• 𝟷𝟻 •
• Rozdział 15 - Współlokator •
Po niezłym opierdolu od Ryujin wstałem cały obolały i ospały z czarnej osyfionej kanapy, na której od piątej rano próbowałem wraz z dziewczyną przedyskutować nasz ciężkie życie. Bez problemu spałbym sobie dalej, bo byłem naprawdę mocno wyczerpany, gdyby nie ten pierdolony telefon leżący na szafce koło drzwi kuchennych, jego dźwięk doprowadzał moje bębenki uszne do wylewu.
—Jaki cwel do mnie dzwoni?— Zerknąłem na wyświetlacz załzawionymi oczami.
Nie wiem co tam pisze ale i tak odbiorę, w końcu po to ruszyłem dupsko z kanapy.
—Halo?— Odezwałem się jako pierwszy.
—Hyunjin ty śpisz?— Usłyszałem wyraźny męski głos, który już wcześniej kojarzyłem.
—Hm?— Mruknąłem, chciałem coś wydukać ale moja senność dawała o sobie znać.
—Jasna cholera Hwang jesteś martwy blond kretynie! Upozoruje morderstwo jak za pięć minut nie zobaczę cię w firmie, gdzie czeka na ciebie sponsor!— Tak, teraz już jestem pewnie do kogo ten głos należy.
—Zajmij się tym...—
—Ciesz się bo twojego ojca nie ma w firmie, tak samo jak Ryujin, bo gdyby tu byli już dawno dostał byś opierdol.— Oh, biedny Minho gdyby tylko wiedział, gdzie teraz znajduje się Ryu.
—No to zajmiesz się nim?— Spytałem.
—Nie mam wyboru! Wisisz mi przysługę blondyneczku.— Po tych słowach rozłączył nasz kontakt i pozwolił mi cieszyć się ubogą ciszą jaką od razu wykorzystałem do wyczekiwanego spoczynku.
Lee Felix pov:
Dzisiejszej nocy nie zmrużyłem nawet oka myśląc nad moim nieprzemyślanym monologu z Hyunjin'em. Było fatalnie...nie tak wyobrażałem sobie nasze pierwsze spotkanie w tym wcieleniu. Wygłupiłem się mówiąc mu wszystko na raz, nic dziwnego że chłopak się wystraszył. Jak mam to teraz odkręcić?
—Felix?— Podniosłem głowę z pod własnych ramion by ujrzeć osobę, która właśnie mnie wołała. —Felix coś się dzieje?— To był Seo Changbin mój współlokator, wynajmujący ze mną mieszkanie.
—Wiesz jak ważne jest pierwsze wrażenie Binnie?— Ukradkiem spoglądałem na starszego, ukrywając twarz w bieli ciepłej kołdry.
—Mm...poniekąd jest bardzo ważne.—
—Wiem, bo wczoraj jak najgorszy głupiec pokazałem przed chłopakiem, który mi się podoba swoją najgorszą stronę. Tak tego żałuje...—
—Lix nie mówiłeś mi że wolisz mężczyzn.— Seo nie wyglądał na zdziwionego, chyba już wcześniej domyślał się że jestem innej orientacji niż hetero. —Oczywiście mi to nie przeszkadza, po prostu cieszę się że w końcu mi o tym powiedziałeś.— Dokończył.
—To coś zmienia?— Nieśmiało wydukałem.
—Lix pierwsze wrażenie nie zawsze wpływa na czyjeś uczucia, liczą się gesty i to jakim jest się człowiekiem.—
Changbin jest taki kochany, pociesza mnie ilekroć widzi że coś u mnie nie gra. Nie zasłużyłem na takiego lojalnego i wspierającego przyjaciela jak on. Szczerze to na nic nie zasłużyłem...jestem nikim w świecie wypełnionym po brzegi lepszymi ludźmi ode mnie.
—Od samego rana nic nie jadłeś, chcesz może naleśniki?—
—Nie mam apetytu.—
—Nie smuć się Felix bo i mi będzie przykro!—
—Kochany jesteś, ale naprawdę dzisiaj jestem bez żadnej iskry szczęścia, wybacz.— Odparłem, po czym dałem głębokiego nura pod pierzynę tuląc się w nią jakby była to ostatnia rzecz, którą kiedykolwiek będę mógł przytulić.
—Co to za chłopak? Wyjaśnię go jak chcesz!— Seo uchylił rąbka bieli, pod którym się ukrywałem jak tchórz.
—Nie, to nie jest jego wina.—
—Chciałbym ci pomóc Lix.— Mimo że nie widziałem jego wyrazu twarzy to cichy smętny głos mówił mi że chłopak boleje nad tym że nie ma jak mnie wesprzeć.
—Pomagasz mi Binnie! Uwierz mi że gdyby nie ty, dzisiaj nie byłbym już taki wesoły jak kiedyś!—
—Mówisz tak aby nie było mi głupio co?—
—Nie prawda!— Wynurzyłem swoje jasne blond włosy z pod kołdry. —Podnosisz mnie na duchu jak nikt inny!—
—To za mało, czuje to.—
—Oh Binnie dla mnie to jest bardzo dużo, jak widzisz moja rodzina nawet nie napisała do mnie jednego mail'a odkąd jestem w podróży, nie odpisała mi na żadne wiadomości, nie odbiera telefonów nic! Jakbym był duchem...—
Bolał mnie ten fakt że rodzina, z którą spędziłem prawie 22 lata olewa mnie w taki podły sposób. Coraz bardziej myśle że tylko na to czekali aż wyjadę i zostawię ich w spokoju. Tak jak zrobiły to moje dwie siostry, wyjechały i zamieszkały w całkowicie innych miastach. Wyszło im to na dobre.
—Przykro mi z tego powodu, nie chciałbym aby moja rodzina tak ze mną postępowała więc ci naprawdę szczerze współczuje.— Jego słowa niby docierały do mojej głowy ale za razem odbijały się echem i wracały z powrotem abym ponownie je słyszał, okropne uczucie.
—Co teraz mam zrobić Binnie?— Nieśmiało spytałem.
—Z rodzicami?—
—Nie z chłopakiem, który mi się podoba?—
Nie był zadowolony że zadałem mu to pytanie, wyraźnie czuł niechęć do odpowiedzi na nie. —Spróbuj z nim ponownie porozmawiać, jeżeli nie polubił cię takim jakim jesteś, to nie zasługuje na to aby w ogóle koło ciebie stać.—
—To nie takie łatwe jak się wydaje Binnie, mnie z nim łączy coś wyjątkowego i nie chcę tego zaprzepaścić.—
—Wyjątkowego?— Mruknął. —Każde zauroczenie jest wyjątkowe Lix, niestety los lubi płatać figle i dobierać nam osoby, z którymi nie mamy szans na przyszłość.—
—On jest mi pisany Binnie...ja to wiem.—
—Skoro to prawda to nie powinieneś się teraz smucić z jego powodu.— Chłopak przysunął się do mnie i objął mnie w pół. —Jeżeli znowu będziesz przez niego smutny to tego pożałuje, jasne?—
Nic na to nie odparłem, byłem wręcz w innym świecie kiedy Seo coś do mnie szeptał. Kolejna wizja! Po tylu tygodniach znowu mi się ukazała!
Tylko dlaczego widzę w niej Seo Changbin'a?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top