Reg! Spóźnimy sie na pociąg!

WAŻNA NOTKA!!! PROSZĘ PRZECZYTAJCIE WSZYSTKO UWAŻNIE. DZIĘKUJĘ :) 

Kochane Tygryski! 

Po pierwsze przepraszam że tak długo ale jestem na wsi i trudno tutaj o internet. Ten rodział pisałam cztery dni jak nie więcej bo tak mi przerywało łącze. Ale się udało. Mam nadzieję że zrozumiecie.

Po drugie chciałabym was poinformować że Konkurs Skrzydlate Słowa właśnie zbiera wasze głosy. Więc jeśli macie ochotę zagłosować na wasze ulubione książki które się tam znajdują to zapraszam serdecznie. Jeżeli zaś będziecie mieli ochotę zagłosować na mnie to moja książka znajduje się w ''Kategoria ''FanFiction'' Nadal Trwające'' i dalej czytajcie uważnie i mnie znajdziecie.

Tak więc z góry dziękuję za wasze głosy i życzę powodzenia innym zaznaczonym przez was autorom.

======================================

#Teo#

''-Tak tato. Kolacja była przepyszna ale my musimy się już zbierać aby nie zaspać na pociąg.'' Powiedziałam to wczoraj ojcu a teraz biegnę jak szalona z Regulusem u boku na pociąg bo zaspaliśmy.

-Musiałaś to wykrakać Teo? - zapytał zirytowany Reg ciągnąc za sobą swój kufer i klatkę z sową której wyjątkowo nie lubię.

-Ile razy mam powtarzać że to było niechcący? Poza tym nie moja wina że prąd szlak trafił i budziki nam nie zadzwoniły? - warknęłam i wskoczyłam do tylnej lokomotywy kiedy usłyszałam gwizd zwiastujący odjazd pociągu. Złapałam kufer Rega a jago samego złapałam za koszulkę i wciągnęłam do odjeżdżającej maszyny.

-Zdążyliśmy. - wysapał młody a ja pokiwałam głową opierając się o barierkę.

-Idziemy znaleźć innych? - zapytałam kiedy mogłam normalnie złapać oddech po szaleńczym biegu.

-Tak. Chodźmy. - odpowiedział i ruszyliśmy korytarzem w poszukiwaniu naszych przyjaciół. Po drodze spotkaliśmy paru naszych przyjaciół którzy naskoczyli na nas zmartwieni ale po krótkich wyjaśnieniach ruszyliśmy w dalszą wędrówkę. Kiedy szliśmy już przez drugi wagon miałam zaproponować postój ale usłyszałam jak ktoś biegnie w naszą stronę. Ledwo zobaczyłam kto to a już leżałam obolała na podłodze Expressu. Westchnęłam i uniosłam wzrok widząc wesołego okularnika szczerzącego zęby.

-Martwiłem się że nie zdążycie. - powiedział radośnie Jamie a ja sapnęłam pod nosem bo jednak trochę ważył.

-James złaś ze mnie grubasie. - warknęłam i usłyszałam śmiechy.

-Ja się o nią martwię a ona na mnie warczy. Liluś powiedz coś. - załkał a po mimo tego nadal się uśmiechał.

-Teo nie ładnie tak warczeć. - powiedziała rudowłosa grożąc mi palcem a ja prychnęłam głośno co wywołało kolejną falę śmiechu.

-Zejdziesz ze mnie Potter? - zapytałam i uśmiechnęłam się złośliwie układając w głowie pewien plan.

-Znam ten uśmiech. - mruknął obserwując mnie podejrzliwie ale nadal nie poruszył się o milimetr. Uśmiechnęłam się szeroko i podniosłam gwałtownie a James zleciał ze mnie z hukiem. Wstałam na nogi i otrzepałam się z kurzu z bananem na ustach.

-Wyprzedając wasze pytania to zaspaliśmy . Miło was widzieć. - powiedziałam z uśmiechem i przytuliłam Lili która stała najbliżej a potem Amy, Scar , Syriusza , Molly i Artura.

-A ja to co? - odezwał się nadal leżący na podłodze James a ja zachichotałam cicho i pomogłam mu wstać. Przytuliłam go mocno i całą dziewiątką skierowaliśmy się do przedziału. Szłam pierwsza razem z Lilką opowiadając co się działo u nas w wakacje. Nawet nie zauważyłam jak zielonooka otworzyła drzwiczki a ja już stałam jak wryta widząc przytulających się do siebie Remusa i Mel.

-Ekhem. - odchrząknęłam a oni jak poparzeni podskoczyli w miejscu i spojrzeli na mnie niepewnie. Uśmiechnęłam się jak wariatka i w mgnieniu oka umieściłam kufer na bramka i usiadłam na przeciwko nich.

-Macie mi coś do powiedzenia bo jak mniemam reszta jest doinformowana. - powiedziałam powoli a zakochańce spaliły buraka. Zachęciłam ich od odzewu przechylając głowę w bok i machając lekko ręką kółeczka.

-Jesteśmy ze sobą. - powiedział cicho Remus a ja uśmiechnęłam się szerzej o ile to było możliwe.

- A od kiedy ? - zapiszczałam a nasi przyjaciele zaśmiali się choć nie zwracałam chwilowo na to uwagi.

- Od dnia kiedy zamknęliście nas w starej klasie od eliksirów. - powiedziała spokojnie Melody a ja klasnęłam zadowolona.

-Wiedziałam że się uda. - zachichotałam patrząc na chłopaków a oni zanieśli się śmiechem.

-No dobrze. A teraz skoro Teo wie połowę dokończcie to co zaczęliście nam opowiadać. - rozkazała rudowłosa a Remus westchnął męczeńsko.

-No więc tak. Kiedy zamknęliście nas w klasie na początku nie wiedzieliśmy o co chodzi.  W końcu kiedy zrozumieliśmy w jakiej jesteśmy sytuacji zaczęliśmy rozmawiać i postanowiliśmy zjeść to co nam przynieśliście. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym kiedy w końcu odważyłem się zacząć rozmowę o moim ,,Futerkowym Problemie''- zaczął opowiadać Remus.

- Wysłuchałam co ma do powiedzenia ale kiedy powiedział że nie nadaje się na chłopaka i że zrobi mi krzywdę nie wytrzymałam i go strzeliłam. - dodała Mel.

-Bolało jak cholera. - wtrącił Lupin a ja zachichotałam cicho z dziewczynami.

- Wracając. Wykrzyczałam mu co o tym wszystkim myślę i że nie ma o co się martwić. Tak zaczęliśmy się kłócić. Ja mówiłam jedno a on drugie. - westchnęła zirytowana niebieskooka.

- Tym razem ja nie wytrzymałem i żeby uciszyć Melody to ją pocałowałem. W końcu stwierdziliśmy że spróbujemy być ze sobą i powiem jedno. Jestem z tego cholernie zadowolony. - powiedział Remus z szerokim uśmiechem.

-Czyli wnioskując. Teo , Syriusz i James jednak mają genialne pomysły. - zachichotała Scar a ja prychnęłam oburzona z wymienionymi chłopakami.

-Sugerujesz że moje pomysły są złe ?- zapytałam patrząc na czarnowłosą uważnie.

-Nie mówię że są złe. Tylko czasami bywają przerażające. - powiedziała poważnie a ja obrażona odwróciłam się do niej plecami kiedy reszta śmiała się w najlepsze.

-Jesteście niemili . - prychnęłam pod nosem i usiadłam wygodniej.

 -Takie życie. - zaśmiał się James i potargał mi włosy. 

-Jamesss!!! Zabiję cię kiedyś. - warknęłam i poprawiłam gniazdo które uformował na mojej głowie okularnik.

- I tak wiem że mnie kochasz. - powiedział zadowolony a ja spojrzałam na niego sceptycznie kiedy reszta się śmiała z naszej konwersacji.

 -Nie sądzę. Ale mniejsza! Amy i Scar teraz wasza kolej na spowiedź! Pisałyście mi w listach że znalazłyście swoje połówki. - powiedziałam olewając oburzenie Pottera. 

-To prawda! Pojechałam z rodzicami i rodzeństwem nad morze i nie zgadniesz na kogo tam wpadłam. - zapiszczała radośnie Amy podskakując na siedzeniu.

- No nie wiem. Opowiadaj. - poleciłam z uśmiechem zarażając się jej optymizmem.

-No więc poszłam z bratem po lody do budki która stała niedaleko miejsca gdzie się rozłożyliśmy. Mówię ci że takie zachcianki jakie miało moje rodzeństwo to musiałam sobie na kartce napisać. No więc mówię facetowi jakie chcę lody i ile ma ich być. W końcu  dostałam w swoje rączki zamówienie i dałam bratu dwa lody żeby mi pomógł. I tak wyszło na to że miałam większy pakuneczek. No i idę z całym ładunkiem przed siebie odpowiadając na pytania brata a tu BUM! Wpadam na kogoś i już mam spotkać się z piaskiem i już mam pożegnać się z lodami kiedy czuję jak ktoś mnie łapie. Mój kochany braciszek się śmieje na całą plaże a ja zawstydzona i zirytowana paczam na mojego bohatera. A tu kto?! Nicolas Moon! - zapiszczała radośnie a ja zachichotałam cicho.

-I co było dalej? - zapytała ciekawsko Lili a ja z Molly , Mel i Scar spojrzałyśmy z uwagą na naszą przyjaciółkę. 

-Noo... Podziękowałam mu za ratunek i przeprosiłam że na niego wpadłam. On powiedział że nic się nie stało i tak dalej aż w końcu tak się zagadaliśmy że zanieśliśmy mojej rodzince lody a sami poszliśmy wzdłuż plaży gadając co nam ślina na język przyniesie. I kiedy już miałam wracać Nick zaproponował spacer następnego dnia. Zgodziłam się i tak przez całe wakacje spędziliśmy we dwójkę. Ale ostatniego dnia wakacji zachowywał się trochę dziwnie. Kiedy powiedziałam że chce mi się pić to on poszedł ze mną do budki z okularami słonecznymi a jak powiedziałam że jestem głodna to zaprowadził mnie do wody. Zdenerwowałam się trochę i spytałam się go co mu jest. A on mnie po prostu pocałował. I tak jesteśmy parą. - dokończyła z uśmiechem a ja śmiałam się w najlepsze.

-Cieszę się że jesteście razem ale po prostu nie oprę się wspomnienia mu tej historyjki ze sklepami. - powiedziałam rozbawiona i wszyscy wybuchliśmy śmiechem.

- Teraz twoja kolej Scar. - powiedziała ze śmiechem Melody a czarnowłosa westchnęła przeciągle.

-No dobrze. Znacie wszyscy Caluma Hooda? - zapytała poważnie a my pokiwaliśmy potwierdzająco głowami.

-Wakacje spędziłam z dziadkami w domu. Nie chciało nam się zbytnio wyjeżdżać . Jak co dzień poszłam nad grób moich rodziców. Spędziłam u nich godzinę kiedy stwierdziłam że pójdę do rezerwatu smoków. Miałam niedaleko więc stwierdziłam że się przejdę. Chodziłam sobie spokojnie po rezerwacie podziwiając te wielkie gady kiedy poczułam jak ktoś mnie pyrga w ramie. Odwróciłam się i widzę Caluma. Zapytałam się o co chodzi a on podał mi mój notes w którym miałam zapisane wszystko o moim smoku. Podziękowałam mu i chciałam odejść ale on cały czas gadał. Na początku chciałam  go zgubić ale nasza rozmowa zeszła na smoki i w sumie stwierdziłam że to był naprawdę fajny dzień. Często do siebie pisaliśmy i spotykaliśmy się w rezerwacie kiedy napisał do mnie że mam się stawić pod rezerwatem o wpół do dwudziestej. I nic więcej. Byłam bardzo ciekawa o co chodzi więc punktualnie zjawiłam się na miejscu a tam on w garniaku. Patrzyłam się na niego i patrzyłam będąc w szoku aż w końcu się ocknęłam. On za to rozbawiony zabrał mnie do jakiejś restauracji i spędziliśmy miło wieczór który zakończył się pytaniem czy zostanę jego dziewczyną. - opowiedziała Scar bardzo skupiona na swoich słowach.

-I co ? Zgodziłaś się ? - zapytała przejęta Amy a my wyczekiwałyśmy odpowiedzi.

- Odpowiedziałam tak. - zaśmiała się a my razem z nią.

-No to wnioskuję że ten rok w Hogwarcie będzie jedyny w swoim rodzaju. - powiedziałam z uśmiecham a wszyscy moi przyjaciele zgodzili się ze mną i zaśmiali.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top