• 𝟷𝟷 •
•Rozdział 11 - Nocny gość •
*wiadomości*
Ryujin: Hyuuun!
Ryujin: Będę miała małe pieski i kotki na sesji!
Ryujin: Zasłodziłam się 😍
Ryujin: Masz być punktualnie! Bo jak nie 🤬
Hwang: Może mi się opóźnić trochę w biurze.
Ryujin: Żartujesz sobie?
Hwang: Podziękuj Minho.
Ryujin: Co wy znowu kombinujecie?
Ryujin: Te medytacje są dla ciebie korzystne Hyun!
Hwang: Nie czuje się po nich jakoś inaczej.
Ryujin: Nie wkurzaj mnie nawet.
Hwang: Minho sprowadził mi tu jakiegoś reportera i muszę z nim przeprowadzić wywiad.
Ryujin: Ty nienawidzisz reporterów.
Hwang: Właśnie w tym rzecz.
Ryujin: No to odmów mu? W czym problem.
Hwang: Minho miał u niego dług więc mu pomogę.
Ryujin: On i dług? Coś tu nie gra.
Hwang: No właśnie! Coś jest na rzeczy.
Ryujin: Dobra w sumie sama jestem ciekawa, napisz mi jak skończy się ten cyrk i zamierzasz pojechać na medytacje!
Hwang: Okej, do zobaczenia!
Ryujin: Yhy. 😒
Odłożyłem komórkę na blat przy włączonym komputerze, odpaliłem stronę internetową i wpisałem „Państwa które warto odwiedzić." Na liście wymienionych państw znalazła się Francja czy też Włochy, wydawały się okej pod względem turystycznym i krajobrazowym, planowałem zrobić sobie małe wakacje od tej codziennej bieganiny. —Francja czy Włochy? Hm...?— Mruknąłem a mój głos odbił się echem.
—Francja.— Rzekł ktoś z końca sali. —Byłem tam i wspomnienia jakie ze sobą przywiozłem są cudowne.—
Chłopak około 170 wzrostu, blondyn z piegowatą karnacją. Nieśmiałe zajmował miejsce przy otwartych drzwiach. Ubrany raczej wygodnie w luźne niebieskie jeansy i w sweter z odkrytymi ramionami, wystawały mu rękawy długiej białej bluzki i ledwo widoczny jaskrawo żółty plecak. Stał wyraźnie nieswój jakby po raz pierwszy widział otaczający go świat, blady ale i zarazem opanowany chłopak, który najwidoczniej był tym za kogo Minho zaręczył.
—Czy my się już przypadkiem nie widzieliśmy?— Wydawał się znajomą twarzą, w brew mojemu zniechęceniu do ludzi on już gdzieś kiedyś przykuł moją uwagę.
—Właściwie to...— Szepnął. —Ja widzę cię codziennie w moich snach i wizjach.—
—Słucham?— Parsknąłem. —Jesteś jakimś moim stalkerem?—
—Nie! Nie!— Szybko zaprzeczył oskarżeniom. —Nazywam się Lee Felix i pochodzę z Australii, znasz mnie może?—
Ta rozmowa stawała się coraz dziwniejsza, zdałem sobie sprawę że już chyba lepsza by była ta godzinna medytacja z Ryujin. —Nie znam cię? Chociaż wydaje mi się że już cię gdzieś spotkałem.—
—Naprawdę?— Ucieszył się niesamowicie. —To świetnie! Możemy przejść do konkretnej rozmowy!—
—Czekaj, czy ty przypadkiem nie jesteś tym chłopakiem z kawiarnii?— No tak, teraz pamiętam tego małego blondyna z kąta pomieszczenia, gapił się na mnie kiedy wychodziłem z budynku. —Szedłeś wtedy w moją stronę.— Dokończyłem.
—Myślałem że pamiętasz mnie z przeszłości.— Nagle jego humor wypłowiał, skulił twarz w dłoniach ocierając oczy z ciężkiego szoku.
—Co? Wybacz ale nic nie rozumiem z tej konwersacji najlepiej by było gdybyśmy przełożyli rozmowę na inny dzień.— Próbowałem odstraszyć chłopaka niechęcią do rozmowy jednak ten trwale brną do przodu.
—Nie! Poczekaj chwilę! Proszę.— Jak tak przyjrzałem mu się bliżej to faktycznie matka natura obdarzyła go urokliwą twarzyczką. Mogłem posłuchać słów Minho i pocieszyć się trochę życiem, spróbować funkcjonować jak poprzednio albo dołować się każdą następną godziną.
Wybrałem pierwszą opcję. —Dobrze blondynku, co chcesz mi powiedzieć?.—
—Od kilkunastu lat miewam dziwne wizje z mojego poprzedniego życia jesteś tam ty i ja! Głównie jesteś tam ty znaczy.— Zająkał się. —Był tam pan, chciałem powiedzieć.— Spojrzał się na mnie rozkojarzony widząc że popełnił błąd w wymowie osoby.
—Nic nie szkodzi, kontynuuj.—
—Dobrze. Wiem że to dziwnie zabrzmi ale chyba miewam wizje z przeszłości i wydaje mi się że już kiedyś żyłem na tym świecie...z tobą znaczy panem.—
—Hm, fajna historia piszesz może książki?— Zachichotałem.
—Nie wierzy mi pan?—
—Trudno uwierzyć w coś takiego, reinkarnacja? Jakieś życie poza grobowe?! Chłopcze my tu mamy gry mobilne a nie lekcje religii.—
—Myślałem że znasz odpowiedzi na moje pytania a tu się okazuje że nic nie wiesz, nawet nie chcesz mi uwierzyć!— Ścianą prawą pięść aż było widać jego zaczerwienione miejsca na dłoni. —Jak mogłem się tak mylić? Ah Felix znowu wszystko zniszczyłeś!—
—Teraz mówisz sam do siebie? Interesujące.—
—Nie nabijaj się ze mnie! Spędziłem tyle czasu aby cię odnaleźć! Opuściłem rodzinny dom, podróżowałem do krajów europejskich aż dotarłem tutaj! I wszystko na nic!— Był zły, był nawet bardziej zły od Minho, którego trudno pobić w byciu złośliwym.
Okazało się że ten blondynek szukał mnie po jakiś krajach europejskich i chciał abym odpowiedział mu na jego pytania, szaleniec czy raczej romantyk? Bzdura ma ładną twarz nadaje się na mojego dzisiejszego nocnego gościa.
—Przypomnij mi swoje imię?—
—Lee Felix.— Odparł.
—Aaa tak Felix! Czuje się jakbyś mówił do mnie w innym języku co sprawia mi trochę zakłopotania aczkolwiek zainteresowała mnie ta twoja fantastyczno-religijna książka, dlatego zapraszam cię do siebie tam mi opowiesz szczegóły swojego opowiadania, co ty na to?—
—To nie jest opowiadanie a szczegóły są takie że gdy cię po raz pierwszy zobaczyłem w kawiarni to zemdlałem!—
Zemdlał?! Czyli jednak mój psycho fan, no jasne. Nie zaszkodzi mu ładnie podziękować za jego starania w odnalezieniu mnie, w końcu przebył szmat drogi wypadałoby coś z tym zrobić.
—Zemdlałeś na mój widok?— Spytałem.
—Jeszcze cię wtedy w sumie nie widziałem ale byliśmy w tym samym budynku o tej samej porze więc mój organizm tak nagle zareagował.—
Nie musiał mnie nawet zobaczyć aby poczuć siłę hormonów? Flirciarz z niego! —Oj Felix to zaczyna mi się podobać.—
—Bo zemdlałem? Nie powinno cię to zmartwić?—
—Właściwie to powinienem uwarzyć na kogo rzucam urok bo nie chce chyba żeby moim skrytym wielbicielom coś się stało.— Roześmiałem się.
—Napewno rozmawiamy o tym samym?— Dziwnie się na mnie spojrzał.
—Oczywiście.— Chłopak ma wyobraźnie, ciekawe co wymyśli dzisiejszego wieczoru? Może być fajnie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top