• 7 •
• Rozdział 7 - Tysiąc słów •
—Hwang Hyunjin pov:
Leżałem na nieco twardym materacu w Seulskim szpitalu, badany z każdych stron mogłem się tylko popatrzeć na koloru sufitu. Pielęgniarka trzymała moją prawą dłoń wciskając mi grubą igłę pod skórę by pobrać krew, za to lekarz co chwila mierzył mi temperaturę elektronicznym termometrem. Jasna cholera jakim cudem pozwoliłem się tu przywieść tej dziewczynie?!
Wszystko mnie bolało od nadmiaru igieł i tych wszystkich urządzeń podłączonych przy moim posłaniu, w końcu nie wytrzymałem i zerwałem się z objęć tych ludzi ale to nic nie dało, przytrzymali mnie i dalej kontynuowali te pieprzone badania. —Panie Hwang proszę się nie wiercić.— Zwrócił mi uwagę doktor.
—Gdzie poszła dziewczyna, która mnie tu przywiozła?— Zażenowany miałem ochotę powiedzieć pare wulgarnych słów tej rozpieszczonej księżniczce.
—Jest na korytarzu i czeka na diagnozę pańskich badań.—
Czyli prócz wykorzystania mnie w sposób oczywisty postanowiła też mnie upokorzyć jakimiś nic nie znaczącymi diagnozami?! —Zawołajcie ją, muszę pilnie z nią porozmawiać.—
Pielęgniarka pokiwała głową i otworzyła drzwi do pokoju. —Pacjent pani oczekuje.— Na samym progu stała ze splecionymi dłońmi ciemnowłosa dziewczyna wyglądając jakby nigdy wcześniej mnie nie widziała ani nie znała.
—Hyunjin?— Odezwała się po chwili zastanowienia. Nie wiem co ją tak poruszyło ale naprawdę wyglądało to conajmniej źle, miała bladą twarz i oczy szeroko wyjebane z orbity.
—Ryujin?— Odpowiedziałem jej również imieniem, po czym dziewczyna tak po prostu olała mnie i złapała lekarza za ramie.
—Możemy porozmawiać?— Rzekła do mężczyzny.
—Oczywiście.— Ciemnowłosa jak i pracownik szpitala wyszli z pomieszczenia zostawiając mnie samego pośród czterech białych ścian i sufitu rzecz jasna.
Nie będę tu leżał jak skończony idiota i czekał aż Ryujin będzie miała co opowiadać naszym wspólnym znajomym jak to Hwang się z pizgał zwykłej temperatury. Nie ma szans, wracam do pracy.
Wstałem więc z materaca odklejają te nic nie warte przylepki na moim obolałym ciele i gwałtownie nakładając na plecy koszule, którą mi zdjęła ta bardzo miła pielęgniarka oczywiście w sarkazmie. Zawiązałem sznurówki u butów przeczesując już w ostateczności moje blond kosmyki. Byłem gotowy do wyjść i już nawet kierowałem się ku niemu, zanim jednak udało mi się przekroczyć próg poczułem mocny ucisk i odepchnięcie w okolicach brzucha spowodowane szybkim ciosem mojej ukochanej przyjaciółki.
—A ty dokąd się wybierasz?— Spytała.
—Wychodzę stąd! Nie będę tu leżał bezczynnie moja gorączka już dawno zmalała.—
—Zmalała to ci inteligencja, którą ledwo miałeś. Zostajesz tutaj albo cię znokautuje moją szpilką.— Może i miała słodką i przyjemną twarz ale w głębi duszy była terminatorem, który tylko czekał na odpowiednia okazje aby się uaktywnić.
—Po co mnie tu trzymasz?!—
—Bo mam powód!— Wykrzyknęła a w jej oczach pojawiły się małe kropelki łez. Ryujin bardzo rzadko okazuje słabość publicznie a w szczególności tą słabość, gdzie płacze i wygląda jak małe bezbronne dziecko.
Po jej wyrazie twarzy i tych słonych łzach wiedziałem że coś jest nie tak, mogłem się domyślić że bez powodu nie udawałaby że mnie nie zna. —Ryujin?— Złapałem z nią kontakt wzrokowy tuż po tym jak otarła z powiek ostatki płynu. —Co się dzieje?—
Wahała się, stała centralnie przede mną i nie odezwała się nawet słowem. Osoba taka jak ona wysoko postawiona i z charakterem buntowniczki nie potrafiła odpowiedzieć na tak proste pytanie.
—Ryujin..— Mój głos ucichał, coraz mniej go używałem wpatrywałem się tylko na nią z przerażeniem nie wiedząc co zaraz powie.
—Hyunjinnie, ja.— Podjęła próbę wypowiedzi ale nie dokończyła, chyba nie była w stanie. —Musisz wiedzieć ale nie potrafię ci tego powiedzieć.— Kolejna fala łez napłynęła na jej blade policzki powoli kapiąc na podłogę. To nie był rzewny płacz ani nawet rozpacz tylko ciche cierpienie, które próbowała poskromić ale jej nie wychodziło.
—Powiedz mi.— Chciałem chociaż udać że niczego się nie boje, że to co mi zaraz powie nie zrobi na mnie wielkiego wrażenia udać takiego obojętnego, bez uczuć, bez obaw.
Dziewczyna nie potrafiła mi jednak tego przekazać, więc bez zbędnego przedłużania podała mi do ręki kawałek białego papieru, na którym najwidoczniej były moje wyniki badań. Zerknąłem na nie pozwalając emocjom wyjść na wierzch, wiedziałem że mam przesrane więc nie musiałem tego ukrywać. Zagłębiałem się w czytanie tysięcy słów o moich powikłaniach i znając już przyczynę nagłego załamania Ryu ze mną stało się to samo. Napływały mi łzy do oczu a organizm tracił władze nad nogami, trzęsłam się jeszcze bardziej nie umiejąc nawet opisać tego stanu.
Wyraźnym drukiem na czystej białej powierzchni wydrukowane czarnym tuszem było napisane że choruje na rzadką chorobę serca, która przez mocne migotanie i osłabione nerwy czuciowe mózgu, w końcu mi ustanie i już więcej nie poczuje przy sobie ciepła. Po prostu umrę..
Badania stwierdziły że ten stan utrzymywał się w moim ciele już od paru miesięcy nie da się tego wyleczyć nawet jakbym zachorował wczoraj. Tylko 1 na 40 tysięcy osób, choruje na tak rzadką chorobę i to akurat ja musiałem być tym jednym pechowym człowiekiem pozbawionym wyboru.
—Hyunjin?— Znowu zawołała mnie po imieniu tylko że tym razem nie zareagowałem.
Psychiczny ból rozpierdalał moje tkanki nie pozwalając mi nawet na odpowiednią reakcje. Brak mi słów i rad jakie zawsze dawałem innym, teraz to ja tych rad potrzebowałem...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top