Kitty
"No bo każdy czasami chciałby, żeby ta osoba po prostu podeszła i przytuliła..."
Szłyśmy w stronę łazienki, Kitty powiedziała że musi mi coś pokazać i nie chciała z tym zwlekać.
Po ostatniej rozmowie z Oscarem czułam dziwne ciepło w klatce piersiowej, chyba ciesząc się że to mi się zwierzył. Była pora obiadowa i po tej jakby smutnej minie przyjaciółki zrozumiałam że coś jest nie tak.
Gdy już byłyśmy na miejscu dziewczyna od razu sięgnęła po telefon. Na początku chwilę coś tam klikała, a potem odwróciła ekran w moją stronę.
To było zdjęcie - Oscar i jakaś blondynka. Chłopak ją przytulał... Szczerze mówiąc wyglądało to tak jakby mieli się zaraz pocałować.
Wiem, że moze nie powinno mnie to obchodzić, ale i tak poczułam rosnącą gule w gardle. Nie mogłam pozbyć się myśli że wczoraj podobnie obejmował mnie.
Poczułam się wykorzystana. To wszystko to była tylko gra, on wcale się nie zmienił. Oszukał mnie... A najgorsze że dałam się nabrać. Ale na co ja wogóle liczyłam?! - z tymi pytaniami w głowie, o północy słuchałam kropli deszczu spadających na dach. Miałam pokój na piętrze więc, to często nie dawało mi spać, ale tym razem nie chodziło wcale o pogodę.
W szkole kilka razy brunet się do mnie uśmiechnął, ale odwracałam zwrok. ZA KOGO ON SIE UWAŻA?! Na początku sądziłam, że historia o jego mamie to też kłamstwo, ale wtedy przypomniałam sobie zapłakaną twarzyczkę Melody. Już się pogubiłam. Pamietam jego minę gdy mówił o siostrze, o tym że nie daje rady, nie wierzę że mógłby tak udawać. Nie wiem co robić... W końcu tak naprawdę ma prawo rozmawiać z kim chce... I tą osobę przytulać czy nawet pocałować. A więc dlaczego to tak boli? Byliśmy chyba tylko przyjaciółmi, prawda?
Powinnam z nim porozmawiać. Ale kiedy? A do tego o co mialabym mieć pretensje? Że znalazł dziewczynę? Sama nie wiem... Po prostu chyba myślałam że te rozmowy, to wszystko, że to coś znaczyło. Najwidoczniej się myliłam.
Postanowiłam napisać do Kitty.
***
- Daj sobie spokój. Przecież nigdy się nie lubiliście.
- Ale... Po prostu... myślałam że się chciaż przyjaźnimy.- opadłam bezwładnie na łóżko i pękłam. Kilka łez się polało po moich policzkach, przecież on nawet do mnie nie napisał, żeby coś wyjaśnić. Nie zwracając uwagi na przyjaciółkę, schowałam głowę w poduszkę.
- Emily... będzie dobrze.
- Skąd wiesz ?! - wymamrotałam.
- Wierzę w to. - uśmiechnęła się lekko- Ale muszę już iść, wybacz.
- Paaa.
- Do jutra. - powiedziała i wyszła.
Zwlekłam się z łóżka i zaczęłam przeglądać komórkę. Właśnie trwała impreza. Niedaleko. Na początku nawet nie myślałam o wyjściu, gdziekolwiek. Ale może to dobrze mi zrobi?
Szybko się przebrałam i gdy już miałam zamknąc drzwi dostałam wiadomość:
Oscar: Przepraszam.
Jedno słowo. Obróciłam sie z powrotem i po raz kolejny chciałam zmienić decyzję. Ale nie mogę. Po prostu nie mogę. Nie zniszczy mnie, nie znowu.
Więc wyszłam.
***
Na miejscu nie było wcale tak dużo ludzi jak się spodziewałam. Rozejrzałam się i chciałam schwac w kuchni, ale na mojej drodze zobaczyłam znajomą twarz. Kitty. Siedziała przy barku, a obok niej był... Oscar. Śmiała się coś tłumacząc. Ciągle bawiła się włosami. Znam to, robi tak gdy chce się komuś przypodobać. O co tu chodzi?
Za to brunet wyglądał jakby wcale nie chciał tam być. Dziewczyna coś mówiła, chichocząc i powoli sięgnęła po jego dłoń. On ją zabrał. Zobaczył mnie. Wstał.
Nagle się zestresowałam, a potem spojrzałam na Kitty, która właśnie zdała sobie sprawę z mojej obecności. Zbladła.
- Emily... - powiedział chłopak, zbliżając się.
- Nie. Zostawcie mnie oboje. Dajcie spokój. Już rozumiem, chodziło Ci o nią?! Cały ten czas! - sama nie wiedziałam co dokładnie mówię, ale słowa same ze mnie wypadały- Wiesz co?! Jesteście siebie warci. Naprawdę cie polubiłam, Oscar. Ale ty tego nie zrozumiesz... Bo w końcu to była tylko gra. - spojrzałam że złością, wymieszaną ze smutkiem na moją, byłą przyjaciółkę. - A Ty! Po tobie się tego nigdy nie spodziewałam, Kitty. Dlaczego? Po co to było?
- Chcesz wiedzieć o co chodzi? - wreszcie się odezwała, a ja aż zacisnęłam pieści. - Proszę bardzo. Znamy się już serio długo, Em. A on nagle się pojawił i już widzisz wnim jakiegoś, nie wiem, księcia. Wysłuchiwałam tego twojego marudzenia, chyba za długo. Nawet nie zauważyłaś że on mi się podoba...
- Czekajcie! Już nie rozumiem. Co się stało, Emily? - zapytał zdezorientowana chłopak.
- Serio?! Nieważne, po prostu dajcie mi spokój! - krzyknęłam i wyszłam.
Słyszałam jeszcze jak Oscar próbował dowiedzieć się czegoś od Kitty, ale nie obchodziło mnie to. Biegłam przed siebie, nie wiedząc gdzie zmierzam, aż poczułam krople deszczu. Nie minęła nawet chwila, a stałam przemoczona na środku chodnika. Nie było wcale tak zimno, nawet przyjemnie, ale wciąż nie mogłam w pełni odetchnąć.
Łzy polały się teraz po moich policzkach, a ja nawet nie chciałam tego kończyć. Stałam, przemoczona, aż zza rogu wyłoniło się czarne BMW.
Wtedy zrozumiałam że jakoś muszę wrócić do domu. Chciałam poszukać jakieś mapy na telefonie, ale oczywiście padła mi bateria. No jasne...
- Emi... - samochód zwolnił, okno się otworzyło i usłyszałam głos Oscara.
- Mówiłam żebyś dał mi spokój.
- Ale się przeziębisz, na tym deszczu.
- I tak jestem już mokra.
- Podwiozę cię, proszę. Nie musisz że mną rozmawiać, a ja tego nie oczekuje, tylko wsiąc do auta...
Spojrzałam na niego, wydawał się przemęczony. W końcu, jak zwykle, uległam.
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Hej, starałam się dłuższy napisać, bo wiem ten rozdział powinien pojawić się już w tamtym tygodniu. Sorki❤️
Dziękuję wszystkim, którzy to czytają, obiecuje ze niedługo postaram się zrobić wam małą niespodziankę, jeśli chodzi o rozdziały i mam nadzieję że nie jesteście źli za to opóźnienie.
Kocham was wszystkich🫶🏻✨️❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top