Baby Huncwoci! x1 Lili na Merlina oni są dziećmi!
Od razu piszę że ten specjal jak i kolejne jego części nie są związane z fabułą. Wiek bohaterów i czas akcji odgrywa się w zależności od pomysłu. Żeby nie było że zrobiłam czary mary a oni już mają po piśiąt lat. I też taki dodatek. Miejsca opisane w tej serii specjalu są rzeczywiste i występują w fabule. No więc miłego czytania.
##########################################################
#Syriusz#
- Wow. Te wszystkie księgi są Teo? - zapytał mnie Remus kiedy weszliśmy we czwórkę do biblioteki w White Manor. Miejsce to było magiczne choć na głos tego nie powiem. Wysokie na kilkanaście metrów pomieszczenie które zamiast ścian ma półki z książkami które żyły własnym życiem. Rożnego rodzaju książki małe i duże latały z miejsca na miejsce tworząc w powietrzu sieć srebrnego pyłku. Po środku zaś na okrągłym podium otoczonym barierką stała złota mównica przypominającą tą z Hogwartu. Tyle że zamiast sowy na przodzie miała złotego feniksa. Zaś przy barierkach stały sofy i fotele a przed nimi stolik kawowy. Meble były w kolorach Gryffindoru z dodatkiem bieli,czerni i srebra.
-Tak. Zbierane od pokoleń. -przyznałem przypominając sobie jak Teo opowiadała mi że jej rodzina od samego powstania zbierała różnego rodzaju księgi, książki i inne dokumenty.Nie zdziwiłbym się gdyby było tu więcej książek zakazanych, starszych od nas i tych nowych.
-Ta biblioteka jest większa od Hogwartckiej.- stwierdził James z podziwem. Tu przyznałem mu rację. To pomieszczenie jest ze sto razy większe od szkolnej biblioteki.
-Czego konkretnie szukamy? - zapytał zniecierpliwiony Peter patrząc w przerażeniu na taką ilość ksiąg które mamy przeczytać.
- Zaklęcia na żart wszech czasów. Musimy znaleźć coś wybuchowego.- powiedziałem z uśmiechem.
-Patrząc na tak wielki zbiór wiedzy .... To będzie coś lepszego. - wymamrotał Remus łapiąc jedną z książek które właśnie przeleciały nad naszymi głowami.
-Czytanie tego zajmie nam wieki ! - jęknął Potter.
-Mamy na to całe wakacje. Lepiej zacznijmy teraz.Bo jak wrócą dziewczyny z Regulusem to mogą coś podejrzewać. - poradził z niemrawą miną Peter.
-Dobrze że tata Teo wyjechał i pozwolił nam przyjechać tu na wakacje samym. O jedno złe spojrzenie mniej. - zachichotałem z myślą o złym spojrzeniu Pana White.
-Ty się nie śmiej. Jak się Lili i Teo dowiedzą ,to po nas. - odezwał się poważnie James.
-Racja. Musimy uważać. - przyznałem zaniepokojony. Jaksie Teo dowie to się do mnie ni odezwie do końca wakacji, pomyślałem.
-No to do roboty! - zakomunikował Remus i każdy z nas zabrał się za czytanie.
-Gdyby MaCgonagall nas zobaczyła w bibliotece to by zawału dostała. - zażartował James i roześmialiśmy się wszyscy.
#Teo#( godzinę później)
-Mam złe przeczucia. - odezwałam się zaniepokojona.
- W jakim sensie? - zapytał Regulus i wysłał zakupy do domu.
- Tak jakby miało się stać coś ....coś... w sumie nie wiem jak to nazwać. - odpowiedziałam i zapłaciłam kasjerce.
-Zazwyczaj kiedy tak mówiłaś to się coś działo. Może lepiej wracajmy. - stwierdziła dotąd milcząca Lili i skierowaliśmy się ku wyjścia ze sklepu.
-Mam nadzieję że chłopaki nic nie wysadzili.- wymamrotałam i wezwałam Błędnego Rycerza.
-Jak znowu coś zrobili to powiem Jamesowi że nie zgadzam się z miotłą na ścianie w naszym domu. - syknęła zirytowana Lili.
-Tak to dopiero będzie straszna kara. - zachichotał Regulus i usłyszeliśmy klakson Błędnego Rycerza. Zaśmiałam się i weszłam do środka pojazdu witając się z kierowcą.
- Jak mu zależy to się chociaż minimalnie uspokoi. - stwierdziła Lili kiedy płaciłam za przewóz podając adres.
- Chyba muszę znaleźć coś na Syriusza. - zachichotałam.
-Na razie to wródźmy do domu. O ile coś z niego zostało. - powiedziała Lili.
#James#
-Chłopaki! Chyba coś znalazłem! - krzyknąłem i zlazłem z drabiny z dość wielką książką.
- Co tam masz?- zapytał Remus a ja podałem mu książkę.
-Zaklęcie Dziecięcy Wybryk. - odpowiedziałem i wskazałem właściwą linijkę.
-Dziwne. Nie ma opisu. - powiedział Syriusz zerkając z ponad ramienia Lupina.
- Tym bardziej zaklęcie będzie zabawniejsze. - zachichotał Peter.
- Może lepiej sprawdzimy jak to zaklęcie działa. - powiedział Remus.
-A może trochę je wzmocnimy? - zapytałem.
-Czemu nie. - stwierdził Peter i razem ze mną i Syriuszem wyjął różdżkę.
-To nie jest dobry pomysł - zwątpił Lupin i wypuścił książkę która poleciała na swoje miejsce.
-No dajesz Luniak, nie ma zabawy bez odrobiny dreszczyku. - powiedział Syriusz z iście szatańskim uśmiechem.
-No to czarujemy! Améliorer le fonctionnement de l'effet.*- rzuciłem zaklęcie które stało się niebieską mgiełką w postaci kulki . Mgiełka lewitowała po środku naszej czwórki.
-Durabilité sort temporaire.* - powiedział Peter i czarny promień połączył się z niebieskim.
-Les enfants gambadent!*- dokończył Łapa i srebrna gwiazda wleciała w sam środek niebiesko - czarnej kuli. Przez parę sekund nic się nie stało. W pewnym momencie usłyszeliśmy trzask drzwi i przestraszeni wpadliśmy w lewitującą kulkę , a tak jakby wchłonęła się w nas.
-No to mamy kłopoty.- westchnął Lupin kiedy zaczęliśmy znikać za mgłą.
#Lili#
-Jesteśmy! - krzyknęła Teo i rozejrzała się po posiadłości.
-Trochę tu za cicho - mruknęłam i skierowałam się do schodów a reszta podążyła za mną. Szukaliśmy chłopaków w każdym pomieszczeniu. Nigdzie ich nie było ,tak jakby wyparowali. Nagle usłyszeliśmy dziecięcy płacz. Spojrzałam zdziwiona na Regulusa i Teo ale oni byli tak samo zdziwieni jak ja.
- Płacz słychać chyba w bibliotece. - powiedziała po chwili Teo i pobiegliśmy w wyznaczonym kierunku. Teo otworzyła drzwi za którymi słychać było płacz dziecka. Weszliśmy do środka i zaniemówiłam. Na środku biblioteki leżały cztery kupki ubrań a na nich siedziało czterech chłopców którzy patrzyli się na nas zaciekawieni.
-Na Merlina. - wymamrotał Regulus i podszedł do pięcioletniego brązowowłosego chłopca o szarych oczach.
-Przecież to Syriusz! - wykrzyknął po oględzinach a na jego wybuch czwórka maluchów się rozpłakała.
- Rzeczywiście. W takim razie pozostała trójka to James, Peter i Remus. - stwierdziłam zaskoczona i starałam się uspokoić maluchy.
-Na Merlina Lili oni są dziećmi ! Co my teraz zrobimy? - zapytała Teo i wzięła mini Syriusza na ręce i zaczęła mu się przyglądać. Zmarszczyła brwi kiedy mały Syriusz zaczął chichotać.
-Na początku trzeba kupić im jakieś ubrania. - powiedziałam patrząc na ubrania Huncwotów leżących na podłodze.
- To ja pójdę coś kupić. - wymamrotała Teo i podała Syriusza Regulusowi który patrzył na brata jak na ufo.
- Niech wam nawet na myśl nie przyjdzie że będę im zmieniać pieluchy. - zagroził Regulus i odsunął starszego Blacka na odległość ramion.
-To będą ciekawe wakacje. - westchnęłam i pokręciłam głową załamana.
######################################
Zaklęcia wymyślone przeze mnie , przetłumaczone na francuski.
Les enfants gambadent!* - Dziecięcy wybryk!
Trwałość czasowa czaru.* - Durabilité sort temporaire.
Udoskonalenie działania efektu .* - Améliorer le fonctionnement de l'effet.
##########################################################
Mam nadzieję że się wam spodobało i że chcecie więcej. Piszcie w komentarzach co sądzicie. Pozdrawiam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top