Zostanę twoją walentynką,Łapciu.
(1/15 )
#Teo#
- Lili mogłabyś usiąść spokojnie na tyłku ? - zapytałam patrząc się znudzonym wzrokiem na przyjaciółkę który robiła dziurę w dywanie od paru godzin.
- Kiedy ja nie mogę! Strasznie się denerwuję! - pisnęła wyrzucając ręce w powietrze i znowu zaczęła wędrować po pokoju.
- Lilka ja cię błagam. Przecież poznałaś rodziców Jamesa już wcześniej. - jęknęłam poprawiając się na poduszkach tak aby lepiej widzieć rudowłosą.
- No niby tak ,ale wcześniej nie byłam dziewczyną Jamesa! - wyjaśniła podniesionym głosem a ja westchnęłam ukrywając twarz w poduszkach.
- Ja z nią zwariuję. - mruknęłam w materiał poduszki i po chwili podniosłam głowę.
- Państwo Potter to bardzo mili ludzie. Mama Jamesa na przykład od początki widziała że coś pomiędzy wami jest. - wytłumaczyłam zdenerwowanej Furii a ona usiadła raptownie obok mnie.
- A tata , Jamesa ? Myślisz że mnie polubi ? - zapytała po cichu , bawiąc się nerwowo palcami.
- Znam cię zbyt długo by wiedzieć , że chodzi ci o coś zupełnie innego. - powiedziałam mrużąc oczy i podpierając się na łokciach . Ruda zarumieniła się ogniście i przygryzła wargę ze zdenerwowania.
- No , gadaj. Przecież cię nie , ugryzę. - dodałam uśmiechając się lekko , a zielonooka spuściła głowę co mnie zaniepokoiło.
- Niepokoi mnie myśl że , Pan Potter nie zaakceptuje mojego związku z Jamsem ponieważ jestem brudnej krwi. - wyznała poważnie a ja spojrzałam na nią jak na wariatkę.
- Lilka , czy ty siebie słyszysz ? Potterowie nie zwracają uwagi na krew! Oni , cię lubią! A poza tym , James by nie pozwolił aby powiedzieli o tobie jakiekolwiek złe słowo! - wytłumaczyłam jej , zaskoczona jej tokiem myślenia.
- To jest zbyt piękne , aby było prawdziwe. - westchnęła i położyła się obok mnie zasłaniając rękoma twarz.
- Ciesz się , że James poszedł gdzieś z Syriuszem. Jeśliby to usłyszał , to by ci strzelił niezłe kazanie. - westchnęłam , posyłając jej rozbawiony uśmiech.
- A gdzie , oni w ogóle poszli ? - zapytała ruda , marszcząc brwi a ja uniosłam rozbawiona kącik ust.
- Z tego co wiem to kombinują coś w Hogesmead. Ich odpowiedź była tak poplątana , że nie zrozumiałam nic więcej. - zachichotałam rozbawiona.
- Cieszę się , że Dumbledore pozwolił mi i Jamesowi odwiedzić jego rodziców w Walentynki. - zmieniła temat Lili.
- To miło z jego strony. A kiedy macie świstoklik ? - zapytałam ciekawsko.
- Za dwie godziny , a powrotny w niedzielę wieczorem. - odpowiedziała uśmiechając się lekko.
- To spędzisz Walentynki i weekend z przyszłymi teściami. - zażartowałam a rudowłosa spojrzała na mnie wielkimi oczyma.
- No co się tak patrzysz ? - zapytałam ze śmiechem.
- Nie sądzę by James odważył się na taki krok. - mruknęła zarumieniona i teraz ja patrzyłam się na nią z niedowierzeniem.
- Ty sobie ze mnie żartujesz?! Jamie świata poza tobą nie widzi , a ty sądzisz że on nie odważy się poprosić cię o rękę?! - krzyknęłam zirytowana dziękując sobie w myślach że wyciszyłam pokój zaklęciem.
- Nie mówię , że nie. Po prostu nie jestem pewna czy na pewno to zrobi. - wyjaśniła wywracając oczyma , a ja opadłam na poduszki wydając z siebie nieokreślone dźwięki zagłuszone przez materiał.
- Tobie to już się mózg przegrzał , Evans. - warknęłam powątpiewająco , obserwując przyjaciółkę .
- Nie wymądrzaj się , White. A może niedługo , Black ? - powiedziała złośliwie zielonooka a ja uśmiechnęłam się mimowolnie na jej stwierdzanie.
- Wszystko jest możliwe , Lilka. Wszystko jest możliwe. - wyszeptałam patrząc na nią , pewna swoich słów.
#Syriusz#
- Dzięki za pomoc , Rogaczu. - powiedziałem z uśmiechem do Jamesa.
- Drobiazg , Łapo. Myślę że Teo spodoba się nasza robota. - stwierdził okularnik obserwując wnętrze Trzech Mioteł , które zmieniło się diametralnie.
- No , chłopcy! To miejsce wygląda przepięknie. - powiedziała Rosmerta , barmanka w Trzech Miotłach.
- Dziękuje że udało ci się przekonać właściciela , aby użyczył nam tego miejsca na jeden dzień.- podziękowałem z uśmiechem.
- Nie ma o czym mówić , Syriuszu. Jesteście tu zawsze mile widziani i jak będziecie mieli jakieś prośby to przychodźcie bez wahania. - zaśmiała się kobieta i z radosnym uśmiechem skierowała się za ladę.
- No to co ? Wracamy ? - zapytałam zwracając się to przyjaciela.
- Jasne. Muszę jeszcze się spakować i razem z Lilcią lecimy do moich rodziców. - powiedział zadowolony Potter.
- No to będzie ciekawie. A jak ruda zareagowała na tę wiadomość? - zapytałem uśmiechając się lekko złośliwie i otworzyłem właz w Miodowym Królestwie.
- Na początku była zaskoczona , a potem się ucieszyła. - odpowiedział Rogaty wchodząc za mną do tunelu.
- Nie była przerażona wizytą u teściów? - zaśmiałem się wychodząc na korytarze Hogwartu.
- Nie i bardzo mnie to cieszy. - wyznał z dumnym uśmiechem a ja pokręciłem głową rozbawiony.
- Dobra. Leć do swojej wiewióry a ja idę do Teo. - zaśmiałem się i skierowaliśmy się do dormitorium dziewczyn.
#Teo#
- A ja ci mówię że nie! - krzyknęłam rozbawiona i rzuciłam w Lilkę poduszką.
- A ja mówię że tak! - warknęła ruda i rzuciła się na mnie atakując łaskotkami.
- Przestań ruda wiewiórko. - zaśmiałam się czując łaskotki.
- Nie dopóki nie przyznasz mi racji. - zawołała mściwie nieprzestając mnie łaskotać.
- Ale ja ci mówię ..... haha.... , że .... że naprawdę tak nie jest. - wykrztusiłam poprzez śmiech.
- Będzie , będzie tylko ty jeszcze o tym nie wiesz. - zakpiła nadal mnie łaskocząc ,a ja nie wyrabiałam ze śmiechu. Nagle usłyszałyśmy że ktoś warował nam do pokoju ale nie zwróciłyśmy na to uwagi , nadal się przepychając.
- Co wy wyrabiacie , dziewczyny. - usłyszałam śmiech Jamiego i spojrzałam w tamtym kierunku , a ruda zaprzestała łaskotania mnie.
- Lili myśli że Filch jest czarodziejem , dlatego zawsze tak szybko znajduje się na miejscu bałaganu. A ja sadzę że jest charłakiem ponieważ nigdy nie zauważyłam u niego zdolności magicznych . - wyjaśniłam łapiąc oddech po długim śmianiu.
- Wy to macie pomysły. - westchnął rozbawiony Syriusz pomagając mi wstać z podłogi.
- Nigdy cię to nie zastanawiało ? - zapytałam zaskoczona , przytulając się do Łapy.
- Nie interesuje mnie ten stary kozioł i jego zapchlona zaraza. - prychnął zniesmaczona a ja zaśmiałam się cicho.
- No dobrze. My tu gadu , gadu , a niedługo mamy świstoklik do moich rodziców. Lilcia spakowałaś się ? - odezwał się Jamie zwracając do Lilki.
- Jestem spakowana już od dwóch godzin , James. - westchnęła zielonooka z uśmiechem.
- To ja się spakuję i możemy iść do dyrektora. - stwierdził z uśmiechem Jamie i wyciągnął Lilkę z dormitorium.
- Aż dziw bierze , że ruda nie jest zdenerwowana. - mruknął Łapa , patrząc z zaskoczeniem na znikającą parę.
- Żebyś ty widział , jaki ona tu zawał przechodziła. - prychnęłam rozbawiona , a Syriusz zaśmiał się cicho kładąc brodę na moich włosach.
- Zostawmy temat , Rudej. Mam dla ciebie małą niespodziankę , jeśli się zgodzisz. - mruknął w moje włosy.
- Czy ty zapraszasz mnie na randkę ? - zapytałam uśmiechnięta , patrząc się na niego z uniesioną brwią.
- Mhm. - mruknął patrząc się na mnie z błyskiem w oku.
- Z wielką przyjemnością . - odpowiedziałam poważnie ,a Syriusz uśmiechnął się szerzej.
- To zapraszam , Pannę za mną. - zaśmiał się i złapał mnie za rękę ciągnąc w stronę wyjścia z Wieży Gryffindoru. Śmiałam się z Syriuszem przez całą drogę do tajemnego przejścia. Z zaciekawieniem podążałam za moim chłopakiem , próbując domyślić się co wykombinował.
- Gdzie ty mnie prowadzisz ? - zapytałam zaskoczona wychodząc z klapy w Miodowym Królestwie.
- Zobaczysz . - zaśmiał się rozbawiony moją ciekawością. W końcu kiedy znaleźliśmy się pod Trzema Miotłami , Syriusz zasłonił mi oczy i zaczął prowadzić mnie w znanym sobie kierunku. Po chwili poczułam falę ciepła i słodkie zapachy z każdej strony. Lekko zniecierpliwiona czekałam aż mój chłopak odsłoni mi oczy abym mogła zobaczyć gdzie się znajduję.
- Poczekaj chwilkę ale nie otwieraj oczu. - usłyszałam jego cichy szept za uchem. Pokiwałam lekko głową z uśmiechem i czekałam z niecierpliwością .
-Możesz otworzyć oczy. - usłyszałam po paru minutach i uchyliłam powieki. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to wielki bukiet słoneczników i konwalii. Spojrzałam wyżej i zobaczyłam radosny wzrok Syriusza , który obserwował mnie z uwagą. Uśmiechnęłam się do niego i zaczęłam badać spojrzeniem całe otoczenie. Trzy Miotły zmieniły się diametralnie . Na podłodze leżały czerwone dywany , a stół umieszczony po środku pomieszczenia był nakryty obrusem. W każdym możliwym kącie wisiały wielkie donice z czerwonymi różami , krzesła zostały osłonięte białymi płaszczami z czerwoną kokardą , a na stole znajdowała się piękna porcelanowa zastawa pełna różnych i pięknie pachnących dań.
- Jak tu pięknie. - wyszeptałam zachwycona i z błyszczącymi oczyma spojrzałam się na ukochanego.
- Czy zechcesz zostać moją walentynką , Teo ? - zapytał wręczając mi kwiaty i przytulając mnie lekko.
- Zostanę twoją walentynką , Łapciu. - wymruczałam i pocałowałam go w policzek na co się uśmiechnął.
- A więc zapraszam moją walentynkę na kolację. - mruknął z uśmiechem i poprowadził mnie do stołu gdzie odsunął mi krzesło abym usiadła. Cały wieczór minął nam w miłym nastroju. Rozmawialiśmy , śmialiśmy się i dowiadywaliśmy się o sobie więcej niż dotychczas. Kiedy musieliśmy już zbierać się do szkoły , podziękowaliśmy jeszcze raz Rosmertcie i udaliśmy się w drogę powrotną. Będąc już przy wejściu do salonu wspólnego przytuliłam się do Syriusza i pocałowałam go lekko na co zamruczał z aprobatą.
- Kocham cię , Syriuszu. - wyszeptałam patrząc się w jego piękne , błyszczące oczy.
- Ja ciebie też , kociaku. - mruknął a ja zachichotałam cicho.
- Dobranoc , Łapciu. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek odwracając się do wejścia do dormitorium dziewcząt.
- Dobranoc , Teo. - usłyszałam jeszcze , nim zniknęłam za drzwiami dormitorium.
================
Tygryski , przepraszam że rozdział tak późno!!
Byłam zmęczona i zasnęłam. Obudziłam się dopiero koło dwudziestej i zaczęłam pisać myśląc że zdążę do dwudziestej pierwszej. Ale mi się nie udało. Przepraszam , raz jeszcze.
Teraz jest pierwsza w nocy i wstawiam ten rozdział abyście mieli go na rano.
Postaram się też napisać rozdział na trzynastą i czternastą oraz jeśli mi się uda to na piętnastą.
Dziękuję też Alien8wolf za to że czyta moją opowieść od początku i poprawia moje błędy.
Kochana jak tylko będę miała czas to usiądę i je poprawię , obiecuję. Na razie po prostu nie mogę się wyrobić.
Przepraszam i pozdrawiam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top