• 𝟸𝟷 •
• Rozdział 21 - Nieznany numer •
Shin Ryujin pov:
—Do jasnej cholery San! Jak mogłeś pozwolić mu uciec?!— Ściskałam z wściekłości komórkę rozmawiając z właścicielem klubu.
—Mogłaś go nie prowokować i nie wygadywać głupich rzeczy przez telefon!—
—Obraził się na mnie?!— Zdyszana ciągłą ucieczką przed dyrektorem firmy, stanęłam koło wyjścia z mojego biura. —Chyba sobie kpisz?!—
—Oddał mi telefon i kazał wypieprzać z domu! Na podstawie tego zachowania stwierdzam że wkurwiałaś go na maksa.—
—Zachowuje się jak rozwydrzony bachor z manią wyższości! Ja pierdole ile ja jeszcze zniosę opierdolu za niego?!— Byliśmy w kompletnym szoku, Hwang spierdolił, jego ojciec mnie ściga a San jest zamknięty w domu na klucz...pięknie.
—Co mu powiedziałaś?— I tak w końcu musiał zadać mi to pytanie, a ja jak głupia będę musiała udawać że nic się nie dzieje, bo Hrabia Hwang pragnie umrzeć bez litości.
—Nie interesuj się tym zbytnio, to sprawa pomiędzy mną a nim.— Wybrnęłam kontratakiem. —A po za tym masz teraz ważniejszą sprawę na głowie, jak na przykład wydostanie się z twierdzy Hwang'a.
—Mogę wyjść przez okno, ale pod jego domem rośnie mnóstwo pokrzyw...nie chce się poparzyć.— Szpetną, a mnie kurwica brała.
—SAN DO JASNEJ CHOLERY!— Wydarłam się na pół biura, przez co Minho przyłapał mnie na gorącym uczynku. —O kurwa muszę kończyć!— Złapałam się za twarz, kiedy zdałam sobie sprawę z własnej głupoty.
—Ale co ja mam zrobić?!—
—Nie wiem! Spróbuj go odszukać!— Odetchnęłam i rozłączyłem połączenie.
—Proszę, proszę, któż to odwiedził naszą firmę.— Zanim się obejrzałam gburowaty Lee stał przede mną z czerwoną wypełnioną po brzegi papierami teczką w dłoni. —Czyżby to pani Shin?— Roześmiał się, czerpiąc przyjemność z mojej obecnej sytuacji.
—Czego chcesz Minho?— Zimno rzuciłam na niego ponure spojrzenie. —Nie widzisz że jestem zajęta?—
—No ja nie dziwie się że jesteś zajęta, w końcu nie było cię dwa okrągłe dni.— Rzekł otwarcie uradowany.
—W takim razie co tu jeszcze robisz?—
—Mówisz że jesteś zajęta, jednak wydaje mi się że zajmujesz się całkowicie czymś innym niż opracowanie nowego planu na rok 2022.— Parsknął, krążąc koło mojego biurka. —Powinno już być gotowe ale nie widzę tutaj naszego cennego planu.—
On ma racje! Cholera jasna zapomniałam o tym planie, przez tego dziecinnego Hyunjin'a! —Ja już mam prawie gotowy ten plan.— Mówiłam do tego stopnia nie pewnie że nawet sama nie uwierzyłam we własne słowa.
—Czyżby?— Zerknął na biurko. —To gdzie on jest?—
—Nie tu!— Krzyknęłam. —Nie w firmie.—
Lee uśmiechną się szeroko pokazując mi bez żalu swoje białe zęby, wydobywając z siebie irytujący dźwięk śmiechu. —Kogo ty próbujesz oszukać Shin?—
—Nikogo?— Po cichu szepnęłam. —Po prostu jestem zestresowana a ty mnie jeszcze bardziej drażnisz!— dodałam.
—Czym jesteś zestresowana? Czyżby chodziło o Hyunjin'a?—
Co za cholernie wścibski człowiek! Zaraz się zdenerwuje. —Nie, nie chodzi o Hyunjin'a...— Odważnie podeszłam do tematu, chociaż omijałam kłamstwa szerokim łukiem, teraz okazało się że to moja ostatnia deska ratunku. —Mój pies jest chory!—
—Twój pies?— Zmarszczył brwi, skupiając się na mojej twarzy. —Ty masz psa?—
—Moja mama ma!— Plotłam głupoty bez opamiętania. —Odwiedziłam ją i okazało się że jej pies jest ciężko chory.—
Lee spoważniał i pokręcił głową, skrzyżował dłonie spoglądając głęboko w pustą przestrzeń. —Wiesz że nie wolno kłamać na temat zwierząt Hm?—
—Nie kłamie?—
—To było pytanie? Czy uzasadniona odpowiedź?— W jednej chwili Minho wyją ze swojej teczki wydruk a raczej kopie wyniku badań Hyun'a. —Dlaczego mnie okłamujecie?— Skierował kawałek papieru ku mnie.
—Skąd ty- — Przerwał.
—Nie ważne! Dlaczego mnie okłamaliście?!—
Stałam jak wryta, nie wiedziałam czy powiedzieć prawdę czy dalej brnąć w bezsensowne kłamstwa. Minho już wiedział, nie było już sensu w tym aby oddalić go od tej narastającej w złą stronę sprawy. Hyunjin będzie zły ale nie potrafię dłużej okłamywać jego najbliższych znajomych i rodzinę, to już zaszło za daleko.
—Nie chciał aby inni się nad nim litowali, dlatego kazał mi to ukrywać.— Oddałam resztę mojej godności w ręce złośliwego faceta, na którym prawie zawsze polegał Hyun. —Ja dowiedziałam się o tym przypadkiem zawożąc go do szpitala, w momencie kiedy miał wysoką temperaturę.—
—Skurwysyn.— Ciemnowłosy rzucił ociężałą teczkę na wypełnione po brzegi biurko, waląc przy tym pięścią w fotel. —Jak mógł coś takiego ukrywać przed bliskimi?! Jak mógł ukrywać coś takiego przede mną?! Kurwa jesteśmy jak bracia! Mówimy sobie o wszystkim albo chociaż mi się tak wydawało!—
—Uspokój się Minho.—
—Uspokój się?! Łatwo ci mówić, wiedziałaś o wszystkim!—
—To było jeszcze gorsze niż fakt że Hwang ci o tym nie powiedział durniu!— Nie wytrzymałam, emocje wzięły górę. Czułam jak po policzkach spływają mi drobne krople łez, które co chwila wycierałam białą koszulą. —Wiesz jak ciężko jest patrzeć na bliską ci osobę, która ma wyliczone godziny życia?! Wiesz jak jest ciężko?!— Starszy nie odezwał się ani słowem, patrzył się na mnie jak na jakiegoś idiotę i mruczał coś pod nosem. —Hwang jest nie obliczalny! Pozwolił mi na to wszystko patrzeć! Na dodatek moja chęć pomocy jest znikoma!—
—Ryujin.— Sapnął chłopak. Nie usłyszał ode mnie ani słowa więcej, dopóki nie przypomniał mi o istotnej rzeczy, która mnie tu doprowadziła. —Gdzie jest teraz ten urodzony komik?—
—Uciekł.— Poddałam się, co ma być to będzie, Hyunjin przegiął i to mocno.
—Jak to uciekł?!—
—Powiedziałam mu że jego ojciec wie o chorobie, wkurzył się i uciekł z domu, gdzie pilnował go San.—
—San? Po cholerę wprowadzałaś San'a w tą sprawę?!—
—On nic nie wie!— Zerknęłam na lekko przygarbionego mężczyznę w garniaku. —Był z nami wczoraj w klubie, gdzie wypiliśmy odrobine za dużo.—
—Myślałem że jesteś tą mądrzejszą kumpelą Jin'a—
—Też tak myślałam.— Wzdychnęłam na wzmiankę o poprzedniej nocy. —Teraz tego żałuje i wszystkiego innego co wydarzyło się przez te dzisiejsze pare godzin.—
—Ważne że żałujesz i masz chęć naprawić to co zjebaliście po całości we troje.—
—Ta, jedyne co wiem to że San nie umie upilnować w pół pijanego chłopaka na kacu.—
—Pomogę, znajdę tego szmaciarza i przypomnę mu że przyjaciół się nie okłamuje!— Był bardzo zmobilizowany, szkoda by było tego nie wykorzystać.
—Zgoda, pod warunkiem że będziesz mnie o wszystkim informował?—
—Nie ma sprawy.— Dodał i wyszedł jak grom z jasnego nieba, przez uchylone szklane drzwi.
Choi San pov:
Od prawie trzydziestu minut próbuje znaleść odpowiednie rozwiązanie do zaistniałej sytuacji, lecz ilekroć bym nie wynalazł czegoś wystarczająco sprytnego to wszystko i tak bierze plany w łeb. Jestem zamknięty w wielkim przyjemnym dla środowiska domku, pośród marnych roślin a dokładnie narastających pokrzyw centralnie przy oknach. —Chyba już nie miał gdzie zamieszkać!— Mój głos oddawał głośnym echem, kiedy to nagle do głowy przyszedł mi kolejny niecny plan. Skoro jestem tu uwięziony i nie jestem w stanie pomoc Ryu, muszę poprosić o pomoc kogoś znacznie innego. Będę tego żałował ale nie mam już innego wyjścia.
Wróciłem na górę, gdzie jeszcze niedawno w dużym przestrzennym pokoju leżał rozwalony na łóżku blondyn, zabierając z tego miejsca komórkę, w której jestem prawie że pewien ma zapisany numer do tego piegowatego chłopczyka, z którym minąłem się dziś rano.
Hasło znałem od dobrych paru tygodni, kiedy to Hyun przez przypadek pokazał mi go przy szukaniu skutecznego przepisu na ukrycie kaca, dlatego bez trudu wbiłem mu do systemu ios. Otworzyłem ikonkę z kontaktami i poszukałem jego ostatnich połączeń aby nie szukać w nieskończoność jednego faceta. O dziwo nie miał ani jednego połączenia od nieznanych przeze mnie typów ani nawet nieznanych numerów, których nie miał zapisanych w kontaktach. —Dziwne.— Parsknąłem. Szukałem więc dalej wchodząc w wiadomości, jednak tu też nie otrzymał ani jednej wiadomości od nieznanych ziomków, tylko pare wulgaryzmów od Lee Minho, którego aż aż za dobrze kojarzyłem.
Nie powiem zaciekawiło mnie, dlaczego jego najlepszy kumpel sypie mu tyle uroczych słów w jednej wiadomości.
Minho: Jak ty kurwa mogłeś mnie tak perfidnie okłamać zjebie! Życie ci nie miłe?! Czy ty już kurwa zapomniałeś że się kumplujemy?! I takie rzeczy powinienem jako jeden z pierwszych wiedzieć?! Wkurwiłeś mnie!
Minho: Nie dowiedziałbym się o tym gdyby nie twój stary, który kazał mi przeszukać twój jebany gabinet! Pech chciał że akurat znalazłem twoje pierdolone wyniki badań!
Minho: Jak cię dzisiaj zobaczę to chyba trafie na pierwsze strony gazet z podpisem „Psychol, który najokrutniej zajebał przyjaciela z pracy."
Czytając to wciąż nie byłem pewien o co chodzi Minho i dlaczego chcę zajebać Hyunjin'a? Nie mogłem mu tak bezczelnie przeglądać telefonu, dlatego skończyłem w momencie kiedy przeczytałem wcześniejsze konwersacje z Lee, który podał chłopakowi jakiś nowy numer telefonu.
Minho: Jesteś jeszcze w biurze?
Hyunjin: Oczywiście że tak, widzieliśmy się przecież 10 minut temu.
Minho: To podeślę ci numer pewnego typka co?
Hyunjin: Po cholerę? 😡
Minho: No pogadać.
Hyunjin: Chyba cię głowa boli, z nikim nie mam zamiaru rozmawiać chyba że to oczekiwany już od tygodnia przedstawiciel Sony.
Minho: Masz tu jego numer i nie marudź *** *** ***
Hyunjin: Sorry ale nie skorzystam, w szczególności po tym dzisiejszym incydencie ze złodziejem.
Minho: Serio? Nie skorzystasz? Zajebisty chłopak z australijskimi korzeniami!
Hyunjin: I co z tego?
Minho: Ja bym brał pieguska. 😏
Hyunjin: Wal się Minho!
Minho: Bo zaraz wbije ci do biura i ładnie poproszę.
Hyunjin: Rób sobie co chcesz, mam to gdzieś.
Minho: Zobaczymy!
Hyunjin: Ty lepiej wyjaśnij mi tego złodzieja!
Minho: To było zaplanowane...
Hyunjin: Co?!
Minho: No chciałem zaimponować Jisung'owi.
Hyunjin: Pff HAHA
Minho: W chuj śmieszne.
Hyunjin: Naprawdę czasem cisnę z ciebie taką bekę 🤣
Minho: Chcesz oberwać?!
Hyunjin: To żeś wymyślił plan! XD
Minho: Dobra kurwa! Podniosłeś mi ciśnienie, idę do twojego obrzydliwego biura!
Hyunjin: O kurwa stary wstał 🤣
Fajnie było czytać ich pojebane konwersacje ale to co mnie zainteresowało najbardziej to numer do „pieguska", który wysłał do Hwang'a Minho. Bardzo prawdopodobne że „piegusek" od Lee jest tym piegowatym szczylem z dzisiejszego poranka. Zadzwonię do niego i poproszę o pomoc w znalezieniu Hyun'a, zanim Ryu dowie się że siedzę w domu bezczynnie. Nie mam zamiaru skakać w masakrycznie bolesne krzaki pokrzyw! Niech o tym nawet zapomni!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top