Baby Huncwoci! x6 Biedny Regulus.

#Teo#

- Zostało nam z czterdzieści książek do przejrzenia. - mruknęłam siedząc z Lilką, Regulusem i mini Huncwotami.

- Ostatnia nadzieja na odczarowanie tych nicponi.  - westchnęła rudowłosa podając chłopcom kubeczki z sokiem. 

- To kto dzisiaj z nimi zostaje? - zapytał Regulus odsuwając się od hałasujących psotników.

- Przykro mi to mówić Reg ale dzisiaj jest twoja kolej. - powiadomiłam czarnowłosego z lekkim uśmiechem a widząc jego zbolałą minę roześmiałam się rozbawiona.

- Merlinie za co? - wymamrotał młodszy i wzrokiem próbował zabić Syriusza który śmiał się z niego w najlepsze. 

- Kilka grzeszków by się znalazło. - zachichotałam widząc zabójcze spojrzenie Regulusa.

- Nie dobijaj go bardziej, Teo. Zbierajmy się do biblioteki. - rozkazała zielonooka i nim któreś z nas zdążyło się odezwać, porwała mnie do skarbnicy wiedzy.

- Myślisz że sobie poradzi? - zapytała siadając wygodnie w  fotelu z pierwszą książką.  

- Szczerze? Mam taką nadzieję. - westchnęła Lili i obie spojrzałyśmy współczująco na drzwi.

#Regulus#

Kiedy dziewczyny zniknęły za drzwiami westchnąłem przeciągle spoglądając na czwórkę urwisów. Nie wiedziałem co mam robić. Nigdy nie zajmowałem się dziećmi! 

- Cholera by ich wzięła. - mruknąłem niezadowolony patrząc na czterech urwisów. 

- A więc co będziemy robić do obiadu? - zapytał ze ''słodkim'' uśmiechem James a ja zmrużyłem podejrzliwie oczy.

- Wy będziecie się bawić co nie zmienia faktu że twój podejrzliwie słodki ton mi się nie podoba. Cokolwiek wywiniecie Teo z Lili się dowiedzą. A wy dostaniecie od nich karę. Więc jak? Żadnych głupich zagrywek a ja nie powiem dziewczyną co wywijaliście. Zgoda? - powiedziałem zakładając ręce na piersi patrząc na maluchy z góry. Obserwowałem jak cała czwórka coś tam do siebie szepcze czasem na mnie spoglądając. W końcu z kółeczka wyszedł Syriusz i spojrzał się na mnie z poważną miną. 

- Zgoda. - powiedział wspaniałomyślnie na co westchnąłem i zabrałem wszystkich na dwór aby mogli się wyszaleć. Transmutowałem parę patyków w mini plac zabaw a sam usiadłem na trawie i pilnowałem aby nic sobie nie zrobili. Zmarszczyłem brwi kiedy podszedł do mnie James z dziwną miną.

- Co się stało? - zapytałem patrząc na niego uważnie.

- Muszę iść siku. - powiedział szybko a jęknąłem męczennie.

- Piko! - zawołałem głośno i po chwili przede mną pojawił się jeden z braci.

- Co się stało paniczu Black? - zapytał przejęty Piko a ja wskazałem mu gestem Jamesa.

- Potter musi iść do toalety. Zaprowadzisz go do posiadłości? - poprosiłem a skrzat z wesołym uśmiechem złapał okularnika za rękę i pociągną w stronę White Manor. Przewróciłem oczyma widząc jak pozostała trójka z czegoś się nadmiernie cieszy. Westchnąłem niezadowolony obserwując tych nicponi. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Nie miałem pojęcia co to mogło oznaczać. Mruknąłem cicho pod nosem i ziewnąłem lekko. Zmarszczyłem brwi widząc jak Huncwoci z czegoś się śmieją i nim zdążyłem zapytać o co im chodzi, pochłonęła mnie ciemność.

#Teo# 

Razem z Lilką przesiedziałyśmy cały dzień na czytaniu ksiąg w mojej rodzinnej bibliotece. W końcu zmęczone postanowiłyśmy zostawić dziesięć nieprzeczytanych książek na następny dzień. Nasze oczy po prostu płakały ze zmęczenia. 

- Jestem wykończona. W Hogwarcie nawet tyle nie czytałam. - mruknęła rudowłosa odkładając przeczytane księgi na półki.

- Znam ten ból. Gdybym nie uwielbiała książek to powiedziałabym że mam na nie uczulenie.- prychnęłam ze zmęczeniem wypisanym na twarzy. 

- Zostało nam dziesięć ksiąg. Niby jakieś pocieszenie jest. - westchnęła zielonooka z lekkim uśmiechem i razem ze mną wyszła ze skarbnicy wiedzy. 

- Dziwne. - wymamrotałam pod nosem. W całym Manor panowała cisza, spokój i porządek.

- Dlaczego jest tak cicho? - wyszeptała Lili z niepokojem w oczach.

- Nie mam pojęcia. Sprawdźmy to. - mruknęłam i niesiona przeczuciem wyjęłam różdżkę z kieszeni spodni co i uczyniła Lilka. W milczeniu przeglądałyśmy każdy kąt mojego domu, przeszukałyśmy również strych i masę innych pokoi jednak niczego nie znaleźliśmy. Na sam koniec zostawiłyśmy sobie kuchnię. Zmarszczyłyśmy brwi widząc że w jadalni jest czysto i cicho. Jakby nikt nie zaglądał tu od śniadania. Na palcach weszłyśmy do królestwa braci i westchnęłyśmy z ulgą widząc jak Miko i Piko coś pichcą.

- Kochani dlaczego w posiadłości jest tak cicho? - zapytałam chowając różdżkę do kieszeni. 

- Panicz Black zabrał Huncwotów do ogrodu. Nie widzieliśmy ich cały dzień choć czasem słyszeliśmy jak się śmieją. - wyjaśnił Piko mieszając z zapałem w garnku. 

- Nie przyszli na obiad? - zapytała zdziwiona Lilka nalewając sobie herbaty.

- Pan Potter przyszedł do nas mówiąc że Regulus zostanie z nimi na dworze cały dzień. Chciał aby Huncwoci poszli wcześniej spać po męczącym dniu. - odparł Miko zaglądając do pieca.

- Dziwne. Regulus po mimo całego dnia na dworze nigdy by nie zgodził się aby Huncwoci byli głodni. - mruknęłam zaskoczona marszcząc przy tym brwi. 

- A czy James wspominał gdzie zabrał ich Regulus? - zapytała zielonooka z troską. 

- Niestety nic takiego nam nie przekazał. - powiedział przepraszająco Piko a ja spojrzałam na Lili z niepokojem. 

- Pójdziemy ich poszukać. Mam złe przeczucia. - powiedziałam zaniepokojona i razem z rudowłosą czym prędzej wybiegłyśmy z kuchni kierując się do wyjścia na sad i ogród. 

- Jak mamy ich znaleźć skoro ta działka jest dwa razy większa od szkolnych błoni? - zapytała Lilka z kpiną która był spowodowana strachem o Huncy i Regulusa.

- Miko i Piko mówili o ogrodzie. Wspominali też że czasem słyszeli śmiech chłopaków. Ale to się nie trzyma kupy. Ogród jest na froncie a kuchnia po prawej stronie domostwa. Jak oni mogli ich słyszeć? Myślę że Regulus z Huncwotami przebywa w sadzie. To bardzo prawdopodobne zwłaszcza że echo odbija się od kory drzew. - wyjaśniłam i razem wbiegłyśmy do sadu rozglądając się na boki.

- Jest zimno. Chyba nie siedzą cały czas na zewnątrz? - mruknęła po dwudziestu minutach zielonooka a mi zapaliła się lampka nad głową.

- Lili jesteś genialna! Oni ukrywając się w składzie! - krzyknęłam rozradowana i pociągnęłam rudowłosą w stronę składu. Mijając drzewa widziałyśmy jak z ich koron wyłania się dach całkiem sporego budynku w którym razem z tatą składowaliśmy owoce i warzywa oraz drewno. Wpadłyśmy do budynku niczym rażone piorunem i stanęłyśmy dęba widząc sytuację się tam rozgrywającą. Mianowicie Regulus siedział związany i zakneblowany  po środku składu ale Huncwotów nie było w pobliżu. Biedy Black był cały umazany w jakimś świństwie a z jego włosów sterczały jakieś pióra i inne niezidentyfikowane rzeczy. Rozwiązałyśmy szybko młodego Blacka i ocuciłyśmy go lekko klepiąc po policzku. Kiedy Reg otworzył oczy obie odetchnęłyśmy z ulgą i pomogłyśmy mu stanąć na nogi. 

 - Co się stało Regulusie? - zapytałam zmartwiona i pomogłam Lili jakoś doprowadzić młodszego Blacka do porządku.

- Huncwoci się stali! Jak Merlina kocham jak ich dorwę to zabiję! Uśpiły mnie gnidy jedne, związały i jakimś cudem przytaszczyli tutaj. Kiedy się obudziłem nie mogłem nic mówić przez knebel a oni jak gdyby nigdy nic zaczęli we mnie rzucać tym świństwem śmiejąc się w głos! Parszywe i cholerne nicponie uśpiły mnie ponownie i tyle ich widziałem. - wybuchł wściekły Regulus wprawiając mnie i Lilkę w złość. 

- Jak oni mogli tak postąpić?! - warknęła nabuzowana Lili.

- Wróć do domu Regulusie. My ich znajdziemy i damy nauczkę. - warknęłam gniewnie i wyszłam na zewnątrz.

- Jak myślisz gdzie się ukrywają? - zapytała rudowłosa ale ja nie za bardzo ją  słuchałam. Zmarszczyłam brwi widząc pod jednym z drzew małe wiaderko.  Zerknęłam w kierunku jego położenia i wciągnęłam gwałtownie powietrze.

- Ci idioci są w piwnicy! - wysyczałam wściekle i razem z zielonooką podeszłyśmy do zewnętrznego wejścia do podziemi. Zbiegłyśmy po schodkach i stanęłyśmy przed istnym labiryntem. Syknęłam przekleństwo i wyjęłam różdżkę z kieszeni. Gdy miałam swój atrybut w ręce rzuciłam zaklęcie które sprawiało że po ziemi wiły się grube, zielone liny których zadaniem było złapać żywe istoty i przytaszczyć je do mnie. 

- Ile to zajmie? - zapytała poważnie rudowłosa obserwując wijące się pnącza. 

- Podziemia Manor są dosyć rozległe ale myślę że te urwisy daleko nie zaszły. Minimum pięć do dziesięciu minut i będziemy mieć tu związanych Huncwotów. - odpowiedziałam siadając sobie wygodnie na schodach. 

- Spójrz. Liny się napięły. - powiedziała po chwili rudowłosa wskazując palcem na więzy. Uśmiechnęłam się zadowolona i podniosłam z miejsca widząc jak liny wracają do nas zbierając się w węzeł. 

- Zaraz tu będą. - mruknęłam złośliwie i założyłam ręce na piersi obserwując każdy korytarz po kolei. W końcu ku mojej uciesze w lewym korytarzu pojawiły się średniej wielkości kokony. Machnęłam różdżką niszcząc liny a naszym oczom ukazali się lekko przestraszeni Huncwoci.

- Jak miło. - wysyczałam wściekle obserwując całą czwórkę.

- Cześć Teo. - mruknął cicho Syriusz przełykając ciężko ślinę.

- Witaj Lilcia. - mruknął Jamie starając się unikać wściekłego spojrzenia rudej.

- Co wam strzeliło do tych łbów?! Jak mogliście tak potraktować biednego Regulusa?! - krzyknęłam rozgniewana patrząc zawiedzionym wzrokiem na chłopców.

- Nie chcieliśmy zrobić mu krzywdy! Chcieliśmy się tylko pobawić, ciociu. - powiedział szybko Remus z przepraszającą minką. 

- Czy według was tak wygląda zabawa? Jesteśmy zawiedzione waszym zachowaniem. Marsz do domu. - odparła zielonooka głosem nieznoszącym sprzeciwu.

- Mam nadzieję że przemyślicie swoje zachowanie i przeprosicie jutro Regulusa oraz przeprosicie Miko i Piko za kłamstwa jakie im sprzedaliście. - powiedziałam poważnie idąc za czwórką żartownisi.

- Oczywiście kara was nie ominie. Będziecie mieli nauczkę aby nigdy więcej nie robić takich rzeczy. - powiadomiła Lili wpuszczając Huncwotów do posiadłości.

- Nie mogę pojąć waszego zachowania. Narobiliście nam dość kłopotów i przykrości a jeszcze je potęgujecie. - prychnęłam niezadowolona zdejmując buty w holu.

- Teraz bez sprzeciwów udacie się do kuchni gdzie zjecie spóźniony obiad i kolację. Myślę również że bez żadnych zażaleń udacie się do kąpieli. - rozkazała zielonooka i wszyscy skierowaliśmy się do kuchni gdzie siedzieli bracia w towarzystwie Regulusa. Gdy młody Black nas zauważył, wstał gwałtownie i staną naprzeciw całej czwórki z wrogim wyrazem twarzy.

- Po waszych minach wnioskuję że dostaliście solidny opieprz od dziewczyn. Jednak nie myślcie że wszystko ujdzie wam płazem. Rozmawiałem z braćmi i w trójkę stwierdziliśmy że poza karą daną przez dziewczyny odpracujecie sobie również u nas. Musicie pojąć granice waszych dowcipów. I my o to zadbamy. - powiadomił z goryczą młody Black i bez dalszej gadaniny wyszedł z kuchni mrucząc pod nosem że idzie spać bo ma dosyć tej całej sytuacji.

- Słyszeliście co mówił Regulus. Ja jestem jak najbardziej za. Myślę że takie rozwiązanie da wam wiele do namysłu. A teraz siadać i czekać aż dostaniecie jeść. - powiedziałam bezuczuciowo i zasiadłam do drugiego stołu przy którym siedziała już rudowłosa. Obserwowałam dyskretnie jak bracia bez słowa podają chłopcom jedzenie i podchodzą do nas dając nam naleśniki i ciepłe napoje.

- Dziękujemy kochani. Wygląda to przepysznie. - mruknęła zielonooka chcąc tym zdaniem poprawić humor skrzatom.

- Wiemy że to wasze ulubione danie na kolację. Dziękujemy za komplement Lili. - odparł Miko z lekkim uśmiechem na ustach.

- Nie przejmujcie się proszę tą całą sprawą. My już zadbamy o to by mieli za swoje. - powiedziałam poważnie i polałam naleśniki syropem.

- Wiemy o tym Teo. Jednak przykro nam że chłopcy nas okłamali. - wyjaśnił Piko z westchnięciem i  razem z bratem podreptali do kuchni.  Resztę posiłku i drogę do pokoju chłopców przemilczeliśmy. Jednak wchodząc do środka westchnęłyśmy obie ze zmęczenia.

- Piżamy do rąk i do kąpieli. - mruknęłam przecierając oczy.

- Wyglądacie jak nieszczęście. - dodała rudowłosa ziewając cicho. Prychnęłam pod nosem na to stwierdzenie i przyjrzałam się Huncwotom uważnie. Smutne minki i brudne jak wyjęte z błota ubrania. Przewróciłam oczyma na to co spostrzegłam w świetle lamp. 

- Remus i Peter do łazienek. James i Syriusz poprawiają swoje łóżka. - poleciłam i ponownie westchnęłam odczuwając coraz większe zmęczenie. Z lekko przymkniętymi powiekami obserwowałam jak Remus i Peter wychodzą z pokoju z ubraniami w rączkach a James z Syriuszem poprawiają swoje posłania. 

- Jak bardzo jesteście na nas złe? - zapytał cicho James podchodząc do Lili i przytulając się do jej nóg.

- Bardzo. - mruknęłam z przekąsem gdy Syriusz uczynił to samo co Potter. 

- A przestaniecie się na nas gniewać jeśli odrobimy sumiennie nasze kary? - zapytał Syriusz patrząc się na mnie zaszklonymi oczyma.

- Jeśli zrozumiecie co zrobiliście i jak się zachowaliście to rozważymy tę opcję. - mruknęła w odpowiedzi rudowłosa a chłopcy westchnęli smutno. Huncwoci wiedząc że już więcej nie zdziałają zabrali się do poprawiania reszty  łóżek akurat w momencie gdy do pokoju wrócili wykąpany Peter z Remusem. 

- Syriusz, James. Do kąpieli. - powiedziała Lili wskazując na drzwi a wybrani uczynili to choć niechętnie się do tego zabrali. Poczekałyśmy aż chłopcy się wykąpią i położą spać. Same bardzo chciałyśmy znaleźć się pod prysznicem i ciepłą pierzyną. Kiedy Syriusz z Jamesem wrócili do pokoju westchnęłyśmy z zadowolenia. Poczekałyśmy aż wpakują się pod kołdry, życzyłyśmy jej dobrej nocy i wyszłyśmy z ich pokoju kierując się do swoich własnych. Mruknęłyśmy do siebie ciche dobranoc i rozeszłyśmy się do swoich pokoi gdzie wykąpałyśmy się i położyłyśmy spać. 

===========

Tygryski mam mały problemik.

Mianowicie potrzebuję informacji do których ja nie mogę dotrzeć ani nie mogę ich znaleźć. 

Może ktoś z was wie jak wyglądają i nazywają się dzieci Clinta Bartona z Marvela. 

Ta informacja jest mi bardzo potrzebna. 

Z góry bardzo dziękuję za pomoc i pozdrawiam. 

Oczywiście zapraszam was do innych moich książek. Bardzo jestem ciekawa co o nich sądzicie. Możecie pod tym rozdziałem napisać mi co myślicie oraz możecie ocenić wszystkie książki w skali od 1 do 10. Bardzo bym się ucieszyła wiedząc jakie macie zdanie na ten temat.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top