15
FELIX POV
Spojrzałem na listę zakupów, którą sporządziłem kilka godzin wcześniej. Wiele rzeczy już mam, bo ciotka załatwiła że jakiś jej kolega dzisiaj przed południem podrzucił moje wszystkie rzeczy z mieszania ciotki do nowego dormu.
- Przybornik na biurko
- Lampka
- Ciepłe ubrania
- Strój do ćwiczeń
- Książki
Spojrzałem na ostatnią pozycję na liście i przypomniałem sobie słowa ciotki sprzed kilku tygodni.
,,Praktyka to najlepsza forma nauki języka, Felix. Czytaj dużo książek. "
W jednym momencie zrobiło mi się strasznie smutno. Naprawdę będę tęsknił za ciocią. Ta wspaniała kobieta, okazała mi wiele opieki i miłości.
Gdy spojrzałem na Chana stojącego obok mnie w windzie, pomyślałem że tego pierwszego na pewno mi nie zabraknie. Ten chłopak sprawiał wrażenie jakby chciał ochronić cały świat przed złem.
A może to drugie też przyjdzie po czasie.
Skarciłem się w myślach i mimowolnie zarumieniłem.
To nie tak miało zabrzmieć.
Znów uniosłem wzrok na starszego.
Byliśmy sami w windzie, która wiozła nas na 4 piętro galerii handlowej.
Chan zwrócony był do mnie profilem, przez co mogłem na niego patrzeć, bez większego ryzyka że mnie na tym przyłapie.
Starszy miał naprawdę ładnie rysy twarzy. Człowiek uspokajał się od razu gdy ten obdarzył go uśmiechem.
Zdałem sobie sprawę że mógłbym się jeszcze długo tak patrzeć na twarz Chana gdyby nie dźwięk dzwoneczka informujący nas o dotarciu na nasze piętro.
Bez słowa podążyłem za starszym wychodzącym z windy.
- A więc - zaczął i wskazał ręką w lewą stronę pawilonów sklepowych - tam będą meble i księgarnia. A tam - tu wskazał w drugą stronę. - ubrania. Przeczytasz mi jeszcze raz tą listę?
Gdy czytałem ostatnią pozycję głos mi zadrgał odrobinę.
- Myślę że najlepiej zacząć od odzieży. - już nie patrzyłem na niego, wywiercając wzrokiem dziury w moich butach. - Felix? - spojrzał na mnie i podszedł krok bliżej. - dlaczego jesteś smutny?
Uniosłem lekko głowę.
- Nie... nie jestem smutny hyung... tylko tak sobie myślę... będę chyba tęsknił za ciocią. - w tym momencie poleciały mi pierwsze łzy, które starałem się zetrzeć rękawem bluzy. - i nie zrozum mnie źle. Jestem naprawdę wdzięczny za to wszystko co dla mnie robicie i wiem że będę tu szczęśliwy. Tylko bardzo się z nią zżyłem po prostu i nie chciałb-
Nie dokończyłem zdania, bo nim się zorientowałam Chan udusił mnie w uścisku. Otoczył mnie ramionami a ja mimowolnie wtuliłem głowę w jego ramię.
Sprawiło to też że rozpłakałem się jeszcze bardziej.
- Wiem że będzie ci ciężko Felix... a damy sobie radę, prawda? Nie zostawię cię z tym wszystkim samego. - tu przerwał na chwilę. - Proszę nie płacz już.
Myślę że w tej chwili Chan nie zdawał sobie nawet sprawy jak bardzo mnie poruszył. Nie zasługuję na niego. Nikt na niego nie zasługuje. Przytuliłem go jeszcze mocniej i nie puściłem dopóki mój oddech się do końca nie uspokoił.
***
Po niecałej godzinie miałem już wszystko oprócz książek. Nie wiem jak bym sobie poradził bez Chana. I nie chodzi tylko o moje chwilowe załamanie nerwowe. Bardzo mi pomógł z każdym zakupem.
Ale przede wszystkim bardzo dobrze spędzało mi się z nim czas. Nigdy wcześniej nie spotkałem nikogo takiego jak on.
Gdy go poznałem wydawał się taki zamknięty z sobie.
Ale teraz widząc go uśmiechniętego i żartującego z tego jak przed chwilą zgubiłem się w jednym z sklepów (ale on był naprawdę duży!) pomyślałem że miał rację.
Naprawdę będzie dobrze.
Gdy przekroczyliśmy próg księgarni poczułem intensywny zapach książek.
Podszedłem do pierwszego regału i sięgnąłem po losową książkę. Chan stanął obok mnie i zerknął na tytuł.
- Wieczór Trzech Króli - przeczytał na głos. - Świetna książka. Lubisz Szekspira?
Wzruszyłem ramionami.
- Sam nie wiem. Ale czas się przekonać.
Chan zaśmiał się.
- Dobry wybór.
Gdy po kilku minutach, gdy zbliżaliśmy się w stronę kasy, zatrzymałem się gwałtownie.
Hyung zauważył to i spojrzał na mnie zmartwiony.
- Wszystko w porządku?
- Tak, tylko... - sięgnąłem ręką po niebieską książkę, leżąca na półce przede mną. - znam tą książkę. - Baśnie i opowiadania. Ji Taewoo*. - Jak byłem mały... moja mama czytała mi ją do snu. Po koreańsku. - zaśmiałem się na to wspomnienie. - Nie sądziłem że ją jeszcze drukują. Ale wygląda trochę inaczej. Moja była czerwona.
Oboje milczeliśmy chwilę.
- Jeśli chcesz-
- Nieważne. - przerwałem mu twardo bo już czułem łzy zbierające mi się do oczu i zostawiłem Chana samego, kierując się w stronę kas.
JISUNG POV
Gdy Chan i Felix wrócili, oboje nie odezwali się ani słowem. Wyczuwałem ciężką atmosferę więc chciałem porozmawiać z którymś z nich i spytać co się stało.
Chan poszedł do kuchni, więc udałem się za nim.
Nastawiał właśnie wodę na herbatę.
- Wszystko w porządku hyung? - spytałem cicho, podchodząc do niego.
Spojrzał na mnie zaskoczony.
-Tak, czemu pytasz?
- Pokłóciłeś się z Felixem?
Starszy milczał przez chwilę.
- Nie.
Znam go nie od dzisiaj i od razu poznałem smutek w jego głosie.
- Chcesz o tym porozmawiać?
- Chyba powiedziałem że nic się nie stało! - powiedział oschle i nie patrząc na mnie wyszedł z kuchni.
Zalała mnie fala smutku.
Z Chanem dzieje się coś dziwnego.
-----------------------------------------------------------------
A.:
* -książka wymyślona na potrzeby opowiadania
Już jest tyle wyświetleń że sama nie mogę w to uwierzyć. Naprawdę dziękuję wam za każdy głos, za każdy komentarz bo to naprawdę mnie mega motywuje!
Dziękuję wam bardzo i do zobaczonka w następnym rozdziale ❤️😄
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top