• 𝟸𝟺 •

• Rozdział 24 - Coś do ciebie czuje •

Hwang Hyunjin pov:

Witaj złotowłosy, dlaczego siedzisz tu sam?— Niski brunet podszedł do stolika, w którym siedziałem i oparł swoje nadgarstki o zielonkawe krzesło tuż przy zamówionym przeze mnie posiłku. —Pozwól że się dosiądę?— Niby zadał mi pytanie, jednak czułem jakby mówił to stanowczo. —Widzę że gustujesz w americano.—Kiwną głową w stronę stojącej przy mnie kawy. —Też sobie zamówię, hej kelner!—

—Kim ty kurwa jesteś?— Nie miałem zamiaru przebierać w miłych słowach, po całym wydarzeniu z poprzedniej nocy straciłem na kulturze osobistej.

Zignorował to, oczekiwał na kelnera a mnie bezczelnie olał. —Ej kelner tutaj!— W końcu podszedł do niego wymęczonym już od samego rana Soobin z tacką w ręku.

—Co podać?—

—Poproszę jedno americano i ciasteczko na zakąskę.—

Chłopak zapisał w notesie zamówienie bruneta i już szykował się do odejścia, kiedy to nagle przypomniało mu się że nie zadał mu bardzo ważnego pytania jakim był durny wybór „ciasteczka"

—Zaskocz mnie i przynieś mi coś co sam polecasz, dobrze?— Wyszczerzył białe zęby w stronę kelnera.

—Dobrze.— Choi odszedł a ja wciąż spoglądałem na nieznajomego z pod byka, oczekując odpowiedzi na zadane wcześniej pytanie. —Nie patrz się tak, stresujesz mnie.—

—Bez powodu nie siedzę tu sam.— Dałem mężczyźnie do zrozumienia że do cholery jasnej chcę mieć chwile prywatności dla siebie!

—Szczerze wydawało się jakbyś nie miał przyjaciół, chcesz się zaprzyjaźnić?— Wyciągnął przed siebie rękę czekając na mój uścisk dłoni.

—Nie.— Odparłem szybko i stanowczo. —Z choinki się urwałeś?! Chcę być sam! Odejdź!—

Nie posłuchał mnie i na chama wyciągnął moją rękę z pod stolika aby ją uścisnąć. —Ależ jasne że chcesz!— Oniemiałem, albo koleś spierdolił z oddziału dla psychicznie chorych albo dzisiejsza młodzież jest bardziej przerażająca niż myślałem. —Masz na imię Hwang Hyunjin, prawda?—

—Skąd mnie znasz?—

—Przecież jesteś współwłaścicielem firmy z grami co nie?— Durnowato puścił mi oczko.

Zabrałem ze wściekłością dłoń, którą obściskiwał nieznajomy i schowałem ją ponownie za stolikiem. —Jestem zastępcą właściciela a nie współwłaścicielem, mądralo.—

—Wybacz, nie znam się.—

—Widać.— Parsknąłem, co widocznie nie spodobało się chłopakowi.

—Dlaczego jesteś taki wyjątkowy?— Ni stąd ni z owąd zmienił temat na jeszcze gorszy niż poprzedni.

—Co masz na myśli?—

—Każdy chłopak za tobą leci i nie wiem jak ty to robisz.—

Chwila. Czy on powiedział „chłopak"?! —To żeś dowalił teraz. —

—No ale czy to nie prawda? Przyznaj mi racje!—

—Nie wiem o czym ty do mnie człowieku mówisz, daj mi spokój ile razy mam ci to powtarzać?!— Kolejny dzień z podniesionym ciśnieniem, jeszcze trochę a pikawa mi z tych nerw siądzie.

—Odejdę ale najpierw chcę coś sprawdzić.— No nie, ostatnim razem jak pewien chłopak powiedział mi że chcę coś sprawdzić, to podniósł mi koszule z pleców i wsadził pod nią rękę.

—Co chcesz sprawdzić?—

Zanim się obejrzałem, brunet zbliżył głowę w moją stronę i umieścił swoje usta na moich. Nawet nie wiedzie jak się wtedy poczułem..

—Changbin nie!— Usłyszałem z końca kawiarni znajomy głos.

Odepchnąłem od siebie bruneta i zerknąłem na wejście, w którym stał przerażony blondyn. —Felix?— Co on tu robi?

Podbiegł do mojego stolika jak najszybciej się to dało, w tym zatłoczonym przez krzesła lokalu i zakrył moje usta ręką. —Zostaw go Changbin!—

—Miło cię widzieć Lix.— Niepewny uśmiechnął się do piegusa. —Czekałem aż w końcu się tu zjawisz aby znaleźć swojego chłopaka.—

Chłopaka?! Co jest grane do jasnej cholery?!

—Omawialiśmy to Changbin, znienawidzę cię gdy staniesz mi na drodze!— Po raz pierwszy widziałem blondyna tak wściekłego i zmartwionego jednocześnie. Już wcześniej miał ataki wściekłości ale teraz wyglądał dużo poważniej. —Skąd ty w ogóle wiedziałeś, gdzie jest Hyun?—

Hyun? Czy ten mały smarkacz nie wie że jestem od niego siedem miesięcy starszy?!

—Nie wiedziałem, po prostu miałem zamiar napić się dobrze zaparzonej kawy, którą mi tak polecałeś dwa tygodnie temu.—

—Po co go zaczepiłeś?! I dlaczego do jasnej anielki go pocałowałeś?!—

Czyżby ten bajkopisarz był o mnie zazdrosny? Chciałem się spytać ale jak tylko próbowałem zdjąć z ust jego rękę ten zapobiegł temu działaniu. —Siedział taki samotny, chciałem go poznać i się zaprzyjaźnić, w końcu twoi przyjaciele to i moi przyjaciele.— Nerwowo szurał nogami pod stołem.

—Daj nam spokój, nic ci nie zrobiliśmy abyś teraz odwalał takie numery.—

—Jakie numery Lix?! Wyznałem ci że cię kocham a ty mnie chamsko znieważyłeś! Jest mi przykro nie widzisz tego?!— No i zaczął ryczeć, super tylko tego nam teraz do tego cyrku brakowało. —Zraniłeś mnie w taki dotkliwy sposób..—

—Wiedziałeś o tym od samego początku! Wiedziałeś że kocham kogoś innego! Ty wiedziałeś!— Wydarł się przyciągając wzrok ciekawskich oczu. —Nie możesz mi wytknąć czegoś o czym dobrze wiedziałeś!—

—F-fee-fel— Chciałem zabrać głos, bo już po woli miałem tego po dziurki w nosie. —Felix!— Odetkał moje usta. —Oo dziękuję, wiesz.— Spojrzałem poirytowany na blondyna. —Co tu się dzieje? O czym wy gadacie i przede wszystkim dlaczego mnie w to wciągacie?—

—Wyjaśnię ci to innym razem, teraz musimy stąd wyjść.— Ścisnął mnie za rękę.

—Chcesz tak po prostu wyjść?!— Brunet wzdrygnął, gdy Felix ruszył z miejsca. —Nie wyjaśnimy tego?—

—Co tu wyjaśniać? Jesteś chory!— Dodał przed wyjściem ciągnąć mnie za sobą.

—To nie koniec Felix! I tak będziesz to musiał ze mną wyjaśnić!— Jego głos oddawał echem, kiedy już opuściliśmy dotychczas cichą kawiarnie.

—Okej co to miało być piegusie?— Zatrzymałem się gwałtownie przed pasami. —Co to za koleś?—

—Hyunjin nie będę więcej udawał że cię nie lubię, bo w praktyce jest inaczej. Pokłóciłem się z moim współlokatorem przez to że coś do ciebie czuje..— Blondyn nie patrzył mi w oczy, nawet nie podniósł wyżej głowy, tylko przyglądał się swoim przemokłym butom. —Wiem że tego nie zrozumiesz i rozumieć nie chcesz ale ja mówiłem szczerą prawdę przez cały ten czas.—

—Znowu zaczynasz z tymi bajeczkami?!—

—O tym właśnie mówię, nie chcesz przyjąć do myśli że coś takiego może być prawdą!—

—To jest nierealne Yongbok! Nie możesz być typem, który wiele razy się reinkernował!—

Spojrzał na mnie, po tych słowach podniósł do góry głowie i ze zdziwieniem spoglądał w moje opuchnięte oczy. —Nie mówiłem ci że wiele razy powracałem do życia.—

—Jasne że mówiłeś! Myślisz że skąd to wiem?—

—Nie mówiłem! Jestem pewien! Miałem ci to powiedzieć w momencie, kiedy byś szczerze mi uwierzył!—

—Bzdury opowiadasz.— Ściskałem z nerw pięść do czerwoności. —Możemy przestać o tym rozmawiać?—

—Nie! Mamy pierwszy dowód na to że ty podświadomie też coś pamiętasz z przeszłości! Hyunjin to jest przełom!—

—O mój Boże, Yongbok ogarnij się, w końcu!—

—Dobra mam pomysł—

Jasna cholera tylko nie to! Błagam!

—Znajdę kogoś kto oczyści twój umysł z nieporządanych myśli i wprowadzi cię w stan, w którym dotrzesz do prawdy!— Chłopak skakał ze szczęścia jak sześciolatek w parku dinozaurów.

—Ja pierdole..—

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top