Podróże Gryffonów. x2 James biegnij!! To byk!!! Specjal.
#Teo#
Od godziny już nie śpię i słucham rozbawiona konwersacji reszty razem z Zazu. Śmieszny ten ptaszek ale jakby się dowiedział że ja jestem wewnętrznie koteczkiem to spierdzielałby tak że by się kurzyło. Westchnęłam cicho i przeciągnęłam się słysząc jak moje kości strzelają po długim odpoczynku. Wstałam powoli i spojrzałam na zdziwione twarze moich przyjaciół.
-Gadacie od godziny tak kłośno. - zachichotałam i weszłam do łazienki się przebrać. Umyłam się i ubrałam w krótkie jeansowe spodenki i białą koszulę. Włosy splotłam w warkocza i wyszłam z łazienki zerkając kątem oka na zegarek. Zaraz 14:30. Długo spałam.
- Widzę że panienka wyspana. - zagaił Zazu i podleciał do mnie siadając na moim ramieniu.
-Wyspałam się jak nigdy , Zazu. - przyznałam mu rację i pogłaskałam po piórkach na łebku.
-Och jak miło. Tak. Mkhm. Przyszedł list z waszym wytycznym gdzie macie się udać dalej. Polecę po niego i zaraz wracam. - powiedział Zazu i wyleciał przez okno.
- Przez ten czas co spałaś zwiedziliśmy trochę Rio. - przyznała się Lilka.
-Nic się nie stało. Myślę że kiedy indziej sobie pozwiedzam a teraz naprawdę chce wrócić do szkoły. - powiedziałam spokojnie i usiadłam Syriuszowi na kolanach. Chłopak objął mnie rękoma w pasie i pocałował w czoło na co się uśmiechnęłam. Czekaliśmy chwilę kiedy nasz kochany ptaszek wrócił z listem od dyrektora w Dziobie. Wzięłam list i zaczęłam go szybko czytać.
-I co pisze dyrektor? - zapytał James skacząc po łóżku na co spojrzałam na niego dziwnie.
-Potter czy ty aby się dobrze czujesz? -zapytałam poważnie a okularnik spojrzał ma mnie zdziwiony.
-Teo chodzi o to że cały czas skaczesz po łóżku. - wyjaśnił Remus a Jamie otworzył buźkę w niemym ,,Aaaa,,.
-Ale wracając. Co napisał Dyrektor? - ponowiła pytanie Ruda.
-Przez kominek Pani Talvez mamy się udać do Portugali a konkretnie na ulice Rua da Portela gdzie będzie na nas czekał zaprzyjaźniony z Dumbledorem czarodziej. - powiedziałam w skrócie.
-No to musimy się spakować i udać do gabinetu Pani dyrektor. - stwierdziła Syriusz a my zabraliśmy się do roboty śmiejąc się z głośnych komentarzy Zazu który nas obserwował.
-No na tym koniec. - powiedziała Lilka kładąc swój kufer po środku pokoju obok reszty pakunków. Pokręciłam parę razy ręko i nasze bagaże zmniejszyły się do rozmiarów pudełeczka od zapałek. Każdy wziął swój i schował do kieszeni. Gotowi poszliśmy za lecącym przed nami Zazu w kierunku gabinetu pani Talvez. Weszliśmy do środka pokoju i ustawiliśmy się w rzędzie przed kobietą która z uśmiechem majstrowała coś przy kominku.
-Ustawiłam kominek by przeniósł was w okolicę Rua da Portela. Miło było was tu gościć i zapraszam ponownie. - Powiedziała dyrektorka a my z uśmiechem weszliśmy do kominka żegnając się z wesołą kobietą i jej gadającym przyjacielem. Nagle poczuliśmy skurcz w pępku i wyrzuciło nas na otoczonej barierkami ulicy. Rozejrzałam się zdziwiona po ulicy kiedy zobaczyłam pędzącego na nas byka.
-Wiać!! - krzyknęłam i biegiem rzuciliśmy się na barierki. Niestety James się potknął i wywalił jak długi na środku drogi zwierzęcia.
-James biegnij!! To byk!! - krzyknęła przestraszona Lili a Potter ruszył biegiem przed siebie a my za nim chronieni przez barierki. Obserwowałam przerażona jak byk z szybkością biegnie w stronę okularnika kiedy nagle przed zwierzęciem pojawił się wysoki blond włosy mężczyzna z czerwoną flagą. Z ulgą zobaczyłam jak chłopcy pomagają Jamiemu wejść na naszą stronę a chłopak który go uratował bawił się ze zwierzęciem w ganianego by następnie pojawić się obok nas z uśmieszkiem zadowolenia.
-Witam was w Portugalii. Wy zapewne uczniowie Hogwartu. - zagaił szarooki.
- Tak. Dziękujemy za pomoc. - powiedziałam z wdzięcznością w głosie a blondyn uśmiechnął się szerzej.
-Nazywam się Jack i jestem byłym uczniem Hogwartu. Dumbledore pisał że znaleźliście książkę Grindelwalda dlatego tu jesteście. - powiedział rozbawiony.
-Mówisz to takim tonem jakbyś wiedział o jaką książkę chodzi. - stwierdził Remus patrząc się podejrzliwie na blondyna.
-Owszem. Miałem tą książkę ale na szczęście nie zdążyła mnie nigdzie przenieść bo odłożyłem ją do Pokoju Życzeń. Myślałem że żaden idiota jej nie znajdzie. - wyjaśnił lekceważąco.
-Idiota? A ty Panie wiem wszystko najlepiej to niby do jakiej kategorii osób się zaliczasz? - zapytał zdenerwowany Syriusz.
-Do najlepszych. - warknął mierząc mojego chłopaka złowrogim spojrzeniem.
-Rusz go choćby palcem a ten byk co biega będzie miał kolację. - wysyczałam i spojrzałam na niego wkurzona a szarooki spojrzał się na mnie przerażony.
-Twoje oczy. - wyszeptał a ja pacłam się w czoło w akompaniamencie śmiechów moich przyjaciół.
-Pokaż nam gdzie mamy iść i już nas nie ma. - powiedział James z rękoma na karku.
-J-jasne. Chodźcie . - jąkał się i ruszył w stronę jak mniemam rynku.
-Co tu się w ogóle dzieje? - zapytał Syriusz widząc jak jakiś chłopak denerwuje byka długim kijem.
-To chyba jakieś święto. - stwierdziła Lili.
- Punktem kulminacyjnym jest Feira Taurina das Sanjoaninas, czyli Świętojański Festiwal Walki Byków, będący jednym z najważniejszych imprez tego typu. Można wtedy obejrzeć typową dla Portugalii, uliczną walkę z bykiem przytrzymywanym na linie czyli tourada à corda oraz bieg byków po ulicach miasteczka . - wyjaśnił Jack i otworzył nam drzwi jednej z wielu kamienic.
- Jak wy możecie biegać z tym wielkim czymś? - zapytała Ruda patrząc z niepokojem przez okno na ulicę gdzie jeden Matador biegł przed bykiem i się śmiał.
-Taka u nas tradycja . Ci którzy są szybcy i sprytni biorą w tym udział i wygrywają różne nagrody. - powiedział z uśmiechem Jack.
-Dobra. Ale wracając do tematu. Dumbledore powiedział ci gdzie mamy się następnie udać? - zapytałam spokojnie blondyna.
-Profesor prosił o podłączenie mojego kominka do jego znajomej w Atenach. Ona prawdopodobnie ma największy zasięg teleportacji w kominku więc wyśle was gdzieś bliżej Londynu. - odpowiedział i zaczął machać różdżką nad swoim kominkiem.
-Ile czasu ci zajmie podłączenie się do jej kominka? - zapytał Remus.
-Parę godzin. W tym czasie możecie zwiedzić miasto. - mruknął skupiony Jack.
-Nie ma mowy. Ja nie chcę uciekać przed bykiem. - prychnął James a my wszyscy się roześmialiśmy .
-Proponuje oglądać widowisko z okna. - zachichotał Syriusz a my się zgodziliśmy.
- Strach stanąć przed takim bydlakiem. - mruknęłam cicho patrząc co ci ludzie wyrabiają przed tym zwierzęciem.
-Witaj w Portugalii. - zaśmiał się Jack a ja wzniosłam oczy ku niebu.
===============================================
Oto kolejny rozdział Specjalu. Powiem tak nie mam na niego pomysłu więc przepraszam że są takie krótkie. Następny będzie o Baby Huncwotach . Pozdrawiam i czekam na komentarze. <3 <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top