19
-O czym Ty mówisz?- niebieskooka zapytała z grymasem złości.-Matka? W jakim czasie?
-T-to panienka nie wie? Przecież ona- rudowłosa szybko zdała sobie sprawę z tego, że dziewczyna prawdopodobnie nie ma pojęcia, co stało się z jej rodzicielką. Uniosła nieśmiało głowę i spojrzała prosto w jej oczy.-Czy ma panienka w ogóle pojęcie o tym, kim są Twoi rodzice?
-Gdybym tylko wiedziała, szukałabym ich- tymi słowami szybki zbiła z tropu pokojówkę.-Z resztą nie ważne, mam inną sprawę do załatwienia- tu spojrzała się kątem oka na lokaja, który tak samo jak ona nic nie rozumiał ze słów rudowłosej. Po chwili, z całej siły pociągnęła lokaja za sobą, jak najdalej pokojówki. Szarpnęła jeszcze raz za jego ramię, aby stanął na przeciwko niej.-Wilkołaki zabierają z całej Rumunii tylko dziewczynki z piebaldyzmem, Ionuc nie wie, gdzie było ostatnie porwanie, ale ta pokojówka umie wyczuć, kiedy wilkołak zaatakuje- wyjaśniła wszystko na jednym wdechu i kiedy chciała już odejść, mężczyzna złapał za mankiet niebieskookiej.-Czego jeszcze? Powiedziałam to, co musiałam
-Co w Ciebie wstąpiło?- pokręcił głową chichocząc.
-Raczej ja powinnam Ciebie o to zapytać! Co to miało znaczyć?!- dłonią wskazała na drzwi od salonu.-Mogłam się po Tobie spodziewać wszystkiego, ale tak z nowo poznaną pokojówką? Za grosz wstydu!
-Rety, Rety, czyżbyś była zazdrosna?- palcem pogładził jej policzek, ale ona szybko odtrąciła dłoń bruneta.-Ktoś mnie na nią popchnął, stałem pod drzwiami- rozłożył ręce, tłumacząc wszystko zgodnie z prawdą oraz zauważył, że dziewczyna ochłonęła.-Wracając do naszej sprawy, same dziewczynki?
-Tak, żadnego chłopca. Wszystkie z nich miały piebaldyzm i są zabierane z całego kraju. Już mówiłam, że ta pokojówka umie wyczuć wilkołaka, ale nigdy ponoć nie zdążyli dotrzeć na miejsce porwania- wytłumaczyła jeszcze raz, tym razem wolniej i dokładniej. Rozejrzała się dookoła bardzo dokładnie i ponownie wróciła wzrokiem do kamerdynera.-Ale mi to nie pasuje
-To, że nie mogą zdążyć?- zapytał dociekliwe, a w zamian uzyskał energiczne kiwanie głową.
-Skoro wyczuwa każdy ruch bestii, mimo wszystko nie są na czas. Jeszcze spójrz na to, że ona nie jest człowiekiem i z łatwością przejść w dane miejsce- tupnęła nogą, nadymając swoje poliki.-Wzięłabym to pod uwagę
-Poczekaj, jak to Eyota nie jest człowiekiem?- zapytał w taki sposób, że dziewczyna przyłożyła sobie otwartą dłonią w twarz.
-Nie widzisz tego? Ona nawet nie wygląda jak człowiek, co dopiero nie pachnie jak on! Gdzie ty masz oczy?!- bezradnie opuściła ręce wraz z głową.-Jak to się stało, że nawet jej nie wyczułeś?!
-Wampir nie ma konkretnego zapachu, zwykle są one zmieszane z kilku zupełnie różnych, chociaż tak myślę z własnego doświadczenia- oznajmił już bardziej surowym tonem, na co niebieskooka wzdrygnęła się lekko.-Ciebie wyczułem konkretnie po Twoim demonicznym zapachu, wampirzy wyczułem jako nieprzyjemnie ostrą bryzę
-Wcale nie śmierdzę- obraziła się nagle przez to, co powiedział lokaj. Skrzyżowała dłonie na piersiach i stanęła tyłem do niego.
-Nic takiego nie powiedziałem, ostra bryza nie oznacza swądu. Chodzi mi bardziej o taki mocniejszy zapach zwęglonego drewna i poparzonej skóry- przyłożył dwa palce do podbródka oraz pokręcił głową.
-To dlaczego jej nie czujesz?- zapytała już bardziej spokojna.
-Kiedy na nią wpadłem, poczułem strasznie mocne perfumy, może próbuje się zamaskować- przetarł swoje czoło i cicho zaśmiał się na wspomnienie odurzającego zapachu rudowłosej.-Śmieszne jest to, jak bardzo chce upodobnić się do człowieka, niebywałe
-Mówi to demon przebierający się za lokaja- prychnęła złośliwie.-W dodatku niańczy rozpuszczonego trzynastolatka, którego zachcianki nie mają sensu, ale on je spełnia, niebywałe- powtórzyła po brunecie, na co jedna jego brew zaczęła lekko drżeć z irytacji.
-Nie zapominaj też o tym, że musi on pilnować jeszcze energiczną dziewczynę, która potrzebuje dużo więcej uwagi, niż ten rozpuszczony trzynastolatek- wysilił się na uśmiech, lecz tak naprawdę powstrzymywał się, aby zbytnio nie dopiec niebieskookiej.-Wiecznie naburmuszona lala
-Tak pogrywasz? Nadęty buc- rzuciła nagle. Odwróciła się do bruneta, aby złapać z nim kontakt wzrokowy.-Mam Ci znowu pokazać, kto tutaj rządzi?- cwaniacko uśmiechnęła się do niego, a lokaj momentalnie spoważniał.-No patrzcie, jaki zmienny. Nie podobała Ci się moja podzięka?
-Raczej byłem zaskoczony takim czymś, nie wracajmy do tego. Takie figle też nie przystoją damie, jest to strasznie nieeleganckie i nieodpowiednie- zganił ją, ale Ru cały czas pozostawała uśmiechnięta, co lekko go przeraziło, choć wiedział, że ją uraził. Jedynie przymknęła do tego powieki.
-Więc tak uważasz? To chyba nie będzie nieodpowiednie, kiedy dama przyłoży Ci w twarz- pociągnęła za jego krawat i kiedy miała już uderzyć, on skutecznie zablokował jej dłoń.-Co Ty-- płynnym ruchem złapał za tył głowy niebieskookiej i delikatnie wpił się w jej wargi, uciszając ją. Przez cały szok, nie oddała pocałunku.-A Tobie już wolno?!- pisnęła cała czerwona, gdy kamerdyner odsunął się.
-Dama nie powinna pierwsza zaczynać, dlatego to było nieeleganckie i nieodpowiednie- wygiął wargi w uśmiechu, gładząc jej włosy. W chwili wyprostował się oraz z góry spojrzał na dziewczynę.-Wybacz mi teraz, ale muszę iść do Panicza tymczasowego pokoju i przygotować go
Odszedł zostawiając wciąż zszokowaną i zarumienioną dziewczynę. Długo spoglądała w miejsce, gdzie stał kruczowłosy oraz cały czas trzymała palce na swoich ustach. W pewnym momencie poklepała swoje policji kilka razy, aby otrząsnąć się z całej tej dziwnej sytuacji i skierowała się na zewnątrz, nie miała najmniejszej ochoty wracać do chłopca z przepaską, pewnie znów układałby dziwne scenariusze, czego ona nie robiła z lokajem. Nie lubiła, jak tak mówił nie dość, że czuła się niezręcznie to kilka z tych wymysłów było prawdziwe. Tym razem to on ją zaskoczy, skarciła się samą za swoją zbyt wielką pewność siebie. Nie chciała rozmawiać teraz z brunetem, dziwnie się czuła przez to wszystko. Zeszła na sam dół i rozglądała się za drzwiami do ogrodu. W rezydencji w Londynie były one po lewej stronie schodów, ale tutaj owe były pojedyncze. Po kilku minutowym bieganiu na parterze, zeszła do pokoi dla służby i właśnie stamtąd wyszła na zewnątrz. Pierwsze co rzuciło jej się w oczy, to ogromny żywopłot otaczający cały ogród. Z wrażenia wstrzymała aż oddech, przez jego okazałość i bogactwo. Wysokie drzewa, uformowane w rozmaite kształty, kolorowe kwiaty i krzewy, a między tym wszystkim znajdowały się ławki i zjawiskowe rzeźby. Z bananem na twarzy usiadła pod jednym z drzew i przyglądając się fontannie, osadzonej na samym środku ogrodu, myślała nad słowami pokojówki. Jaka matka? Czy ona chciała jej wcisnąć, że to właśnie jej matka zmarła podczas porodu? Prychnęła na tę myśl oraz powróciła do realnego świata, przyglądając się także innym obiektom w ogrodzie. Perfekcyjnie oddane proporcje w figurach zachwycały oczy Ru. Unosząc głowę w górę, napotkała okna posiadłości, niektóre zasłonięte, niektóre nie. W jednym z nich widziała szlachcica rozmawiającego z blondynem, a obok stojącą rudowłosą pokojówkę. Nie darzyła jej ani szczyptą sympatii, wydawała się niebieskookiej dziwnie zachowywać. Oczy służki obserwowały wszystko jak najdokładniej się dało, miały zimny połysk i wyglądały na martwe. Nie zwracając uwagi na służkę, powróciła do obserwacji ogrodu. Wszystko byłoby jak najbardziej normalne, gdyby nie mała dziewczynka z wiewiórczymi uszami i ogonem, która przyglądała się paznokciom Ru'ki. Szybko odskoczyła z niemałym krzykiem, zabierając dłoń.
-S-Skąd Ty tu- zapytała rozglądając się po całym ogrodzie. Dziewczynka jedynie cofnęła się wystraszona za jedną z rzeźb.-Spokojnie, nic Ci nie zrobię, przepraszam że Cię przestraszyłam- podeszła do posągu, za którym stała uszata.
-T-To ja powinnam przeprosić za to, że bez pytania Cię dotknęłam- wyszła, a jej popielate włosy opadły na różową sukienkę, w której była.-M-Masz bardzo ładne paznokcie, inaczej wyglądają niż u człowieka- przyznała, na co niebieskooka spoważniała.
-Bystra jesteś- cwaniacko uśmiechnęła się, podchodząc do szarowłosej.-Nigdy nie widziałam człowieka z uszami, też są ładne- mówiąc to, dłonią pogładziła jedno z jej uszu.-Raczej nim nie jesteś. Ale powiedz, jak masz na imię?
-Nazywam się Yuna Seji- powiedziała cichutko, spoglądając swoimi szkarłatnymi oczami na twarz Ru.-Jestem Lyn*, tak samo jak Ty nie jesteś człowiekiem, demonie!- jej piskliwy głosik nie zabrzmiał groźnie nawet przez chwilę, lecz widząc w jaki sposób przyglądała jej się dziewczyna, momentalnie skuliła się.
-Oh, patrzcie jaka pyskata. Słodziutka jesteś, na prawdę- śmiejąc się ponownie wyciągnęła dłoń do szarowłosej, ale szybko została złapana przez właściciela białych rękawiczek. Lekko czerwona spojrzała na stojącego obok kamerdynera i szybko wyrwała mu się.-Coś nie tak? Zapoznałam się z kimś nowym, a Ty to wszystko utrudniasz
-Zapoznanie się, a znęcanie to dwie różne rzeczy, nie powinnaś zachowywać się tak wobec pracownicy w innej posiadłości- skarcił niebieskooką, a ona tylko wywróciła oczami i odeszła do środka. Zanim on sam opuścił ogród, odwrócił się do czerwonookiej i posłał jej ciepły uśmiech.-Panienka też powinna uważać na to, co panienka mówi, lepiej nie zadzierać ze zdenerwowanym demonem- oczy mężczyzny rozbłysły chwilowo purpurą, lecz szybko wróciły do normy. To wystarczyło, aby przestraszyć uszatą.-Proszę też wybaczyć zachowanie panienki Veru'ki, ma bardzo osobliwy charakter, acz znośny- skłonił się jak gdyby nigdy nic i odszedł od skołowanej dziewczynki.
-Słyszałam to, pacanie!- niebieskooka krzyknęła, kiedy stała w progu drzwi. Z widocznym grymasem złości przyglądała się kamerdynerowi, który zmierzał ku niej.
-Pozwól, że pokażę Ci pokój, w którym będziesz przebywać- oznajmił siląc się na uśmiech.-Nie podoba mi się Twoje zachowanie wobec zwierząt, one też potrzebują szacunku
-Spodziewałam się raczej czegoś z typu gdzie twoje maniery?! Kto Cię wychował?!- parsknęła śmiechem, idąc w stronę jej nowego pokoju.-Mówisz mi żebym nie odzywała się w ten sposób do pracowników, a za to Ty sam powiedziałeś, że jest zwyczajnym zwierzęciem
-Manier też Ci brakuje w pewnym sensie- powiedział jakby od niechcenia.-Jutro wieczorem wyjedziemy do miasta, do informatora
-Nie mów, że Undertaker tutaj jest!- krzyknęła pełna ekscytacji i wyprzedziła lokaja.
-To nie Undertaker, ktoś inny, ale ponoć też pracuje jako grabarz- przetarł swoje skronie oraz jednym, stanowczym ruchem pchnął drzwi obok nich.-To tutaj, jeśli będziesz czegoś potrzebowała, proszę pociągnąć za sznur przy łóżku, wtedy przyjdzie ktoś ze służby, nie koniecznie ja
-Każdy, byle nie ta ruda pokojówka- wzdrygnęła się na samą myśl o tym, że będzie musiała znosić towarzystwo służki.
-Dobrze, każdy oprócz niej- uśmiechnął się łagodnie, na co ona zaczerwieniła się niczym dorodny pomidor. Widząc to, podszedł do niej i stanął tuż przed jej nosem.-Masz może gorączkę? Jesteś strasznie czerwona na twarzy- najzwyczajniej zaczął jej dokuczać. Przyłożył dłoń do czoła niebieskookiej, ale szybko ją odtrąciła.
-To przez Ciebie- oznajmiła jakby zła.-Dlaczego to zrobiłeś?!
-Bo miałem na to ochotę już od dawna, jednakże nie było okazji- wzruszył ramionami na wspomniany pocałunek. Wiedział, że źle dobrał słowa po minie dziewczyny.
-Równie dobrze mogłeś się powstrzymać, jak na demona przystało- burknęła niewyraźnie.-Albo zawsze mogłeś to zrobić z tą pokojówką- fuknęła i odwróciła się na pięcie.
-Ale ja akurat chciałem Tobie zrobić tę przyjemność, nikomu innemu- przybliżył się tak, aby jego oddech drażnił kark niebieskookiej. Szybko jednak głową bruneta została odsunięta.
-I tak jestem na Ciebie zła- pociągnęła za jego dłoń prosto do wyjścia.-No, a teraz Cię nie ma, żegnam
Przyłożyła dłonie do swojej znowu zarumienionej twarzy. Nie lubiła, kiedy Sebastian robił jej takie numery, strasznie zawstydzał niebieskooką. Najbardziej denerwowała ją lekkość, z jaką to wszystko mówił. Kpina z jego strony też wzbudzała u niej negatywne emocje, choć wiedziała o tym, że robi to dla żartu. Opadła na zdobione łóżko. Pokój, w którym siedziała przyozdobiony był licznymi, szarymi falbanami na niebieskiej tapecie. Obok komina umieszczonego na przeciwko łóżka, stały dwa skromne fotele, a pośród nich dębowy stolik. Z lewej strony, w rzędzie stały kolejno komoda, szafa i etażerka. Szara pościel bez skazy została rozkopana przez upadek dziewczyny. Nie mogła uspokoić się chociaż na chwilę po tym, co usłyszała od lokaja. Różne emocje nią szarpały, nic nie mogło pomóc na całe jej zażenowanie. Włożyła głowę między poduszki i pozostała w bezruchu, jakby spała. Usiedziała w jednej pozycji aż do wieczora, kjedy usłyszała jakby pojękiwanie zmieszane z warczeniem. Szybko zerwała się z posłania i poszła w stronę dźwięku. Im niżej schodziła, tym nieprzyjemne wrzaski były coraz to głośniejsze. Przeszła do piwnic i z zamkniętymi oczami przemierzała jej korytarze. Za starymi drzwiami skrzeki były najgłośniejsze, chwyciła za klamkę.
-Co panienka tutaj robi, w dodatku sama?- została złapana za ramię, a puste oczy rudowłosej przeszywały Ru, która miała już pociągnąć za klamkę.-Tu jest niebezpiecznie, pozwoli panienka, że zaprowadzę do pokoju
-Sama trafię- rzuciła ozięble wyprzedzając służkę. Kiedy zniknęła z jej pola widzenia, pobiegła do pomieszczenia, gdzie przesiadywał szarowłosej chłopiec. Ledwo zatrzymała się przed drzwiami i mocno w nie zapukała. Otworzył jej brunet z pytającym wyrazem twarzy. Szybko odepchnęła go na bok i trzasnęła wrotami.-Oni coś trzymają w piwnicach, cały czas warczy- powiedziała ze strachem.
-Najpierw uspokój się, blado wyglądasz- szlachcic wskazał na fotel przy kominku.-Jak to, trzymają coś w piwnicach? Jak to znalazłaś?
-W piwnicach coś trzymają, nie wiem jak, po prostu leżałam na łóżku i usłyszałam dość głośny jęk
-Ale to chyba nie przez to jesteś taka blada, czyż nie?- kamerdyner wtrącił się do konwersacji. Przyglądał się wystraszonej twarzy dziewczyny ze sporą troską.
-Pojawiła się tuż za mną, tak znikąd! Boję się jej- przyciszyła swój głos.-Wyszła dosłownie ze ściany i ścisnęła moje ramię, to było gorsze, niż Sebastian w nocy na korytarzu- na wspomnienia z pierwszych dni w posiadłości, po jej ciele przeszły nieprzyjemne dreszcze, a lokaj nie wiedział czy ma być zły, czy śmiać się.
-Przejmujesz się nią?- hrabia prychnął i rozsiadł się na swoim łóżku.-Jest tylko zwykłą pokojówką nie masz się czego obawiać
-Ona jest dziwna, cały czas mnie obserwuje, czuję to- przechodziła nerwowo z nogi na nogę, co zaczęło śmieszyć mężczyzn.-A jak byłam w piwnicach, normalnie mordowała mnie spojrzeniem!
-Sprawdzimy to później, jak na razie musimy iść do informatora i wejść w szczegóły, ponoć jest też dobrym obserwatorem. A teraz znikaj stąd, jestem zmęczony- ruchem dłoni wskazał na drzwi i pomachał, aby pospieszyła się.
Spojrzała się jeszcze po nich, ale widząc uspokajające spojrzenie kamerdynera, opornie wyszła z pokoju. Cicho zamknęła za sobą drzwi oraz ostrożnie podreptała do swojej sypialni. W duszy modliła się, aby nikogo nie spotkała, nie miała najmniejszej ochoty z nikim rozmawiać. Szła coraz szybciej, aż w końcu przeszła do biegu oraz z impetem uderzyła o swoje drzwi. Wpadła do pokoju i odetchnęła z wielką ulgą. Podeszła do etażerki, a z niej wyjęła przypadkową książkę, oczywiście była bo rumuńsku, lecz nie był to dla niej problem. Nie miała pojęcia skąd znała ten język, tak samo było z łaciną. Usiadła na miękkim fotelu oraz pozwoliła ponieść się lekturze.
***
Przez cały czas nie zwracała uwagi na wchodzącą do jej pokoju służbę, nawet miała gdzieś poczynania kamerdynera. Przez książkę, postanowiła ignorować wszystko, jak najbardziej umiała, poza tym była bardzo na niej skupiona i zabiłaby gdyby ktoś przeszkodziłby jej w czytaniu. Kolejno przewracała strony grubego tomu, dopóki nie została zawołana na dół do wyjazdu. Rzuciła ją na stolik, przeciągnęła się i wyszła z pokoju. Mimo, że było lato, dość wcześnie zaczęło się ściemniać. Zbiegła po schodach i napotkała dobrze jej znane osoby, nadąsanego szlachcica i lokaja z kpiącym uśmiechem. Bez słowa wyszła na zewnątrz prosto do powozu i zajęła jedno z miejsc. Chwilę później dołączył do niej chłopiec, a brunet poszedł na miejsce woźnicy. Mieli bardzo blisko do informatora. Wystarczyło przejechać przez dwie ulice, aby później ukazał im się zakład w opłakanym stanie. Szyld ledwo co trzymał się na łańcuchach, a drzwi, prawie zjedzone przez korniki, wypadały z zawiasów. Niebieskooka niepewnie wyszła z powozu i uchyliła zniszczone drzwi. Jej oczom ukazała się ciemność, lecz w środku słychać było brzdęk tamburyna. Szerzej je otworzyła, aby reszta też mogła wejść.
-Spodziewałam się was przez calutki dzień- rozbrzmiał damski, melodyjny głos, a później dość osobliwy śmiech.-Hrabia Phantomhive przyjechał aż z samej Anglii do mnie~ Niech ja Cię no zobaczę- w sekundzie wszystkie świece zapłonęły, a oczom gości ukazała się szatynka o prawie białych oczach i ciemnej skórze.-Andrea, bardzo mi miło was poznać~
-Proszę tylko o informacje, nie mamy zbyt wiele czasu- ponaglił ją uśmiechając się delikatnie.-Ile to będzie kosztować?
-Dla takiej osobowości zrobię wyjątek- uśmiechnęła się. Cały czas unikała kontaktu wzrokowego z demonem i Ru, co bardzo dziwiło szlachcica.-Ostatnie porwanie odbyło się ponad tydzień temu w Poenari, byłam wtedy zorganizować pogrzeb jakiegoś szlachcica, ale widziałam tę bestię- na twarz szatynki wkradł się uśmiech przepełniony ekscytacją.-Wielki na ponad dwa metry, szary wilkołak trzymał w swoich szponach małą dziewczynkę z kolorowymi włosami. Chyba nie miał zamiaru jej puszczać mimo tego, że był dźgany przez policjantów
-Czyli to nie był przebrany człowiek?- zapytał dociekliwe.
-Nigdy nie widziałam tak umięśnionego człowieka, ani owłosionego- zamyślona szybko rzuciła.-Widziałam jeszcze jedną dziewczynkę w Poenari o takich samych włosach, jakie miała ta porwana, powinniście tam pojechać, albo ona posłuży wam jako przynęta- tu palcem wskazała na niebieskooką dziewczynę, która wlepiała wzrok w podłogę.-No, to tyle wiem!
-W takim razie dziękujemy- Ciel szybko wyszedł z zakładu, wszystko tam wyglądało gorzej, niż u Undertaker'a.-Nie spodziewałem się, że to będzie kobieta- westchnął jakby sam do siebie.
-Dziwna była- z zamyślenia wyrwała się niebieskooka, powoli idąca za szlachcicem.-Inny kraj to inna kultura, Ciel. Nie każdy grabarz to mężczyzna, więc nie powinno być żadnych wątp-- po okolicy rozniósł się przeraźliwy ryk, który wręcz ogłuszył granatowookiego. Zaraz po tym nastąpił krzyk kobiety przepełniony bólem. Wtem dziewczyna zerwała się do biegu w tamtą stronę, lecz została szybko złapana przez lokaja.
-Gdzie Ty idziesz? Chcesz, żeby Cię zabrali?- brunet wydawał się być zmartwiony zachowaniem dziewczyny.
-Muszę to sprawdzić, taki sam ryk słyszałam w piwnicach- odparła wyrywając się z uścisku i odwróciła się do niego plecami.-Nie bój się, nic mi nie będzie- uśmiechnęła się uspokajająco.
Mimo ciężkiej sukni, zerwała się do biegu aby sprawdzić co się dzieje. Ryk przemieszczał się z ulicy na ulicę i ciężko było jej wyłapać konkretne miejsce, gdzie zatrzyma się. Przymknęła oczy oraz zaczęła polegać na swoim słuchu, dzięki temu myślała, że szybciej znajdzie źródło ryku. Kiedy chciała wejść w inną uliczkę, o mało nie wleciała na wielkie, szare cielsko. Gwałtownie zatrzymała się oraz podniosła jej oczom ukazał się zakrwawione rzędy zębów, które były skierowane w jej stronę.
***
Znalazłam internet i yaasss
Lyn*- potomkowie legendarnych zwierząt Kirin, które są nieokrzesane i często nieprzewidywalne. Ich atutami są puszyste uszy i ogony różnych zwierząt. Umieją władać bronią białą.
(Blade and Soul)
Jeśli chodzi o piebaldyzm, rzadka mutacja genetyczna, gdzie w okolicach czoła, brwi, nosa oraz powiek skóra jest jaśniejsza wraz z kosmykiem włosów.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top