2
FELIX POV
Do moich uszu dotarły pierwsze dźwięki piosenki.
To najcudowniejsze uczucie na ziemi.
Kiedy słyszysz ten rytm, tą melodię nie potrafisz się powstrzymać.
Muzyka działa na mnie jak najlepszy narkotyk. Czuję jak wpływa mi do żył, napełnia mnie całego.
Czuję to, czuję każdą nutę, każdy dźwięk.
Nie wiem kiedy zacząłem tańczyć. Moje ciało samo zaczęło się ruszać, wykonywać tak znane mi ruchy.
Nie było już świata wokół mnie. Nie było sali, nie było luster,nie było żadnego hyunga.
Byłem tylko ja.
Ja i muzyka.
Czułem się jak w transie.
Nie wiem ile czasu minęło kiedy muzyka ucichła.
Minuta, godzina, rok?
Wtedy wszystko powróciło. Znów widziałem światła lamp, panele pod stopami, odtwarzacz MP3 pod ścianą.
Przejechałem wzrokiem po chłopakach znajdujących się w sali.
Changbin - po prostu stał i uśmiechał się.
Jisung - siedząc na ziemi zaczął klaskać entuzjastycznie. Ukłoniłem się nisko i uśmiechnąłem.
Bałem się spojrzeć dalej. Po prostu byłem przerażony. Co jeśli mu się nie spodobało? Co jak oczekiwał czegoś więcej? Co jeśli...
- To był naprawdę dobry występ Felix. - usłyszałem głos Chana. I nie kamień spadł mi z serca. Spadł głaz. Góra głazów naciskająca moje serce od czasu kiedy dowiedziałem się o przesłuchaniu. - Ale nie zapominajmy że to nie wszystko. Możemy posłuchać teraz twojego głosu? Za chwilę muszę iść na spotkanie. Nie zwlekajmy.
-T-tak, oczywiście. Hyung? - zwróciłem się w stronę Changbina - możesz włączyć muzykę?
-Tak, pewnie.
Zacząłem sobie zdawać sprawę że teraz czeka mnie najgorsze. Co jak pomylę tekst? Albo się zatnę w połowie? Głaz wrócił na moje serce z wielkim hukiem.
Oddychaj Felix.
Muzyka dobiegła do mych uszu. Wziąłem głęboki wdech.
Zacząłem rapować.
Słowa potoczyły się z moich ust, starałem się aby każde z nich było wyraźne i mocne.
Żeby każdy obecny na sali poczuł moc tej piosenki, tekstu, muzyki. Chciałem w ten występ załączyć najsilniejsze emocje.
Bo sama muzyka to czyste emocje. Chciałem to przekazać.
Słowo toczyło się za słowem.
I wtedy... Pustka.
Czarna dziura, czysta przestrzeń.
Zero tekstu.
Przerwałem jak sparaliżowany. Spróbowałem wyszukać słowa w głowie. Chociaż jeszcze jedno zdanie, proszę.
Na daremno.
Zmarszczyłem brwi. To koniec. Nie chciałem podnieść wzroku. Nie chciałem widziec rozczarowania na ich twarzach. Zamknąłem oczy. Muzyka ucichła.
-Felix? - To Changbin.
-Ja... Ja przepraszam. - i wtedy uciekłem. Jak ostatni tchórz, wybiegłem z sali nie oglądając się na nic.
To był dla mnie koniec.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top