Rozdział 1

Dzisiaj urodziny Harry'ego, chłopak od rana siedzi jak na szpilkach nie mogąc doczekać się na swoją imprezę urodzinową. Jego przyjaciele pojechali po prezent dla chłopaka. Louis od małego wychował się w schronisku, bo jego rodzice wyrzucili go z domu po tym jak dowiedzieli się o jego mutacji. Ale dzisiaj był wyjątkowy dzień dla chłopaka. Miał zostać zaadoptowany. Jego opiekun przyszedł do niego.

-Chodź wyczeszemy futerko bo zaraz przyjdą.

Skuliłem się i uciekłem w kąt.  Podjechał samochód. 

- Zostaw mnie i nie dotykaj mojego ogona! - mówię do opiekuna.

Wysiedliśmy z auta i odrazu skierowaliśmy się do środka.

- Dzień dobry. - mówi pracownica.

- Dobry...my po kotka. - powiedziałem

- Mamy bardzo dużo kotów. - uśmiecha się miło do nich.

Rozglądają się. Widzą Lou.

-Woow a co to za urocze i dziwne kocie? - pyta Ed.

- To jest hybryda.

- To bierzemy.

- To proszę za mną to podpiszemy papiery.

Poszliśmy za tą miłą pracownicą .

- Louis to są twoi nowi właściciele. - zwraca się do niego opiekun.

- Ale....

- Co? - zapytał.

- Nie chce z nimi iść.

Podpisaliśmy papiery i poszliśmy odebrać kota. Patrzę na nich przerażony.

- Chodź kocie, bo nie mamy czasu. -zacheciłem go.

Nie ruszam się. Wziąłem go na ręce i poszliśmy do auta.Zacząłem syczeć. Posadziłem go na tylnym siedzieniu.

- Miauuu!!

- Zamknij się.

- Miau.

Pojechaliśmy. Dopiero wieczorem wyjąłem kocią hybrydę z samochodu. 
Śpię zmęczony.

- Słuchaj mnie kociaku , będziesz teraz grzecznym kotkiem dla nowego właściciela.

Kiwam głową.

- Wchodź do klatki. - warknęłam.

Wszedłem posłusznie.
Poszliśmy do domu Harry'ego.
Cara zapukała do drzwi. Otworzyłem im.

- Hej Hazza.

- Siema, wejdźcie. - wpuściłem Cara'ę i Ed'a do środka.

- Wszystkiego najlepszego stary.

- Dzięki.

- A teraz prezent. - Ed dał mi klatkę.

- Woow a co to? - spytałem i postawiłem klatkę na stole.

- Uroczy ale dziwny kot. - powiedział Ed.

Otwarłem  klatkę. Hybryda cofneła się Kucnąłem.

- Hej piękna istoto, chodź do mnie.

Cofnął się do tyłu jeszcze bardziej.

- Nie boj się mnie, głodny jesteś?

Kiwnął głową.

- A dasz się pogłaskać?

Wystraszony pokręcił głową. Poszedłem do kuchni. Zrobiłem mu coś do jedzenia.
Ed uderzył w klatkę.

 - Masz być grzeczny inaczej pożałujesz. -mówi.

- Jak go będziesz straszyć to nie będzie spokojny. - warknąłem na Ed'a i postawiłem przed tą piękną istotą jedzenie. 

Dopadł się do jedzenia i  wycofał się z jedzeniem do tyłu klatki i zaczął jeść. Impreza skończyła się o 00.00.  Hybryda spała w klatce. Poszedłem się umyć i wróciłem do pokoju. Spał  dalej na zimnej podłodze i w klatce.

- Ej kiciu. - mówię spokojnie.

Obudził się wystraszony.

- Nie boj się kiciu, jak ci na imię?

- Miau.

- Chodź na kocyk.

Wyszedł pomału. Położyłem różowy kocyk na łóżku. Patrzył na niego.

- No chodź.

Podszedł nie pewnie. Siedzę spokojnie. Wszedł na łóżko. Usmiechłem się.

- To jest teraz twój kocyk. - powiedziałem spokojnie.

Popatrzył się na mnie. 

- Połóż się i śpij. - wstałem i zabrałem klatkę.

Położył się nie pewnie. Wyszedłem z pokoju. Wyniosłem klatkę. Poszedłem do kuchni, zrobiłem kociakowi mleko w butelce i poszłem do niego. Zaczął bawić się ogonkiem. Wszedłem

- A czy kicia chce mleczko? - pytam pokazując butelkę.

- Tiak.

- A powie mi kicia jak ma na imię?

- Louis.

- Ja jestem Harry.

Przygląda się mi. Usiadłem i pokazałem mu butelkę. Wziął i zaczął pić. Usmiechłem się. Nie dotykam go, bo wiem, że będzie się bał. Skończył pić.

- Dziękuje.

Uśmiecham się.

- Proszę.

Oddał mi nie pewnie butelkę.

- Nie bój się kiciu, idź już spać, bo już późno.

Zszedł z łóżka i położył się na podłodze. 

- Kicia śpi na łóżku.

Zasnął nie słysząc mojego głosu. Nie wiedziałem co zrobić, okryłem go kołdrą. Zaczął syczeć przez sen.

-Ciii.

Wyszedłem z pokoju i poszłem do salonu na kanapę. Louis dalej spał.

🐱🐱🐱🐱🐱🐱🐱🐱🐱🐱🐱🐱🐱🐱🐱
Harry_x_Louis88

Witajcie w Nowym ff. Wiem że nie zapowiedzialam go ale wstawiam pierwszy rozdział. Piszcie czy wam się podoba bo nie wiemy czy dalej pisać to opowiadanie. All The Love xx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top