13. Ból
Jego sytuacja była naprawdę zła, a nawet tragiczna. W jednej chwili leżał na chodniku, a w drugiej był ciągnięty w stronę domu. Oddychał szybko słysząc warczenie i przekleństwa wychodzące z ust Louisa. Po upadku uderzył się w głowę. Obraz i dźwięki ledwo do niego docierały. Widział jedynie schody prowadzące na dół, a potem ciemne pomieszczenie. Było tam strasznie i zimno. Żadnych okien, szafek, nawet koca. Pusta klitka. Czuł, jak leży na podłodze. Potem był tylko ból, wyzwiska i ciemność.
Wkurwiony do granic możliwości wyszedł na zewnątrz budynku po drodze zabierając zapomniane dokumenty i zamknął drzwi na klucz. Poszedł prosto do auta, bez słowa usiadł za kierownicą i ruszył w drogę. Nawet wyżycie się na hybrydzie nie pomogło uspokoić nerwów. W tej chwili był jak tykająca bomba. Przyjaciele widząc go w takim stanie woleli siedzieć cicho i nie doprowadzić do wybuchu. Chcieli dowiedzieć się o co chodzi, jednak na razie dali sobie z tym spokój.
Obudził się w kompletnych ciemnościach. Nie do końca pamiętał co się stało, ani ile tu przebywa. Całe jego ciało było obolałe. Miał trudności z poruszaniem się, dlatego że leżał na zimnej podłodze bez ruchu. Zdawał sobie sprawę ze swojej sytuacji.
W pewnej chwili usłyszał dźwięk przekręcania klucza i otwieranych drzwi. Nie widział kto wszedł do środka, ponieważ oślepił go blask lampy z korytarza, ale spodziewał się Louisa lub Harrego, albo obu na raz. Osoba ta podeszła do niego i podniosła do pionu przez co jęknął z bólu.
- Zamknij się! - był to głos Louisa.
Blondyn został boleśnie przyciśnięty do ściany.
- Myślałeś, że tak po prostu możesz sobie uciec? Niedoczekanie twoje głupi śmieciu! Nie pozwolę na to! Słyszysz!? - wykrzyczał. - Chyba muszę ci powtórzyć zasady, bo wyraźnie o nich zapomniałeś.
- N-nie... j-ja chciał-łem ty-tylko wyjść n-na dwór... - został uderzony w twarz.
- Kto pozwolił ci się odezwać?! I jeszcze masz czelność kłamać mi w żywe oczy! O nie, tak nie będzie! - rzucił go na podłogę.
Podszedł do blondyna i usiadł na jego udach, a mniejszy zaczął się wiercić.
- Uspokój się, bo będzie jeszcze gorzej. Chociaż nie wiem czy może być jeszcze gorzej niż już jest. A tak! Może... - złapał hybrydę za włosy i uderzył jego głową o podłogę.
- Zasada pierwsza: Nie odzywasz się nie proszony. Twoje zdanie tutaj w ogóle się nie liczy. - uderzenie w twarz.
- Zasada druga: Kategoryczny zakaz odmowy wykonania jakiegokolwiek rozkazu. Jesteś na każde nasze zawołanie. Nie wolno także uciekać. Jesz i pijesz tylko wtedy, gdy wyrazimy na to zgodę. - uderzenie w brzuch.
- Zasada trzecia: Jako uległy bez sprzeciwu nam się oddajesz. Mamy całkowite prawo zrobić z tobą co chcemy. - kolejny cios w brzuch.
- Każde złamanie zasad zostanie srogo ukarane. Zrozumiano!?
Niall lekko pokiwał głową na znak, że zrozumiał, a łzy spływały po jego czerwonych od uderzeń policzkach.
- To świetnie, że się rozumiemy... - na jego twarzy pojawił się triumf, osiągnął swój cel. - A teraz się pobawimy... - zaczął zrywać ubrania z blndyna, który tylko leżał.
Louis zsunął z siebie spodnie z bokserkami i nałożył prezerwatywę. Przewrócił młodszego na brzuch i mocno w niego wszedł. Hybryda wydała z siebie krzyk bólu.
- Co ja ci kurwa mówiłem o odzywaniu się!? - wrzasnął ruszając się brutalnie we wnętrzu niższego.
Gdy tylko doszedł wysunął się z niego. Z kieszeni spodni wyciągnął wielkiego sztucznego penisa i bez wachania wsadził go w tyłek osiemnastolatka, który zawył z bólu. Louis tylko przerażająco się zaśmiał. Wziął pasek od spodni i uderzył nim o podłogę, na co blondyn drgnął.
- Uklęknij i oprzyj się na rękach, wypnij tyłek. - przerażony wykonał polecenie, po chwilin poczuł pierwsze uderzenie i zapłakał mocniej.
Nie wiedział ile to trwało, nie wiedzaiał kiedy stracił przytomność. Po wszystkim Louis zabrał wszystkie rzeczy ze sobą i zamknął drzwi na klucz. Był zadowolony ze swojego dzieła, lubił zadawać ból i to prawda, że wychodaił na sadystę. Ale nie przeszkadzało mu to. Wiedział, że złamał tą hybrydę. Był z siebie dumny.
Harry razem z nim czerpali korzyści z uległego. Nie mówili Liamowi prawdy, bo wiedzieli jak zareaguje, a nie chcieli wszczynać awantury. Hybryda była zamknięta w dźwiękoszczelnej piwnicy, wiec mieli pewność, że nikt jej nie usłyszy. Specjalnie nie wpuszczali tam przyjaciela, aby nie odkrył prawdy. Louis wmówił mu, że blondyn jest chory i lepiej do niego nie wchodzić. Liam uwierzył. Potem zakazali mu się z nim widywać. Niall chodził po domu cały w ranach i siniakach, i spełniał zachcianki swoich właścicieli. Liam nie mógł już nic zrobić, więc zrobił się obojętny na hybrydę.
Tak minęły dwa tygodnie i nastał dzień powrotu Zayna. Wiedzieli, że niedługo przyjedzie do nich, aby usłyszeć sprawozdanie z różnych misji.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top