Rozdział 2
Następnego dnia Ana spóźniła się na lekcję języka polskiego, przez co dostała dodatkową pracę pisemną na następny dzień. Dziewczyna narzekając i przewracając oczami wyszła z klasy zagadując do swoich trzech przycaciółek Belli, Mai i Tris.
Znały się od piaskownicy tak na prawdę, wiedziały o sobie wszystko i zawsze się wspierały na wzajem.
Miała także jednego niezwykle wspaniałego przyjaciela - Gracjana, którego znała dłuższy czas, poznali się w szkole na jednej z przerw, w tedy wydawał się całkiem normalny ale zawstydzony i zagubiony, jednak już w tedy Ana zadużyła się w nim, potrafili porozumieć się bez słów i lubili spędzać ze sobą czas.
Dużo rozmawiali, często żartowali właściwie to potrafili każde zdanie obrucić w żart, aby ona się śmiała. Uwielbiał patrzeć jak uśmiechała się, śmiech miała nieco inny niż ci wszyscy w około, jej śmiech wprowadzał go w zachwyt, tak, jak by osiągną najwyższy szczyt górski.
Był wysokim, szczupłym ale zbudowanym brunetem z sino papusiastymi oczami, a takie były przynajmniej dla Any. Niezwykle zapatrzona była w niego odkąd się poznali ale to, że miał cudowny charakter niestety zwracało uwagę innych dziewczyn, które nigdy nie ukrywały zamiarów co do Gracjana, w tedy za każdym razem Ana chowała się w kąt, dając dostęp do jej wymarzonego chłopaka, cierpiąc z zazdrości i swojej własnej głupoty.
Bella - Miała brązowe, falowane, długie włosy, które lubiła wiązać w tak zwany koński ogon, jej tęczówki były koloru szmaragdowego i raczej posiadała pucatą twarzyczkę. Była szczupłej sylwetki o jasnej karnacji. Pochodziła z ubogiej rodziny Wolterów, miała młodszą od siebie siostrę o imieniu Suzi, jej ojciec - Pan Jozepf pracował jako zwykły rzemieślnik, który z ledwością zarabiał na chleb, dlatego też oddawałam Belli swoje czasem nowe ciuchy, które z przyjemnością lubiła nosić, jej mama - Amanda pracowała jako sprzedawczyni sklepu mięsnego, często zostawała po godzinach żeby zarobić na czynsz, opłaty za prąd i wodę. Ludzie bardzo dobrze ich znali i z chęcią zawsze jak tylko była potrzeba pomagali im z ogromnym uśmiechem na twarzy.
Maja - była raczej nieśmiałą, krótkowłosą dziewczyną, miała zielonkawe oczy, farbowane czarne włosy, długie nogi i szczupłe opalone ciało. Wychowywała ją ciotka - Elizabet, rzadko kiedy ją widziała ponieważ pracowała od świtu do nocy a wolne dni miała zazwyczaj tylko w święta. Za to miała wszystko co chciała mieć, najnowszy telefon, oryginalne ubrania. Ale jej cechą była niewiarygodna skromność, nie lubiła wywyższać się, przechwalać tylko dlatego że większość rzeczy miała.
Tak samo jak Ana lubiła pomagać, kochała zwierzęta i od małej dziewczynki marzyła o studiach weterynarskich, lubiła się uczyć oraz czytać książki.
Tris - Blondynka z kocimi oczami, szczupła sylwetka, średniego wzrostu.
Jej rodzice byli po rozwodzie, oboje dobrze zarabiali jako przedsiębiorcy, utrzymywali raczej dobry kontakt ze względu na jedyną córkę. Lubiła sport, taniec i lekcje humanistyczne, języki opce nie były raczej jej dobrą stroną, po za językiem niemieckim z nim sobie radziła. Miała bzika na punkcie czystości, ewidentnie nie znosiła pomieszczeń gdzie panował nieład, lubiła mieć kontrolę nad wszystkim, była pożądną, zadbaną i inteligentną dziewczną. Stać było ją na wszystko ale nie chciała pokazywać innym tego jak bardzo jest bogata, nie lubiła pieniędzy, uważała, że one niszczą doszczętnie wnętrzne człowieka, uszczęśliwiały ją drobiazgi podarowane ze szczerego serca...
Po lekcjach wyszły razem ze szkoły plotkując w tym czasie o chłopaku, którego wczoraj Bella poznała przez czat. Anastazja pytając od czasu do czasu o co kolwiek byle tylko dać dziewczynom do zrozumienia że chce o nim rozmawiać, była jak zwykle w zachwycie po wysłuchaniu wszystkich drobnostek wypowiedzianych przez Bellę. Po wejściu do domu żuciła plecak na nie dużą komodę stojącą tusz obok drzwi salonowych i pobiegła na górę, wchodząc do swojego pokoju, przymkneła drzwi włączając po chwili melancholijną muzykę i rzucając się na łóżko pełne pierzastych białych poduszek.
Leżała tak przez około 15 minut, potem przymkneła oczy i odleciała w świat marzeń.
Marzyła jak księżniczka z bajek o swoim wymarzonym księciu, na białym koniu ale jednocześnie wiedziała, że to o czym marzyła jest niemal że, nie możliwe. Po mimo marzeń stąpała twardo po ziemi, jednak wierzyła za wszelką cenę, że spotka w końcu kogoś kto ją pokocha taką jaka jest, kogoś kto będzie darzył ją szacunkiem i będzie potrafił sprawić jak Gracjan, że na jej twarzy pojawi się uśmiech a w oczach zabłysną iskierki.
Aczkolwiek smucił ją fakt, że chłopak w którym zakochała się na zabój nie zwraca na nią uwagi i traktuje ją tylko jako przyjaciółkę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top