rozdział 2

Chodziłam już chyba kilka godzin. Poszłam w kierunku starej rudery, która znalazłam rano. Zobaczyłam na drzewach wyryty znak prox'ów. Potem znalazłam kartki jestem coraz bliżej, domu creepypast. Nagle wpadł na mnie chłopak w goglach na nosie.
- O hej Liu błagam pomóż mi.-chłopak się bał, zapewnie wkurzył masky'ego. Do nas po chwili dobiegli jeszcze dwaj. Patrzyli się na mnie, byłam cała we krwi.
-Co tu robisz Liu myślałem, że jesteś złapany przez agencję.-powiedział masky, dobrze że znam się na creepypastach.  Stałam jak słup soli, po chwili się otrząsłam. Zaczęłam uciekać przed nimi, gonili mnie. Nagle na kogoś wpadłam, był to mój wuja. Szybko się podnieśliśmy, przytulił mnie mocno. Przepraszał mnie za to co zrobił. Po chwili przyszli zdyszani chłopacy, a podobno proxy są szybsze. Nie wiem coś mnie natchneło i go przytuliłam.
-Mógł byś mnie puścić duszę się- wyjąkałam, miałam teraz chłopięcy głos jak nie wiem. Puścił mnie, ale złapał za ręke bym szła za nim. Biegłyśmy tak chwilę, moim oczom ukazała się stara Villa. Weszliśmy do środka prawie dostałam w głowę nożem. Zauważyłam papę będę musiała się tłumaczyć. Czekaj co charakteryzuje Liu.... rzuciłam się na wuja krzycząc na niego. Slender macką rozdzielił mnie od Jeffa, którego zaczęłam dusić.
-Liu uspokój się i wytłumaczy się dlaczego zacząłeś go dusić.-powiedział w mojej głowie. Wyrywałam się cały czas, myślałam jak ojciec. Poczułam, że przegląda mi myśli zaczęłam krzyczeć jak opętana. Wszyscy się zbiegli do salonu, widzieli szarpiącą się i krzyczącą mnie. Zauważył, że mnie to boli puścił mnie. Upadła na ziemię i chyba zemdlałam. Obudziłam się na łóżku bez szalika już wiedzą kim jestem. Do pokoju wszedł Jeff i papa. Podniosłam się szybko głowa mnie lekko zabolała.
-Dlaczego nie powiedziałaś, że nie jesteś moim bratem tylko jego fanką.- spojrzałam mu w oczy był smutny. Szybko wstałam i podeszłam do torby. Wyjęłam papiery i list, który wzięłam. Podałam to wujowi czytając uśmiechnął się i mnie przytulił.
-Ale czyja była ta krew na twojej kurtce i twarzy.-zapytał się slender. Uśmiechnięta powiedziałam czyja jest. Znalazłam swoje miejsce i kochającą rodzinę. Zaprowadzili mnie do salonu. Spotkałam tam wszystkie znane mi creepypasty. Poszłam do pokoju mojego taty i zasnęłam z myślami krążącymi wokół niego.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #creepypasta