Wigilia. Rocznica Furii i Rogacza.
#Teo#
Ach Święta. Radosny czas dla rodziny i przyjaciół. Nie mogę się doczekać świątecznej kolacji jaką ugotuję z dziewczynami. Mam tylko nadzieję że zgraja mężczyzn nie potłucze bombek , nie za plącze się w ozdoby , nie zawiśnie na żyrandolu ani nie spali salonu tak jak parę lat temu. Siedząc teraz z dziewczynami na śniadaniu zastanawiałam się jak w tym roku udekorować Manor.
- Ciekawa jestem kiedy wstaną nasi panowie. - powiedziała nagle Dorcas znad filiżanki kawy.
- Oni potrafią spać do obiadu. Nie przejmuj się. - poradziłam z lekkim uśmiechem zajadając się jajecznicą.
- To co będziemy robić do czasu aż się obudzą ? - zapytała Amy z umorusaną buzią w Nutelli.
- Z tego co wiem nasi śpiący królewicze zaklepali sobie dekorację salonu. - wyznała Samantha chrupiąc sobie tosty i czytając gazetę.
- Do świątecznej kolacji jest aż nadto czasu więc nie ma sensu zaczynać teraz. - stwierdziła Molly popijając herbatę.
- Możemy zająć się dekoracją Manor. - zaproponowała Lili nalewając sobie mleka do płatek.
- I myślisz że zajmie nam to cały dzień ? Zwłaszcza że na terenie posiadłości White'ów mamy zezwolenie na czary. - zapytała sceptycznie Scar patrząc na rudowłosą nieprzekonana z uniesionym widelcem z naleśnikiem w dłoni.
- Możemy też udekorować Sad w świąteczne dekoracje. - dodała od siebie parę knutów Melody połykając uprzednio gofry.
- To nawet dobry pomysł. - przyznałam popijając herbatę owocową i pokiwałam głową z uznaniem.
- No to mamy plan na dzisiaj. - zawołała radośnie Amy i włożyła naczynia do zlewu.
- Bynajmniej do kolacji. - stwierdziła Sam z uśmiechem.
- No to zabieramy się do roboty zanim Panowie się obudzą. - rozkazała z zapałem Molly i wszystkie wstałyśmy sprzątając po sobie i ruszyłyśmy na strych po ozdoby.
- Ciekawa jestem tylko co oni takiego wczoraj wyrabiali że teraz odsypiają. - mruknęła Scar patrząc ze zmarszczonymi brwiami na drzwi pokoi płci przeciwnej.
- Nie mam pojęcia. Tata nie pozwolił mi nawet wejść do jego gabinetu abym mu podała kolację. Nawet drzwi nie otworzył tylko mówił przez nie. - wyjaśniłam z rozbawieniem i przelewitowałam pięć pudeł z dekoracjami na zewnątrz.
- O której oni poszli spać ? - zapytała z troską Melody a ja zmarszczyłam brwi.
- Ja widziałam jak Regulus z Zabinim wracają do swoich pokoi około pierwszej w nocy. - krzyknęła do nas Samantha z drugiego końca strychu.
- Nick , Calum i Remus około północy już byli w łóżkach. - zameldowała Amy szperając w kufrze z pamiątkami rodzinnymi.
- Artur przed dwudziestą trzecią brał prysznic a Petera widziałam o tej porze w kuchni. - dodała Molly podpierając ręce na biodrach.
- Jamesa widziałam jak wchodzi do swojego pokoju punkt pierwsza. - mruknęła niezadowolona zielonooka Furia.
- Co ty robiłaś o pierwszej na korytarzu ? - zapytała zaskoczona Melody.
- Jak ten Łoś idzie spać to nie patrzy po czym chodzi i tak się złożyło że przytrzasnął czołem o moje drzwi. - wyjaśniła z westchnięciem i wszystkie się zaśmiałyśmy.
- A Syriusz gdzie spał? Wczoraj zrobił niezłą awanturę że nie będzie spać z Regulusem na jednym łóżku więc gdzie spał ? - zapytała nagle Amy a ja westchnęłam rozbawiona i zawstydzona.
- Tak się złożyło że kundelek przybłąkał się do mojego pokoju około trzeciej nad ranem narzekając że jest śpiący i że mu zimno. Chciałam znaleźć mu jakiś ciepły koc ale cwaniaczek wpakował mi się do łóżka. - wyjaśniłam pocierając ręką czoło a dziewczyny rozbawione zaczęły się głośno śmiać.
- No to dzisiaj będą zdychać. - sprostowała Dorcas nie bawiąc się w słodkie słówka.
- No będą. A zwłaszcza że nie mam pojęcia kiedy mój tata poszedł spać. - przyznałam z niechęcią i z resztą tobołów wyszłyśmy do holu aby ubrać się w ciepłe rzeczy aby wyjść na zewnątrz udekorować całą posiadłość. Każda z nas zabrała się za coś innego. Melody zaoferowała że ona pokryje magicznym szronem wszystkie drzewa w Sadzie a Amy poustawia obok nich magiczne lodowe zwierzęta i stworzonka. Samantha postawiła sobie na cel umieszczenie wszędzie gdzie się da światełka i magiczne świetliki. Molly dekorowała płot i wolne małe polanki przed wejściem a Lilka chciała udekorować dwie wolno stojące choinki za płotem. Scar i Dorcas uznały że one wolą dekorować dach Manor więc zdałam się na ich gust. Ja natomiast wzięłam sobie za zadanie umieszczenia wielkiego wozu Świętego Mikołaja i Reniferów na dachu. Dodam do tego jeszcze trochę magii i atrapy będą zachowywać się jak żywe. Cała robota zleciała nam aż do obiadu. A raczej do czasu kiedy Miko i Piko nas nie zawołali i kiedy usłyszałyśmy głośne rozmowy mężczyzn w środku.
- Ciekawe czy będzie im przeszkadzać jak będziemy głośno ? - zastanawiała się złośliwie Samantha w tle naszych chichotów.
- Niewyspanie to raczej nie kac. - stwierdziłam zamyślona patrząc się na dziewczyny niepewnie.
- Raczej nie. Po prostu będą dzisiaj pić dużo kawy. - poparła mnie Molly i wszystkie weszłyśmy do domu akurat w momencie kiedy tuż przed naszymi nosami przeleciała filiżanka z kawą rozbijając się na ścianie.
- Przegięli. - prychnęła Dorcas.
- Już po nich. - westchnęła Melody pocierając czoło w geście załamania.
- Umarł w butach. - skomentowała Amy opierając się o ścianę.
- Brudasy. - mruknęła Molly patrząc na rozbitą filiżankę.
- Kretyni. - wyszeptała Lilka załamując ręce.
- Krzyżyk na drogę. - zakpiła Scar zbierając potłuczoną ceramikę.
- Już po nich. - stwierdziła Sam patrząc na moją oburzoną minę.
- KTO TO ZROBIŁ!!!! - wydarłam się wpadając do kuchni z żądzą mordu w oczach. Całe pomieszczenie ucichło jak różdżką odjął i każdy z panów skamieniał patrząc się na mnie z przerażeniem.
- Powtarzam pytanie! KTO. TO . ZROBIŁ?! - wycedziłam patrząc się na każdego po kolei. I wtedy każdy wskazywał na innego. Zakryłam twarz rękoma i wydałam z siebie cichy jęk i poczułam jak ktoś mnie klepie pocieszająco po plecach. Spojrzałam przez palce kto śmie przerywać mi w załamaniu i ujrzałam niezadowoloną minę Lili.
- Nie ma to jak zarobić po głowie filiżanką z gorącą kawą po ciężkiej pracy. - prychnęła lekceważąco Samantha wchodząc do kuchni.
- I nie ma to jak plama na ścianie i dywanie po ciężkim wczorajszym sprzątaniu. - dodała zdenerwowana Molly.
- Skoro zjedliście już obiad to zabierzcie się za dekorację salonu a dowodzenie nad kuchnią pozostawcie nam i bracią. - odezwała się poważnie Melody stając obok Miko i Piko którzy również byli niezadowoleni.
- A więc wymaszerować chłopcy. - rozkazała poważnie Scarlett i wszystkie obserwowałyśmy jak mężczyźni wychodzą z kuchni z pochylonymi głowami.
- Stary a głupi. - zachichotałam kiedy mój tata przechodził obok mnie.
- Ja zawszę będę młody. - prychnął oburzony a ja z dziewczynami zaniosłam się śmiechem.
- I będziesz z plastiku. - zakpiłam i nim tata zdążył okazać swoje większe oburzenie zamknęłam mu drzwi przed nosem.
- Miałaś rację. - zaśmiała się Samantha a ja spojrzałam na nią zaskoczona.
- W sensie ? - zapytałam nie wiedząc o co chodzi.
- Twój tata to taki duży Huncwot. - zaśmiała się Molly i wszystkie w dobrych humorach zabrałyśmy się za jedzenie obiadu.
- Dlatego tak dobrze się ze wszystkimi dogaduje. - stwierdziła Lilka a ja poparłam ja kiwając głowa z pełną buzią zupy grzybowej.
- No szybciej panienki. Bo nie zdążymy z gotowaniem do kolacji. - zapiszczała Amy a my ze śmiechem zabrałyśmy się do roboty.
- Jednak nadal zastanawia mnie co oni kombinowali do tak późnej pory. - mruknęłam zanim zaczęłam mieszać w misce z ciastem.
- Coś tak czuję że dowiemy się niebawem. - stwierdziła z westchnieniem Molly która robiła obok mnie babeczki.
- Ejj!! - usłyszałam krzyk Scar i spojrzałam zobaczyć co się stało. I zaczęłam się śmiać. Amy przez przypadek rzuciła w Scar garścią mąki która wylądowała jej na włosach i twarzy.
- No to będzie ciekawie. - zachichotała Samantha a ja potknęłam jej z uśmiechem.
#Syriusz#
- No Panowie! Już mamy minusa! Więc lepiej bierzmy się do roboty aby być na plusie. - zaproponował Pan Sebastian z uśmiechem .
- To tak jak ustalaliśmy wczoraj. - powiedział James wyjmując różdżkę.
- Dziewczyną opadną szczęki. - zaśmiał się Steven uśmiechając z zadowoleniem przemieszczając meble zaklęciem lewitacji.
- Tak. Trzeba trochę zmienić ten salon. - zaśmiałem się i spojrzałem porozumiewawczo na Remusa.
- Pora rzucić zaklęcie zwiększająco - zmniejszające. - zadecydował Lupin i Pan Sebastian rzucił zaklęcie na salon który bardzo się powiększył.
- Choinka już jest ? - zapytał Regulus rozglądając się dookoła.
- Już ją przyniosłem. - odpowiedział mu Artur i wskazał na całkiem duże drzewko.
- No to teraz trzeba ją trochę osypać śniegiem. - stwierdził Nickolas i machnął różdżką a nad choinką zaczął padać lekki śnieżek.
- Dodać trochę kolorów świątecznych temu pomieszczeniu. - dodał Calum i wszędzie pojawiły się czerwone i zielone ozdoby i kolory.
- Trochę złota i srebra. - mruknął Peter i wyczarował nad oknami , na suficie i nad kominkiem łańcuchy w tych kolorach.
- Jak myślicie ile potraw w tym roku przyrządzą dziewczyny ? - zapytałem niepewnie patrząc na średniej wielkości stół.
- Zważając na naszą ilość i ilość dziewczyn w kuchni to bardzo dużo. - odpowiedział Zabini patrząc poważnie w stronę kuchni gdzie było słychać trzaskanie garnkami przez dziewczyny.
- No to trzeba powiększyć stół. - stwierdził Remus i machnięciem różdżki powiększył stół dwukrotnie.
- I wyczarować więcej krzeseł. - dodałem i tak też zrobiłem.
- No to teraz trzeba wyczarować prześwitujące niebo z którego będą padać złote , srebrne i białe śnieżynki. Powiesić magiczne skarpety nad kominkiem. Postawić w rogu dwa ''żywe '' renifery i usytuować choinkę pod ścianą na środku pokoju. - powiedział Calum czytając naszą listę którą układaliśmy wczoraj przez parę godzin.
- Ja zajmę się niebem a wy resztą. - zadecydował tata Teo biorąc na siebie najcięższe czary a my zabraliśmy się do swoich przydziałów. Remus różdżką dekorował i powiększał skarpety a Peter ustawiał je we właściwej kolejności na kominku. Calum z Nickiem zabrali się za renifery a Zabini z Arturem i naszą piątką pomogli ubrać choinkę i ustawić ją we właściwym miejscu.
- Dziwnie jest przebywać w czysto krwistej rodzinie bez ciągłych rozmów o czarnej magii i nienawiści do szlam. - mruknął Steven wieszając zaczarowane łańcuchy na drzewko.
- White'owie od pokoleń szanują wszystko i wszystkich. Ne widzą sensu i logiki w nienawiści do mugoli czy mugolaków. Uznają że oni są tacy sami jak czarodzieje czystej krwi a nawet lepsi od czysto krwistych. - odpowiedział mu Pan Sebastian stając znikąd obok nas.
- Ciekawa odmiana od ciągłych narzekań moich rodziców . - stwierdził Zabini uśmiechając się do dorosłego.
- Cieszy mnie to. Mama nadzieję że Święta i Nowy Rok w naszym domu razem z Samanthą będziecie wspominać radośnie. - powiedział z uśmiechem mężczyzna na co Steven uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Oczywiście że tak będzie. Odkąd poznałem Teo dzięki Regulusowi moje życie stało się radośniejsze i też patrzę na wszystko inaczej. Gratulacje , Syriuszu. Udało ci się zdobyć jedyną w swoim rodzaju dziewczynę. - zaśmiał się Ślizgon a ja poczerwieniałem na twarzy widząc pytający wzrok taty Teo.
- Ciekawych rzeczy się tu dowiaduję. - mruknął rodzic mojej ukochanej a ja przełknąłem niepewnie ślinę.
- To nie wiedział Pan ? - zapytałem drapiąc się po karku na co każdy mój kolega włącznie z moim bratem zaczął się cicho śmiać pod nosem.
- Jakoś tak wyszło. - stwierdził patrząc się na mnie podejrzliwie a ja odchrząknąłem zdenerwowany.
- Myślałem że Teo napisała Panu list. - powiedziałem starając się wybrnąć.
- W ostatnim liście nic mi takiego nie nadmieniła. - odpowiedział i kiedy myślałem że już po mnie mężczyzna wybuch gromkim śmiechem. Patrzyłem się na niego osłupiały ale w końcu odetchnąłem ulgą.
- Wiedziałem że w końcu ci się uda. Gratuluję. - zaśmiał się i jakby nigdy nic pomógł nam ubrać do końca choinkę.
- Gdybyś widział swoją minę. - zachichotał Potter a ja rzuciłem w niego bombką.
- Zamknij się Łosiu. - warknąłem zirytowany.
- Nie jestem Łosiem !!! - krzyknął patrząc na mnie z oburzeniem na co się zaśmiałem z resztą chłopaków.
#Teo#
Parę godzin ciężkiej pracy a teraz z dziewczynami stoję i podziwiam nasze dzieło.
- No i to się nazywa duża porcja. - stwierdziłam rozbawiona patrząc na wielką ilość jedzenia.
- Znając chłopców to i tak będzie za mało. - zaśmiała się Samantha a reszta przyznała jej rację z wielkimi uśmiechami.
- Jak zawsze było dwanaście dań tak teraz jest około dwudziestu dwóch. - stwierdziła Scar licząc na szybko ile potraw leży na powiększonym stole.
- Starczy dla nas wszystkich. Razem z deserem. - powiedziała z uśmiechem Molly zerkając kątem oka na drugi stół gdzie leżały słodkości.
- To może zaczniemy zanosić to do salonu . - zaproponowała Dorcas patrząc na zegarek który nosiła na nadgarstku.
- A możemy już wejść do salonu ? - zapytała niepewnie Amy patrząc na wyjście do holu.
- Pójdę zobaczyć. - westchnęła Lilka i skierowała się do wyjścia jak na ścięcie. Wszystkie stałyśmy i nasłuchiwałyśmy zdenerwowane kiedy usłyszałyśmy wrzask Jamiego.
- CO TY TU ROBISZ LILCIA??!! - krzyknął a my zachichotałyśmy cicho słysząc odpowiedź rudej.
- SPRAWDZAM CZY MOŻEMY JUŻ PRZYNIEŚĆ JEDZENIE!!! I NIE KRZYCZ NA MNIE , POTTER!!- krzyknęła zielonooka . Potem zaległa cisza a rudowłosa weszła z uśmiechem do kuchni.
- Pan Sebastian powiedział że możemy już zanieść jedzenie do salonu. - oznajmiła a każda z nas machnęła różdżką by jedzenie uniosło się w powietrze. Wszystkie powoli weszłyśmy do salonu podziwiając kawał dobrej roboty odwalonej przez mężczyzn. Byłyśmy wręcz oczarowane. Z resztą nie my jedyne. Kiedy lewitujące talerze i miski wleciały za nami każdy z panów zaczął się patrzeć na jedzenie z iskierkami w oczach o ile nie zaczęli się ślinić. Zaśmiałam się cicho i ustawiłam wszystko na przystrojonym stole. Nawet postawili świeczki co dodawało świątecznego klimatu.
- Wszystko gotowe. Teraz każdy ma pół godziny na przebranie się i stawienie w salonie na kolację. - wyjaśniłam z uśmiechem i wszyscy rozbiegli się do swoich przydzielonych pokoi. Ja łapiąc w locie swoje ciuchy zamknęłam się w łazience zanim zrobił to Syriusz i z uśmiechem zaczęłam szykować się na Świąteczną kolację słysząc jak chłopak myszkuje po moim pokoju. Ubrałam rajtuzy w kolorze jasnego brązu i rozkloszowaną czerwoną sukienkę z zielonym paskiem związanym w wielka kokardę z tyłu. Zafalowałam jeszcze moje włosy i bez malowania wyszłam z łazienki. Rozejrzałam się po pokoju i nie widząc nigdzie Łapy wzruszyłam ramionami i spod łóżka wyjęłam czerwone baletki z zieloną kokardką . Gotowa wyszłam z pokoju dwie minuty przed końcem czasu. Z radosnym uśmiechem skierowałam się do salonu gdzie byli już prawie wszyscy. Mrugnęłam z uśmiechem do mojego taty i stanęłam przed stołem.
- W takim razie jeśli pojawiła się pierwsza gwiazda na niebie to możemy zasiąść do stołu. - powiedziałam z uśmiechem i wszyscy dopadliśmy do okien w poszukiwaniu jasnej pierwszej gwiazdy.
- Jest! - wykrzyknęła Samantha wskazując palcem na jasny punkt. Zaśmialiśmy się wszyscy i zasiedliśmy do stołu w świątecznym nastroju. Śmialiśmy się i rozmawialiśmy wszyscy w dobrych nastrojach. W końcu kiedy zjedliśmy prawie wszystko co ugotowałyśmy z dziewczynami mogliśmy odejść od stołu i potańczyć lub po prostu robić co się nam żywnie podoba. Stałam zadowolona przy kominku z lampką wina kiedy poczułam jak ktoś łapie mnie w pasie.
- Jak ci się podoba ? - zapytał cicho z uśmiechem.
- Jak zawsze magicznie. - szepnęłam z iskierkami w oczach.
- Cieszę się. - mruknął a ja odstawiłam kieliszek na kominek i przytuliłam się do Blacka.
- Spójrz na Lilkę i Jamesa. Dzisiaj jest ich rocznica. Wyglądają na szczęśliwych. - wyszeptałam cicho obserwując dwójkę zakochańców którzy zajęci byli tańcem i nie widzieli świata poza sobą.
- Widzę ale aż trudno sobie wyobrazić że ty i Ruda niezbyt nas lubiłyście. Trzeba to przeżyć aby uwierzyć. A teraz? Jeleń cały czas deptał po piętach Furii a ona dostawała nerwicy , teraz wyglądają jakby te sytuacje nie miały miejsca.- zaśmiał się cicho przytulając mnie do siebie mocniej.
- Wiedziałam że Jamesowi się uda. Wiedziałam też że Lili się do niego przekona. Potrzebowała tylko czasu a James musiał dorosnąć do tego etapu. - stwierdziłam rozbawiona widząc rozmarzone twarze dwójki przyjaciół.
- I tak nadal jest dzieckiem. - prychnął Łapa a ja zaśmiałam się w jego bark aby zagłuszyć chichot przed resztą .
- Spójrz na siebie. - zakpiłam z uśmiechem na co sam Syriusz uśmiechnął się lekko.
- I tak wiem że mnie kochasz. - powiedział dumnie unosząc pierś i głowę a ja pokiwałam głową z niedowierzeniem.
- Owszem. Kocham cię ty mój nieokrzesany Huncwocie. - przyznałam patrząc w jego metaliczne oczy w których rozbłysły radosne iskierki.
-Cieszy mnie to. - mruknął chowając głowę w moim obojczyku a ja westchnęłam cicho.
-Wesołych Świąt , Łapciu. - mruknęłam na ucho mojego chłopaka.
- Wesołych Świąt , Teo. - szepnął i pocałował mnie w czoło.
- I tak wiem że to ty rozbiłeś filiżankę na ścianie. - dodałam cicho tak aby nikt nas nie słyszał.
- Skąd ? - zapytał zaskoczony.
- Miko i Piko. - odpowiedziałam tylko uśmiechając się przebiegle.
- Jesteś zła ? - zapytał obserwując mnie uważnie.
- Nie jestem zła. Po prostu miałam ciekawy dzień . - stwierdziłam z uśmiechem i dałam mu się porwać do tańca. Bawiliśmy się tak do pierwszej w nocy kiedy każdego z nas zmorzył sen i udaliśmy się do swoich łóżek.
(Sześć godzin przed Nowym Rokiem)
- I myślicie że kto w tym roku odpali fajerwerki ? - zapytała szczerze zaciekawiona Amy a ja spojrzałam sceptycznie na kolorowe światełka.
- Oby nikt nie wybuchł. - wymamrotałam ale jeszcze nie wiedziałam co szykuje się w dzisiejszym dniu.
- I myślisz że nikt nie znajdzie tych bomb wybuchowych w bibliotece? - zapytała mnie Dorcas patrząc nieprzekonana po pomieszczeniu pełnych książek.
- Myślę że raczej nie będą tego tu szukać. Co jak co ale Huncwoci nie wejdą do biblioteki z własnej woli. - wyznała szczerze Lilka a ja i Melody potaknęłyśmy jej z westchnieniem.
- Możemy się tu tyko spodziewać Regulusa, Remusa i Artura. Reszta jest wręcz uczulona na książki. - westchnęła Mel obserwując jak chowam fajerwerki do szafeczki pod fotelem.
- Możemy być spokojnie. Remus z Regulusem i Arturem raczej nie powiedzą chłopakom gdzie znaleźć petardy i inne ''zabawki''. - odezwała się Scar rozglądając się po wielkich półkach z książkami.
- Steven raczej też nie wejdzie do biblioteki bez potrzeby. Poza tym raczej tu nie wejdzie bo nie wie w którym skrzydle domu jest biblioteka. - zaśmiała się Sam pomagając mi upchnąć te wszystkie paczuszki.
- Lepiej żeby nie spalili domu. - mruknęła Molly wdychając ciężko.
- Domu nie spalą , prędzej siebie. A znając naszych chłopców to na pewno przypalą sobie palce .- powiedziałam poważnie siadając na fotelu w którym upchałam z Sam bombowe paczuszki.
- A co my będziemy robić przez sześć godzin czekania do północy ? - zapytała nas Amanda siadając na oparciu fotela.
- Nie mam pojęcia. - odpowiedziała Lilka zakładając ręce na piersi.
-Raczej nie będziemy się szykować sześć godzin. - stwierdziła Dorcas opierając się o półkę z książkami.
- Gotować też nie musimy bo wystarczy że bracia odgrzeją nam to co zostało z Wigilii. - mruknęłam zastanawiając się co możemy robić aby skrócić sobie czas.
- A może udekorujemy sad lampionami , oddzielimy małą część polanki kulą cieplną i zrobimy ognisko ? - zaproponowała Melody a my wszystkie spojrzałyśmy na nią zaskoczone.
- No co ? Nie podoba wam się ten pomysł ? - speszyła się srebrnowłosa wyrzucając ręce w powietrze.
-Właśnie sprawiłaś że nie będziemy siedzieć z dupami przed kominkiem z nudów. - powiedziała szczerze Sam a my potaknęłyśmy jej ze śmiechem.
- Mówimy chłopakom czy robimy im niespodziankę ? - zapytała radośnie Amy a ja uśmiechnęłam się złośliwie co udzieliło się reszcie dziewczyn.
- Masz odpowiedź Amy. - zaśmiała się Scar a ja uśmiechnęłam się niewinnie.
-Powinnam mieć tu gdzieś kartki które możemy transmutować w lampiony. Kulę wyczarujemy razem a ognisko to pestka. - powiedziałam wyjmując z małego biureczka notes.
-Mówisz że ognisko to pestka ale skąd weźmiemy drewno nie ruszając drzew ? - zapytała Molly wyglądając przez okno na sad.
-W prawym rogu posiadłości jest szopa. - usłyszałyśmy głos tuż za nami na co Mel z Lilką podskoczyły przestraszone , Molly i Amy pisnęły , Scar i ja odwróciłyśmy się do siebie plecami gotowe do ataku a Dorcas z Sam śmiały się w najlepsze. Odwróciłam się chcąc zobaczyć kto wypowiedział te słowa i zobaczyłam zadowolonego Regulusa który opierał się nonszalancko o ramę drzwi do biblioteki.
- I nici z naszej niespodzianki. - stwierdziła Scar patrząc z oburzeniem na młodego Blacka.
-Niekoniecznie. Pomogę wam i nie pisnę słówka chłopakom. Poza tym nudzi mi się a wasz pomysł bardzo mi się podoba. - wyjaśnił z uśmiechem Reg i zamknął za sobą drzwi aby nikt nie usłyszał naszego knucia.
- No to witamy w grupie. - zaśmiała się Amy a mi do głowy wpadł pewien pomysł.
- A może kiedy zrobimy tą kulę cieplną możemy zrobić również miejsce do tańca i dać tam parę mebli aby można było usiąść i stół aby zjeść. - zaproponowałam z uśmiechem i rozejrzałam się po wszystkich. Każdy z uśmiechem i cichym mruknięciem zgodził się na mój pomysł.
- To może powiadomimy braci aby dostarczyli jedzenie do sadu aby nas nie szukali. - odezwała się Scar a ja z uśmiechem zawołałam po cichu skrzaty.
- Wzywałaś , Teo ? - zapytał mnie Miko który pojawił się pierwszy przede mną a zaraz po nim pojawił się zadowolony Piko.
- Owszem , kochani. Mamy do was prośbę. - powiedziałam zadowolona i powoli każdy z nas wyjaśnił braciom co zamierzamy zrobić. Skrzaty z radością i zadowoleniem przyjęły nasze pomysły i chętnie zaczęły wykonywać swoje zadania. Kiedy bracia zniknęli w kuchni ja z tajemniczym uśmiechem skierowałam się do jednej z półek na której była masa książek.
- Teo to nie czas na czytanie. Musimy jakoś wyjść na zewnątrz aby nikt nas nie zobaczył. - westchnęła Lilka zrezygnowana a ja z Regulusem zachichotałam cicho.
- Spokojnie Lili. Nie znasz wszystkich tajemnic dworu White'ów. - powiedział spokojnie młody Black i każdy obserwował jak lekko wyciągam małą białą książeczkę. Jednak nie wyjęłam jej do końca bo coś ją trzymało z drugiej strony. Usłyszałam cichy trzask a cała półka wsunęła się wewnątrz ściany i uniosła się do góry chowając się za wyższą półką. Z zadziornym uśmiechem odwróciłam się do zaskoczonych przyjaciół i zadowolonego Regulusa.
- To przejście prowadzi do piwnicy skąd udamy się do innego przejścia aby wyjść centralnie na polankę na której urządzimy całą zabawę. - wyjaśniłam i przywołałam do siebie nasze cieplejsze ubrania.
- No ,no. White Manor to istna forteca. - zagwizdała z podziwem Samantha a ja zarumieniłam się lekko.
- Można porównać Manor do Hogwartu. Ma dużo tajemnych przejść i skrótów. Niektóre znam a inne są dla mnie zagadką. - opowiedziałam zakładając na nogi skórzane kozaczki z puchem w środku.
- Znasz położenie wszystkich ? - zapytała zaciekawiona Melody dokładnie skanując wzrokiem magiczne przejście.
- Niektóre znalazłam sama , niektóre znam od taty i mamy a reszta jest tak ukryta że nie mogę ich znaleźć. - wyznałam z lekkim uśmiechem i założyłam kurtę i rękawiczki.
- Ja sam z ciekawości szukam tajemnych przejść w tym domu ale to jest trudne. - przyznał Regulus i nie czekając na nas zszedł po schodkach do piwnicy. Zaśmiałam się cicho i zanim założyłam szalik i czapkę powiesiłam na ścianie korytarza wiadomość że jesteśmy w sadzie i nie wiemy kiedy wrócimy.
- No to co ? Idziemy ! - zadecydowała Dorcas i pomaszerowała za młodym Blackiem. Wszystkie z uśmiechami i różdżkami w dłoni skierowałyśmy się za pędzącą dwójką przed nami. Szliśmy krętymi korytarzami pod domem aż w końcu trafiliśmy na ścianę z drabiną i otwartym włazem na górze. Poczekałam aż wszyscy wejdą i sama ruszyłam ku górze jako ostatnia. Zamknęłam właz i odwróciłam się do wszystkich obecnych. Zobaczyłam jak Regulus i Amy z rozbawionymi minami lewitują kłody drewna na polankę na której mieliśmy urządzić cała zabawę. Sama z resztą zabrałam się do roboty i zaczęłam transmutować kartki w lampiony aby potem rozwieszać je na koronach drzew. Kątem oka widziałam jak Lili , Molly i Melody wyczarowują meble i umieszczają je na wolnej od roślinności polance. Zauważyłam również jak Amy i Regulus ułożyli drewno w kółku z kamieni , które zrobiła Samantha. Zaś sama Dorcas rozwieszała na gałęziach lampiony które ja transmutowałam. Kiedy ja i Dor skończyłyśmy dekorować ścianę z drzew nas otaczającą postanowiłyśmy powkładać już w środek lampionów magiczne światełka aby wszystko lepiej widzieć i nadać klimatu miejscu które stworzyliśmy razem. Zajęło nam to sporo czasu ale w końcu lekko zmęczeni zaczęliśmy rozglądać się i podziwiać nasze dzieło.
- To teraz ta bańka ocieplająca i finito ? - zapytała Scar obserwując nasz zakątek.
- Tak. Wyczarujemy ją na cały ten obszar biorąc również udekorowane drzewa w okrąg. Żeby śnieg nie zasypał lampionów. A jak już wszystko będzie gotowe to możemy zawołać braci a oni poprzynoszą jedzenie i przekąski z napojami. - wyjaśniłam kierując różdżkę ku środkowi polanki .
- Zabawnie będzie siedzieć w cieple w krótkim rękawku a wokoło pada śnieg i wieje watr. - zaśmiała się Molly stając obok mnie.
- Musimy zrobić trochę nierówną bańkę bo robiłem trochę oddalone miejsce na odpalenie fajerwerków. Tak na wszelki wypadek. - powiadomił nas Regulus a ja uśmiechnęłam się mimowolnie.
- Da się zrobić. - stwierdziła Lili i wszyscy ustawiliśmy się w różnych miejscach naszego dzieła. Zaczęliśmy szeptem wymawiać zaklęcie i z naszych różdżek wyleciały jasno żółte promienie świetlne tworząc nad nami lekko przezroczysto- żółtą bańkę . Kiedy bańka dotknęła ziemi opuściliśmy różdżki i poczuliśmy nagłe ciepło . Westchnęłam z uśmiechem i zdjęłam rękawiczki , szalik i rozpięłam kurtkę.
- To teraz wołamy braci. - powiedziała Melody i zawołała skrzaty które były ubrane w elfie ciuszki. Z uśmiechem obserwowałam jak z zadowoleniem i podziwem obserwują naszą pracę ustawiając na stole jedzenie i picie.
-Która godzina ? - zapytała nagle Scar i wszystkie spojrzałyśmy na Amy która jako jedyna miała na nadgarstku zegarek.
- Dwudziesta pierwsza , trzydzieści. - odpowiedziała dziewczyna i wszyscy z piskiem rzuciliśmy się biegiem do posiadłości.
- Ja powiadomię chłopaków i tatę aby się wyszykowali na dwudziestą drugą a wy idźcie się przebrać. - wychrypiałam łapiąc powietrze po szaleńczym biegu i oparłam się rękoma o kolana.
- Dobra. Widzimy się przy wyjściu punkt dwudziesta druga , pięć. - zawiadomił Regulus i każdy skierował się w swoje strony. Ja zaś po zdjęciu kurtki , butów , szalika , rękawiczek i czapki pomaszerowałam do salonu gdzie słyszałam głośne rozmowy . Z uśmiechem weszłam do środka i doznałam szoku. Każdy z panów chodził niespokojnie po salonie rozglądając się przez okno na otaczające działkę drzewa.
- A wam co ? - zapytałam zdezorientowana a panowie spojrzeli się na mnie ze strachem.
- Gdzie wyście się podziewali do tak późnej pory ? - zapytał mój tata łapiąc mnie w ramiona a ja zmarszczyłam brwi.
- Z tego co wiem to w sadzie. - powiedziałam poważnie patrząc na chłopców którzy byli już uspokojeni i oddychali z ulgą.
- Martwiliśmy się o was. Nie było was prawie cały dzień i nie było was słychać ani widać. - wyjaśnił mi Syriusz i poprawił mi włosy które spadły mi na oczy.
- Wyście poszaleli. Przecież zostawiłam wam wiadomość na ścianie holu gdzie będziemy przebywać. - powiedziałam rozbawiona widząc jak zaskoczeni mężczyźni spoglądają na siebie uważnie.
- Ups ?- powiedzieli razem a ja roześmiałam się w głos przywołując do siebie napisaną kartkę z wiadomością.
- Drogi tato i chłopcy. Razem z dziewczynami i Regulusem jesteśmy w sadzie. Nie martwcie się o nas i od raz również zawiadamiam że nie mam pojęcia o której wrócimy. - przeczytałam napisane słowa i zobaczyłam jak każdy z zakłopotaniem drapie się po karku.
- Jesteście niemożliwi. - wetchnęłam z uśmiechem i pokręciłam głową rozbawiona.
- Nie zwróciliśmy uwagi na tą kartkę. - zaczął usprawiedliwiać wszystkich Steven a ja odpowiedziałam mu śmiechem.
- I ślepi. - zakpiłam wywracając oczyma.
- Nieprawda! - oburzył się Jamie śmiesznie nadymając policzki i marszcząc nos.
- Wyglądasz jak chomik , Jamie! - zaśmiałam się głośno a razem ze mną wszyscy oprócz Pottera który jeszcze bardziej się obraził.
- Ale ja do was przyszłam w innej sprawie. - zmieniłam temat uśmiechając się szeroko w dumie.
- A w jakiej ? - zapytał zaciekawiony Remus i widziałam jak wszyscy wlepiają we mnie swoje paczały.
- O godzinie dwudziestej drugiej , pięć wszyscy mają być gotowi na Sylwestra i ubrani w ciepłe ubrania. Dalej czeka na was niespodzianka. - wyjaśniłam z uśmiechem i obserwowałam jak zadowoleni i zarazem ciekawi panowie biegną w stronę swoich pokoi. Wzruszyłam ramionami z westchnięciem i pokiwałam głową z niedowierzeniem.
- Niech no ja tylko opowiem to dziewczyną i Regulusowi. Padną ze śmiechu. - zachichotałam i sama skierowałam się do swojego pokoju gdzie w łazience urzędował już Łapa. Znów pokręciłam głową i szybko założyłam na siebie czarną sukienkę ze srebrnym paskiem w kryształki. Założyłam również czarne rajtuzy a na stopy czarne obcasy ze srebrną obwódką. Rozczesałam swoje włosy i spięłam je w rozczochranego koka. Z zadowoleniem stwierdziłam że ładnie wyglądam z kosmykami włosów rozpiętych gdzieniegdzie na głowie. Do całego stroju dodałam jeszcze wisiorek od Syriusza, parę srebrnych bransoletek , kolczyki koła i srebrną przepaskę na włosy. Kiedy usłyszałam jak Łapa otwiera drzwi od łazienki odwróciłam się do niego z uśmiechem. Obserwowałam jak jego oczy zaczynają błyszczeć z zachwytu i miłości a usta rozciągają się w łagodnym uśmiechu.
- I jak ? - zapytałam okręcając się wokół własnej osi i spojrzałam wyczekująco na mojego chłopaka ubranego w białą koszulę schowaną w czarnych spodniach. Zauważyłam również że założył czarny krawat i związał go z dokładnością.
- Wyglądasz pięknie i magicznie. - wyszeptał radośnie a ja zarumieniłam się lekko zadowolona z siebie.
- To co? Idziemy do reszty. Już dwudziesta druga. - powiedziałam cicho patrząc na zegarek ścienny. Nim jednak ruszyłam się z miejsca Syriusz złapał mnie w objęcia przyciągając bliżej siebie. Zamruczałam cicho i sama objęłam Blacka za szyję. Kiedy miałam już pocałować Łapę ktoś bezczelnie wparował nam do pokoju. Oboje spojrzeliśmy na tą osobę niezadowoleni a wręcz wściekli.
- Ekhem... Przepraszam ale my już chcemy iść. - powiedział zawstydzony Regulus drapiąc się po karku.
- Ja cię w końcu uduszę. - warknął Syriusz patrząc na brata ze złością.
-Skąd miałem wiedzieć że będziecie się migdalić?! - zironizował Reg patrząc na brata z oburzeniem.
- Następnym razem zapukaj. - westchnęłam kręcąc głową.
- Nie będzie następnego razu. Po prostu go zabiję. - prychnął Łapa i rzucił się w pogoń za bratem . Wzniosłam oczy ku niebu i poprosiłam Merlina o cierpliwość do tych rozrabiaków.
- Będzie ciekawie. - westchnęłam i popędziłam do wszystkich czekających na nas przy wyjściu. Ale zanim tam pobiegłam to wzięłam jeszcze ze sobą schowane fajerwerki.
(Tuż przy polance na Sylwestra)
- Jesteście gotowi zobaczyć naszą niespodziankę ? - zapytała radośnie Amy wtulając się w otaczające ją ramię Nickolasa.
- No pokażcie to wreszcie. - zawołał zniecierpliwiony Zabini podskakując w miejscu z podekscytowania.
- Już , już. - zaśmiała się Scar idąc z Calumem za rękę tuż obok ślizgona.
- Jeszcze parę kroków. - dodała zadowolona Molly obejmują Artura w pasie.
- Nie mogę się doczekać aż zobaczę co wykombinowaliście. - wyjawił idący po mojej lewej tata.
- Tyle że będziemy przebywać cały czas na zimnym i ciemnym dworze ? - zapytał zaintrygowany Remus który przytulał do siebie Melody z małym uśmieszkiem zadowolenia.
- Chyba nie doceniasz naszych dziewczyn , Lunatyku. - zaśmiał się James idąc z Lilką za rękę.
- A ja to co ? Gnom ogrodowy ? - zakpił Regulus z grymasem.
- Cóż , dużo ci do niego nie brakuje. - wycedził Syriusz przytulający mnie do siebie w pasie.
- O co wam poszło? - zapytała zaskoczona Samantha obserwując dwójkę Blacków.
- Sam jestem ciekawy. - dodał od siebie Peter patrząc się uparcie na plecy Syriusza.
- Nie interesujcie się. - prychnął Regulus a Syriusz warknął pod nosem słysząc głos brata. Westchnęłam pod nosem i przeszłam dookoła drzewa które stało mi na drodze oddzielając Syriusza od brata aby się na niego nie rzucił.
- Dobrze wiesz że nie zrobił tego specjalnie. - wyszeptałam do niego z uśmiechem.
- Wiem ale to już kolejny raz z kolei. - prychnął obrażony i nadąsany.
- Następnym razem rzucę alarmy i bariery na pokój , dobrze ? - zaproponowałam patrząc na niego z uniesioną brwią.
- Dobrze. - mruknął zadowolony i pocałował mnie w czoło a idący parę kroków obok nas tata uśmiechnął się lekko.
- Zapraszamy . Oto nasza i REGULUSA niespodzianka. - zawołała Sam dokładnie akcentując imię młodszego Blacka i odsunęła parę gałęzi drzew aby nas przepuścić. Stanęłam razem z dziewczynami i Regulusem trochę za podziwiającymi naszą robotę mężczyznami. Wszyscy uśmiechaliśmy się z zadowoleniem widząc zachwycone i błyszczące spojrzenia reszty.
- Piękna robota dzieciaki. - pochwalił nas mój tata z zachwytem.
- Możecie zdjąć kurtki i resztę ciepłych rzeczy. Tutaj będzie cały czas ciepło. - powiedział Regulus pokazując na bańkę.
- Scar? Masz . Poustawiaj to tak aby cię nie widzieli i zakryj to czymś a my cię zasłonimy. - wyszeptałam cicho do przyjaciółki podając jej zmniejszoną torbę z wybuchowymi światełkami. Czarnowłosa rozejrzała się dookoła i dyskretnie wzięła ode mnie paczuszkę i kiwnęła głową. Kiedy Scar zaczęła kierować się w przygotowane miejsce na światełka i szturchnęłam stojących obok mnie przyjaciół i kiwnięciem głowy wskazałam im na czarnowłosą. Wszyscy którzy robili miejsce na Sylwestra zgodni potaknęli i razem ze mną zasłonili Scarlett która ustawiała kolorowe bomby. Kiedy dziewczyna wróciła do nas i kciukiem uniesionym do góry pokazała nam że wszystko gotowe i ukryte , zgodnie odetchnęliśmy z ulgą i stanęliśmy już normalnie.
- No to pora na zabawę i wyczekiwanie północy. - zawołał zadowolony James i porwał Lilkę do tańca w akompaniamencie muzyki którą puścił Regulus z magicznego radia. I tak czekaliśmy do północy śmiejąc się , tańcząc , bawiąc i rozmawiając o wszystkim i o niczym.
(Dziesięć minut przed północą.)
- No dobra! Za dziesięć minut północ , radzę się przyszykować. - polecił mój tata z uśmiechem a ja z Łapą przelewitowaliśmy stół z szampanem i kieliszkami w centrum magicznej bańki.
- A kto w tym roku odpali światełka ? - zapytała Lili a ja zakryłam ręką oczy widząc zadowolone i lśniące oczy Jamesa i Syriusza.
- No to będzie zabawnie. - skomentowała Amy opierając się obok mnie o krzesło.
- To zrobimy tak. Syriusz z Remusem odpalą połowę a Peter z Jamesem resztę. - poleciła Melody patrząc na Remusa porozumiewawczo.
- Mi pasuje. - stwierdził Peter a wszyscy odetchnęli z ulgą. Ale nie na długo...
- No chłopcy szykujcie się. Zostały dwie minuty. - powiadomiła Huncwotów Samantha a cała czwórka rzuciła się w kierunku fajerwerków które odsłoniła Molly z Arturem.
- Minuta! - zawołał Steven i wszyscy ustawiliśmy się z dobre trzy metry za Huncwotami.
- Co jak co ale ja wolę być przygotowana. - mruknęłam tak aby słyszeli mnie wszyscy oprócz Huncwotów i wyjęłam różdżkę kierując ją na chłopców w razie potrzeby.
- Zaczynamy! - zawołała Dorcas z uśmiechem.
- Cztery! - krzyknął Regulus uśmiechając się szeroko.
- Trzy! - pisnęła Amy skacząc radośnie obok Nicka.
- Dwa! - krzyknął Artur obejmując ramieniem Molly.
- Jeden!! - krzyknął głośno Nickolas łapiąc rękę Amy.
- Odpalajcie!! - zawołała Samantha z iskierkami radości w oczach. I zaczęło się. Huncwoci szybko odpalili światełka ale ku naszemu przerażeniu ognisty promień z ich różdżek był tak wielki że podpalił również petardy i inne wybuchające światełka. W tym momencie wszyscy z różdżkami w dłoni przygotowani na taką okoliczność rzucili zaklęcie tarczy na czterech rozrabiaków których nie ominęła kąpiel w dymie i sadzy. Uspokojeni patrzyliśmy w niebo i oglądaliśmy rozbłyski milionów kolorów.
- Szczęśliwego Nowego Roku!! - krzyknęliśmy razem a ja wiedziałam że w tym roku spotkają nas same dobre i radosne chwile.
- A przede wszystkim aby nasi Panowie nie wybuchli w następny Nowy Rok. - zakpiła rozbawiona Dorcas i wszyscy wybuchli śmiechem oprócz poszkodowanych. Taak. To zdecydowanie będzie najlepszy rok w naszym życiu , pomyślałam radośnie kiedy umorusany Syriusz złapał mnie w objęcia i nie zwracając uwagi na innych pocałował mnie z miłością i radością.
========
6100 słów w tym rozdziale.
Żeby nie było dodaję listę osób które były w tym rozdziale.
Plus kto z kim jest i do jakiego domu należy.
Melody Jackson | Ravenclaw | + | Remus Lupin | Gryffindor |
Dorcas Meadowes | Gryffindor|
Molly Prewett | Gryffindor | + | Artur Weasley | Gryffindor |
Amanda \ Amy \ Fox | Hufflepuff | + | Nickolas Moon | Slytherin |
Scarlett Eaglehome | Ravenclaw | + | Calum Hood | Ravenclaw |
Lili Evans | Gryffindor | + | James Potter | Gryffindor |
Samantha Royal | Slytherin |
Steven Zabini | Slytherin |
Regulus Black | Ravenclaw |
Teodora White | Gryffindor | + | Syriusz Black | Gryffindor |
Raczej o nikim nie zapomniałam. Nie liczę tutaj Miko i Piko oraz taty Teo.
Tam gdzie nie ma drugiej połówki to albo dana osoba jej nie ma albo połówka jest na '' dany czas'' nieznana.
A tego dowiecie się myślę że niebawem.
Dodam też że dzisiaj o godzinie 23.59 więc macie jeszcze czas zagłosować w Lusterku Dwukierunkowym (#33) na co macie ochotę.
Napiszcie mi czy chcecie abym napisała w następnym Lusterku czy chcecie abym powiadomiła was co wygrało i resztę konkretów czy po prostu wstawić to na co zagłosowaliście.
Pozdrawiam i mam nadzieję że rozdział się wam spodobał.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top