wyjmowałam żyletkę miałam plan

- a mnie nie w końcu będę mógł z tobą skończyć a wtedy zajmę twoje miejsce ha! ㅡ Podchodził do mnie a ja stałam w miejscu kiedy był wystarczająco blisko przyłożył pistolet do mojej szyi - powiedz pa pa świeci-

- chyba ty to powiedz ㅡ zrobiłam mu dużą ranę na brzuchu i chyba się wkurzył bo wycelował na szczęście się odsunęłam

Pobiegłam na około i trzymałam go za szyję przyłożyłam żyletkę do jego gardła i rozjechałam nią po całej jego szyi a on upadł a krew się wylewała

- no i po wszystkim ㅡ schowałam żyletkę wytarłam niewidziany kusz i ukucnełam przy martwej dziewczynie okazało się że to Jisoo szkoda że umarła bo była za młoda jakoś tak z 18 lat ma szkoda dziewczyny ale nie dla mnie

Wzięłam pistolet kuzyna wstałam i zaczęłam w martwe ciało Jisoo strzelać w serce, głowę, dosłownie wszędzie po skończonej pracy musiałam też zabrać pistolet bo są odciski moich palców a do więzienia mi się nie spieszy

Wybiegłam z szkoły prosto do domu w domu się spakowałam wszystko ubrania, ładowarkę i tak dalej wzięłam walizkę i wyszłam na dwór

Szłam na przystanek autobusowy jechałam do Japonii z autobusu pójdę na samolot

Postanowiłam uciec z miasta bo zdałam sobie sprawę że przez ze mnie ginie za dużo osób powinnam się cieszyć ale wole sama zabijać niż by to ktoś robił za mnie bo co to za frajda?.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top