:.: Epitafium drugie :.: Obietnica dana przez wroga.



Hyuuga niemal podskoczyła, gdy z parteru dobiegł ją głośny krzyk ojca. Białooka rzuciła płochliwe spojrzenie na członków Akatsuki i szybko wyszła z pokoju.

-Tak, ojcze? – zeskoczyła na dół.

-Co z twoją siostrą i matką? – zapytał Hiashi.

-Śpią, ojcze –odpowiedziała cicho.

-To dobrze – Hyuuga przetarł oczy. – Dobrze się spisałaś, Hinata.

Dziewczyna drgnęła nieco, ale nic nie dała poznać po sobie.

-Co z Akatsuki, ojcze? –zapytała.

-Uciekli nam – przyznał z goryczą mężczyzna. – Jakby rozpłynęli się w powietrzu. Do rana mamy rozstawione partole. Jeśli jeszcze są w Konoha, znajdziemy ich. Wracaj do siebie.

-Tak, ojcze – młoda Hyuuga skinęła głową.

Wbiegła na piętro i weszła do swojego pokoju. Blondynka wciąż siedziała przy łóżku Uchihy, tym razem jednak wpatrując się w okno.

-Słyszałam wszystko, nie musisz mi nic przekazywać – rzuciła cicho.

Hinata spuściła wzrok i nie odezwała się ani słowem. Ze zdziwieniem zauważyła, że rana w boku Szarookiej zagoiła się. Jeszcze większy był jej szok, gdy w odbiciu szyby zauważyła, że oczy blondynki stały się śnieżnobiałe. Uchiha poruszył się nieznacznie i jęknął głośno. Kat od razu zwróciła na niego wzrok, a jej oczy nabrały znów swojej szarej barwy.

-Itachi... – wyszeptała niemal czule. – ...Itachi... słyszysz mnie?

Skinął słabo głową i odkaszlnął. Kat przyłożyła mu dłoń do czoła i uśmiechnęła się, gdy chłopak otworzył czarne oczy.

-Kat-chan... – wyszeptał.

-Wszystko dobrze, Itachi –zapewniła go. – Zbierz siły. Zaraz ruszamy.

Skinął głową i przymknął oczy. Dziewczyna wciąż trzymała go za rękę. Po kilku minutach Uchiha otworzył oczy i uniósł się z trudem. Kat pomogła mu wstać i zerknęła na Hinatę.

-Jesteśmy twoimi dłużnikami– zapewniła. – Gdybyś kiedykolwiek miała problem z Akatsuki powołaj się na Córkę Nocy. Brzask nie zrobi ci krzywdy.

Hinata otworzyła usta, ale nie zdołała powiedzieć nic więcej, gdyż i Kat i Itachi zniknęli, wyskakując przez na wpół otwarte drzwi balkonowe. Hyuuga podbiegła do okna, ale zdołała tylko zauważyć smugę, jaka powstała, gdy dwie postaci szybko przeskoczyły w ciemność i deszcz.


Hyuuga siedziała na wzgórzu, wpatrując się w promienie zachodzącego słońca, które padały na pomniki Hokage. Zaledwie wczoraj udzieliła schronienia dwóm członkom Akatsuki... dziś było to dla niej jak sen. Nikły sen... mara. Gdyby nie krople krwi na kilku skrawkach materiału dziewczyna uznałaby, że cała ta szalona sytuacja z Uchihą i Szarooką po prostu jej się przyśniła.

-Hinatka! – usłyszała znajomy głos.

-Shino-kun! – odpowiedziała z nikłym uśmiechem.

Aburame podbiegł do niej i gestem kazał jej wstać.

-Masz misję, Hinatka –powiadomił. – Idziesz do Suna. Gaara potrzebuje ludzi.

Hyuuga skinęła głową i pożegnawszy się z Shino, ruszyła w stronę bramy. Szybko pobiegła przed siebie, kierując się w stronę Piasku. Przebyła zaledwie pół dnia drogi, gdy nagle ktoś ją zaatakował. Hinata odskoczyła na bok i ujęła w dłoń kunai.

-Konoha... – zaśmiał się napastnik, zeskakując z drzewa.

-Szczeniak z Liścia –odpowiedział mu drugi.

Dziewczyna zadrżała. Przeciwników było czterech, a każdy z nich nawet w pojedynkę mógł sprawić jej duży, nawet bardzo duży kłopot.

-I co, maleńka?... – zaczął jeden z nich, oblizując wargi. – Podróż dla rozrywki?

-Rozrywkę to my będziemy mieć zaraz... – dodał kolejny. – ...z nią.

-Tacy jesteście pewni?

I Hinata i grupa jej przeciwników odwrócili się w stronę, skąd dobiegał ich głos. Na linii lasu, w cieniu drzew stały dwie osoby. Obie miały na sobie charakterystyczne płaszcze w chmurki. Pierwszą osobę Hinata rozpoznała jako Szarooką blondynkę, która jeszcze kilka dni temu była wraz z Uchihą w jej pokoju. Drugim członkiem Akatsuki okazał się być sam Itachi.

-Akatsuki! – warknął jeden z napastników. – Czego tu?

-Oj, nieładnie – zauważył brunet.– Bardzo nieładnie...

-Tych panów trzeba nauczyć kultury, Itachi – zauważyła Szarooka.

Itachi skinął głową i jego oczy zalśniły szkarłatem. On i Szarooka skoczyli na przeciwników i szybko ich pokonali. Hinata patrzyła na to wszystko z bezpiecznej odległości, oparta trwożnie o pień drzewa. W końcu Szarooka zwróciła na nią wzrok.

-Czemu podróżujesz sama? –zapytała. – Nawet Akatsuki nie chodzi na misje samotnie. Czy wasz Hokage na głowę upadł?

Hinata tylko spuściła wzroki nie odezwała się ani słowem.

-Dokąd idziesz? – zapytała ją Kat.

-Suna... – szepnęła. -...do Suna.

-My idziemy do Iwa –odpowiedziała Szarooka. – Skręcimy i odprowadzimy cię nieco. Ruchy oporu i tak zwiększyły swoją działalność ostatnio. Niebezpiecznie jest chodzić samotnie.

Hyuuga spojrzała na dziewczynę jak na wariatkę. Ta tylko uśmiechnęła się nikle.

-W ramach odwdzięczenia się– usprawiedliwiła swoje wcześniejsze słowa. – Chodź.

Powoli skierowała się pomiędzy drzewa, a Hinata cicho podążyła za nią. Pochód zamykał kruczowłosy Itachi, który w milczeniu lustrował okolicę wokoło.

-Jak masz na imię? –zapytała nagle Szarooka.

-H-hinata... Hinata Hyuuga– odpowiedziała.

-Kat – przedstawiła się Szarooka. – Kat Dealupus. A to Itachi Uchiha.

Białooka nawet nie spojrzała w stronę kruczowłosego, choć czuła na sobie jego wzrok. Dalszą część drogi przebyli w milczeniu, aż pod wieczór zatrzymali się na niewielkiej polanie. Uchiha rozpalił ognisko swoim Katonem i cała trójka usiadła przy płomieniach. Hinata zjadła wraz z dwójką posiłek z ich zapasów. Kolacja, rozpieczętowana ze zwoju, okazała się być wyśmienita.

-Idę na zwiad – rzuciła Szarooka. – Chociaż wątpię, żeby ktoś się panoszył. Ale po kociaczkach nigdy nic nie wiadomo.

Zniknęła w ciemności, a Hyuuga została sama z Uchihą. Itachi wpatrywał się dziwnie spokojnym wzrokiem w płomienie ogniska. Hinata natomiast siedziała spięta po drugiej stronie, mnąc palcami rękaw kurtki. Bała się Uchihy... słyszała, że Itachi w pojedynkę wymordował sam cały swój klan, oszczędzając jedynie swojego brata. Świadomość, że przebywa z nim sam na sam wcale nie podnosiła jej na duchu.

Do ogniska przysiadła się Szarooka i rzuciła coś ku Itachi'emu. Uchiha uniósł zaskoczony wzrok.

-Dlaczego? – zapytał cicho.

-Mają jakieś kłopoty –odpowiedziała mu Kat. – Nie zostawię ich samych teraz, Itachi.

-Więc? – Uchiha zmrużył oczy.

-Hinata, Itachi odprowadzi cię do Suna – Szarooka zwróciła się do Hyuugi. – Potem skierujesz się do Iwa, Itachi. Nasza misja nie jest najważniejsza, jakoś cię tam kiedyś dogonię. Tylko uważaj na siebie, dobrze?

-Dobrze, Kat – rzucił z westchnięciem. – Uważaj na siebie...

-Itaś, my nigdy nie zginiemy – zauważyła z uśmiechem. – My potrafimy tylko wygrywać. Wszyscy.

Dziewczyna pocałowała Uchihę w policzek.

-Liczę na ciebie, Itachi –stwierdziła, patrząc Uchisze w oczy. – Nie zawiedź mnie.

Szarooka wzięła do ręki jeden ze zwoi, leżących przy ognisku i zniknęła z polany. Itachi westchnął tylko i zerknął w stronę, gdzie prawdopodobnie znajdowała się Szarooka. Zamruczał coś cicho pod nosem i znów zwrócił oczy na ognisko. Hinata tylko siedziała jak na szpilkach, myśląc o tym, ze prawdopodobnie będzie musiała spędzić z Uchihą o wiele więcej czasu niż planowała.

-Idź spać, Hinata-san –rzucił nagle Itachi. – Jutro czeka nas długa droga do Suna.

Dziewczyna tylko skinęła głową i skuliła się, okrywając szczelniej kurtką. Przymknęła zmęczona oczy i po chwili zasnęła.

Obudziła się, gdy świat dopiero powoli wstawał. Spojrzała na powoli dogasające ognisko i podniosła się. Rozejrzała się wokoło, jednak nigdzie nie było widać Itachi'ego Uchihy. Z ramion Hyuugi zsunął się ciepły materiał. Hinata spojrzała na niego i ze zdziwieniem zauważyła, że jest to ciemny płaszcz Akatsuki, przyozdobiony biało-czerwonymi chmurkami.

Dziewczyna nie wiedzieć czemu zaczerwieniła się, zaciskając ręce na materiale płaszcza. Okrycie pachniało przyjemnie, a zapach męskich perfum przyjemnie drażnił nos Hinaty. Hyuuga jednak ściągnęła z siebie płaszcz i odłożyła go obok miejsca, które wczoraj zajmował Itachi. Sama zabrała się do przygotowywania śniadania. Już miała rozpalać ognisko na nowo, gdy ktoś ją powstrzymał.

-Nie ma takiej potrzeby, Hinata-san – zauważył spokojnie Itachi, podchodząc do obozowiska.

Kruczowłosy wyjął z plecaka, który zostawiła mu Szarooka, niewielki zwój i poprawił na nim jedną pieczęć. Rozpieczętował go szybko i na białym materiale zwoju pojawiły się dwie porcje przepysznego śniadania. Uchiha podał jedną rację Hinacie, za drugą sam zabrał się bez pośpiechu. Zjedli wszystko do końca i zwinęli obóz. Itachi narzucił na siebie płaszcz i nałożył na głowę sakkat. Ruszył powoli wśród drzew, a Hinata cicho podążyła za nim.

Nie czuła się swobodnie. Bo i kto by się tak czuł?!... W końcu idzie razem z członkiem Akatsuki do Suna. Jest Konoszanką, już dawno powinna wbić kunai w serce Uchihy, a mało, że tego nie zrobiła!... – ma zamiar wraz z kruczowłosym spędzić nieco czasu, gdy ten będzie ją odprowadzał ku Suna.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top