10. Zabawka
W końcu Liam postanowił przerwać zażartą wymianę zdań. Odwrócił się i sam na nich krzyknął, tak że popatrzyli na niego ze zdziwieniem. Ponieważ on nigdy nie podnosił głosu i najwyraźniej musiało się coś stać, aby do tego doszło. Ten jednak spojrzał w stronę kąta, gdzie siedziała skulona hybryda. Reszta podążyła za jego wzrokiem, a na ich usta wpłynął pogardliwy uśmiech.
- Nawet teraz o tym nie myślcie. - powiedział ostrzegawczo Liam.
- Spokojnie Li, to nie jest warte twoich nerwów. - odpowiedział Lou.
- On nie jest rzeczą, a żywą istotą. Wiecie, że tego nie pochwalam!
- To tylko hybryda, a one nie zasługują na nasz szacunek. To wybryki natury i tak powinny być traktowane!
- Widzę, że was nie przekonam...
- Nie... i dobrze o tym wiesz. - dopowiedział szatyn.
- Dobra, ale dajcie mu chociaż coś zjeść.
- Ale potem wraca do pokoju i bez dyskusji. - warknął Louis i znowu spojrzał na blondyna, a jego oczy zapłonęły pożądaniem.
Louis odkąd tylko zobaczył tego małego miał na niego wielką i nieposkromioną ochotę. Przez cały czas musiał zaspokajać się sam, a teraz ma do tego zadania kogoś innego. Bardzo się z tego faktu cieszył, wiedział, że z Harrym było podobnie. Nie mógł się doczekać, kiedy w końcu dotknie tego blondyna. Jego przemyślenia przerwał Liam podchodzący do kąta, w którym siedziała hybryda. Podał jej kanapkę szeptając uspokajające słowa i podnosząc z ziemi. Posadził go na blacie podając mu kanapkę. Niall wziął gryza i zamruczał z przyjemności, po chwili zdał sobie sprawę ze swojego czynu i rozejrzał się po zebranych ze strachem. Zauważył wygłodniały wzrok szatyna i podobny do niego bruneta. Przeniósł wzrok na Liama, a ten lekko się uśmiechnął, więc zaczął dalej konsumować posiłek. Szybko dokończył jedzenie i dostał ciepłą herbatę.
Po tym został zaprowadzony do pokoju, gdzie przedtem przebywał. Liam dał mu koc i małą poduszkę. Chłopiec położył się na ziemi okrywając kocem. Nadal się bał, a zwłaszcza tamtych dwóch. Gdy mężczyzna wyszedł zaczął zasypiać. Był zmęczony, a było już dość późno. W końcu zasnął.
W środku nocy blondyna obudziło otwieranie drzwi. Podniósł uszka i machnął nerwowo ogonkiem. Ktoś zamknął drzwi na klucz i podszedł do niego. Niall udawał, że śpi. Został odkryty i natychmiast otworzył oczy i podkulił ogon.
- No proszę, proszę. - zaśmiał się Louis. - Chodź pobawimy się. - usiadł na blondynie i zaczął ściągać z niego koszulkę, a potem bokserki.
Niall próbował się bronić, ale nie miał szans z Louisem. Nie chciał go też denerwować więc po prostu się poddał.
- Grzeczny chłopiec. Nie opieraj się, bo to nie ma sensu. I tak nie wygrasz. - powiedział po czym założył prezerwatywę i brutalnie w niego wszedł.
Niall zapłakał cicho z bólu będąc przyciśniętym do podłogi. Nie mógł się ruszyć, dlatego nawet nie próbował nic zrobić.
- O kurwa! Jesteś tak idealnie ciasny... - wydyszał szatyn. - Taka mała dziwka z ciebie! Nic nie warta szmata!
Po dłuższej chwili będąc już na skraju i doszedł z głuchym jękiem. Wysunął się z niego, wstał i po prostu wyszedł zamykając drzwi na klucz.
Niall leżał i płakał, wiedział, że to w końcu nastąpi. Było mu przykro, że wszyscy traktują go jako zabawkę, jak śmiecia. Jedynie Liam okazywał mu dobroć. On był pierwszym człowiekiem, który odważył się na ten krok i chyba jedynym. Bał się Louisa i Harrego. Nie wiedział do czego obaj są zdolni. Widział ich wzrok kiedy na niego patrzyli. Nie podobało mu się to, ale nie miał nic do gadania. To oni go kupili i mogli zrobić z nim co tylko chcieli. Nie chciał się sprzeciwiać, wiedział czym to skutkuje, a tych ludzi lepiej nie denerwować.
Na pośladkach poczuł trochę ciepłej cieczy. Wiele razy tak było i wiedział, że to krew. Zapłakał mocniej czując ból i pieczenie. Każde złe słowo w jego stronę raniło go. Zdecydowanie był zbyt wrażliwy i dobry na ten świat.
Płacząc cicho nie usłyszał, że postanowiła odwiedzić go jeszcze jedna osoba. Przytulał do siebie ogonek, zauważył czyjąś obecność dopiero gdy ktoś na nim usiadł. Zamarł widząc gęste loki. W tamtej chwili, wiedział już o co chodzi, a łzy popłynęły po jego zaczerwienionych policzkach. Harry tylko się uśmiechnął i zatkał mu usta swoją dłonią.
- Nie krzycz ani nie piszcz, już tym bardziej nie płacz. Zrozumiano?
Niall słabo pokiwał głową po czym poczuł ból rozpychania. Zaczął się wiercić, dlatego Harry ścisnął jego nadgarstki nad głową przygniatając do podłogi.
- Co ci mówiłem kurwo? - warknął groźnie po czym przewrócił go na brzuch i dalej pieprząc blondyna wyciągnął pasek ze spodni. - Jeśli już zapomniałeś to ci przypomnę, a teraz zabawimy się inaczej. - pieprzył go teraz mocniej i głębiej uderzając paskiem po skórze pośladków i pleców.
Niall tylko skamlał cicho z bólu, nie chciał bardziej zdenerwować bruneta.
- Jesteś tylko zabawką i nie licz na nic więcej! - skończył i wyszedł.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top