0,2
Usiadłam na krześle w holu i patrzałam jak policyjny pies bawi się zabawką. Zwierzak gryzł różowego, piszczącego prosiaka i turlał się po holu. W końcu natknął się na moje nogi. Gwałtownie wstał i wypluł zabawkę groźnie na mnie patrząc.
Wyciągnęłam w jego stronę ręke. Tak, to ryzykowne, ale policyjne psy potrafią rozróżnić swoich. TAK MÓWILI !
Pogłaskałam go po głowie i podałam mu zabawkę. Tona śliny polała się po mojej spódnicy. Pies uciekł kiedy podszedł do mnie wysoki brunet.
-Przepraszam za niego, on..jest jeszcze szczeniakiem i nie panuje nad wiesz...śliną - podrapał się po karku. Mogłam dostrzec na jego koszuli pagony, które wskazywały na to, że jest starszym aspirantem
-To twój pies?
-Tak, jestem Liam. Z wydziału kryminalnego -podał mi rękę, którą śmiało uścisnęłam
-Amm, jestem Victoria. Początkująca z wydziału kryminalnego-kiwnęłam lekko głową wskazując na swój pagony, który był pusty
-No popatrz. Czyli będzie cię uczył Harry. A w wydziale, to bardziej jaki kierunek?
-Wiesz..kocham psy...I...
-O nieee, chcesz zająć moje stanowisko?-zrobił wielkie oczy
-Nie, nie śmiałabym-zaczęłam panikować
-Haha, nie no, żartowałem- lekko mnie klepnął w ramię
-Zaprowadzę Cię razem z Felix'em do Styles'a
-Ma na imie Felix?
-Tak. Felix! -chłopak zawołał psa, a on przybiegł z prosiakiem w mordce i pociesznie merdał ogonem
**
Liam zapukał do drzwi i otworzył je kiedy usłyszeliśmy ciche 'proszę'. Przy wielkim oknie siedział lokowaty chłopak/mężczyzna, sama nie wiem. Miał na sobie ten sam 'garnitur' co Liam, ale pagony wskazywały, że jest ważniejszy od niego. Podinspektor...
Na widok chłopaka lokowaty uśmiechnął się i wstał.
-Cześć Liam, kto to? -podszedł bliżej
-Twoja uczennica
-O, cześć-podał mi rękę
-Jestem Harry, Harry Styles
-Tak, wiem. Ja mam na imię Victoria...Blake- kiwnęłam głową
-Tak, dostałem twoją kartę. Liam, pilnuj swojego stanowiska-zaśmiał się, a on razem z nim
-Za ile mamy pierwsze szkolenie?
-Za...-spojrzałam na zegarek na prawej ręce
-10 minut
-10? Dobra. Ile was jest?
-Chyba trzech
-Mhm, no to co? Idziemy?
-Chodź Felix, mamy przerwę i jestem bardzo głodny -brunet dotknął swojego brzucha wychodząc, a my zaraz za nim
**
Razem z policjantem Styles'em przeszłam na tył komisariatu. Czekała tam na nas reszta razem z panną Stone. Patrzała na nas z pod byka i chyba nie była zadowolona. A wydawała się taką fajną szefową...
-Panie Styles, możemy już zacząć?
-Tak, oczywiście -uśmiechnął się
Stanęłam obok reszty początkujących i patrzałam na Harry'ego. Kiedy mówił był skupiony na nas i gestykulował rękoma. Dokładnie opisywał każde zadanie, jakie mamy zrobić i w jakim czasie.
Na początek były przeszkody.
Jakieś drabinki, wielkie słupy, które miały chyba imitować balkony, mały domek, umieszczony wysoko nad ziemią, do którego prowadziła lina, czuję się jak w jakimś filmie o drugiej wojnie światowej.
Pierwsza byłam ja. Genialnie...
Podeszłam do drabinek(chodzi mi o takie, co są na placu zabaw i trzeba rękąma się wspinać i nie można nogami dotknął ziemi) i zawisłam na pierwszym szczebelku, potem coraz szybciej przechodziłam na następne. Kolejno miałam przed sobą ten taki ala domek. Spojrzałam na linę a potem na panią Stone. Pokiwała głową, więc zaczęłam się wspinać. Nie nawidze swojego życia.
Próbowałam chyba z 7 razy, ale nie dałam rady. Podszedł do mnie Styles, kiedy panna Stone nie patrzała i pokazał mi jak mam trzymać linę i ustawić nogi.
UDAŁO SIĘ OMFFG
Kiwnęłam głową w podzięce i stanęłam w środku. Dopiero teraz zauważyłam rurę, po której muszę zjechać, jak jakiś strażak. "Balkony" były duże i miałam na nie wejść po prostu po schodach. Tylko, że zejście nie było już takie łatwe. Zaczęłam schodzić z balkonu na balkon poniżej aż w końcu stanęłam na ziemi.
Jutro będzie powtórka, tylko że na czas, moja kondycja nie jest najlepsza.
Czuję, jak zdycham, a moja posesja razem ze mną.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top