17

HYUNJIN POV

Changbin mieszkał za jednym z najwyższych pięter, i gdyby nie widna, to zdecydowanie nie odwiedzałbym go tak często. Stałem już przed drzwiami mieszkania rodziny Seo i jak zwykle otworzyła mi mama Changbina.

- Hyunjin! Miło cię znów widzieć! Ostatnio nieczęsto odwiedzasz Binniego.

- Byłem odrobinę zajęty.

Kobieta uśmiechnęła się i przepuściła mnie w drzwiach.

- Changbina na razie nie ma, wysłałam go do sklepu, ale za jakieś piętnaście minut powinien być. Możesz jak zawsze poczekać w jego pokoju.

Ukłoniłem się lekko i udałem w stronę sypialni hyunga. Zwykle się spóźniał, więc mówił że zawsze mogę tu na niego czekać. Wszedłem do znajomego mi pokoju, rzuciłem plecak na ziemię i usiadłem obok łózka, opierając się o nie plecami.

W od jakiegoś czasu w mojej głowie gościło tylko jedno zdanie.

Nigdy na nikim nie zależało mi tak jak na tobie.

Co miał na myśli? Naprawdę tak uważał? Wydawało mi się to tak nieprawdopodobne że aż zaśmiałem się. Nim się zorientowałem poczułem czerwień wkradającą się na moje policzki. Lubił mnie... ? Dlaczego? Nie byłem nikim specjalnym.

Za to on... był po prostu czarujący. Pełen pasji, życia. Wbrew wizerunkowi który próbuje stworzyć wcale nie był mrocznym raperem z ulicy. 

Był Binem. Zabawnym hyungiem, który jednym uśmiechem potrafił mi zawsze poprawić humor. Już dawno zorientowałem się że go lubię. I czy to naprawdę możliwe że on lubił mnie też?

Przestraszyłem się lekko gdy Changbin wpadł do pokoju z impetem.

- Przepraszam! Długo czekałeś? - Jego fryzura uległa autodestrukcji, kosmyki odstawały na każdą stronę świata. Na jego czole lśniły kropelki potu, a klatka piersiowa unosiła się i opadała raz po razie.

- Kilka minut. Biegłeś?

- Tylko kawałek. Nie chciałem się spóźnić.

- Och.

Od czasu naszej rozmowy wtedy wieczorem, pomiędzy nami panowało dziwne napięcie.
Changbin podszedł do biurka i wyciągnął nasz ,,zeszyt do ćwiczeń".

- Nie hyung, czekaj.

Spojrzał na mnie zaskoczony.

- Odłóż zeszyt. Zróbmy sobie dzisiaj wolne od ćwiczeń.

Jego zaskoczenie tylko powiększało się z każdą sekundą.

- To... co chcesz robić?

Wzruszyłem ramionami.

- Może... obejrzymy jakiś film?

- O, dobry pomysł. - odłożył zeszyt z powrotem i do ręki wziął laptopa. Podszedł w moją stronę i powoli usiadł po mojej lewej. 

Po kilku minutach wybraliśmy film i zaczęliśmy oglądanie.

Przez większość czasu milczeliśmy, siedząc niepewnie obok siebie. Gdy zbliżała się finałowa scena a główny bohater miał wyznać uczucie swojej miłości, lekko odwróciłem głowę w stronę Changbina. Był tak skupiony na filmie że nawet tego nie zauważył. I bardzo dobrze. 

Czy można być bardziej zakochanym?

Gdy usłyszałem z głośników laptopa ,,Kocham cię", zacząłem żałować wyboru filmu. Zbyt duzo myśli o tych dwóch słowach i osobie siedzącej obok mnie kłębilo się w mojej głowie. 

I wtedy Changbin złapał mnie za rękę. 

Lekko, prawie niezauważalnie. Miałem wrażenie że gdyby nie to że właśnie widzę swoją dłoń w tej jego, byłbym pewny że coś sobie zmyśliłem. 

Podobno w takich sytuacjach serce przyśpiesza, lecz ja miałem wrażenie że moje zatrzymało swoją pracę. Znów na niego spojrzałem, lecz ten postanowił udawać że nic się nie stało i nadal oglądał film jakby nigdy nic.

Jego dłoń była ciepła. Gładka i delikatna.
Przygryzłem wargę próbując powstrzymać uśmiech.

Ku mojemu zaskoczeniu hyung nie puścił mojej ręki aż do końca filmu.
Dopiero gdy ujrzelismy napisy końcowe, uniósł dłoń by odłożyć laptopa na bok.

Pomiędzy nami zapadła niezręczna cisza, której nijak nie potrafiłem przerwać.
Chciałem znów na niego spojrzeć, chciałem złapać jego rękę i wypowiedzieć te słowa, które od tak dawna chciały być wypowiedziane.
Ale mimo ostatnich wydarzeń nadal się bałem.
Że źle coś zrozumiałem, że zrobię z siebie idotę.

- Hyung... - powiedziałem niepewnie, nie wiedząc jak zacząć. - chyba... powinienem ci coś powiedzieć.

Changbin nie ruszył się nawet o centymetr.

- Ja... wydaje mi się... że... - nie potrafiłem powiedzieć nic więcej, mimo że panująca cisza zabijała mnie powoli. - ja...

- Wiem. - przerwał mi Changbin, a ja spojrzałem na niego przestraszony.

Wiedział? Aż tak było to widać? W sumie nie powinienem się dziwić. Jestem słabym aktorem.

- Och... - spojrzałem lekko w jego stronę.
Ten, ku mojemu zaskoczeniu, też na mnie patrzył i równie jak ja, wydawał się zagubiony.

Nie potrafiłem utrzymać jego wzroku, więc chciałem odwrócić głowę.

Powstrzymała mnie przed tym tylko ciepła dłoń Changbina, którą położył na moim policzku.

Znów spojrzałem na niego zaskoczony, a ten w odpowiedzi tylko ułożył swoją drugą dłoń, na moim drugim policzku.

W tym momencie chyba przestałem oddychać.

Changbin patrzył mi prosto w oczy, a jego twarz znajdowała się tak blisko, że mogłem poczuć jego ciepły oddech na swoich policzkach.

Zastygłem, nie wiedząc jak zareagować.
On chyba nie chce...? Nie, na pewno nie.
Dlaczego miałby chcieć? Przeci-

Moje rozmyślania przerwały jego wargi, które nagle przyległy do moich.

Wciągnąłem mocno powietrze nosem, nie mogąc uwierzyć że to się dzieje naprawdę.
Changbin mnie całował.
Changbin. Mnie. Całował.
Był taki delikatny. I tak cudownie, cudownie dobry. Bezwiednie położyłem ręce na jego ramionach, chcąc aby ta chwila trwała już wiecznie.

Lecz wtedy, ku mojemu niezadowoleniu Changbin delikatnie odsunął się.

- Przepraszam. - powiedział nieśmiało a ja się po prostu uśmiechnąłem i spojrzałem mu w oczy.

- Niepotrzebnie. - po chwili i Changbin się uśmiechnął. Objął mnie ramionami i przyciągnął do siebie, układając moją głowę przy swoim sercu.

Jeszcze nigdy w życiu nie było mi tak dobrze.
Czułem ciepło jego ciała, słyszałem bicie jego serca.
Uśmiech nadal nie schodził mi z twarzy.
Przymknąłem lekko oczy, ciesząc się chwilą.

- Hyunjin?

- Hmm?

- Czy... jesteśmy teraz parą?

Zaśmiałem się słysząc to pytanie.

- A chcesz?

- Tak. - odpowiedział pewnie. Po chwili odsunął mnie od siebie, tak żebyśmy mogli na siebie spojrzeć. - Hyunjin?

- Tak?

- Chcesz zostać moim chłopakiem?

Zaśmiałem się szczerze i rzuciłem się na niego przytulając go z całych sił.

- Tak Changbin, tak.

Hyung też się zaśmiał, i objął mnie równie mocno.

Przymknąłem oczy, wiedząc że w tej chwili miałem wszystko o czym zawsze marzyłem.

Miałem jego, i niczego piękniejszego nie mogłem sobie zażyczyć.

—————————————————————

A.:

Boże jaki cuuuuuukier znowu, naprawdę przepraszam, nie kontroluję tego.

Mam w planach jednego oneshota, za jakiś czas powinien się pojawić na moim koncie.

W każdym razie, dziękuję że to jeszcze czytacie i mam nadzieję że rozdziały wam się podobają. 😄

Do zobaczonka w następnym rozdziale ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top