Chapter 17
-Eee... mi to nic nie mówi – powiedział Ciel zerkając w moją stronę. Odwróciłem wzrok, aż za dobre wiedząc kim może być morderca. Grell dlaczego? Dlaczego mi to robisz? Co takiego Ci to bydło zwane ludźmi zrobiło? Nie żebym nagle zaczął się nimi przejmować. Nie rozumiałem tylko co mogło mu chodzić po tej czerwonowłosej głowie.
-Mam pewne podejrzenia, ale muszę to sprawdzić.
-Sebastian? – Ciel spojrzał na mnie pytająco.
-Nie teraz później Ci wytłumaczę, muszę to najpierw sprawdzić. Ufasz mi?
-Tak – powiedział bez zastanowienia – Ufam, ale niekoniecznie musi mi się to wszystko podobać.
-Wiem kochanie, ale to jest coś co muszę załatwić sam.
-Dobrze tylko wróć w jednym kawałku.
-Wrócę – pocałowałem go delikatnie – jedź do domu. Muszę jeszcze zamienić parę słów z Undertakerem – spuścił wzrok, ścisnął mnie za rękę i po chwili wyszedł. Popatrzałem za nim zmartwiony.
-Boję się o niego...
-Ehh wiem wiem Sebastianie. Wiesz kto to?
-Mam wrażenie, że tylko jedna osoba odpowiada temu opisowi. Ten czerwono włosy gnojek znów mąci mi w życiu.
-Znów? Ja wiem, że już kiedyś mieliście z nim przeboje, ale czuję, że za tym kryje się coś więcej.
- A ja chyba wiem o co mu chodzi. Niestety...
- No to mów może choć ten raz uda się go powstrzymać...
-Wszystko zaczęło się 130 lat temu w momencie kiedy wszystko się posypało...
Ehh Robaczki znowu krótko, ale chyba liczy się, że jest prawda?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top