Baby Huncwoci! x4 Zabawa w chowanego.

#Lili#

Jak zwykle wstałam wcześniej od innych. Przemierzałam bez celu korytarze White Manor zastanawiając się ile jeszcze czasu zajmie nam szukanie zaklęcia aby odczynić czar Huncwotów. Widząc jak ta cała sprawa męczy Teo wiedziałam że nie będzie łatwo znaleźć rozwiązanie. Skoro ją już to wręcz zamęczyło przez ciągłe czytanie , myślenie i czarowanie to ja nie wiem czy w ogóle nam się uda . Westchnęłam przeciągle i zmarszczyłam brwi wiedząc że przejęłam dzisiejszą zmianę Teo. Ale nie wiedziałam jak zająć dzisiaj Huncwotów tak aby po pierwsze się nie zabili , po drugie aby się nie zgubili a po trzecie aby nikomu nie przeszkadzali a zwłaszcza czytającemu Regulusowi i odpoczywającej Teo. Rozmyślając na tematem dzisiejszego dnia nawet nie zauważyłam jak doszłam do biblioteki w której już przebywał Regulus. 

- Dzień dobry. Co dzisiaj tak wcześnie ? - zapytałam młodszego Blacka z uśmiechem. Ten zaskoczony podniósł wzrok znad papierów które czytał i uraczył mnie małym uśmiechem.

- Chcę jak najszybciej znaleźć zaklęcie którego użyli. Co prawda zostało nam bardzo mało książek do przejrzenia dzięki Teo która wczoraj praktycznie przeczytała połowę biblioteki bez żadnej przerwy. Ale wolę dłużej już nie widzieć mojego brata  w wersji mini. - wyjaśnił przewracając oczami w konsternacji.

- Rozumiem cię doskonale. Ja też mam dość mini Huncwotów. Trzeba ich w końcu odczarować. - westchnęłam męczeńsko patrząc na pozostałe woluminy. 

- Ciekaw jestem jednak czy dotrzymają słowa i dadzą Teo dzisiaj odpocząć. - mruknął nieprzekonany.

- Wszystko się okaże. - powiedziałam i zmarszczyłam brwi słysząc hałasy .

- Chyba się obudzili. - stwierdził z przekąsem Regulus a ja z małym uśmiechem pożegnałam się z nim i skierowałam do małych rozrabiaków. Idąc do ich pokoju słyszałam hałasy i kłótnie ale nie miałam pojęcia co tym razem się stało. Wpadłam do ich pokoju niczym torpeda i rozejrzałam się dookoła niespokojnie. Cała trójka siedziała na swoich łóżkach i rzucała w siebie czym popadnie wyzywając siebie nawzajem. 

- O co tym razem się kłócicie ? - zapytałam zirytowana patrząc na każdego po kolei . 

- Każdy z nas chce bawić się w co innego ale nie chcemy obudzić Teo hałasem więc kłócimy się która zabawa będzie lepsza i cicha. - wyjaśnił Remus prostując się na łóżku.

- A nie sądzicie że właśnie ta wasza kłótnia może ją obudzić ? - zapytałam patrząc na nich z uniesioną brwią a oni zakłopotani podrapali się po karkach.

- Nie pomyśleliśmy o tym. - stwierdziła cała trójka a ja westchnęłam rozbawiona. 

- Pomyślcie chwilę. Jaka zabawa jest bezpieczna , może odbywać się w domu i nie będzie żadnych hałasów bawiąc się w nią. - zaproponowałam z małym uśmiechem obserwując jak główkują. 

- Cicha i spokojna. - mruknął do siebie Peter myśląc zaciekle.

- Odbywająca się w domu i bezpieczna. - dodał James drapiąc się po czole w zamyśleniu.

- Nie wyrządzająca skód i zabawna. - zakończył Remus marszcząc zabawnie nos.

- A może by tak pobawić się w chowanego ? - zaproponował Peter a ja uśmiechnęłam się zadowolona. 

- Jestem za. Ta zabawa jest spokojna i cicha ale daje wiele radości i zabawy. A teraz chodźcie na śniadanie.- stwierdziłam z uśmiechem i poczekałam aż się ubiorą. Kiedy cała trójca wyszła z łazienki we czworo skierowaliśmy się do jadalni gdzie Miko i Piko pichcili coś z zapałem. Ciekawa byłam czy Syriusz już wstał i pilnuje Teo tak jak zapowiedział to wczoraj.

-Dzień dobry kochani. - zwróciłam się z uśmiechem do gotujących skrzatów a one radośnie pokiwały główkami.

- Witaj Lili. Chłopcy. - powiedział z uśmiechem Piko.

- Siadajcie. Zaraz podamy wam śniadanie. - zawołał z uśmiechem Miko i cała nasza czwórka usiadła do stołu czekając na pięknie pachnące dania. W końcu skrzaty położyły przed nami wielką tacę z naleśnikami i różnymi dodatkami. Zjedliśmy wszystko ze smakiem i kiedy już skończyliśmy pomogłam braciom pozmywać a Huncwoci grzecznie siedzieli przy stole omawiając jak zaczną zabawę. Nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi do jadalni. Zaciekawiona zerknęłam kto to. Zobaczyłam zaspanego Syriusza który ziewał szeroko zakrywając ręką buzię. 

- Cześć. - powiedział siadając obok reszty chłopaków z uśmiechem.

- Jak tam Teo ? - zapytałam zatroskana , Łapę.

- Śpi. Wczoraj zasnęła bardzo szybko. Niech trochę odpocznie. - odpowiedział szarooki z lekkim uśmiechem. 

- Będziesz przy niej siedział czy pobawisz się z resztą ? - zapytałam patrząc się na niego uważnie. 

- Zostanę z Teo. Przypilnuję by odpoczęła. - stwierdził i zaczął jeść śniadanie podane przez Piko. 

- Dobrze więc. Jak będziesz chciał to dołącz do nas za jakiś czas. - powiedziałam z uśmiechem i razem z trójką chłopców skierowałam się do salonu aby zacząć zabawę. 

- Kto szuka ? - zapytał James patrząc się z wyczekiwaniem na każdego.

- Ja zacznę liczyć a wy się schowajcie. - poleciłam z uśmiechem i stanęłam w kącie pokoju.

- Ale nie wychodźcie na zewnątrz i nie wchodźcie do piwnicy ani na strych , jasne ? - dodałam patrząc się na nich wyczekująco.

- Dobrze , ciociu. - przyrzekł Remus i razem z chłopcami rozbiegł się po domu. Westchnęłam cicho i zaczęłam liczyć w myślach do czterdziestu. Jak dam im za dużo czasu to coś napsocą a jak za mało to będą pretensje i płacz.

#Teo# 

Z uśmiechem obserwowałam jak zaspany Syriusz wychodzi z mojego pokoju. To takie kochane z jego strony że został ze mną w nocy i pilnował abym odpoczęła. Westchnęłam i przeciągnęłam się prostując ospałe kości. Wstałam powoli i skierowałam się do szafy w celu znalezienia jakichś ubrań na dzisiaj. Usatysfakcjonowana z wyboru weszłam do łazienki i wzięłam gorący prysznic. Wychodząc owinęłam się w ręcznik i przy lusterku zaczęłam suszyć włosy. Pomimo odgłosów suszenia wyraźnie słyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju i po nim myszkuje. Uśmiechnęłam się pod nosem i ubrałam się w dzienne ciuchy i splątałam włosy w koka. Otworzyłam powoli drzwi i zobaczyłam uśmiechniętego Syriusza który siedział po turecku na moim łóżku.

- Dzień dobry , Łapciu. - powiedziałam z uśmiechem do chłopaka i położyłam się obok niego.

- Dobry. Jak ci się spało ? - zapytał i położył głowę na moim brzuchu.

- Wyspana i wypoczęta po wczorajszym. - stwierdziłam z małym uśmiecham i potargałam go po włosach.

- To dobrze. Wczoraj szybko zasnęłaś i byłaś taka zmęczona. Dzisiaj zadecydowaliśmy że masz wolne. - uświadomił mnie  mały Black a ja spojrzałam na niego z uniesioną brwią. 

- A kto szuka zaklęć ? - zapytałam niezdecydowana.

- Regulus. A Lilka zajmuje się chłopakami. Ty zostajesz ze mną tutaj. - wyjaśnił z uśmiechem a ja wywróciłam oczyma niezadowolona. 

- Ale we dwójkę szybciej byśmy znaleźli zaklęcie. - spierałam się z nim chcąc coś robić.

- Nie . Ty dzisiaj masz wolne. - zaprzeczył kręcąc głową. 

- Polemizowałabym. - stwierdziłam pewna siebie.

- Nie pójdziesz nigdzie. - zagroził wstając gwałtownie.

- Pójdę. - powiedziałam z uśmiechem i powoli zaczęłam kierować się do drzwi przed którymi stał.

- Będę płakać. - ostrzegł mnie z przebiegłym uśmiechem.

- Nie będziesz. - przystanęłam raptownie i zaczęłam kręcić głową i rękoma spanikowana z jego pomysłu.

- Będę. - potwierdził i zaczął wyć .

- Merlinie za co ty mnie tak każesz? - jęknęłam w przestrzeń zastanawiając się jak go uspokoić.

#Lili#

- Koniec zabawy chłopcy. Bawiliśmy się cały dzień. Mam już dość. - powiedziałam zmęczona łapiąc oddech.

- Jeszcze pięć minut. - zawołali prosząco skacząc dookoła mnie.

- Chłopcy już pora na kolacje potem na kąpiel i spać. - powiedziałam poważnie i poprowadziłam ich do jadalni pomimo ich jęków sprzeciwu. Wywróciłam oczyma na ich zachowanie i weszłam do kuchni gdzie Miko i Piko już podali jedzenie. 

- Kochani przypilnowalibyście ich ? - zapytałam patrząc na skrzaty prosząco.

- Jasne. Nie ma problemu. - odpowiedział Miko z uśmiechem.

- Nie będą robić problemów , prawda ? - zapytał Piko patrząc na chłopców znacząco.

- Obiecujemy że będziemy grzeczni. - przyrzekł James podskakują na swoim krześle. 

- Będziemy. - poparł go Peter uśmiechając się słodko.

- I nie będziemy hałasować. - dodał Remus patrząc na mnie poważnie.

- Zaniosę Regulusowi kolację , zajrzę na chwilę do Teo i jestem z powrotem. - obiecałam i wzięłam ze stołu tosty przeznaczone dla młodszego Blacka. Po cichu aby mu nie przeszkadzać weszłam do biblioteki i położyłam jedzenie na stoliczku. 

- Regulus przyniosłam ci kolację. - zawiadomiłam chłopaka cicho i kiedy zobaczyłam że zajęty czytaniem kiwa mi tylko głową wyszłam z pomieszczenia kierując się do pokoju Teo. Nie słysząc najcichszego dźwięku otworzyłam drzwi powoli i niepewnie. Widok jaki zastałam zbił mnie z tropu. 

- Co wy robicie ? - zapytałam zaskoczona widząc jak piszą coś na kartkach siedząc na łóżku. 

- Ten mały gnom zaczął płakać kiedy chciałam wyjść z pokoju i pomóc Regulusowi. Zmusił mnie do pozostania w pokoju i dla zbicia nudy zaczęłam z nim rysować. - wyjaśniła zirytowana złotooka patrząc na Syriusza zabójczo. Zaśmiałam się cicho i spojrzałam na Syriusza rozbawiona a on jedynie posłał mi łobuzerski uśmieszek.

- Miałaś dzisiaj odpoczywać. Dlatego nie pozwolił ci wyjść z pokoju. - powiedziałam patrząc na zirytowaną przyjaciółkę.

- Ładne mi odpoczywanie. - prychnęła machając mi kartką przed nosem.

- Ale czujesz się lepiej. - stwierdziłam uśmiechając się pod nosem.

- Może i tak ale powinnam pomóc Regulusowi w poszukiwaniach. - jęknęła niezadowolona patrząc na mnie ze złością.

- Nie przesadzaj. Każdemu należy się odpoczynek a ty wczoraj się przepracowałaś. - odpowiedziałam patrząc na nią karcąco przez co westchnęła nań męczeńsko.

- Dobrze, już się nie kłócę. Wygrałaś. - mruknęła uśmiechając się kącikiem ust.

- Wspaniale. A teraz zapraszam  na kolację. - zachichotałam a Teo mrucząc cos pod nosem podniosła się z łóżka i zadowoleniem wybiegła z pokoju.

- Nareszcie wolność! - krzyknęła kręcąc się po holu a ja z Syriuszem zaczęłam się śmiać.

- Z czego rżycie ? Nie wychodziłam z pokoju cały dzień! - syknęła patrząc na nas oburzona.

- Z ciebie baletnico. Nie wiedziałam że będziesz aż tak zadowolona kiedy wypuścimy cię z pokoju. - zaśmiałam się patrząc na jej minę.

- Ehh... Chodźcie już na kolację. - powiedziała kręcąc głową w niedowierzeniu.

- Już idziemy tancereczko. - zachichotał Black na co i ja zaczęłam chichotać.

- I tak was za to nienawidzę !! - krzyknęła będąc już prawie przy jadalni by roześmiać się nagle z rozbawienia.

- Też cię kochamy Teo. - powiedział Syriusz z uśmiechem a brązowowłosa prychnęła rozbawiona kręcąc głową w zadumie. 

- Wiem kochani. Wiem. - zaśmiała się i usiadła z nami do stołu w salwie uradowanych pisków reszty Huncwotów.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top