6
HYUNJIN POV
Czekaliśmy na sali treningowej. Byli już wszyscy oprócz Chana i Changbina.
-Gdzie oni są? - spytał Seungmin siedzący obok mnie. Wzruszyłem ramionami, wpatrując się w przestrzeń. Changbin pewnie i tak nie przyjdzie.
Pewnie Felix miał jakiś problem.
Pyrchnąłem sam do siebie. Seungmin spojrzał na mnie zdziwiony.
-Wszystko w porządku? - martwił się.
-Tak. - powiedziałem oschle, próbując go spławić. Wiem że to mój przyjaciel, ale teraz nie mam siły na takie rozmowy.
Moje rozmyślania przerwał dźwięk otwieranych drzwi.
Najpierw wszedł Bang Chan.
Na jego twarzy kryły się jakieś emocje, ale nie byłem w stanie rozszyfrować jakie.
Wyglądał na równo szczęśliwego jak i zmartwionego.
Za nim wszedł Changbin. Ten z kolei był cały rozpromieniony. Mimowolnie uśmiechnąłem się lekko na ten widok.
Wszyscy wstaliśmy aby przywitać się z nowo przybyłymi, ale wtedy coś przykuło moją uwagę. A raczej ktoś.
Ktoś kto wszedł za Changbinem do sali.
Ktoś przez kogo ostatnio wszyscy tracą głowę.
Widziałem go pierwszy raz, ale nie miałem wątpliwości.
Tym kimś był Lee Felix.
FELIX POV.
To się nie dzieje, prawda?
To sen. Sen z którego się zaraz wybudzę wraz z irytującym dźwiękiem budzika.
Sen, jeden z tych błogich w których wszystko się układa. A potem budzisz się ze smutkiem że już się skończył.
Tak, to na pewno jeden z tych snów.
Ponieważ to co się teraz dzieje, nie jest możliwe.
A poza tym to wszystko stało się tak szybko.
Zawalam przesłuchanie, ni z tąd, ni z owąd wpada Bang Chan przyjmując mnie do zespołu, a teraz cała nasza trójka zmierza w stronę studia aby przedstawić mnie reszcie zespołu.
Błagam niech ten sen się nie kończy.
Nim się zorientowałem staliśmy przed drzwiami sali. Wziąłem głęboki wdech.
-Gotowy? - spodziewałem się takiego pytania od Changbina, więc zdziwiłem się gdy padło z ust Chana.
Spojrzałem na niego. Stał z ręką zaciśniętą na klamce, patrzył na mnie, a w jego oczach widziałem coś w rodzaju... nadziei?
I wtedy zdałem sobie z czegoś sprawę.
Ten chłopak trenował tyle lat, tak ciężko pracował, sam zgromadził, znalazł swój zespół, a teraz daje mi szansę znalezienia się w nim. Przecież ja mogę wszystko zniszczyć. Jeden mój błąd i wszystko pójdzie na marne.
A on jednak zaryzykował. Przyjął mnie.
Zacisnąłem dłonie w pięści aby opanować płacz.
Jestem zdecydowanie zbyt emocjonalny.
-Tak... wydaje mi się że tak. - uśmiechnąłem się lekko w jego stronę. Odwzajemnił uśmiech, ukazując urocze dołeczki.
-Więc - wtrącił Changbin - idziemy?
Chan wcisnął klamkę i jako pierwszy przestąpił próg. Seo tuż za nim.
Gdy nadeszła moja kolej zawachałem się.
- Dasz radę Felix. - szepnąłem sam do siebie.
Wziąłem wdech i postawiłem pierwszy krok w stronę spełnienia marzeń.
SEUNGMIN POV
Co to za koleś? Nie mam pojęcia.
Hyunjin chyba go znał, bo gdy do zobaczył zbladł jak ściana. Więc pewnie za nim też nie przepada.
Nasz lider stanął na środku sali, a za nim pozostała dwójka. Nieznajomy wyglądał na lekko przerażonego.
-Witajcie. - Chan hyung uśmiechnął się lekko. - mamy dzisiaj parę spraw organizacyjnych do załatwienia. Po pierwsze i najważniejsze... - wskazał ręką na chłopaka stojącego obok Changbina. - to jest Felix. Jest z Australii i od dzisiaj jest członkiem naszego zespołu.
W sali zapadła cisza. Nikt nie widział jak zareagować.
Ja sam byłem w totalnym szoku. Nowa osoba w zespole? To było tak niespodziewane że aż nie wiedziałem jak powinienem to skomentować.
Przerywając ciszę, Felix ukłonił się lekko.
- Dzień dobry... nazywam się Lee Felix i... miło mi was wszystkich poznać. - był w tym momencie tak zarumieniony że aż zrobiło mi się go żal. A zarazem polubiłem go. Sam pamiętam swój pierwszy dzień, i nie należał on do najwspanialszych w moim życiu. Chciałbym jemu tego oszczędzić.
Hyunjin był chyba innego zdania bo dosłownie zamarł i wpatrywał się w trójkę stojącą na środku sali.
Coś jest nie tak.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top