Baby Huncwoci! x7 Kary i cwaniaczki.
(4/10)
#Teo#
Kiedy Huncwoci jeszcze spali ja, Lilka i Regulus na szybko ogarnęliśmy pozostałe dziesięć ksiąg. Nie mieliśmy zamiaru zwlekać z odmianą Huncwotów. Za dużo już narozrabiali.
- Chyba znalazłam. - mruknęłam czytając tekst z dość wielkiej książki.
- Pokaż! - zawołała Lili z podekscytowanie w głosie i nie zważając na to że siedzę pośród książek wskoczyła mi na kolana aby dorwać się do księgi.
- Złaś ze mnie wiewiórko! - warknęłam i zrzuciłam zielonooką z kolan na podłogę.
- Wybacz. Po prostu chcę mieć już tą mini burzę za sobą. - wyjaśniła ze słodkim uśmieszkiem i wyrwała mi z rąk książkę.
- Jestem za. Co tam piszą Lili? - zapytał Regulus przysiadając się obok naszej dwójki.
- W tym problem że jest tu tylko nazwa zaklęcia i samo zaklęcie. - odparła z niedowierzeniem rudowłosa na co ja uśmiechnęłam się lekko.
- Ta księga została napisana przez mojego pradziada Procjona White' a. Daj chyba wiem jak odkryć resztę zapisków. - mruknęłam rozbawiona i przejęłam książkę od przyjaciółki. Wyjęłam różdżkę i położyłam jej czubek na czystej kartce.
- Scopri segreti White' a.*- powiedziałam a z mojej różdżki wystrzeliła biała wiązka światła która wchłonęła się w pożółkły pergamin. Stronnice książki rozbłysły srebrną poświatą a na pergaminie zaczęły pojawiać się czarne kleksy które powoli zwiały się w słowa.
- I proszę. Pełen opis. Zaklęcie Dziecięcy Wybryk. To zaklęcie powoduje zmniejszenie osoby która rzuca zaklęcie na czas trzech godzin. - przeczytałam i zmarszczyłam brwi.
- Trzech godzin? - zapytał dla upewnienia Regulus.
- Tak . Trzech godzin. - mruknęłam i przeczytałam jeszcze raz opis.
- Ale skoro zaklęcia działa trzy godziny to dlaczego Huncwoci są mali już drugi tydzień? - zapytała rudowłosa z powagą w głosie.
- Nie wiem. - odparłam zgodnie z prawdą i zamknęłam książkę biorąc ją pod pachę.
- Musimy się tego dowiedzieć. - stwierdził z prostotą Regulus i razem wyszliśmy z biblioteki uprzednio zwracając jej magię która tam panowała.
- Dzisiaj ja i Reg pomyszkujemy w tej książce i spróbujemy znaleźć sposób na zaklęcie którego użyli. A ty zaprowadź Huncwotów do braci aby odrobili swoją karę. Dalej ty im zadaj zadanie a gdy i to skończą odeślij ich do nas. - powiadomiłam poważnie i gdy rudowłosa mi przytaknęła ruszyłam razem z młodym Blackiem do pracowni.
- Od czego zaczniemy? - zapytał Regulus gdy usiedliśmy przy długim kryształowym stole.
- Spróbujemy użyć tego zaklęcia na żabie. Zobaczymy jakie będą tego rezultaty a potem będziemy kombinować. - wyjaśniłam wyjmując ze szklanego słoja obślizgłą żabę.
- Jak ich odczarujemy to ich po prostu zabiję. - powiadomił Regulus patrząc z niesmakiem na zwierzątko.
- Ustaw się w kolejce. - westchnęłam rozbawiona i otworzyłam książkę na danej stronie.
#Lili#
- Jak posprzątacie w spiżarni macie przyjść do jadalni. Rozumiemy się? - zapytałam patrząc uważnie na czterech rozrabiaków.
- Rozumiemy. - mruknęła na raz cała czwórka i zniknęła za drzwiami z dość niezadowolonymi twarzyczkami.
- Wątpię aby to ich czegoś nauczyło ale próbować można. - stwierdziłam z przekąsem i usiadłam obok braci przy stole.
- Uwierz że to ich trochę nauczy. - powiedział pewnie Miko przez co spojrzałam na niego zdziwiona.
- W spiżarni zawsze panuje porządek. Sami o to dbamy ale dzisiaj zrobiliśmy tam mały bałagan.- wyjaśnił Piko ze złośliwym uśmieszkiem.
- Och chłopcy. - zachichotałam rozbawiona i z ciekawości zajrzałam do pomieszczenia w którym przebywali chłopcy. Aż zakryłam ręką usta widząc panujący tam istny chaos. Wszędzie walało się pieczywo i słoiki z konfiturami a gdzieniegdzie leżały warzywa, owoce i inne produkty.
- Postaraliście się. - mruknęłam z uznaniem i roześmiałam się razem z braćmi.
#Teo#
- Nadal nic. - warknęłam zdenerwowana patrząc nieprzychylnie na skaczącego płaza.
- Użyliśmy już wszystkich zaklęć jakie znamy. - westchnął Regulus z niezadowoleniem.
- Jak to możliwe skoro z nich takie nieuki. - prychnęłam pod nosem gdy w głowie zapaliła mi się lampeczka.
- Co wymyśliłaś? - zapytał młody Black z zaciekawieniem.
- Może akurat tego zaklęcia nie uczyliśmy się w szkole. Jest wielki prawdopodobieństwo że to zaklęcie nawet nie istnieje. - wyjaśniłam szybko czując jak trybiki w mojej głowie wszystko analizują.
- Sugerujesz że Huncwoci sami wymyślili to zaklęcie? - zapytał z zwątpieniem w głosie.
- Nieuki z nich i owszem ale cwaniaczki i spryciarze też. Pomyśl chwilę jak oni. Po co im zaklęcie które zna każdy nauczyciel? Nie byłoby wtedy zabawy. Wymyślili własne aby nikt nie umiał go zdjąć! - wytłumaczyłam ze zwycięskim uśmieszkiem.
- To może być trafne spostrzeżenie. - mruknął z lekkim uśmieszkiem.
#Lili#
- Skoro już posprzątaliście to zapraszam was do sadu. Posprzątacie to co nabałaganiliście. - powiedziałam tonem nieznoszącym sprzeciwu i wyprowadziłam Huncwotów do ogrodu z którego przeszliśmy do lasku. Przemierzaliśmy liściaste zarośla aby dostać się do składu w którym wczoraj uwięziony był Regulus.
- No dobra. Ma tu wszystko lśnić! Żadnych pierzy i śmierdzących glutów na oczy nie chcę widzieć. - rozkazałam i podałam chłopcom naszykowane wcześniej miotły, wiadra i mopy. Z uśmiechem satysfakcji obserwowałam jak czwórka psotników z nietęgimi minami zmiata pióra które jak na złość odlatują gdzieindziej. A jeszcze więcej radości dało mi oglądanie ich nieudolnego zmywania podłogi. Co chwilę musieli wymieniać wodę by pozbyć się glutowatej mazi.
- Merlin jednak jest sprawiedliwy. - zachichotałam rozbawiona widząc jak James z Remusem wpadli w maź przewracając resztę zgrai na kupkę piór które pofrunęły w różne strony.
#Teo#
Razem z Regulusem postanowiliśmy poszperać w pokojach Huncwotów. Byliśmy pewni że duże wersje psotników pochowały coś w swoich pokojach. Dziękowałam sobie w myślach pomysłu aby przeprowadzić małych rozrabiaków do czteroosobowego pokoju aby nie latać po całym domostwie. Zaoszczędziliśmy sobie kłopotów które na pewno byłyby spowodowane znaleziskami w ich starych pokojach.
- Ty weź pokój Remusa a ja przeszukam pokój Syriusza. - powiedziałam z lekkim uśmiechem widząc jak Regulus ewakuował się z pokoju swojego brata z miną pełną przerażenia.
- Nigdy więcej już tam nie wejdę. - burknął i zabunkrował się w pokoju Lupina.
- Przecież tam nie ma nic strasznego. - mruknęłam pod nosem i weszłam do pokoju swojego chłopaka. Zapaliłam światło i stanęłam dęba.
- O mój Merlinie. - mruknęłam w szoku rozglądając się po zagraconym pomieszczeniu. Wszędzie walały się ubrania, buty i moje zdjęcia.
- To zaczyna się robić niepokojące. - wymamrotałam podnosząc z podłogi zdjęcie przedstawiające mnie w sukni balowej. Przecisnęłam się na środek pokoju i z marsową miną machnęłam różdżką aby uporządkować ten bajzel. Po chwili wszystko leżało przede mną w równych trzech kupkach. Buty zamknęłam w komodzie, ubrania schowałam do szafy a swoje zdjęcia których była cała masa schowałam do szuflady nocnej szafki. Kiedy już się ze wszystkim uwinęłam zaczęłam myszkować w poszukiwaniu jakichkolwiek wskazówek na temat wymyślonego przez nicponi zaklęcia. Jednak gdy nie znalazłam niczego pomocnego przeniosłam się z pokoju Łapy do pokoju Petera. W pokoju Glizdogona poza walającymi się papierkami było dosyć czysto. Wzruszając ramionami zaczęłam poszukiwania. Na szczęście Peter choć na takiego nie wygląda był nieco schludny. Bynajmniej jego pokój tak wyglądał. Westchnęłam pod nosem i wczołgałam się pod łóżko w nadziei że coś znajdę. Widząc tylko sam kurz zaczęłam się cofać gdy zawadziłam o coś głową ciągnąc boleśnie za włosy. Warknęłam przekleństwo i obróciłam się na plecy aby widzieć spód łóżka. Aż wytrzeszczyłam oczy widząc wbitą w belkę śrubkę która przytrzymywała kawałek pergaminu. Zaintrygowana wyciągnęłam żelastwo i załapałam za liścik czołgając się na zewnątrz. Usiadłam po środku pokoju i skupiłam się na zapiskach. Zmrużyłam gniewnie oczy powoli domyślając się co się stało ale nadal brakowało mi jednego puzzla. Podrapałam się po nosie i z westchnięciem wyszłam z pokoju Petera. Na moje szczęście Regulus już na mnie czekał z dość zaciętą miną.
- W pokoju Jamesa znalazłem pergamin przyklejony do żyrandola. Nie uwierzysz co tam było napisane. - powiadomił machając mi kartką przed oczyma.
- Czyżby zaklęcie które w jakiś sposób ulepsza inne zaklęcie? - zapytałam unosząc do góry brew.
- Ty też coś znalazłaś. - stwierdził czarnowłosy tracąc zapał.
- Owszem. Wracajmy do pracowni. Lili może na nas czekać a chciałabym jeszcze przetestować wszelkie opcje odczarowania tych gamoni. - mruknęłam idąc w stronę pracowni.
- Masz już pomysł co oni odwalili? - zapytał Reg gdy z westchnięciem usiadłam przy stole.
- Lekki zarys mam ale musimy mieć więcej opcji. - odparłam wznosząc oczy ku sufitowi gdy do pokoju weszła Lilka w towarzystwie Huncwotów.
- Znaleźliście coś? - zapytała rudowłosa z podekscytowaniem w oczach widząc rozłożone na stole pergaminy.
- Znaleźliśmy ale musimy jeszcze znaleźć odczynnik. - mruknęłam łapiąc spadającą ze stołu szkatułę z ziołami. Zmroziłam spojrzeniem łobuziaków którzy z dziecięcą ciekawością dotykali wszystkiego co było na stole nie bacząc na delikatność.
- Domyślacie się co zrobili? - zapytała ponownie uderzając Pottera w dłoń gdy próbował zsunąć słoik z żabą ciągnąc za obrus.
- Na tyle ile ich znamy zapewne szukali pomysłu na psikus. - zaczęłam pocierając skronie.
- Kiedy my byliśmy na zakupach myszkowali w bibliotece. Znaleźli książkę pradziadka Teo i ciekawi braku opisu rzucili na siebie zaklęcie. - wyjaśnił Regulus a ja podałam zielonookiej notatki znalezione w pokojach kawalarzy.
- Jednak jak to oni, musieli na swój sposób udoskonalić zaklęcie którego nawet nie znali. Przedłużyli czas zaklęcia mojego dziada i jeszcze w jakiś sposób je udoskonalili. - zakończyłam wywracając oczyma.
- I co teraz? - zapytała z westchnięciem na co uśmiechnęłam się złośliwie.
- Możemy stworzyć zaklęcie odwracające ich zaklęcia lub uwarzyć całkiem nowy eliksir który cofnie działanie uroku. - odpowiedziałam z iście ślizgońskim uśmieszkiem.
- Dlaczego przeczucie mi mówi żeby wybrać opcję z eliksirem? - zaśmiała się Lilka patrząc na mnie pytająco.
- Ponieważ postaram się aby ten eliksir był tak obrzydliwy że Huncwoci zrezygnują ze wściubiania nosa w zaklęcia których nie znają. - wymruczałam z uroczym uśmieszkiem na co Reg z Lilką zaśmiali się rozbawieni. W pewnym momencie nasze rozbawienie przerwało nagłe kichnięcie i czyiś kaszel. Przełknęłam ślinę przerażona i zerknęłam kątem oka na Huncy.
- Tylko nie to. - jęknęłam załamana widząc na ich twarzyczkach objawy przeziębienia. Zasmarkane nosy, zamglone spojrzenie i gorączka to u rozrabiaków święto które jak na złość musiało nas odwiedzić.
- Jakie jest prawdopodobieństwo że posiadasz eliksir na przeziębienie? - zapytał Regulus z paniką w głosie.
- Znikome. - odpowiedziałam podając Remusowi chusteczkę.
- Ważenie tego eliksiru zajmie nam tydzień! - pisnęła rudowłosa łapiąc się za głowę.
- Może przez ten czas uda nam się ich wyleczyć mugolskim sposobem. - stwierdził Regulus okrywając swojego brata kocem.
- Oby. - westchnęłam i opatuliłam resztę towarzystwa innymi kocami. Spojrzałam na rudowłosą porozumiewawczo i westchnęłam.
- Trzeba ich położyć spać. - odgadł Regulus obserwując nas uważnie.
- Tak ale wątpię aby doszli na górę o własnych siłach. - podsumowała rudowłosa na co Regulus nic nie mówiąc wziął na ręce Syriusza i Petera.
- No co się patrzycie? - zapytał zdziwiony kiedy ja i Lilka patrzyłyśmy na niego z rozczuleniem.
- Do twarzy ci z dzieckiem na rękach. - wyznałam na co czarnowłosy prychnął i lekko się zarumienił.
- Bierzcie Remusa i Jamesa. Syriusz ziewa. - wymamrotał zawstydzony i ulotnił się z pracowni nim zdążyłyśmy mu odpowiedzieć. Zaśmiałam się cicho z Lili i wzięłam na ręce Remusa któremu już kleiły się oczka. Spojrzałam na zielonooką która już trzymała na rękach przysypiającego Jamesa. Obie zgodnie kiwnęłyśmy do siebie głowami i wyszłyśmy z pracowni kierując się do tymczasowego lokum Huncwotów.
============
*Scopri segreti White' a - odkryj tajemnice White' a.
*Durabilité sort temporaire. - Trwałość czasowa czaru.
*Améliorer le fonctionnement de l'effet. - Udoskonalenie działania efektu .
=============
Przepraszam że z takim opóźnieniem ale w poniedziałek miałam wyrywanego zęba i mi się zasnęło na cały dzień i noc . Wstałam dopiero we wtorek o dwudziestej trzeciej i zabrałam się za dokańczanie rozdziałów. Kolejne części maratonu będą pojawiać się raz albo dwa razy dziennie. Nie nadążam z ich pisaniem ponieważ w pewnej chwili łapie mnie taki rozdzierający ból w dziąśle że nie mogę się skupić. Bynajmniej dentysta powiadomił że po paru dniach powinno mi przejść.
I tak głosowanie wygrała książka pt: Ognista Krew. Pierwszy zapoznawczy rozdział pojawi się za parę minut . Postaram się wstawiać tam rozdziały raz albo dwa razy na tydzień.
Przepraszam za kłopot i pozdrawiam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top